eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › rynek złota mocno w górę
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 72

  • 51. Data: 2019-07-18 15:04:40
    Temat: Re: rynek złota mocno w górę
    Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl>

    A czy na forexie jest obowiązek lewarowania?
    Być może tak, w końcu po coś się to nazywa forex, a nie kantor/bank.


  • 52. Data: 2019-07-18 15:25:56
    Temat: Re: rynek złota mocno w górę
    Od: Szymon <...@w...pl>

    W dniu 2019-07-18 o 15:04, Dawid Rutkowski pisze:
    > A czy na forexie jest obowiązek lewarowania?
    > Być może tak, w końcu po coś się to nazywa forex, a nie kantor/bank.


    Nie jestem na bieżąco, ale swego czasu tak było.
    Podstawowym problemem jest jednak płynność. Otóż gdy kupisz sobie w
    Aliorze np. 10000$ to sprzedać je możesz kiedy chcesz. Na foreksie
    sprzedać MUSISZ, gdy kurs osiągnie pewien poziom.

    Dwa - kupione 10000$ (0,1 lota) mogę trzymać ile chcę w Aliorze. Na
    foreksie nie zawsze - część domów maklerskich wyznacza granicę (np. rok
    ważności "zakładu") i puszcza bez względu na kurs.

    Trzy - na "fizycznych" walutach mogę mieć oprocentowanie >=0%, ale nie
    mogę tracić poprzez trzymanie. Na foreksie SWAP-y mogą być ujemne i czas
    działa na niekorzyść klienta.

    Przy tych "trikach" prawdopodobieństwo sukcesu 50% (kurs może iść w górę
    lub w dół z tym samym prawdopodobieństwem) zmienia się w 80%-20% na
    niekorzyść klienta. Samo lewarowanie to wierzchołek góry lodowej.


  • 53. Data: 2019-07-18 15:48:09
    Temat: Re: rynek złota mocno w górę
    Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl>

    W dniu czwartek, 18 lipca 2019 15:26:12 UTC+2 użytkownik Szymon napisał:
    > W dniu 2019-07-18 o 15:04, Dawid Rutkowski pisze:
    > > A czy na forexie jest obowiązek lewarowania?
    > > Być może tak, w końcu po coś się to nazywa forex, a nie kantor/bank.
    >
    >
    > Nie jestem na bieżąco, ale swego czasu tak było.
    > Podstawowym problemem jest jednak płynność. Otóż gdy kupisz sobie w
    > Aliorze np. 10000$ to sprzedać je możesz kiedy chcesz. Na foreksie
    > sprzedać MUSISZ, gdy kurs osiągnie pewien poziom.

    A czy to "muszenie" sprzedaży nie jest właśnie wynikiem obowiązkowego lewaru?
    Czyli jest to sytuacja, gdy musisz sprzedać - i wychodzisz z zerem, bo kurs poszedł w
    dół na tyle, że cała wpłacona kasa idzie na spłacenie lewara.

    > Dwa - kupione 10000$ (0,1 lota) mogę trzymać ile chcę w Aliorze. Na
    > foreksie nie zawsze - część domów maklerskich wyznacza granicę (np. rok
    > ważności "zakładu") i puszcza bez względu na kurs.

    Hmm, przez taki czas z obowiązkowym lewarem zapewne natkniesz się na powyżej opisaną
    sytuację. A jak akurat będzie rosło, to czy to problem? Kupujesz na nowo - tracisz
    oczywiście na ew. spreadzie, ale na forex podobno malutki.

    > Trzy - na "fizycznych" walutach mogę mieć oprocentowanie >=0%, ale nie
    > mogę tracić poprzez trzymanie. Na foreksie SWAP-y mogą być ujemne i czas
    > działa na niekorzyść klienta.

    W PL póki co nie ma ujemnych % na kontach, ale w DE podobno się zdarzały.
    Plus to, ze darmowość usług bankowych w PL to też ewenement.
    Oczywiście mówimy o działaniach z perspektywy rezydenta PL - ale z drugiej strony UE
    to już prawie nie jest zagranica, zaś euro (inna sprawa czy to do inwestowania)
    zdecydowanie wolę trzymać na 0% w niemieckim niż w polskim banku.

    > Przy tych "trikach" prawdopodobieństwo sukcesu 50% (kurs może iść w górę
    > lub w dół z tym samym prawdopodobieństwem) zmienia się w 80%-20% na
    > niekorzyść klienta. Samo lewarowanie to wierzchołek góry lodowej.

    Wiadomo, że forex jest gorszy od ruletki.
    A tam w ogóle jest możliwy zakup waluty? I np. przelew do banku? Czy to czysty
    hazard?


  • 54. Data: 2019-07-18 16:41:25
    Temat: Re: rynek złota mocno w górę
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Szymon" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:qgpcbe$1nj5$...@g...aioe.org...
    W dniu 2019-07-17 o 23:57, J.F. pisze:
    >>> Zobacz: dziś kurs EUR stoi w NBP 4,2644. W Cinkciarzu.pl kupisz po
    >>> 4,26. Zysk 0,44 grosza! Jak coś kupisz za 1000 EUR masz zysk 4,4
    >>> zł. Ale już od 100.000 EUR byłoby to 440 zł. pewnego zysku!
    >
    >> NBP to kurs sredni. Nie sprzeda ci po tym kursie.

    >Sprzeda Leclearc w Gdańsku.

    >> No chyba, ze bedziesz robil za zaopatrzeniowca dla jakiegos
    >> budowlanca :-)
    >Sprzedadzą bez problemu - nawet dział hurtowych zamówień tam jest.

    >>> Dzisiejszy kurs uważa się za stabilny. Tąpnięcie to ruch w
    >>> granicach 2-3 gr. Byłbyś w stanie wygenerować 2.000-3.000 zł
    >>> zysku. Tylko co zrobić z towarem za 426.000 zł?
    >> Dom, a nawet kilka - bo to bez robocizny :-)
    >Raczej to, co możesz nabyć w hipermarkecie spożywczym.

    To mamy problem :)
    Widzialem euro w jakims budowlanym, ale kurs wydaje mi sie, ze
    niekorzystny.

    A w spozywczym ... 200 ton cukru to pewnie nie maja.
    20 tys butelek wodki ? :-)

    Telewizorow pewnie tez sie nie uzbiera :-)

    >>> Złotej sztabki. Niemcy nie cierpieli na niedobór złota, podczas
    >>> gdy na niedobór dolarów - owszem. Nie udało im się go podrobić.
    >>> Udało się funta (Operacja Bernhard). Po co fałszować coś, co -
    >>> według Ciebie - jest niewiele warte?
    >> Ale po co podrabiac, jesli mieli zloto ?
    >Gdy w pewnym momencie uznasz, że złoto nie jest takie ach! och! to
    >wiele faktów stanie się zrozumiałych.

    Akurat w tamtych czasach zloto ciagle bylo popularne.

    >> Falszowanie ma duzo sensu, ale towary w krajach neutralnych mozna
    >> tez kupic wprost za zloto.

    >Kraj neutralny ma to do siebie, iż unika angażowania się po jednej ze
    >stron konfliktu.

    I dlatego sprzedaje obu stronom. Ale za jakas sensowna walute :-)

    >> Chyba nawet łatwiej niz za dolary, w tamtych czasach.
    >No niestety nie.
    >Dodatkowo podrobienie funta/dolara mogłoby spowodować rozchwianie
    >gospodarki tych krajów.

    Dlatego sie starali.

    >> Zlota wcale tak duzo nie mieli.
    >Ale teraz to chyba żartujesz...
    >Tylko w kopalni soli Kaiseroda w Merkers w Turyngii odkryto 250 ton
    >złota (więcej niż obecne rezerwy Polski) należącego do Niemców.

    Nie zdazyli wywiezc znaczy sie.

    >Złoty pociąg szacuje się na podobną ilość.

    Troche legendarny ... ale tez nie zdazyli.

    Pisales, ze zloto niezbyt drogie ?
    Hitlerowskiej ekonomii niezbyt mozna wierzyc, ale przedwojenny parytet
    RM to
    1/2790 kg zlota. Parytet taki bardziej papierowy, bo nie wymieniali.
    Pantera kosztowala 117 tys RM, 42 kg zlota. Panter zrobili 6 tys ... i
    juz mamy 250 ton.
    Oczywiscie robili je sami, potrzebowali tylko na importowane surowce.

    https://www.focus.pl/artykul/kto-i-jak-bogacil-sie-n
    a-handlu-z-trzecia-rzesza?page=3

    Handel kwitl, a z wywozem do Szwajcarii nie bylo klopotu ...

    >>> Ależ na walutach nie ma znaczenia czy spada, czy zyskuje. No
    >>> zobacz... Jeśli dziś jest 3,80 i spada od kilku dni (teoria) -
    >>> sprzedaję część rezerw... Po to by odkupić za 3,70. To tzw. krótka
    >>> sprzedaż.
    >
    >> Juz sie zapomnialo, jak CHF byl po 2 zl ... ile czasu spadal :-)

    >Czy rozumiesz na czym polega krótka sprzedaż?
    >To generowanie zysku na spadającym kursie waluty.

    Proponujesz ryzykowna spekulacje zamiast solidnej inwestycji ?
    Ale to spadanie trwalo cos dwa lata - kiepsko sie nadaje na forex.

    Wiec co proponujesz w owym czasie zrobic z nadmiarowymi zlotowkami ?

    >> Chodzi mi po glowie, ze duzy spadek to byl juz w 2008/9

    >To w związku z kryzysem, a rozważamy "złoto jako bezpieczna przystań
    >na czas wojny".

    Wiec to byla korekta zysku po krachu :)

    >>> koniec 2015 być po 20-kilka $ za baryłkę i RUB/USD w konsekwencji
    >>> z 35 leci na 70, a pod koniec 2015 osiągnął 75 RUB/USD. To trochę
    >>> tak, jakbyś w ciągu roku od teraz miał mieć euro po 8,5zł, a
    >>> dolara po 7,6zł.). Dziś RUB jest po 63, zatem liżą się do teraz...
    >
    >> Czy to dla nich takie istotne ... natomiast faktycznie przychody
    >> dolarowe im spadly ... jest to jakas kara ... tylko ciekaw jestem
    >> ile kosztowala.

    >:-) Nie, pewnie w ogóle się tym nie przejęli ;-)
    >Wiesz - w dobie globalizacji wymienialność walut i ich wycena to
    >podstawa życia gospodarczego.

    Ale niekoniecznie w Rosji, gdzie sa jednak w duzym stopniu
    samowystarczalni.
    Zreszta zobacz - w 2008/9 zlotowka stracila polowe wartosci ... i
    pomijajac frankowiczow, to jakos krachu nie bylo.

    Ale mnie chodzi o koszty po stronie USA - jak załatwic, aby ropa na
    swiecie spadla ?

    >> Bo tak embarga na rosyjska rope nie nalozysz - zaraz bedzie Polska
    >> protestowala i Chiny :-)
    >Spójrz nieco szerzej na problem.

    >> Ale jak obnizyc ceny ?
    >Zwiększając wydobycie i uwalniając rezerwy. Departament Energii w USA
    >informuje o zapasach ropy. Obecnie wynoszą 465 milionów baryłek.
    >Wyrzucenie części na rynek obniży ceny z uwagi na podaż surowca.

    Tylko ze same USA zuzywaja ok 20 mln barylek dziennie.
    Wiec to na dlugo nie starczy.

    Trzeba podniesc wydobycie, ale namow tu krajowych producentow, zeby
    wiecej produkowali w celu spadku cen.
    A szejkowie zrobia to za darmo ? Na pewno nie :-)

    No chyba, ze wczesniej sami sztucznie wywindowali cene, i wystarczylo
    przestac :-)

    >>> Ze złotem jest podobnie. Rosja jest bodaj na 3 miejscu pod
    >>> względem wydobycia i na 5 pod względem posiadania (2200 ton). Nie
    >>> dziwi więc, że złoto z 1600 USD spada do 1000 pod koniec 2015.
    >>> Biorąc pod uwagę, że trzeba 2x więcej rubli płacić za dolara widać
    >>> wyraźnie uderzenie w 2 podstawy Rosji: ropę i złoto. Co ciekawe
    >>> Putin się bronił podniesieniem stóp, ale i sprzedażą USD, czyli
    >>> towaru stanowiącego jakąś wartość w tej sytuacji.
    >
    >> O ile pamietam to mial spore rezerwy walutowe ...

    >Całe szczęście dla niego. Zapakowany jedynie w złoto wywindowałby
    >kurs USD na ponad 100 rubli.

    Taki rynek - zarabiali wczesniej dobrze ... i najwyraznie nie mieli na
    co wydac.
    To ich mało obchodzi, ze zagraniczne towary podrozeja :-)

    No i jeszcze ten spadek dolara wywolany sprzedaza - Jak Rosja
    wczesniej sprzeda, to jeszcze zarobi, potem inni spanikuja, albo co
    najmniej sie zastanowia nad rezerwami ... i to USA straci ...

    >Dla przykładu szacuje się, że Chiny mają ok. 4 biliony dolarów
    >rezerw. Jak donosił Bankier.pl: Polityka Chin prowadzi do powstania
    >paradoksu - biedniejszy kraj pożycza światu, a w szczególności
    >bogatszej Ameryce pieniądze.W efekcie Chiny są największym
    >wierzycielem Stanów Zjednoczonych - z danych Departamentu Skarbu
    >wynika, że Pekin posiada obligacje skarbowe USA o wartości 1,19 bln
    >dol. (choć istnieją poważne przesłanki, by sądzić, że wartość ta jest
    >o kilkaset miliardów wyższa, bo Chiny są w posiadaniu obligacji za
    >pośrednictwem podmiotów zarejestrowanych w innych krajach, np.
    >Belgii). Nie dość, że środki nie pracują w kraju, to jeszcze
    >przynoszą marne zyski - amerykańskie papiery mają niską rentowność, a
    >siła nabywcza dolara stopniowo spada.

    No i Chinczyki musza dbac, zeby za bardzo nie spadla :-)

    Ale co maja robic ... rope kupic, gdy tania ?
    Qualcomma bylo kupic ... ale po co - sami tez potrafia to zrobic :-)

    >>> Proste: miałbyś wtedy złoto - byłbyś na minusie, miałbyś USD z 3,1
    >>> poszło na 4,1 w tym czasie. 32% w dwa lata to nieźle, a
    >>> wykorzystanie górek-dołków zwielokrotniłoby zysk. Ot - gdy duzi
    >>> się bawią lepiej się przyłączyć do tego większego. ;-)
    >
    >> Bo to tez i taka wojna .. wojenka .. konflikt lokalny ...

    >Przypomnę, iż Euro 2012 odbyło się w Polsce i na Ukrainie. Zobacz,
    >gdzie był finał i jak obecnie wygląda ten stadion.

    W Kijowie przeciez ... a tam wojny nie bylo.

    >Zmiana nastąpiła... w 2 lata. Wojna u sąsiada UE, który ma duże
    >aspiracje, by do UE wstąpić to "wojenka" i "konflikt lokalny"???

    U nich duze straty, moze Donieck miales a mysli
    https://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/konflikt
    -na-ukrainie-lotnisko-w-doniecku-doszczetnie-zniszcz
    one,506848.html

    a dla reszty swiata ... takie tam przepychanki ...

    >>> Dlatego właśnie warto mieć aktywa łatwozbywalne.
    >> Euro trudnozbywalne ? Ale trzeba je miec, a nie na koncie w
    >> zamknietym banku :-)

    >Tak, bo atak na PL to atak na UE.

    Ale ja o Grecji :-)

    >I wtedy nie spodziewam się, aby euro poszło w górę.

    Ale takze atak na NATO ... to i dolar spada ...

    >Nasza waluta jest silnie powiązana z euro. Od 2012, czyli przez 7 lat
    >porusza się w widełkach 4,1-4,4 z niewielkim spadkiem do 4,05 w 2015.
    >7% odchylenia.

    I znow zapomiales co bylo wczesniej.
    W miesiac potrafi spasc, ba - w 15 minut.

    Poprzednie 10 lat dowiodly raczej, ze w razie jakiegos zawirowania na
    rynkach walutowych, zlotowka traci najwiecej.

    >Nie jest tajemnicą, iż choć nie jesteśmy jeszcze w ERM II to jednak
    >kurs euro jest stabilizowany.

    Mam pewne watpliwosci. Kto stabilizuje i jak ... powinien NBP, ale w
    razie wpadki NBP mowi, ze nie stabilizuje :-)

    >A zatem euro do inwestycji kompletnie się nie nadaje.

    Zakladajac, ze jestesmy zagrozeni przez Rosje ... no troche jestesmy.
    A jak wojny nie bedzie i euro spadnie, dolar spadnie, CHF spadnie ?
    :-)

    >> A dolary ... towary nie sa wyceniane w dolarach, tzn nie w Grecji
    >> :-)
    >> Choc pewnie nie byloby problemu kupic i za dolary .. czy wymienic $
    >> na euro w kantorze ... ale potem i w kantorze tych euro moze
    >> zabraknac :-)

    >Przypomnij sobie czasy PRL i tuż po. Więcej można było kupić za
    >dolara niż PLN.

    PRL nie ma co wspominac, gdy mowimy o wspolczesnej Grecji, majacej od
    lat euro ...

    >Gdy już wprowadzono oficjalny obrót, w gazetach pojawiały się ceny
    >mieszkań czy samochodów właśnie wyrażone w USD.

    To z innego powodu - zlotowka spadala z dnia na dzien.

    No i z drugiego - zarowno mieszkania jak i samochody byly na kartki.
    Na czarnorynkowa cene (na samochody to tez pewexową)
    stac bylo glownie "powracajacych z zagranicy"

    J.


  • 55. Data: 2019-07-18 16:52:26
    Temat: Re: rynek złota mocno w górę
    Od: Szymon <...@w...pl>

    W dniu 2019-07-18 o 15:48, Dawid Rutkowski pisze:
    >> Podstawowym problemem jest jednak płynność. Otóż gdy kupisz sobie w
    >> Aliorze np. 10000$ to sprzedać je możesz kiedy chcesz. Na foreksie
    >> sprzedać MUSISZ, gdy kurs osiągnie pewien poziom.
    >
    > A czy to "muszenie" sprzedaży nie jest właśnie wynikiem obowiązkowego lewaru?

    Trudno powiedzieć. SWAP-y też są tłumaczone lewarem, ale gdy stan
    depozytu pokrywa w 100% zakład to i tak SWAP jest naliczony...

    > Czyli jest to sytuacja, gdy musisz sprzedać - i wychodzisz z zerem, bo kurs poszedł
    w dół na tyle, że cała wpłacona kasa idzie na spłacenie lewara.

    Sęk w tym, że spread jest wyznaczany przez brokera dowolnie. Czyli
    "chwilowo" mogą widełki tak się rozszerzyć, iż wyjdziesz nie tylko z
    zerem, ale debetem (także niemożliwym w przypadku zakupu waluty przez
    kantor). Wówczas zabezpieczenie depozytu jest wątpliwe.

    >> Dwa - kupione 10000$ (0,1 lota) mogę trzymać ile chcę w Aliorze. Na
    >> foreksie nie zawsze - część domów maklerskich wyznacza granicę (np. rok
    >> ważności "zakładu") i puszcza bez względu na kurs.
    >
    > Hmm, przez taki czas z obowiązkowym lewarem zapewne natkniesz się na powyżej
    opisaną sytuację. A jak akurat będzie rosło, to czy to problem? Kupujesz na nowo -
    tracisz oczywiście na ew. spreadzie, ale na forex podobno malutki.

    Nie zawsze malutki. Miałem do czynienia z sytuacją, gdzie w kantorze
    Aliora spread był niższy niż na foreksie prowadzonym przez BM Aliora. To
    są cuda, ale jak napisałem - o tzw. wycince stop-lossów dużo można
    przeczytać w necie.

    Na tę chwilę spread w Cinciarzu dla EUR/PLN 0,0028. W BossaFX 0,0012.
    Wydaje mi się, że różnica niewarta zawodu. Oddasz w SWAPie, lewarze itd.

    >> Trzy - na "fizycznych" walutach mogę mieć oprocentowanie >=0%, ale nie
    >> mogę tracić poprzez trzymanie. Na foreksie SWAP-y mogą być ujemne i czas
    >> działa na niekorzyść klienta.
    >
    > W PL póki co nie ma ujemnych % na kontach, ale w DE podobno się zdarzały.

    W tej chwili SWAP w BOŚ dla CHF/PLN na pozycji długiej wynosi 3,6.
    Gdybyś wrzucił 380.000 zł i zakupił 100.000 (1 lot) CHF to zapłacisz
    dziennie 36 zł. Rocznie 13.140 zł. Za co? Daje to jakieś 3,4%.
    Jeszcze ciekawiej, iż w przypadku USD/PLN bez względu na pozycję płacisz
    SWAP. Sam BOŚ definiuje SWAP: Kwoty naliczane do otwartej pozycji
    każdego dnia o północy, wynikające przede wszystkim z różnic stóp
    procentowych między walutami biorącymi udział w transakcji.

    Oczywiście wydaje się to bzdurą, skoro zarówno pozycja krótka, jak i
    długa jest obarczona SWAPem.


    > Wiadomo, że forex jest gorszy od ruletki.
    > A tam w ogóle jest możliwy zakup waluty? I np. przelew do banku? Czy to czysty
    hazard?

    Wydaje mi się, że zakup waluty z możliwością przelewu na konto na
    foreksie nie jest możliwy. Tak jak z kontraktów CFD na złoto nikt Ci
    fizycznego złota nie dostarczy do domu.


  • 56. Data: 2019-07-18 17:39:40
    Temat: Re: rynek złota mocno w górę
    Od: Szymon <...@w...pl>

    W dniu 2019-07-18 o 16:41, J.F. pisze:
    > I dlatego sprzedaje obu stronom. Ale za jakas sensowna walute :-)

    Rzadko kiedy kraj neutralny jest wysoce zmilitaryzowany.

    >> Czy rozumiesz na czym polega krótka sprzedaż?
    >> To generowanie zysku na spadającym kursie waluty.
    >
    > Proponujesz ryzykowna spekulacje zamiast solidnej inwestycji ?
    > Ale to spadanie trwalo cos dwa lata - kiepsko sie nadaje na forex.

    Nie chodzi o forex. Wyobraź sobie taki scenariusz... Mam ochotę posiadać
    10.000$ i co roku, w ramach zwiększania rezerw walutowych w portfelu
    kupować $. Powiedzmy, że startujemy z poziomu 4 zł. Czyli wrzuciłem
    40.000 zł.

    Jeśli waluta idzie do góry - zyskuję. Poszła na 4,5 to mam 45.000 i
    kupuję 5000 za 22500. Mam 67.500 zł w USD. Za rok jest po 5 zł. Mam
    75.000 i kupuję za 3000$ za 15.000zł. Kolejny rok 5,5. Mam 18.000 czyli
    99.000. Wydałem 77.500. Zysk 21.500 zł.

    Jeśli zaczyna spadać z wyjściowych 4 zł do 3,5 to mając 10000$ sprzedaję
    5000. Teraz mam 4000$ (14000 zł+17500). Spada dalej do 3 zł - sprzedaję
    2000. Mam 2000 (6000+17500+6000). Spada do 2,5 zł - sprzedaję resztę.
    Mam tylko PLN: 35.500. Teoretycznie straciłem 9.500zł. Ale spada do 2zł
    i odkupuję 10000. Teraz mam 10000$ i 15.500zł. Kurs wraca do 4zł. W
    rękach mam 10000$ (czyli 40000) i 15.500 = 55.500zł. Zarobiłem. A kurs
    spadał. Oczywiście jeśli na pozycji 2zł/$ zrobię all in to zarobię
    jeszcze więcej. Kurs nie może spaść do zera (wtedy USD straciłoby
    wszelką wartość).

    Taki numer banki zrobiły w przypadku CHF. "Oddały" gdy spadało, a
    ściągają, gdy kurs jest wysoko.

    > Wiec co proponujesz w owym czasie zrobic z nadmiarowymi zlotowkami ?

    Gdy masz PLN - trzymasz na KO, aby móc szybko zareagować na zmianę
    kursu. Aktualnie w Mille dają 2,7%. I w tym samym Mille trzymasz USD na
    1,2%.

    > Ale niekoniecznie w Rosji, gdzie sa jednak w duzym stopniu
    > samowystarczalni.

    Jesteś pewien, iż w materii np. przemysłu samochodowego Rosja jest
    światowym potentatem?
    Co mniej oczywiste - z żywnością także jest problem. Pomijając już
    aspekty historyczne nie da się nie zauważyć jak wielu Rosjan przyjeżdża
    do PL kupując towar w spożywczakach.

    > Zreszta zobacz - w 2008/9 zlotowka stracila polowe wartosci ... i
    > pomijajac frankowiczow, to jakos krachu nie bylo.

    Ale mówimy o potencjalnych inwestycjach. To nie ma być krach, ale zyski ;-)

    > Ale mnie chodzi o koszty po stronie USA - jak załatwic, aby ropa na
    > swiecie spadla ?

    1. Zwiększyć wydobycie. W USA wydobywa się ropę.
    2. Wyrzucić część zapasów.
    3. Zdjąć embargo z krajów produkujących (np. ostatnio z Iranu).

    Podaż wzrasta, cena spada.

    > Tylko ze same USA zuzywaja ok 20 mln barylek dziennie.
    > Wiec to na dlugo nie starczy.

    Ropa to czysta spekulacja. Jeśli spadła ze 100$ do 20 to uważasz, że się
    5-krotnie zmniejszył popyt? ;-))

    > Trzeba podniesc wydobycie, ale namow tu krajowych producentow, zeby
    > wiecej produkowali w celu spadku cen.

    Ależ to proste. Dziś obowiązują limity wydobycia. Właśnie, aby nie
    doszło do spadku ceny. Dopiero poniżej 30-40$ za baryłkę w USA przestaje
    się opłacać wydobywać. W imię wyższych racji można dofinansowywać i
    dalej ciąć. Wszak wojna kosztuje.

    > A szejkowie zrobia to za darmo ? Na pewno nie :-)

    Krajom OPEC opłaca się wydobywanie poniżej 22$ za baryłkę. Teraz też są
    ograniczane.

    >> Całe szczęście dla niego. Zapakowany jedynie w złoto wywindowałby kurs
    >> USD na ponad 100 rubli.
    >
    > To ich mało obchodzi, ze zagraniczne towary podrozeja :-)

    No tak, wszak można wozić towary furmanką, bo przemysł samochodowy w
    Rosji nie istnieje. Choć hakerów mają sporo to sprzęt komputerowy też
    jakby spoza Rosji. Na co komu komputer... No i telekomunikacja... Wszak
    gołąb pocztowy też lepszy niż telefon... ;-)

    > No i jeszcze ten spadek dolara wywolany sprzedaza - Jak Rosja wczesniej
    > sprzeda, to jeszcze zarobi, potem inni spanikuja, albo co najmniej sie
    > zastanowia nad rezerwami ... i to USA straci ...

    Jak widzisz do poziomu 35 rubli za dolara sprzed wojny jeszcze baaaardzo
    daleko. Szybciej frankowicze zobaczą 2zł za CHF.

    > Ale co maja robic ... rope kupic, gdy tania ?

    Inwestować w technologię. 40% robotów montowanych jest w Chinach, co
    obniża koszty (i tak najniższe na świecie) robocizny.

    > U nich duze straty, moze Donieck miales a mysli

    Tak, Donieck.

    > Ale takze atak na NATO ... to i dolar spada ...

    Waluta uzależniona jest od gospodarki niż ekspozycji militarnej. Wojna w
    Iraku opłaca się dolarowi. Wojna na terenie USA niekoniecznie. Tylko czy
    na terenie USA była kiedykolwiek wojna (pomijam secesyjną, bo to
    konflikt wewnętrzny)?

    > Poprzednie 10 lat dowiodly raczej, ze w razie jakiegos zawirowania na
    > rynkach walutowych, zlotowka traci najwiecej.

    Słuszny wniosek, że warto mieć waluty.

    >> Nie jest tajemnicą, iż choć nie jesteśmy jeszcze w ERM II to jednak
    >> kurs euro jest stabilizowany.
    >
    > Mam pewne watpliwosci. Kto stabilizuje i jak ... powinien NBP, ale w
    > razie wpadki NBP mowi, ze nie stabilizuje :-)

    Oczywiście, że NBP nie informuje. Długo nie przyznawali się do zakupu
    złota. Ale SNB też nie informuje jak stabilizuje CHF.

    > Zakladajac, ze jestesmy zagrozeni przez Rosje ... no troche jestesmy.
    > A jak wojny nie bedzie i euro spadnie, dolar spadnie, CHF spadnie ? :-)

    Waluty wyceniane są w parach. Rozumiem, że chodzi Ci o to, że spadają
    wobec PLN. Jeśli tak to... bardzo dobrze. Wyżej masz wytłumaczoną krótką
    sprzedaż... Wraz ze spadaniem walut - mam coraz więcej złotówek. Tak -
    tych, które do walut się wzmacniają. Moja pensja ma wyższą siłę
    nabywczą. I jak już za 1PLN będzie można kupić to, co dziś za 1 EUR, nie
    będę się przejmował spadkami, mają dużo PLN (krótka sprzedaż - big
    short) przy jednoczesnej pensji w PLN otrzymywanej co miesiąc.

    USD/PLN teraz po 3,79zł, ale PLN/USD po 0,263 i ten kurs widzi "świat"
    chcący kupić PLN. Warto o tym pamiętać.


  • 57. Data: 2019-07-19 10:31:30
    Temat: Re: rynek złota mocno w górę
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Szymon" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:qgq3sa$1859$...@g...aioe.org...
    W dniu 2019-07-18 o 16:41, J.F. pisze:
    >> I dlatego sprzedaje obu stronom. Ale za jakas sensowna walute :-)
    >Rzadko kiedy kraj neutralny jest wysoce zmilitaryzowany.

    A musi byc zmilitaryzowany ?

    Moga produkowac bron.
    Bofors, Oerlikon ... ale jakos nie moge znalezc informacji, zeby
    Niemcom sprzedawali ... zamkneli fabryki na czas wojny ?

    Moga produkowac surowce. Albo zywnosc.
    Podzespoly rozne - np slynne lozyska.
    Mundury, tkaniny, buty, paliwa, smary ...

    >>> Czy rozumiesz na czym polega krótka sprzedaż?
    >>> To generowanie zysku na spadającym kursie waluty.
    >
    >> Proponujesz ryzykowna spekulacje zamiast solidnej inwestycji ?
    >> Ale to spadanie trwalo cos dwa lata - kiepsko sie nadaje na forex.

    >Nie chodzi o forex. Wyobraź sobie taki scenariusz... Mam ochotę
    >posiadać 10.000$ i co roku, w ramach zwiększania rezerw walutowych w
    >portfelu kupować $. Powiedzmy, że startujemy z poziomu 4 zł. Czyli
    >wrzuciłem 40.000 zł.

    >Jeśli waluta idzie do góry - zyskuję. Poszła na 4,5 to mam 45.000 i
    >kupuję 5000 za 22500. Mam 67.500 zł w USD. Za rok jest po 5 zł. Mam
    >75.000 i kupuję za 3000$ za 15.000zł. Kolejny rok 5,5. Mam 18.000
    >czyli 99.000. Wydałem 77.500. Zysk 21.500 zł.

    Mozna miec watpliwosci czy zyskujesz :-)
    Zlotowek niby wiecej, ale wartosc stracily, dolarow masz ciagle tyle
    samo :-)

    I teraz kurs zaczyna spadac, a Ty kupiles ostanio po 5.5 zl :-)

    >Jeśli zaczyna spadać z wyjściowych 4 zł do 3,5 to mając 10000$
    >sprzedaję 5000. Teraz mam 4000$ (14000 zł+17500). Spada dalej do 3
    >zł - sprzedaję 2000. Mam 2000 (6000+17500+6000). Spada do 2,5 zł -
    >sprzedaję resztę. Mam tylko PLN: 35.500. Teoretycznie straciłem
    >9.500zł. Ale spada do 2zł i odkupuję 10000. Teraz mam 10000$ i
    >15.500zł. Kurs wraca do 4zł.

    Albo spada do 1.5 :-)

    >W rękach mam 10000$ (czyli 40000) i 15.500 = 55.500zł. Zarobiłem. A
    >kurs spadał.

    Wiecej bys zarobil, jakbys tych $ nie tykał.

    Albo od razu sprzedal cale 10k, poki jeszcze byly po 3.80 :-)

    >Taki numer banki zrobiły w przypadku CHF. "Oddały" gdy spadało, a
    >ściągają, gdy kurs jest wysoko.

    Ale trzeba bylo wiedziec, ze bedzie spadal, spadal i wzrosnie wiecej
    niz spadl.
    Dla tych, co brali kredyt przy kursie 3.0 i wiekszym, to nie jest
    takie oczywiste.

    >> Ale niekoniecznie w Rosji, gdzie sa jednak w duzym stopniu
    >> samowystarczalni.

    >Jesteś pewien, iż w materii np. przemysłu samochodowego Rosja jest
    >światowym potentatem?

    A moze po prostu nie potrzebuja ich tak duzo, ewentualnie te swiatowe
    marki wcale sie tak dobrze nie sprawdzaja w rosyjskich warunkach, łada
    i zaporożec lepsze :-)

    We Władywostoku ponoc wiekszosc samochodow ma kierownice po prawej
    stronie.
    Uzywane japonskie.

    >Co mniej oczywiste - z żywnością także jest problem.

    Biorac pod uwage, ze to jest najwieksze panstwo na Ziemi, i najmniej
    zaludnione - to jest bardzo malo oczywiste :-)

    >Pomijając już aspekty historyczne nie da się nie zauważyć jak wielu
    >Rosjan przyjeżdża do PL kupując towar w spożywczakach.

    Z Kaliningradu ?

    >> Zreszta zobacz - w 2008/9 zlotowka stracila polowe wartosci ... i
    >> pomijajac frankowiczow, to jakos krachu nie bylo.

    >Ale mówimy o potencjalnych inwestycjach. To nie ma być krach, ale
    >zyski ;-)

    Mowimy chyba o karze dla Rosji - no wiec u nich moglo to miec efekt
    taki jak u nas w 2009.

    >> Ale mnie chodzi o koszty po stronie USA - jak załatwic, aby ropa na
    >> swiecie spadla ?
    >1. Zwiększyć wydobycie. W USA wydobywa się ropę.

    I tu jest problem. Szczegolnie, ze np wydobywaja z tych piaskow
    bitumicznych, a to kosztowna metoda, i oplaca sie tylko przy wysokiej
    cenie ropy.

    >2. Wyrzucić część zapasów.
    >3. Zdjąć embargo z krajów produkujących (np. ostatnio z Iranu).

    Owszem, ale ... Iran tez chcemy ukarac :-)
    No i trzeba to zakladajac, ze Chinczycy cos sobie z tego embarga
    robili...

    >Podaż wzrasta, cena spada.

    >> Tylko ze same USA zuzywaja ok 20 mln barylek dziennie.
    >> Wiec to na dlugo nie starczy.

    >Ropa to czysta spekulacja. Jeśli spadła ze 100$ do 20 to uważasz, że
    >się 5-krotnie zmniejszył popyt? ;-))

    No ale zapasy sie skoncza, i trzeba bedzie kupic. A tu cena idzie w
    gore.
    Chyba, ze rzucilismy zapasy, poczekalismy az cena spadnie, zawarlismy
    kontrakty ... i teraz moze sobie rosnac.
    Ale to jest raczej na krotki okres.

    >> Trzeba podniesc wydobycie, ale namow tu krajowych producentow, zeby
    >> wiecej produkowali w celu spadku cen.
    >Ależ to proste. Dziś obowiązują limity wydobycia. Właśnie, aby nie

    W USA ?

    >doszło do spadku ceny. Dopiero poniżej 30-40$ za baryłkę w USA
    >przestaje się opłacać wydobywać.

    I co - podnosimy limity ? Ale czy producenci podniosa wydobycie, czy
    stwierdza, ze cena jest dobra i nie ma co obnizac.

    >W imię wyższych racji można dofinansowywać i dalej ciąć. Wszak wojna
    >kosztuje.

    Oczywiscie, dlatego sie pytam ile to kosztowalo, i kto na tym wiecej
    stracil :-)
    Fakt, ze nawet jak USA doplaci do potanienia paliwa, to bedac duzym
    importerem - obywatele zarobia :-)

    >> A szejkowie zrobia to za darmo ? Na pewno nie :-)
    >Krajom OPEC opłaca się wydobywanie poniżej 22$ za baryłkę. Teraz też
    >są ograniczane.

    Ale jaki sens sprzedawac po 22$, jesli mozna 90% sprzedac po 50, albo
    80% po 90$ ?
    Oni tez nie sa glupi, i trzeba ich przekonac, zeby doplacili do tej
    wojny..

    >>> Całe szczęście dla niego. Zapakowany jedynie w złoto wywindowałby
    >>> kurs USD na ponad 100 rubli.
    >> To ich mało obchodzi, ze zagraniczne towary podrozeja :-)

    >No tak, wszak można wozić towary furmanką, bo przemysł samochodowy w
    >Rosji nie istnieje. Choć hakerów mają sporo to sprzęt komputerowy też
    >jakby spoza Rosji. Na co komu komputer... No i telekomunikacja...
    >Wszak gołąb pocztowy też lepszy niż telefon... ;-)

    No to obywatele beda dluzej uzywac poprzedni komputer ...

    >> No i jeszcze ten spadek dolara wywolany sprzedaza - Jak Rosja
    >> wczesniej sprzeda, to jeszcze zarobi, potem inni spanikuja, albo co
    >> najmniej sie zastanowia nad rezerwami ... i to USA straci ...

    >Jak widzisz do poziomu 35 rubli za dolara sprzed wojny jeszcze
    >baaaardzo daleko. Szybciej frankowicze zobaczą 2zł za CHF.

    Tu nie chodzi o kurs rubla, tu chodzi o rynki swiatowe.

    >> Ale co maja robic ... rope kupic, gdy tania ?

    >Inwestować w technologię. 40% robotów montowanych jest w Chinach, co
    >obniża koszty (i tak najniższe na świecie) robocizny.

    Roboty sie oplacaja, gdy robocizna jest droga.
    Zreszta rozne sa roboty i ich zastosowania.

    Owszem - majac rope mogli zainwestowac np w przemysl plastikow.

    >> Ale takze atak na NATO ... to i dolar spada ...

    >Waluta uzależniona jest od gospodarki niż ekspozycji militarnej.
    >Wojna w Iraku opłaca się dolarowi. Wojna na terenie USA
    >niekoniecznie.

    Wojna na terenie USA to chwilowo rzecz nierealna.
    No chyba, ze ruscy rakiety przysla.

    A tu widzisz - Amerykanie zestrzelili iranskiego drona - i zloto od
    razu 20$ w gore.
    A ropa, co ciekawe - w dól.

    >> Poprzednie 10 lat dowiodly raczej, ze w razie jakiegos zawirowania
    >> na rynkach walutowych, zlotowka traci najwiecej.
    >Słuszny wniosek, że warto mieć waluty.

    Ale waluty sa nisko oprocentowane, i miedzy zawirowaniami traca na
    wartosci :-)

    >>> Nie jest tajemnicą, iż choć nie jesteśmy jeszcze w ERM II to
    >>> jednak kurs euro jest stabilizowany.
    >> Mam pewne watpliwosci. Kto stabilizuje i jak ... powinien NBP, ale
    >> w razie wpadki NBP mowi, ze nie stabilizuje :-)

    >Oczywiście, że NBP nie informuje. Długo nie przyznawali się do zakupu
    >złota. Ale SNB też nie informuje jak stabilizuje CHF.

    I to tym złotem stabilizują ?
    Na rynku walutowym sie stabilizuje...

    >> Zakladajac, ze jestesmy zagrozeni przez Rosje ... no troche
    >> jestesmy.
    >> A jak wojny nie bedzie i euro spadnie, dolar spadnie, CHF spadnie ?
    >> :-)

    >Waluty wyceniane są w parach. Rozumiem, że chodzi Ci o to, że spadają
    >wobec PLN. Jeśli tak to... bardzo dobrze. Wyżej masz wytłumaczoną
    >krótką sprzedaż...

    Raczej długą strate :-)

    >Wraz ze spadaniem walut - mam coraz więcej złotówek. Tak - tych,
    >które do walut się wzmacniają. Moja pensja ma wyższą siłę nabywczą. I
    >jak już za 1PLN będzie można kupić to, co dziś za 1 EUR, nie będę się
    >przejmował spadkami, mają dużo PLN (krótka sprzedaż - big short) przy
    >jednoczesnej pensji w PLN otrzymywanej co miesiąc.

    A potem to dupnie :-)
    Ale ok, mozna trzymac reke na pulsie, kupic walute na dołku ...
    gorzej, jak sie okaże, ze to wcale nie dołek :-)


    J.


  • 58. Data: 2019-07-19 12:26:37
    Temat: Re: rynek złota mocno w górę
    Od: Szymon <...@w...pl>

    W dniu 2019-07-19 o 10:31, J.F. pisze:
    > A musi byc zmilitaryzowany ?
    >
    > Moga produkowac bron.
    > Bofors, Oerlikon ... ale jakos nie moge znalezc informacji, zeby Niemcom
    > sprzedawali ... zamkneli fabryki na czas wojny ?

    A nie wydaje Ci się logiczne, że gdyby neutralna Szwecja lub Szwajcaria
    sprzedawały produkty czy surowce strategiczne III Rzeszy lub aliantom to
    - z gruntu - przestałyby być neutralne?

    >> Jeśli waluta idzie do góry - zyskuję. Poszła na 4,5 to mam 45.000 i
    >> kupuję 5000 za 22500. Mam 67.500 zł w USD. Za rok jest po 5 zł. Mam
    >> 75.000 i kupuję za 3000$ za 15.000zł. Kolejny rok 5,5. Mam 18.000
    >> czyli 99.000. Wydałem 77.500. Zysk 21.500 zł.
    >
    > Mozna miec watpliwosci czy zyskujesz :-)
    > Zlotowek niby wiecej, ale wartosc stracily, dolarow masz ciagle tyle
    > samo :-)

    Przeczytaj proszę to co napisałeś. Mam tyle same $ i WIĘCEJ złotówek.
    Ale masz wątpliwości czy zyskuję?

    > I teraz kurs zaczyna spadac, a Ty kupiles ostanio po 5.5 zl :-)

    Po 5,5 to nic nie kupiłem. Ostatni zakup w tym wyliczeniu był po 5zł.
    Zatem mam pewien margines. Jeśli nadal spada to wówczas sprzedaję -
    polecam film "Big short" - może lepiej wytłumaczy na czym polega krótka
    sprzedaż.
    Gdy zaczyna się zajmowanie pozycji krótkich, czyli sprzedawanie po
    hossie to potocznie określa się to mianem "realizacji zysków".

    >> Jeśli zaczyna spadać z wyjściowych 4 zł do 3,5 to mając 10000$
    >> sprzedaję 5000. Teraz mam 4000$ (14000 zł+17500). Spada dalej do 3 zł
    >> - sprzedaję 2000. Mam 2000 (6000+17500+6000). Spada do 2,5 zł -
    >> sprzedaję resztę. Mam tylko PLN: 35.500. Teoretycznie straciłem
    >> 9.500zł. Ale spada do 2zł i odkupuję 10000. Teraz mam 10000$ i
    >> 15.500zł. Kurs wraca do 4zł.
    >
    > Albo spada do 1.5 :-)

    To możliwe. Jednak to oznacza, że jestem "zapakowany" w PLN, które
    wzmacnia swoją wartość.
    To może tak: samochód kosztuje 30.000$. USD po 4 zł. Mam 30.000$ i zero
    złotych, bo na full kupowałem dolary, gdy wchodziły na poziom 4zł, z -
    powiedzmy - 3. Pensja miesięczna 4.000 zł, czyli 1000$.
    Za oszczędności mogę kupić auto i jestem na zero.
    Teraz... Kurs spada, ja realizuję zyski. Spadł do 2 zł/USD. Co 1zł
    sprzedawałem po 10.000$. Zatem mam: 40.000+30.000+20.000 = 90.000 zł.
    Kurs leci dalej - jak chciałeś - do 1zł (dla łatwiejszych obliczeń). I
    mamy parytet 1$:1PLN. Ja mam nadal 90.000 zł. Czas iść kupić auto za
    30.000$, czyli... 30.000 zł. Mam samochód + 60.000 + zarabiam teraz
    4.000zł, co jest odpowiednikiem 4000$.
    No to zyskałem czy straciłem na spadającym kursie?

    Co dalej? Kupuję $ jak szalony. Rzecz jasna kurs 1:1 jest tak
    absurdalny, że gdy skończy się to coś co go powoduje wystrzeli w górę.
    Jakie ma potencjalne możliwości zejścia nadal w dół? 1zł - wtedy dolar
    będzie bezwartościowy. Ale nie może spaść na minusowy poziom. Jaki
    potencjał do góry? Teoretycznie sky is the limit, w praktyce bazując na
    danych historycznych powiedzmy 4-5 zł., bo już na takim poziomie był.
    No to jak tak sobie kupuję i kupuję... w pewnym momencie kurs idzie z
    tej złotówki na 2-3 zł, a mój majątek się mnoży...

    Jak widzisz... odpowiednie operowanie walutą pozwala na czerpanie zysków
    tak ze wzrostów kursów, jak i spadków.

    >> W rękach mam 10000$ (czyli 40000) i 15.500 = 55.500zł. Zarobiłem. A
    >> kurs spadał.
    >
    > Wiecej bys zarobil, jakbys tych $ nie tykał.

    W inwestycjach zazwyczaj jest tak, że im większe ryzyko tym większy
    zysk. Pewnego progu nie warto przekraczać.

    >> Taki numer banki zrobiły w przypadku CHF. "Oddały" gdy spadało, a
    >> ściągają, gdy kurs jest wysoko.
    >
    > Ale trzeba bylo wiedziec, ze bedzie spadal, spadal i wzrosnie wiecej niz
    > spadl.

    Ale to jest akurat proste. Jeśli udzielamy kredytów na potęgę to
    pieniędzy na rynku jest dużo. Czyli jest duża podaż. Jeśli potem ludzie
    przestają spłacać, czyli pieniędzy nie mają, a my chcemy je ściągnąć do
    siebie (popyt) to cena towaru (jakim w tym wypadku jest pieniądz) rośnie.

    Nie musi wzrosnąć więcej niż spadł. Prowizje, marże, oprocentowanie
    kredytów, ubezpieczenia, cross selling powodują, że wzrost jedynie do
    pewnego poziomu poprzedniej ceny już generuje zysk.

    > Dla tych, co brali kredyt przy kursie 3.0 i wiekszym, to nie jest takie
    > oczywiste.

    Po doliczeniu tego co wyżej - nie zyskali, nawet gdy kurs osiągnąć 4 zł.
    Jednak to zobowiązanie na 25-30 lat (rekordowe były zawierane na 45
    lat), obciążone marżami, prowizjami, spreadami itd.

    >> Co mniej oczywiste - z żywnością także jest problem.
    >
    > Biorac pod uwage, ze to jest najwieksze panstwo na Ziemi, i najmniej
    > zaludnione - to jest bardzo malo oczywiste :-)

    Historycznie trudno znaleźć państwo europejskie, w którym tyle osób
    zmarłoby z głodu. Według różnych szacunków spowodował śmierć około 6-10
    milionów ludzi, z czego minimum 3,3 miliona na terytorium Ukraińskiej
    SRR. W latach 1921-1947 wskutek trzech klęsk głodu (w 1921-1923,
    1932-1933 i 1946-1947) życie straciło około 10 milionów mieszkańców Ukrainy.
    Tak - Ukrainy, która jest względnie rolniczym terenem Rosji.

    Obecnie Rosja obłożyła embargiem import:
    Zakaz importu obejmował swoim zasięgiem następujące grupy produktów:

    mięso (większość jego rodzajów) i produkty mięsne;
    ryby, skorupiaki i owoce morza;
    produkty mleczne (mleko, śmietana, maślanka, serwatka, masło, ser,
    twaróg);
    warzywa;
    owoce i orzechy;
    niektóre przetwory spożywcze z mąki, kasz, mączki, skrobi,
    ekstraktu słodowego, a także produktów mleczarskich, niezawierające
    kakao lub zawierające mniej niż 40% masy kakao.

    Na moje Rosja całkiem sporo importuje żywności (roczny import tych
    towarów jedynie z Polski szacowano na 1,36 miliarda euro). Po prostu
    obecnie stara się to robić (w ramach odwetu) spoza m.in. UE i USA.

    >> 1. Zwiększyć wydobycie. W USA wydobywa się ropę.
    >
    > I tu jest problem. Szczegolnie, ze np wydobywaja z tych piaskow
    > bitumicznych, a to kosztowna metoda, i oplaca sie tylko przy wysokiej
    > cenie ropy.

    Być może zauważyłeś, że podając opłacalność wydobycia odnotowałem ten
    fakt. Pamiętaj jednak o dopłatach - tak jak są dla rolników, tak mogą
    być dla producentów strategicznych.

    >> Ropa to czysta spekulacja. Jeśli spadła ze 100$ do 20 to uważasz, że
    >> się 5-krotnie zmniejszył popyt? ;-))
    >
    > No ale zapasy sie skoncza, i trzeba bedzie kupic. A tu cena idzie w gore.

    To tak nie działa... Czasami celowo jest atak na dany instrument, by
    zbić jego cenę, a potem odkupić w dołku. Zazwyczaj występuje w warunkach
    małej płynności.

    > Chyba, ze rzucilismy zapasy, poczekalismy az cena spadnie, zawarlismy
    > kontrakty ... i teraz moze sobie rosnac.
    > Ale to jest raczej na krotki okres.

    Czas jest kwestią względną. Trudno określić długość wojny (także handlowej).

    >> Ależ to proste. Dziś obowiązują limity wydobycia. Właśnie, aby nie
    >
    > W USA ?

    Wszędzie.

    >> doszło do spadku ceny. Dopiero poniżej 30-40$ za baryłkę w USA
    >> przestaje się opłacać wydobywać.
    >
    > I co - podnosimy limity ? Ale czy producenci podniosa wydobycie, czy
    > stwierdza, ze cena jest dobra i nie ma co obnizac.

    W przypadku surowców strategicznych to nie do końca tak działa, że
    producent robi co chce. Są koncesje, warunki odbioru, podatki, cła itd.
    Nie wiem czy masz świadomość, że rolnicy w 2015 roku doczekali się
    zniesienia limitów na mleko w UE. Wcześniej obowiązywały przez 30 lat. A
    Tobie się wydaje, że będziesz sobie wydobywał ropę jak Ci się chce. ;-)

    >> W imię wyższych racji można dofinansowywać i dalej ciąć. Wszak wojna
    >> kosztuje.
    >
    > Oczywiscie, dlatego sie pytam ile to kosztowalo, i kto na tym wiecej
    > stracil :-)

    To skomplikowane wyliczenie i nie sądzę, abyśmy mieli wiedzę na ten temat.

    > Fakt, ze nawet jak USA doplaci do potanienia paliwa, to bedac duzym
    > importerem - obywatele zarobia :-)

    Dopłaci jak dopłaci - manipulując podatkami masz wpływ na cenę chociażby.

    >>> A szejkowie zrobia to za darmo ? Na pewno nie :-)
    >> Krajom OPEC opłaca się wydobywanie poniżej 22$ za baryłkę. Teraz też
    >> są ograniczane.
    >
    > Ale jaki sens sprzedawac po 22$, jesli mozna 90% sprzedac po 50, albo
    > 80% po 90$ ?
    > Oni tez nie sa glupi, i trzeba ich przekonac, zeby doplacili do tej wojny..

    To nie do końca jest tak. Wyobraź sobie, że ja, Ty i RobertS mamy
    produkt X. Ustalamy cenę na 60$/szt. Ja mam koszt produkcji 20, Ty 30, a
    RobertS 40$. Produkujemy - dla uproszczenia - tyle samo. Wszystko cacy,
    choć ja zarabiam najwięcej z jednostki. Stać mnie na to, aby budować
    zapasy (de facto kupuję nasz produkt z rynku). Ciebie tylko trochę,
    RobertaS w ogóle.
    Nagle przestaje mi się podobać RobertS. Łamię umowę i obniżam cenę do
    35$ u siebie. Nadal zarabiam, Ty po odliczeniu kosztów ledwo ciągniesz,
    RobertS bankrutuje (jechał od pierwszego do pierwszego). Co więcej -
    przejąłem większość rynku. Za chwilę Ty też odpadniesz, a ja nadal
    zarabiam. Czy teraz jest jasne? Po prostu lepiej mi sprzedać 1000 sztuk
    towaru z zyskiem 5 zł/szt. niż 100 szt. z zyskiem 10 zł/szt.

    >
    >> Jak widzisz do poziomu 35 rubli za dolara sprzed wojny jeszcze
    >> baaaardzo daleko. Szybciej frankowicze zobaczą 2zł za CHF.
    >
    > Tu nie chodzi o kurs rubla, tu chodzi o rynki swiatowe.

    O naiwności! A kurs rubla to nie rynek światowy? ;-)
    Gdy rubel schodził do 4 gr. wiele funduszy nabywało go na potęgę. Było
    jasne, że się odbije. Identycznie jak w przypadku CHF po 2 zł.

    > A tu widzisz - Amerykanie zestrzelili iranskiego drona - i zloto od razu
    > 20$ w gore.
    > A ropa, co ciekawe - w dól.

    Nie sądzę, by ten incydent znacząco wpłynął na rynek. A już ruch 20$
    przy cenie 1400 to w ogóle szum informacyjny.

    >>> Poprzednie 10 lat dowiodly raczej, ze w razie jakiegos zawirowania na
    >>> rynkach walutowych, zlotowka traci najwiecej.
    >> Słuszny wniosek, że warto mieć waluty.
    >
    > Ale waluty sa nisko oprocentowane, i miedzy zawirowaniami traca na
    > wartosci :-)

    "nisko oprocentowane" to nadal więcej niż nieoprocentowane metale czy
    surowce.

    >> Oczywiście, że NBP nie informuje. Długo nie przyznawali się do zakupu
    >> złota. Ale SNB też nie informuje jak stabilizuje CHF.
    >
    > I to tym złotem stabilizują ?
    > Na rynku walutowym sie stabilizuje...

    Złoto coraz częściej jest traktowane jako waluta. To po prostu kolejny
    instrument finansowy.

    >> Wraz ze spadaniem walut - mam coraz więcej złotówek. Tak - tych, które
    >> do walut się wzmacniają. Moja pensja ma wyższą siłę nabywczą. I jak
    >> już za 1PLN będzie można kupić to, co dziś za 1 EUR, nie będę się
    >> przejmował spadkami, mają dużo PLN (krótka sprzedaż - big short) przy
    >> jednoczesnej pensji w PLN otrzymywanej co miesiąc.
    >
    > A potem to dupnie :-)
    > Ale ok, mozna trzymac reke na pulsie, kupic walute na dołku ... gorzej,
    > jak sie okaże, ze to wcale nie dołek :-)

    Być może faktycznie to by było straszne, gdybyśmy zarabiali 5000 euro
    zamiast 5000 zł. ;-) W ogóle powinieneś protestować, gdy szef daje Ci
    podwyżkę. Wolontariat to szlachetna postawa!

    Tymczasem... Jeśli będziemy mieli parytet 1:1 euro;złoty i nie będzie
    podstaw makro tegoż, należy czym prędzej po uzyskaniu pensji zamieniać
    na USD lub CHF. Gdy wreszcie... jak piszesz... dupnie - zwielokrotnisz
    zyski.


  • 59. Data: 2019-07-19 13:40:44
    Temat: Re: rynek złota mocno w górę
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Szymon" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:qgs5tb$gh7$...@g...aioe.org...
    W dniu 2019-07-19 o 10:31, J.F. pisze:
    >> A musi byc zmilitaryzowany ?
    >> Moga produkowac bron.
    >> Bofors, Oerlikon ... ale jakos nie moge znalezc informacji, zeby
    >> Niemcom sprzedawali ... zamkneli fabryki na czas wojny ?

    >A nie wydaje Ci się logiczne, że gdyby neutralna Szwecja lub
    >Szwajcaria sprzedawały produkty czy surowce strategiczne III Rzeszy
    >lub aliantom to - z gruntu - przestałyby być neutralne?

    Myslisz, ze od 1942r USA przestaly importowac ?

    Albo wczesniej dostarczac towary do GB i ZSRR ?

    Neutralnosc ... sliska sprawa.

    >>> Jeśli waluta idzie do góry - zyskuję. Poszła na 4,5 to mam 45.000
    >>> i kupuję 5000 za 22500. Mam 67.500 zł w USD. Za rok jest po 5 zł.
    >>> Mam 75.000 i kupuję za 3000$ za 15.000zł. Kolejny rok 5,5. Mam
    >>> 18.000 czyli 99.000. Wydałem 77.500. Zysk 21.500 zł.
    >
    >> Mozna miec watpliwosci czy zyskujesz :-)
    >> Zlotowek niby wiecej, ale wartosc stracily, dolarow masz ciagle
    >> tyle samo :-)

    >Przeczytaj proszę to co napisałeś. Mam tyle same $ i WIĘCEJ złotówek.
    >Ale masz wątpliwości czy zyskuję?

    Skoro masz tyle samo dolarow, to mam, skoro juz ustalilismy ze wartosc
    zlotowki jest jakas niepewna :-)

    >> I teraz kurs zaczyna spadac, a Ty kupiles ostanio po 5.5 zl :-)
    >Po 5,5 to nic nie kupiłem. Ostatni zakup w tym wyliczeniu był po 5zł.
    >Zatem mam pewien margines. Jeśli nadal spada to wówczas sprzedaję -
    >polecam film "Big short" - może lepiej wytłumaczy na czym polega
    >krótka sprzedaż.
    >Gdy zaczyna się zajmowanie pozycji krótkich, czyli sprzedawanie po
    >hossie to potocznie określa się to mianem "realizacji zysków".

    No tak, ale to jest ekonomia z krajow, gdzie pieniadz nie traci ...
    drastycznie :-)

    >>> Jeśli zaczyna spadać z wyjściowych 4 zł do 3,5 to mając 10000$
    >>> sprzedaję 5000. Teraz mam 4000$ (14000 zł+17500). Spada dalej do 3
    >>> zł - sprzedaję 2000. Mam 2000 (6000+17500+6000). Spada do 2,5 zł -
    >>> sprzedaję resztę. Mam tylko PLN: 35.500. Teoretycznie straciłem
    >>> 9.500zł. Ale spada do 2zł i odkupuję 10000. Teraz mam 10000$ i
    >>> 15.500zł. Kurs wraca do 4zł.
    >
    >> Albo spada do 1.5 :-)

    >To możliwe. Jednak to oznacza, że jestem "zapakowany" w PLN, które
    >wzmacnia swoją wartość.

    Nie, jestes zapakowany w dolary, bo je kupiles po 2 zl :-)

    >To może tak: samochód kosztuje 30.000$. USD po 4 zł. Mam 30.000$ i
    >zero złotych, bo na full kupowałem dolary, gdy wchodziły na poziom
    >4zł, z - powiedzmy - 3. Pensja miesięczna 4.000 zł, czyli 1000$.
    >Za oszczędności mogę kupić auto i jestem na zero.
    >Teraz... Kurs spada, ja realizuję zyski. Spadł do 2 zł/USD. Co 1zł
    >sprzedawałem po 10.000$. Zatem mam: 40.000+30.000+20.000 = 90.000 zł.
    >Kurs leci dalej - jak chciałeś - do 1zł (dla łatwiejszych obliczeń).
    >I mamy parytet 1$:1PLN. Ja mam nadal 90.000 zł. Czas iść kupić auto
    >za 30.000$, czyli... 30.000 zł. Mam samochód + 60.000 + zarabiam
    >teraz 4.000zł, co jest odpowiednikiem 4000$.
    >No to zyskałem czy straciłem na spadającym kursie?

    Samochod dobry przyklad, bo wiekszosc u nas, to jednak zagraniczne.
    A jednak ... ceny samochodow nie skacza tak kurs euro/dolara/jena ...

    >Co dalej? Kupuję $ jak szalony. Rzecz jasna kurs 1:1 jest tak
    >absurdalny, że gdy skończy się to coś co go powoduje wystrzeli w
    >górę. Jakie ma potencjalne możliwości zejścia nadal w dół? 1zł -
    >wtedy dolar będzie bezwartościowy. Ale nie może spaść na minusowy
    >poziom. Jaki potencjał do góry? Teoretycznie sky is the limit, w
    >praktyce bazując na danych historycznych powiedzmy 4-5 zł., bo już na
    >takim poziomie był.

    Ja starszy jestem, to pamietam po 100zl, potem chyba po 20 tys zl :-)

    >No to jak tak sobie kupuję i kupuję... w pewnym momencie kurs idzie z
    >tej złotówki na 2-3 zł, a mój majątek się mnoży...

    Tak czy inaczej sprowadza sie to tego, zeby kupic jak jest tanio, a
    sprzedac jak jest drogo.
    Mozna zarobic, mozna stracic - jak pojdze inaczej niz ci sie wydawalo.
    Ze zlotem tak samo, tylko:
    -spread duzy, wiec tak spekulowac sie nie da,
    -skoro nie spekulujesz, to nie tracisz :-)
    -liczymy, ze dlugookresowo zloto utrzyma jednak wartosc, a moze i
    podniesie ...

    >>> W rękach mam 10000$ (czyli 40000) i 15.500 = 55.500zł. Zarobiłem.
    >>> A kurs spadał.
    >> Wiecej bys zarobil, jakbys tych $ nie tykał.

    >W inwestycjach zazwyczaj jest tak, że im większe ryzyko tym większy
    >zysk. Pewnego progu nie warto przekraczać.

    Tak czy inaczej - napisales scenariusz, gdy kupiles drogo, a
    sprzedawales taniej.
    To jest strata, a nie zysk.
    Choc "posiadanie oszczednosci w stabilnej walucie" to tez jest zysk
    ... chyba, ze krajowy rynek znow zachowa sie glupio - dolar potanieje,
    a mieszkania podrozeja :-)

    >>> Taki numer banki zrobiły w przypadku CHF. "Oddały" gdy spadało, a
    >>> ściągają, gdy kurs jest wysoko.
    >
    >> Ale trzeba bylo wiedziec, ze bedzie spadal, spadal i wzrosnie
    >> wiecej niz spadl.

    >Ale to jest akurat proste. Jeśli udzielamy kredytów na potęgę to
    >pieniędzy na rynku jest dużo. Czyli jest duża podaż. Jeśli potem
    >ludzie przestają spłacać, czyli pieniędzy nie mają, a my chcemy je
    >ściągnąć do siebie (popyt) to cena towaru (jakim w tym wypadku jest
    >pieniądz) rośnie.

    >Nie musi wzrosnąć więcej niż spadł. Prowizje, marże, oprocentowanie
    >kredytów, ubezpieczenia, cross selling powodują, że wzrost jedynie do
    >pewnego poziomu poprzedniej ceny już generuje zysk.

    A ja tam mysle, ze banki sie zabezpieczyly, i mialy pozycje
    przeciwstawne do tych frankow.

    >> Dla tych, co brali kredyt przy kursie 3.0 i wiekszym, to nie jest
    >> takie oczywiste.

    >Po doliczeniu tego co wyżej - nie zyskali, nawet gdy kurs osiągnąć 4
    >zł.

    Zanim osiagnal 4, to wrocil na 3 - mozna powiedziec, ze wrocilo do
    punktu wyjscia.
    A co sie zaoszczedzilo w miedzyczasie, to juz zysk.

    Tylko nie trzeba bylo czekac z braniem kredytu, bo potem byl frank juz
    po 2 zl :-)

    >>> Co mniej oczywiste - z żywnością także jest problem.
    >> Biorac pod uwage, ze to jest najwieksze panstwo na Ziemi, i
    >> najmniej zaludnione - to jest bardzo malo oczywiste :-)

    >Historycznie trudno znaleźć państwo europejskie, w którym tyle osób
    >zmarłoby z głodu.

    A przeciez powinno eksportowac zywnosc :-)

    No i dozylismy tego
    https://forsal.pl/artykuly/1104994,rosja-eksportuje-
    dzis-wiecej-pszenicy-niz-jakikolwiek-inny-kraj-przez
    -ostatnie-25-lat.html

    >Obecnie Rosja obłożyła embargiem import:
    >Zakaz importu obejmował swoim zasięgiem następujące grupy produktów:
    > mięso (większość jego rodzajów) i produkty mięsne;
    > ryby, skorupiaki i owoce morza;
    > produkty mleczne (mleko, śmietana, maślanka, serwatka, masło,
    > ser,
    twaróg);
    > warzywa;
    > owoce i orzechy;

    >Na moje Rosja całkiem sporo importuje żywności (roczny import tych
    >towarów jedynie z Polski szacowano na 1,36 miliarda euro). Po prostu
    >obecnie stara się to robić (w ramach odwetu) spoza m.in. UE i USA.

    No i kto ma klopot, gdy Rosja naklada embargo ?
    Rosjanie, bo w kraju głod, czy inne kraje, gdzie nagle rolnicy nie
    maja z czego zyc ? :-)

    >>> 1. Zwiększyć wydobycie. W USA wydobywa się ropę.
    >> I tu jest problem. Szczegolnie, ze np wydobywaja z tych piaskow
    >> bitumicznych, a to kosztowna metoda, i oplaca sie tylko przy
    >> wysokiej cenie ropy.

    >Być może zauważyłeś, że podając opłacalność wydobycia odnotowałem ten
    >fakt. Pamiętaj jednak o dopłatach - tak jak są dla rolników, tak mogą
    >być dla producentów strategicznych.

    I o tym mowa. Ile to bedzie kosztowalo, i czy amerykanski budzet na to
    stac :-)

    >>> Ropa to czysta spekulacja. Jeśli spadła ze 100$ do 20 to uważasz,
    >>> że się 5-krotnie zmniejszył popyt? ;-))
    >
    >> No ale zapasy sie skoncza, i trzeba bedzie kupic. A tu cena idzie w
    >> gore.

    >To tak nie działa... Czasami celowo jest atak na dany instrument, by
    >zbić jego cenę, a potem odkupić w dołku. Zazwyczaj występuje w
    >warunkach małej płynności.

    >> Chyba, ze rzucilismy zapasy, poczekalismy az cena spadnie,
    >> zawarlismy kontrakty ... i teraz moze sobie rosnac.
    >> Ale to jest raczej na krotki okres.

    >Czas jest kwestią względną. Trudno określić długość wojny (także
    >handlowej).

    Ale zapasy masz na 20 dni zapotrzebowania :-)

    P.S. Cos nie wierze - pewnie maja wieksze. A moze majac krajowe złoża
    wystarczy im te 20 dni ... bo starczy na pol roku.

    >>> Ależ to proste. Dziś obowiązują limity wydobycia. Właśnie, aby nie
    >> W USA ?
    >Wszędzie.

    OPEC sobie nakladal, ale w OPEC nie ma Rosji ani USA.

    >> Fakt, ze nawet jak USA doplaci do potanienia paliwa, to bedac duzym
    >> importerem - obywatele zarobia :-)

    >Dopłaci jak dopłaci - manipulując podatkami masz wpływ na cenę
    >chociażby.

    Ale to nie takie proste w USA - sa podatki stanowe, sa federalne,
    nalozone przez ustawe, to Kongres musi ustawe zmienic.

    >>>> A szejkowie zrobia to za darmo ? Na pewno nie :-)
    >>> Krajom OPEC opłaca się wydobywanie poniżej 22$ za baryłkę. Teraz
    >>> też są ograniczane.
    >
    >> Ale jaki sens sprzedawac po 22$, jesli mozna 90% sprzedac po 50,
    >> albo 80% po 90$ ?
    >> Oni tez nie sa glupi, i trzeba ich przekonac, zeby doplacili do tej
    >> wojny..

    >To nie do końca jest tak. Wyobraź sobie, że ja, Ty i RobertS mamy
    >produkt X. Ustalamy cenę na 60$/szt. Ja mam koszt produkcji 20, Ty
    >30, a RobertS 40$. Produkujemy - dla uproszczenia - tyle samo.
    >Wszystko cacy, choć ja zarabiam najwięcej z jednostki. Stać mnie na
    >to, aby budować zapasy (de facto kupuję nasz produkt z rynku).

    No nie - robie na magazyn. Albo nie robie ...
    Raczej stac mnie na to, zeby sie z kims dogadac i sprzedac mu po 50.

    Wtedy zyski Roberta spadna ... chyba ze i on obnizy cene, ale przy 40
    zejsc nie moze.

    Tylko jaki ja mam interes, zeby moje cenne dobro sprzedawac po 40 a
    nie po 60 ?
    To nie fabryka, ze moge sobie wyprodukowac wiecej - kiedys sie
    skonczy.

    >>> Jak widzisz do poziomu 35 rubli za dolara sprzed wojny jeszcze
    >>> baaaardzo daleko. Szybciej frankowicze zobaczą 2zł za CHF.
    >
    >> Tu nie chodzi o kurs rubla, tu chodzi o rynki swiatowe.

    >O naiwności! A kurs rubla to nie rynek światowy? ;-)

    Absolutnie nie, ktos w ogole tym handluje ?

    Pomysl raczej inaczej ... jak Rosja zacznie "wyprzedawac dolary" to w
    co je zamieni ?

    >Gdy rubel schodził do 4 gr. wiele funduszy nabywało go na potęgę.
    >Było jasne, że się odbije. Identycznie jak w przypadku CHF po 2 zł.

    Jak CHF spadl do 2.5zl, to tez bylo jasne, ze sie odbije :-P

    A gdyby nie te amerykanskie banki, to kto wie kiedy by sie odbil i na
    ile :-)

    >> A tu widzisz - Amerykanie zestrzelili iranskiego drona - i zloto od
    >> razu 20$ w gore.
    >> A ropa, co ciekawe - w dól.

    >Nie sądzę, by ten incydent znacząco wpłynął na rynek. A już ruch 20$
    >przy cenie 1400 to w ogóle szum informacyjny.

    Zalezy kiedy. bywaly miesiace, gdy sie trzymal.
    A teraz kilka godzin.

    >>>> Poprzednie 10 lat dowiodly raczej, ze w razie jakiegos
    >>>> zawirowania na rynkach walutowych, zlotowka traci najwiecej.
    >>> Słuszny wniosek, że warto mieć waluty.
    >
    >> Ale waluty sa nisko oprocentowane, i miedzy zawirowaniami traca na
    >> wartosci :-)

    >"nisko oprocentowane" to nadal więcej niż nieoprocentowane metale czy
    >surowce.

    Ale cena zlota powinna rosnac wraz z inflacja, a moze i bardziej.
    W miare wzrostu cen wydobycia ..

    >>> Oczywiście, że NBP nie informuje. Długo nie przyznawali się do
    >>> zakupu złota. Ale SNB też nie informuje jak stabilizuje CHF.
    >
    >> I to tym złotem stabilizują ?
    >> Na rynku walutowym sie stabilizuje...

    >Złoto coraz częściej jest traktowane jako waluta. To po prostu
    >kolejny instrument finansowy.

    Raczej jako psychologiczny. A przypadku PLN bez znaczenia, bo i tak
    zlotowce nikt nie wierzy :-)

    >>> Wraz ze spadaniem walut - mam coraz więcej złotówek. Tak - tych,
    >>> które do walut się wzmacniają. Moja pensja ma wyższą siłę
    >>> nabywczą. I jak już za 1PLN będzie można kupić to, co dziś za 1
    >>> EUR, nie będę się przejmował spadkami, mają dużo PLN (krótka
    >>> sprzedaż - big short) przy jednoczesnej pensji w PLN otrzymywanej
    >>> co miesiąc.
    >
    >> A potem to dupnie :-)
    >> Ale ok, mozna trzymac reke na pulsie, kupic walute na dołku ...
    >> gorzej, jak sie okaże, ze to wcale nie dołek :-)

    >Być może faktycznie to by było straszne, gdybyśmy zarabiali 5000 euro
    >zamiast 5000 zł. ;-) W ogóle powinieneś protestować, gdy szef daje Ci
    >podwyżkę. Wolontariat to szlachetna postawa!

    Da, da, a potem zwolni. Bylismy za drodzy, nie mamy zamowien :-)
    Ewentualnie doda ... "ale otwieram nowy oddzial na Ukrainie" :-P

    >Tymczasem... Jeśli będziemy mieli parytet 1:1 euro;złoty i nie będzie
    >podstaw makro tegoż, należy czym prędzej po uzyskaniu pensji
    >zamieniać na USD lub CHF. Gdy wreszcie... jak piszesz... dupnie -
    >zwielokrotnisz zyski.

    A tu nie dupnie i strace.

    To ile zarobiles na walutach w latach powiedzmy 2004-2014 ?

    J.



  • 60. Data: 2019-07-19 14:55:47
    Temat: Re: rynek złota mocno w górę
    Od: Szymon <...@w...pl>

    W dniu 2019-07-19 o 13:40, J.F. pisze:
    >> Przeczytaj proszę to co napisałeś. Mam tyle same $ i WIĘCEJ złotówek.
    >> Ale masz wątpliwości czy zyskuję?
    >
    > Skoro masz tyle samo dolarow, to mam, skoro juz ustalilismy ze wartosc
    > zlotowki jest jakas niepewna  :-)

    OK. Więc za to WIĘCEJ złotówek dokup $. Teraz widzisz, że masz więcej $
    niż na początku tej drogi?

    > No tak, ale to jest ekonomia z krajow, gdzie pieniadz nie traci ...
    > drastycznie :-)

    Oczywiście nie mówimy tu o Zimbabwe. Myśląc "waluty" mam na myśli USD,
    CHF. Sporadycznie inne raczej do zobrazowania pewnych tendencji.

    >>> Albo spada do 1.5 :-)
    >
    >> To możliwe. Jednak to oznacza, że jestem "zapakowany" w PLN, które
    >> wzmacnia swoją wartość.
    >
    > Nie, jestes zapakowany w dolary, bo je kupiles po 2 zl :-)

    To zależy od momentu dołka, czyli zaprzestania sprzedawania i
    rozpoczęcia kupowania. Wyznacza go tzw. trend.
    Wracając jednak do Twojego przykładu - OK: przekombinowałem i mam full
    dolarów, zero złotych. A pensja wzrosła mi blisko 3x w przeliczeniu na
    $. Widzisz zysk?
    Gdyby nawet ta sytuacja utrzymała się dziesięciolecia to wolałbym, aby
    pensja (a potem emerytura) wzrosła mi 4x kosztem utraty 3/4 oszczędności
    dziś. Statystyki mówią, iż Kowalski ma dochód 60.000 zł/rok, a jedynie
    20-30 tys. oszczędności.

    > Tak czy inaczej sprowadza sie to tego, zeby kupic jak jest tanio, a
    > sprzedac jak jest drogo.

    To oczywiście naczelna zasada handlu.

    > Mozna zarobic, mozna stracic - jak pojdze inaczej niz ci sie wydawalo.

    Nie do końca. Tak by było, gdyby wartość Twojego koszyka była constans.
    Tymczasem co miesiąc dostajesz pensję.

    > Ze zlotem tak samo, tylko:
    > -spread duzy, wiec tak spekulowac sie nie da,

    "Spekulować" to takie słowo z czasów przed '89. "Handlować"... Albo
    nowocześnie... "tradeować" jest ładnie. Ale generalnie masz rację...
    Złoto jest fajne, byle go nie kupować i nie sprzedawać.

    > -skoro nie spekulujesz, to nie tracisz :-)

    Kwestią indywidualną jest definicja tego słowa. Od którego momentu
    kupno/sprzedaż staje się "spekulacją"?

    > -liczymy, ze dlugookresowo zloto utrzyma jednak wartosc, a moze i
    > podniesie ...

    Liczcie.
    Warto zdefiniować słowo "długoterminowo". Szczególnie w odniesieniu do
    Kowalskiego. Instytucje finansowe na czele z bankami centralnymi mają
    zazwyczaj nieco inne cele.

    > Tak czy inaczej - napisales scenariusz, gdy kupiles drogo, a
    > sprzedawales taniej.
    > To jest strata, a nie zysk.

    Pas. Ale faktycznie nie jest łatwo zrozumieć krótką sprzedaż.

    > Choc "posiadanie oszczednosci w stabilnej walucie" to tez jest zysk ...
    > chyba, ze krajowy rynek znow zachowa sie glupio - dolar potanieje, a
    > mieszkania podrozeja :-)

    To zupełnie inne produkty. Pamiętaj jednak, że odpowiednia
    dywersyfikacja środków powoduje, iż wprawdzie nie maksymalizujesz
    zysków/strat, ale też poruszasz się w bezpiecznym środeczku.

    > A ja tam mysle, ze banki sie zabezpieczyly, i mialy pozycje
    > przeciwstawne do tych frankow.

    Nie sądzę. Trzeba było je zmuszać ustawą do przyjmowania CHF w kasach.
    Po prostu nie były im do niczego potrzebne. To przeczy Twojej teorii.
    Wydaje się, że te mityczne zabezpieczenia mogły być na poziomie ilości
    złota w AmberGold do depozytów, które miały być tym złotem zabezpieczone.

    > Zanim osiagnal 4, to wrocil na 3 - mozna powiedziec, ze wrocilo do
    > punktu wyjscia.
    > A co sie zaoszczedzilo w miedzyczasie, to juz zysk.

    Zysk to byłby wówczas, gdyby mieszkanie za 300.000 po tej operacji
    wyszło np. po 250.000. Tymczasem nie znam przypadku, w którym mieszkanie
    z kredytem (już pal sześć w czym branym) kosztowało mniej niż wyjściowo.

    Dość ciekawa jest sytuacja, w której ktoś od 10 lat spłaca kredyt w CHF
    i dziś ma więcej do spłaty niż na dzień dobry. Inżynieria finansowa! ;-)

    > No i kto ma klopot, gdy Rosja naklada embargo ?
    > Rosjanie, bo w kraju głod, czy inne kraje, gdzie nagle rolnicy nie maja
    > z czego zyc ? :-)

    Rosja, bo jeść coś trzeba.
    Rolnicy zmienili rynek i wysyłają w inne miejsce. Nawet jeśli tak omija
    się embargo (UE sprzedaje krajowi X, kraj X odsprzedaje Rosji,
    oficjalnie kontaktów UE-Rosja nie ma), to dla Rosji to są wyższe koszta
    (dodatkowy pośrednik).

    >> To nie do końca jest tak. Wyobraź sobie, że ja, Ty i RobertS mamy
    >> produkt X. Ustalamy cenę na 60$/szt. Ja mam koszt produkcji 20, Ty 30,
    >> a RobertS 40$. Produkujemy - dla uproszczenia - tyle samo. Wszystko
    >> cacy, choć ja zarabiam najwięcej z jednostki. Stać mnie na to, aby
    >> budować zapasy (de facto kupuję nasz produkt z rynku).
    >
    > No nie - robie na magazyn. Albo nie robie ...
    > Raczej stac mnie na to, zeby sie z kims dogadac i sprzedac mu po 50.

    Jeśli sprzedajesz po 50 to złamałeś naszą umowę. A zatem wojna handlowa
    - ja dam 25zł i popłyniesz.

    > Wtedy zyski Roberta spadna ... chyba ze i on obnizy cene, ale przy 40
    > zejsc nie moze.

    I to jest problem ropy. Podejrzewa się niektóre kraje, iż nie
    przestrzegają limitów. Z drugiej strony wojnę wygra ten, kto jest w
    stanie produkować taniej lub dorzucać odpowiednio dużo do produkcji.

    > Tylko jaki ja mam interes, zeby moje cenne dobro sprzedawac po 40 a nie
    > po 60 ?

    Wykoszenie Roberta to 50% udziału w rynku, a nie 33%. Z mojej
    perspektywy wykoszenie Ciebie to wzrostu udziału w rynku z 33% do 100%.
    Potem - jako monopolista - mogę brać i 100$ za produkt. Jeśli jest
    niezbędny w danej gospodarce, czy po prostu "do życia" - po sprawie.

    Tak wykończono wiele firm w PL - nie jest to jakąś wielką tajemnicą.

    > To nie fabryka, ze moge sobie wyprodukowac wiecej - kiedys sie skonczy.

    Od lat wieszczy się koniec ropy, węgla itd. Nic na to nie wskazuje, a
    rozwój technologii pozwala wydobywać z pokładów dotąd niedostępnych.
    Kres ropy widziałbym raczej w rozwoju transportu elektrycznego. Czyli -
    samochody na prąd. Sęk w tym, że część prądu uzyskuje się także z ropy
    (agregaty) ;-)

    >> O naiwności! A kurs rubla to nie rynek światowy? ;-)
    >
    > Absolutnie nie, ktos w ogole tym handluje ?

    Pozwól, że zacytuję artykuł z 2016: Rosyjska gospodarka jest w ruinie.
    Dlaczego więc wielkie fundusze kochają rubla?

    Menedżerowie osiągających najlepsze wyniki funduszy hedgingowych od
    Berlina do Nowego Jorku masowo kupują aktywa denominowane w rosyjskiej
    walucie, która zanotowała już 23-proc. odbicie od rekordowego minimum.

    Nadzorujący warte ponad 40 mld dol. aktywa należące do Stone Harbor
    Investment Partners Stuart Sclater-Booth zwrócił się w kierunku rubla w
    połowie lutego.

    Tu możesz wzbogacić swoją wiedzę:
    https://forsal.pl/artykuly/935165,inwestycje-fundusz
    y-hedgingowych-w-aktywa-denominowane-w-rublach.html

    > Pomysl raczej inaczej ... jak Rosja zacznie "wyprzedawac dolary" to w co
    > je zamieni ?

    Większą bolączką są Chiny. Być może mają nawet 4 biliony $. W co są w
    stanie zamienić? To zależy czy coś chcą wzmocnić czy nie. Jeśli kupią
    złoto - złoto pójdzie do góry. Jeśli natomiast zdywersyfikują to wzrosty
    mogą być nieznaczne. Kowalski może ich nie zauważyć. Zauważyłeś na
    przykład QE w strefie euro? Co miesiąc Europejski Bank Centralny
    wyrzucał na rynek ilość euro odpowiadającą rocznym dochodom budżetu
    Polski... Co miesiąc... przez kilka lat.

    >> Gdy rubel schodził do 4 gr. wiele funduszy nabywało go na potęgę. Było
    >> jasne, że się odbije. Identycznie jak w przypadku CHF po 2 zł.
    >
    > Jak CHF spadl do 2.5zl, to tez bylo jasne, ze sie odbije :-P

    Nie jest wiadome kiedy. Wiadome, że im bliżej zera tym większa szansa na
    odbicie. Stąd częsta praktyka piramidowania (kupowania więcej, im niżej
    schodzi kurs). W przypadku akcji - może oznaczać bankructwo (spółka
    pada, akcje bezwartościowe). W przypadku tzw. waluty wymienialnej - bez
    szans. A czy zejdzie do 2,5, czy 2,35, czy 1,78 tego oczywiście nie
    wiadomo. Potencjalna strata się jednak zmniejsza. Znowu - matematyka...
    Jeśli waluta kosztuje 2zł to jej horyzont straty jest mniejszy niż
    waluta, która stoi po 4, a jeszcze bardziej ta za 6 zł. Chyba
    oczywiste... A teraz zastanów się dlaczego banki udzielały kredytów
    denominowanych w CHF (2zł), zdecydowanie mniej w euro (3,3), a już
    praktycznie w ogóle w funcie (4,2)...

    > A gdyby nie te amerykanskie banki, to kto wie kiedy by sie odbil i na
    > ile :-)

    Dla instytucji takiej jak bank czas nie jest tak istotny. W zasadzie
    działa na korzyść. Stąd kredyty na blisko pół wieku.

    > Ale cena zlota powinna rosnac wraz z inflacja, a moze i bardziej.

    Ale inflacją jakiego kraju?

    > W miare wzrostu cen wydobycia ..

    Wydobycie to mimo wszystko cząstka zapasów. Ma znaczenie, ale nie aż
    takie jak wieki temu.

    >> Złoto coraz częściej jest traktowane jako waluta. To po prostu kolejny
    >> instrument finansowy.
    >
    > Raczej jako psychologiczny. A przypadku PLN bez znaczenia, bo i tak
    > zlotowce nikt nie wierzy :-)

    Nie wiem, co chciałeś przez to powiedzieć.

    >> Być może faktycznie to by było straszne, gdybyśmy zarabiali 5000 euro
    >> zamiast 5000 zł. ;-) W ogóle powinieneś protestować, gdy szef daje Ci
    >> podwyżkę. Wolontariat to szlachetna postawa!
    >
    > Da, da, a potem zwolni. Bylismy za drodzy, nie mamy zamowien :-)
    > Ewentualnie doda ... "ale otwieram nowy oddzial na Ukrainie" :-P

    I wtedy będzie miał 5000+. Przez jakiś czas wystarczy, a potem kurs
    zacznie wracać do proporcji 4zł/1eur. Wtedy ja będę zapakowany w USD.
    Gdy Tobie się skończy tzw. helicopter money to mój majątek wzrośnie 400%.

    >> Tymczasem... Jeśli będziemy mieli parytet 1:1 euro;złoty i nie będzie
    >> podstaw makro tegoż, należy czym prędzej po uzyskaniu pensji zamieniać
    >> na USD lub CHF. Gdy wreszcie... jak piszesz... dupnie - zwielokrotnisz
    >> zyski.
    >
    > A tu nie dupnie i strace.

    Od tego są dane makro. Wiesz czy siła pieniądza wynika z gospodarki czy
    jakichś innych machinacji.

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 . 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1