eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › [Prasowka] Upadlosc konsumencka
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 316

  • 81. Data: 2009-01-01 09:40:19
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    >> aa, i za to płacą dodatkową kasę tak?
    >
    > Nie ale ja mam 26 dni urlopu rocznie, a nauczyciel ma 3 miesiące.
    > Płatnego.

    Już nie powtarzaj tych idiotyzmów o 3 miesiącach. Lepiej zauwaz, że możesz
    swój urlop brać kiedy chcesz - także poza sezonem w czerwcu czy wrześniu.
    Mój doradca w Getinie jest na urlopie 29.12 do 9.01. Żaden nauczyciel nie ma
    komfortu wzięcia urlopu kiedy chce (pomijam okolicznościowy 1-dniowy typu
    pogrzeb).

    > Ja szkołę kończyłem nie tak dawno temu i doskonale pamiętam jak to
    > wygląda. Może jeden na kilku nauczycieli się przykłada do pracy.

    A to akurat widać, że jesteś młody. Pamiętaj, że Ty "znasz" szkołę z punktu
    widzenia ucznia - a to się trochę różni.

    > Rozmawiamy o warunkach krajowych, a nie o tym co jest gdzieś tam.
    >
    > Poza tym to EOT jak dla mnie i do nowego roku :)

    Tak jak wspominałem - chciałeś grupę zawodową z pensjami 1200zł to masz.
    Przy czym aby mieć te 1200 to stazysta musi mieć 2 stopień studiów i
    przygotowanie pedagogiczne, bo za licencjat ma (na każdym stopniu awansu)
    ok. 200zł mniej, a za brak pp drugie 200zł.



  • 82. Data: 2009-01-01 09:46:49
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    >> Raczysz żartować. W większości zawodów, gdzie nie pracuję się łopatą
    >> trzeba się cały czas dokształcać w większości poza godzinami pracy.
    >
    > Tak jak i w przypadku nauczycieli, mozna to robic, mozna nie robic.

    Nauczyciel ma obowiązek dokształcania. Inaczej nie zostanie mu zaliczony
    staż chociażby i musi zmienić pracę (staż można tylko raz powtórzyć). Często
    owo dokształcanie jest na własny koszt. Już w tej chwili wiadomo, że od 2009
    będzie nowa podstawa programowa. Oznacza to opracowanie w wakacje (tak,
    tak... w ramach tych 3 miesięcy wolnego, buhahah) ok. 800 lekcji (20h
    tygodniowo x 40 tyg. nauki) - opracowanie tzn. zaplanowanie każdego tematu,
    materiałów, pomocy, wymagań i standardów. Dla przykładu taki plan z j.
    polskiego do jednej klasy ma ok. 40 stron A4. Cały dokument dla 1
    nauczyciela potrafi sięgać 200 stron. Trzeba go przedstawić dyrektorowi do
    20.09 każdego roku szkolnego.

    Zabawnie byłoby, gdyby nauczyciele pracowali 7:30-15:30. Mogliby wyznaczać
    spotkania z rodzicami np. na 13:00. Ciekawe ilu by wtedy przyszło :-)))



  • 83. Data: 2009-01-01 10:12:00
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: Wojciech Bancer <p...@p...pl>

    On 2009-01-01, Szymon <n...@o...pl> wrote:

    [...]

    >> Tak jak i w przypadku nauczycieli, mozna to robic, mozna nie robic.
    >
    > Nauczyciel ma obowiązek dokształcania. Inaczej nie zostanie mu zaliczony
    > staż chociażby i musi zmienić pracę (staż można tylko raz powtórzyć). Często
    > owo dokształcanie jest na własny koszt. Już w tej chwili wiadomo, że od 2009
    > będzie nowa podstawa programowa. Oznacza to opracowanie w wakacje (tak,
    > tak... w ramach tych 3 miesięcy wolnego, buhahah) ok. 800 lekcji (20h
    > tygodniowo x 40 tyg. nauki) - opracowanie tzn. zaplanowanie każdego tematu,
    > materiałów, pomocy, wymagań i standardów. Dla przykładu taki plan z j.
    > polskiego do jednej klasy ma ok. 40 stron A4. Cały dokument dla 1
    > nauczyciela potrafi sięgać 200 stron. Trzeba go przedstawić dyrektorowi do
    > 20.09 każdego roku szkolnego.

    No ale co roku to się _aż_ _tak_ zmienia ten plan zajęć? Czy to jest
    przepiska + ewentualna lekka modyfikacja z roku poprzedniego? Nie żebym
    wątpił w ciężko pracujących nauczycieli - po prostu pytam.

    --
    Wojciech Bańcer
    p...@p...pl


  • 84. Data: 2009-01-01 14:51:09
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > No ale co roku to się _aż_ _tak_ zmienia ten plan zajęć? Czy to jest
    > przepiska + ewentualna lekka modyfikacja z roku poprzedniego? Nie żebym
    > wątpił w ciężko pracujących nauczycieli - po prostu pytam.

    W tej chwili zmienia się podstawa programowa, więc będzie sporo zmian - u
    jednych więcej, u drugich mniej. Niedawno Giertych zmienił kanon lektur,
    więc tematy dotyczące lektury X wypadły i musiały być opracowane tematy Y.
    Dodatkowo plan pracy jest robiony pod konkretny zestaw podręczników, więc
    jeśli podręczniki są zmieniane to musi być zmieniany rozkład materiału
    (nazywa się to też planem wynikowym). Wreszcie - dyrektor może sobie życzyć
    zmian.
    Wiesz, czasami jest w tej kwestii więcej pracy, a czasami mniej - przykład,
    który podałem jest skrajny, choć jak najbardziej realny.
    http://www.gwo.pl/parts/home/index.php?menu=148

    Tutaj, mniej więcej w połowie strony masz gimnazjum i przykładowy plan
    wynikowy dla klasy I z języka polskiego. W pdfie ma 38 stron. Polonista
    średnio ma 4 klasy, by wyrobić etat. Wystarczy proste mnożenie.

    I jeszcze mała uwaga odnośnie Twojego pytania - plan wynikowy MUSI się
    zmieniać, bowiem jest pisany pod konkretną klasę i musi ulegać modyfikacjom
    (bo w klasie X na wyjaśnienie pojęcia wystarczy 1 godzina, a w klasie Y i 3
    jest mało). Jeśli miałbyś te same plany przez 2-3 lata to dyrektor miałby
    prawo Cię zwolnić (brak ewaluacji i dostosowania kryteriów do uczniów, a to
    jest narzucone przez Ustawę o systemie oświaty). I dlatego te plany ze
    strony wydawnictwa to przykład, a nie szansa na gotowy wydruk i już.



  • 85. Data: 2009-01-01 15:45:54
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    Wojciech Bancer wrote:
    > On 2009-01-01, Szymon <n...@o...pl> wrote:
    >

    >
    > No ale co roku to się _aż_ _tak_ zmienia ten plan zajęć? Czy to jest
    > przepiska + ewentualna lekka modyfikacja z roku poprzedniego? Nie żebym
    > wątpił w ciężko pracujących nauczycieli - po prostu pytam.
    >

    Zmienia sie dosyć mocno, bo jak ci odgórnie zmienią lektury to po za
    pustą tabelką resztę trzeba napisać od początku.


  • 86. Data: 2009-01-01 18:06:35
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: Adam Płaszczyca <t...@o...spamnie.org.pl>

    Dnia Thu, 01 Jan 2009 03:39:35 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):

    >> niedawno wybudowała dom. Trzeba tylko chcieć.
    >
    > Ale niektorzy wola muzyke niz medycyne i nawet bardziej niz pieniadze.
    > Mysle ze to dobrze ze tacy ludzie wciaz istnieja.

    A ktos im broni zajmowac się nauczaniem?



    --
    ___________ (R)
    /_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
    ___/ /_ ___ ul. Na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012 378 31 98)
    _______/ /_ GG: 3524356
    ___________/ Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/


  • 87. Data: 2009-01-01 20:00:55
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    Adam Płaszczyca pisze:
    > Dnia Thu, 01 Jan 2009 03:39:35 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):
    >
    >>> niedawno wybudowała dom. Trzeba tylko chcieć.
    >> Ale niektorzy wola muzyke niz medycyne i nawet bardziej niz pieniadze.
    >> Mysle ze to dobrze ze tacy ludzie wciaz istnieja.
    >
    > A ktos im broni zajmowac się nauczaniem?


    Nie za bardzo rozumiem argumentów "chciałeś dobrze zarabiać, było nie
    zostawać nauczycielem". To, że nauczyciele zarabiają mało, nie jest
    normalne. Żądnym podwyżek belfrom nie można mówić "trzeba było wybrać
    inny zawód". To sytuacja w szkolnictwie jest chora, a nie chore są
    wymagania płacowe pracowników.

    Przypuszczam, że problemem jest powszechna i państwowa szkoła i
    problem będzie do czasu, do kiedy to państwo będzie płaciło im pensje.
    Dla państwa każde 10% podwyżek do ogromny wydatek, a co mówić o
    podwyżkach dwukrotnych (zakładając, że nauczyciel miałby zarabiać
    średnią krajową).

    Przypuszczam, że pełne sprywatyzowanie szkolnictwa rozwiązałoby
    problem - jakoś nie widzę narzekań na płace w szkołach prywatnych, czy
    też na rynku korepetycji. Dodatkową zaletą jest to, że rodzic
    bezpośrednio wybiera nauczyciela, przez co na rynku są (i lepiej
    zarabiają) ci lepsi.

    Ewentualnie wprowadzenie prawdziwego bonu oświatowego mogłoby być
    jakąś protezą naprawy systemu (to, co państwo wydaje na szkolnictwo,
    daje rodzicowi w formie bonu, a ten płaci nim bezpośrednio za naukę
    swoich dzieci w szkole lub u prywatnych nauczycieli) - rozwiązanie
    bardzo nielubiane wśród uzwiązkowionych nauczycieli, jako że zrywa
    zasadę "czy się stoi, czy się leży"...

    --
    Liwiusz


  • 88. Data: 2009-01-01 20:35:12
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: Adam Płaszczyca <t...@o...spamnie.org.pl>

    Dnia Thu, 01 Jan 2009 21:00:55 +0100, Liwiusz napisał(a):

    >> A ktos im broni zajmowac się nauczaniem?
    >
    >
    > Nie za bardzo rozumiem argumentów "chciałeś dobrze zarabiać, było nie
    > zostawać nauczycielem".

    Ale to naprawde nie moja wina, że nie rozumiesz.

    > To, że nauczyciele zarabiają mało, nie jest
    > normalne.

    Dlaczego niby nie jest? IMHO jest to normalna konsekwencja braku rynku
    usług nauczycielskim - jest praktyczny monopol państwa i stąd niskie
    wynagrodzenia.

    >Żądnym podwyżek belfrom nie można mówić "trzeba było wybrać
    > inny zawód". To sytuacja w szkolnictwie jest chora, a nie chore są
    > wymagania płacowe pracowników.

    Alez można mówić i wielu ludzi tak wąłsnie mówi. Każdy jest odpowiedzialny
    za swoje decyzje i jesli nie osiąga założonego celu pracując w danym
    zawodzie, to najwyraźniej czas smienić zawód.

    > Przypuszczam, że pełne sprywatyzowanie szkolnictwa rozwiązałoby
    > problem - jakoś nie widzę narzekań na płace w szkołach prywatnych, czy
    > też na rynku korepetycji. Dodatkową zaletą jest to, że rodzic
    > bezpośrednio wybiera nauczyciela, przez co na rynku są (i lepiej
    > zarabiają) ci lepsi.

    A wiesz kto blokuje próby wprowadzenia śladu rynku? Sami nauczyciele. Bo
    widzisz, kiepski belfer jakoś przeżyje obecnie. A w sytuacji wolnorynkowej
    - musi sie przekwalifikować.


    --
    ___________ (R)
    /_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
    ___/ /_ ___ ul. Na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012 378 31 98)
    _______/ /_ GG: 3524356
    ___________/ Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/


  • 89. Data: 2009-01-01 20:38:30
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > Nie za bardzo rozumiem argumentów "chciałeś dobrze zarabiać, było nie
    > zostawać nauczycielem".

    I słusznie, bo to zupełnie niepoważny argument.

    To, że nauczyciele zarabiają mało, nie jest
    > normalne. Żądnym podwyżek belfrom nie można mówić "trzeba było wybrać inny
    > zawód". To sytuacja w szkolnictwie jest chora, a nie chore są wymagania
    > płacowe pracowników.

    Szczególnie, gdy chodzi o szkolnictwo. Bo cóż my możemy Europie/Światu
    zaoferować jeśli nie wykształconych ludzi? Jednak wiesz... celnicy dostali
    500zł w ubiegłym roku, listonosze itp., bo nauczyciele są grupą, której
    efektów pracy nie widać od razu. Jak poczta stoi to jest dramat, gdy
    przejścia graniczne zablokowane także... a szkolnictwo - jakoś to będzie i
    oby Polska nie zginęła.

    > Przypuszczam, że problemem jest powszechna i państwowa szkoła i problem
    > będzie do czasu, do kiedy to państwo będzie płaciło im pensje.

    Tak, w prywatnych szkołach często nauczyciele są zatrudnieni na umowę o
    pracę bez respektowania Karty Nauczyciela. Np. w przedszkolach pracują
    normalnie po 8h zamiast 5. Zarabiają lepiej... dużo lepiej. Anglista
    rozpoczynający pracę dostaje 1000zł (licencjat, w oparciu o KN), ale
    zatrudniony na firmę 2500zł. Z tym, że nie ma płaconych wakacji, ferii itp.,
    więc w sumie wychodzi mu mniej. Jeśli założyłby samodzielną działalność to
    dostanie 5000zł brutto.

    > Dla państwa każde 10% podwyżek do ogromny wydatek, a co mówić o podwyżkach
    > dwukrotnych (zakładając, że nauczyciel miałby zarabiać średnią krajową).

    Bo to największa grupa zawodowa.

    > Przypuszczam, że pełne sprywatyzowanie szkolnictwa rozwiązałoby
    > problem - jakoś nie widzę narzekań na płace w szkołach prywatnych, czy też
    > na rynku korepetycji.

    Czasami jest problem z jakością kształcenia w szkołach/uczelniach
    prywatnych. Był taki czas, że prywatne uczelnie (na tym przykładzie lepiej
    to widać) uchodziły za zdecydowanie lepsze niż państwowe molochy. Dziś jest
    odwrotnie i często pracodawcy chcą absolwentów politechnik/uniwerków.

    Dodatkową zaletą jest to, że rodzic
    > bezpośrednio wybiera nauczyciela, przez co na rynku są (i lepiej
    > zarabiają) ci lepsi.

    Problem w tym, iż niewielu rodziców jest światłych i ma pojęcie o
    wychowaniu. Bo wiesz... aby zostac nauczycielem trzeba skończyć studia, kurs
    aby prowadzić auto czy jakiś tam wózek widłowy, ale by zostać rodzicem nie
    trzeba nic. I w tym momencie, gdyby rodzic wybierał nauczyciela to
    najczęściej wybierałby tego, który stawia za nic same piątki. Bo wtedy
    rodzic jest dumny z dziecka, nie jest wzywany do szkoły, dziecko nie
    powtarza roku itp.

    > Ewentualnie wprowadzenie prawdziwego bonu oświatowego mogłoby być jakąś
    > protezą naprawy systemu (to, co państwo wydaje na szkolnictwo, daje
    > rodzicowi w formie bonu, a ten płaci nim bezpośrednio za naukę swoich
    > dzieci w szkole lub u prywatnych nauczycieli) - rozwiązanie bardzo
    > nielubiane wśród uzwiązkowionych nauczycieli, jako że zrywa zasadę "czy
    > się stoi, czy się leży"...

    Rodziłoby patologie moim zdaniem. Jeśli rodzic zajmuje się swoim dzieckiem
    to OK, ale są szkoły, w których ok. 50% rodziców to rodziny patologiczne.
    Dość powiedzieć, iż w tej chwili w szkołach średnich dochodzi do sytuacji,
    iż ponad połowa uczniów jest z rozbitych rodzin. To nie jest normalna
    sytuacja. Mnie się wydaje, iż nauczyciel powinien być niezależny od rodziców
    do granic możliwości. W ten sposób chłodnym okiem ocenia potencjał ucznia i
    może mu pomóc zostać kimś. A mama to wiesz... cokolwiek dziecko nie zrobi
    jest super, extra i co najwyżej wszyscy wokół sa głupi, że tego nie widzą.
    To trochę tak jak z lekarzami - absolutnie niezdrowym układem jest, gdy
    lekarz operuje bliską sobie osobę.



  • 90. Data: 2009-01-01 20:43:41
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > Dlaczego niby nie jest? IMHO jest to normalna konsekwencja braku rynku
    > usług nauczycielskim - jest praktyczny monopol państwa i stąd niskie
    > wynagrodzenia.

    A na policję czy wojsko nie ma państwo monopolu? Dziś kapral z zaoczną
    maturą ma więcej niż nauczyciel ze 2 stopniem studiów i podyplomówką.
    Kto kiedyś powiedział... gdy w państwie policjant zarabia więcej niż
    nauczyciel to mamy do czynienia z państwem policyjnym...

    > A wiesz kto blokuje próby wprowadzenia śladu rynku? Sami nauczyciele. Bo
    > widzisz, kiepski belfer jakoś przeżyje obecnie. A w sytuacji wolnorynkowej
    > - musi sie przekwalifikować.

    Pewnych rzeczy nie powinno się prywatyzować czy wprowadzać "ślady rynku". Do
    nich należą pewne resorty, jak policja, wojsko, służby więzienne, służba
    zdrowia bezpośrednio wpływająca na ratowanie życia, służba celna czy właśnie
    szkolnictwo. Inaczej masz patologie.


strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10 ... 20 ... 30 ... 32


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1