Transakcje giełdowe w rękach automatów
2010-10-31 00:10
Przeczytaj także: Budżet państwa a decyzje inwestycyjne
Zdarzenia takie, jak „flash crash” są na tyle rzadkie i spektakularne, że przez pewien czas nie opuszczają pierwszych stron gazet, ale z czasem media nie chcąc zanudzać odbiorców wynajdują bardziej sensacyjne zjawiska i podobnie roboty sterowane przez traderów, wracają do znanych schematów działania, w których czują się bardziej komfortowo.
Dawcy płynności
Kilka dni po majowym krachu na Wall Street, działalnością giełdowych automatów zainteresowali się politycy. Senator Ted Kaufman stwierdził: „Każda sytuacja, w której mamy do czynienia z dużą ilością pieniędzy, wieloma zmianami, niewielką ilością lub brakiem przejrzystości, a przez to z brakiem regulacji, stwarza potencjał do rynkowej katastrofy”. Firmy zajmujące się administracją automatycznymi systemami transakcyjnymi bronią się przed zarzutami o nieuczciwe wykorzystywanie sztucznej inteligencji i przewagi technologicznej do zarabiania na przeciętnych inwestorach twierdząc, że dzięki nim na rynku zwiększa się płynność, a to sprawia, że ktoś składając zlecenie na 1000 akcji Microsoftu, Goldman Sachs czy setek mniejszych spółek, nie musi się martwić czy, kiedy postanowi je sprzedać, po drugiej stronie znajdzie się ktoś gotów te papiery odkupić. W ten sposób, z punktu widzenia inwestorów, którzy nie zwracają uwagi na ruch cen akcji o jednego centa, zwiększa się przejrzystość i efektywność rynku.
W praktyce, komputery składające każdego dnia tysiące zleceń na różne instrumenty, przyczyniają się faktycznie do wzrostu obrotów, ale argument ten jest o tyle łatwo zakwestionować, że nigdy nie wiemy, kiedy spełnione zostaną warunki wyłączające automaty i owa rzeka płynności nagle wyschnie.
fot. mat. prasowe
Kurs dolara względem koszyka walut (dollar index) 22 października 2010 r.
Kilka dni wcześniej, 18 października, mini-krach miał miejsce na notowaniach funduszu indeksowego na S&P500, który jest jednym z najsłynniejszych instrumentów na świecie. O godzinie 16.15 pierwsze piętnaście zleceń wykonano po kursie między 118,25. a 118,40 pkt. Kolejne 150 zleceń złożonych ułamek sekundy później wykonano po kursie 106,46 pkt. czyli o 10,5 proc. niżej. Wystarczyło to, aby właścicieli zmieniły instrumenty warte blisko 500 mln USD. Gdzie w tym momencie były fundusze i firmy, którym operatorzy giełd płacą za utrzymywanie się płynności?
oprac. : Łukasz Wróbel / Open Finance
Przeczytaj także
-
Emocje a decyzje inwestycyjne
-
Inwestowanie na rynkach azjatyckich
-
Bezpośrednie inwestycje zagraniczne, czyli mocna strona Polski?
-
Fotografia kolekcjonerska: od czego zacząć przygodę z inwestowaniem?
-
Piramidy finansowe, oszustwa na rynkach Forex i kryptowalut. Gdzie szukać pomocy?
-
Polacy ciągle wolą oszczędzanie niż inwestowanie pieniędzy
-
Inwestycje alternatywne: jakie dobra luksusowe najbardziej opłacalne?
-
Użytkowanie wieczyste problemem dla inwestorów?
-
Szwajcarska bankowość prywatna. Jak działa i kto może być jej klientem?