eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAnalizy i komentarze › Terroryzm pretekstem do spadków walut

Terroryzm pretekstem do spadków walut

2006-08-11 09:43

Przeczytaj także: Polskie rynki zadowolone z decyzji Fed


Amerykanie nie boją się zamachów

W czwartek od rana rynki finansowe były zaniepokojone nie tylko bardzo słabym zamknięciem sesji w USA, ale i wydarzeniami w Wielkiej Brytanii. Poinformowano tam o wprowadzeniu na lotniskach stanu najwyższego pogotowia antyterrorystycznego. Wynikało to z informacji policji, która udaremniła zamach terrorystyczny na pokładzie samolotu startującego z Wielkiej Brytanii. Mówiono również o tym, że planowano wiele zamachów. Nic dziwnego, ze traciły akcje firm lotniczych. Indeks w Eurolandzie zapewne i tak w czwartek spadałyby około jednego procenta w wyniku bardzo nieudanej sesji amerykańskiej, więc zagrożenie terrorystyczne kosztowało posiadaczy akcji około 0,5 pkt. procentowego. Nie było to wielkie przerażenie, bo gracze pamiętali, że po wszystkich dotychczasowych atakach terrorystycznych indeksy rosły, a sprzedaż akcji była dużym błędem. To, że atak udaremniono, ale podtrzymano stan zagrożenia musiało trochę szkodzić rynkom, które przecież najbardziej nie lubią niepewności.

W USA gracze w ogóle się nie przejęli europejskim zagrożeniem terrorystycznym. Zachowali się bardzo logicznie i niczego innego nie można było się po nich spodziewać. Można powiedzieć, że, paradoksalnie, to zagrożenie pomagało bykom. Skoro mówiono o spadkach indeksów z tego właśnie powodu, to wystarczyło opanować sytuację na początku sesji, żeby gracze nabrali przeświadczenia, iż rynek jest bardzo silny, bo nie reaguje nawet na zagrożenie terrorystyczne.

Opublikowane w czwartek dane makro utonęły zupełnie w medialnym szumie. Szumie stanowczo zresztą zbyt dużym jak na zdarzenie, które się nie wydarzyło i nie wiadomo, czy naprawdę miało szansę się wydarzyć. Takich (może trochę mniejszych) prób udaremniono od czasu ataku na WTC zapewne całkiem sporo tyle, że się tym nie chwalono się i o tym więksi gracze doskonale wiedzą. Tym razem widocznie chodziło o to, żeby wszyscy się dowiedzieli. Popatrzmy jednak, co pokazały dane makro. Amerykański bilans handlu zagranicznego był nieco wyższy od prognoz, ale ponieważ dane z poprzedniego miesiąca zweryfikowano w górę to powstało wrażenie, że dane są lepsze od prognoz. Wzrósł eksport i import, co (w połączeniu z danymi o zapasach) każe zakładać, że PKB wzrósł, nie o 2,5 proc., a pewnie koło 3 proc. Już to wystarczyło, żeby lekko wzmocnić dolara. Dane o tygodniowej zmianie na rynku pracy w USA były nieco gorsze od prognoz, ale rynek je zupełnie zlekceważył.

Dolar zresztą wzmacniał się i bez tych danych, co ostatecznie potwierdziło, że wracamy do korelacji zgodnie z którą amerykańska waluta wzmacnia się w przypadku wzrostu napięć na świecie. Wzmocnienie dolara przeceniło rynek surowców (złoto, miedź, ropa). Najbardziej zabawne było tłumaczenie spadku ceny ropy. Ktoś wymyślił, że tanieje, dlatego że ludzie będą mniej latali samolotami, więc linie lotnicze zużyją mniej paliwa i ta informacja przeleciała przez wszystkie serwisy. To był oczywisty pretekst, bo po pierwsze ludzie latają i będą latali tak jak wcześniej (szczególnie, że spisek wykryto), a jeśli nawet (chwilowo) spadnie nieco ilość lotów to zapotrzebowanie na ropę zmniejszy się o ułamek promila. Rynki lubią poddawać się takim sugestiom, jeśli akurat są w nastroju do jakiegoś ruchu. W tym przypadku były gotowe do korekty, bo w środę kolejny atak na szczyt wszech czasów na rynku ropy zakończył się sromotnym odwrotem, więc naturalna była dalsza realizacja zysków.
Przeczytaj także: GPW nie ma ochoty na wzrosty GPW nie ma ochoty na wzrosty

oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion Xelion

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: