eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAktualności finansowe › Złoto - ostatnia bezpieczna waluta

Złoto - ostatnia bezpieczna waluta

2010-06-04 12:50

Przeczytaj także: Popyt na złoto mocno w górę w 2022 roku


Eksperci najgłośniej bijący na alarm i ostrzegający przed hiperinflacją, często zapominają o jednym elemencie układanki – szybkości obiegu pieniądza w systemie. Wpompowanie do systemu finansowego bilionów dolarów może nie mieć żadnego przełożenia na ceny, jeżeli ten papierowy pieniądz nie zmienia posiadaczy, np. banki nie udzielają kredytów obawiając się bankructw, konsumenci nie wydają pieniędzy spodziewając się niższych cen w przyszłości, a firmy nie inwestują, ponieważ nie ma popytu na ich usługi. Spośród banków centralnych dbających o stabilność najważniejszych walut świata, tylko Bank Japonii nie zwiększał ostatnio gwałtownie podaży pieniądza. Pozostałe państwa zwiększyły ją w ciągu trzech lat o od 15 proc. do 55 proc.
Z analiz World Gold Council wynika, że nawet bez pojawienia się inflacji w gospodarce wzrost podaży pieniądza jest mocno skorelowany z cenami złota. Zwiększenie bazy monetarnej w USA o 1 proc. po sześciu miesiącach przeciętnie przekłada się na wzrost ceny uncji złota o 0,9 proc. Odpowiednio każdy 1 proc. wzrostu podaży pieniądza w Indiach tłumaczy zmianę ceny złota o 0,7 proc., a podaż pieniądza w Europie o 0,5 proc. Juan Carlos Artigas z WGC twierdzi ponadto, że drożejące złoto jest wyprzedzającym wskaźnikiem zapowiadającym przyspieszenie tempa pieniądza w obiegu, a tym samym może zwiastować przyszły wzrost inflacji.

Najbezpieczniejsza z walut

W 2009 roku potężny proces odlewarowywania (spłacania zadłużenia) sektora prywatnego został skutecznie ograniczony przez działania rządów i banków centralnych. W rezultacie rozrosły się bilanse sektorów publicznych – oczywiście nie na skutek wzrostu wartości aktywów, lecz zadłużenia. Co ciekawe, chociaż Fed nie zmienił kierunku polityki monetarnej, a zadłużenie USA jest ponad dwukrotnie większe niż w latach 30. ubiegłego wieku (deficyt sektora publicznego stanowi 10,5 proc. PKB), dzisiaj nikt już nie mówi o końcu dolara. Nie dlatego, że programy pomocowe wyciągają USA z recesji (gdyby działały w 2009 roku nie ubyłoby w USA ok. 5 milionów miejsc pracy), ale dlatego, że inne dojrzałe gospodarki równają w dół.

Zaufanie do euro zostało przekreślone w ciągu pół roku, waluty rynków wschodzących właśnie są poddawane ważnej próbie (sądząc np. po kursie złotego na razie bez zadowalających efektów), a waluty surowcowe (np. dolar australijski) tanieją razem ropą i metalami przemysłowymi, ponieważ skończyły się sprzyjające warunki dla strategii carry trade. Kapitał w maju uciekał do USA i Japonii, chociaż to właśnie ten drugi kraj od miesięcy nie może przerwać deflacyjnej spirali i ma największe zadłużenie w relacji do PKB spośród wszystkich rozwiniętych krajów. W takim otoczeniu złoto nie jest ochroną przed inflacją, ale nową quasi-walutą, ostatnią deską ratunku bezradnych inwestorów.

Banki centralne rozwiniętych krajów grupy G-7 posiadają ok. 35 proc. rezerw walutowych w złocie. Pozostałe 13 krajów z grupy G-20 ma zaledwie 3,5 proc. w złocie. Wśród nich są m.in. Chiny i Indie, których rezerwy w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosły o 2,2 biliona USD. To jest chyba najmocniejszy argument przemawiający za nowymi rekordami cen złota. Gdyby owe 13 krajów chciało uniezależnić się od ryzyka walutowego i postanowiło zwiększyć udział złota w rezerwach do 10 proc., zgłosiłyby popyt na 370 mln uncji kruszcu. To stanowi ok. 20 proc. wszystkich zapasów złota znajdujących się nad powierzchnią ziemi. Gdyby te państwa postanowiły dorównać do grupy G-7 i przeznaczyć na zakup złota 35 proc. rezerw popyt wyniósłby ok. 1,3 mld uncji (35 proc. dostępnego złota).

poprzednia  

1 2 3

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: