eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 18

  • 1. Data: 2009-12-10 21:53:29
    Temat: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
    Od: musiał <m...@y...de>

    bardzo ciekawy artykuł, warty przeczytania do końca,
    http://www.bankier.pl/wiadomosc/Czy-Polska-utracila-
    kontrole-nad-zlotym-2056860.html

    Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?


    Czy pozbyliśmy się tej kontroli na własne życzenie, bo nikt się z nami nie
    liczy, czy też Londyńskie City jest pewne, że nie podejmiemy jako kraj
    żadnych skutecznych kroków w sprawie kursu złotego? Potężna spekulacja na
    polskim złotym jest dziś na rękę MF i rządowi oraz bankom inwestycyjnym. Jak
    to jest, że silna waluta w naszym wypadku oznacza słabe państwo i powszechny
    brak pieniędzy na wszystko?

    Kto i co tak naprawdę decyduje dziś o sile i słabości polskiego złotego?
    Polski minister finansów J. V. Rostowski to przecież londyński finansista z
    brytyjskim paszportem. Najważniejsze zaś decyzje dla polskiego złotego
    zapadają właśnie w Londyńskim City. Spekulacje na polskim złotym to
    prawdziwe eldorado, które trwa już od dawna. Zagraniczne banki i instytucje
    finansowe, które dziś na wielką skalę realizują w Polsce strategię carry
    trade, czerpią z tego pełnymi garściami. Setki milionów euro, jenów, dolarów
    czy franków szwajcarskich są dziś bardzo tanio pożyczane zarówno za oceanem,
    jak i w samej Europie. Tanio, bo to często kredyty na 0,25-0,5 proc., w
    Japonii na 0,1 proc., a czasami są to kredyty po ujemnej realnej stopie
    procentowej po to, aby kupić akcje, papiery wartościowe, wysoko
    oprocentowane obligacje zwłaszcza te w naszym kraju na 6-6,5 proc. lub
    ulokować te środki na wysoko oprocentowanych rachunkach bankowych.

    Przypomnijmy, polska stopa redyskontowa to dziś 3,5 proc. z perspektywą jej
    podwyższenia. Spekulanci kupują akcje, obligacje, surowce, papiery skarbowe;
    kupują też waluty rynków wschodzących w tym polskiego złotego, by w
    odpowiednim momencie kasując zyski, znacząco je osłabić. Polska to kraj
    wśród rynków wschodzących, w którym skutecznie jest realizowana potężna
    spekulacja walutowa i właśnie strategia carry trade. Jesteśmy prawdziwą
    dojną krową - ten, kto podłączy się do tego przysłowiowego cycka, może ssać
    do woli. To polska kura znosząca złote jaja dla tzw. inwestorów
    krótkoterminowych. Zupełnie bezkarnie pozwala ona odbierać sobie owe złote
    jaja, często ręka w rękę z polskim fiskusem. Inne kraje z rynków
    wschodzących wykazują instynkt samozachowawczy i starają się podjąć
    działania obronne przed praktykami sztucznego wzmacniania ich walut
    krajowych i ustrzec się przed totalną podatnością na spekulacje.

    Instrumenty regulacyjne tego typu w 1998 r. wprowadziła Malezja, a w
    ostatnich miesiącach Brazylia, która wprowadziła 2,5-proc. podatek od
    kapitału zagranicznego napływającego w ramach spekulacji na jej rynek akcji
    i obligacji oraz 1,5-proc. podatek od inwestycji spekulacyjnych w ADR-y
    wyemitowane przez brazylijskie spółki. Władze brazylijskie chcą w ten sposób
    spowolnić wzrost wartości brazylijskiego reala, który od początku roku
    wzrósł aż o 36 proc. w stosunku do dolara. Skuteczne działania osłabiające
    swoje waluty prowadzą również USA, Szwajcaria, UE, Czechy i Rosja - zarówno
    poprzez swoje banki centralne, jak i poprzez stopy procentowe. Tajwan i
    Korea Płd. przymierzają się do administracyjnej kontroli przepływu kapitału,
    żeby przyhamować rozbójników spod znaku carry trade.

    Carry trade to strategia spekulacyjna polegająca na zadłużaniu się w walucie
    o niskiej stopie procentowej i walucie słabnącej i lokowaniu uzyskanych
    środków między innymi w waluty krajów o wysokiej stopie procentowej i
    walucie wzmacniającej się. Walutę taką dodatkowo pompuje się rekomendacjami,
    ratingami czy prognozami banków inwestycyjnych często nie mającymi nic
    wspólnego z prawdziwymi realiami danej gospodarki. Z reguły te
    hurraoptymistyczne prognozy kryją drugie dno.

    Sprzedali euro, wzmocnili złotego

    W przeciwieństwie do Brazylii, której MF nie kieruje londyński finansista
    tak jak u nas w Polsce, nasze MF oraz niektórzy przedstawiciele NBP czy Rady
    Polityki Pieniężnej często wręcz zachęcają do niektórych działań
    spekulacyjnych na polskim złotym, np. zapewniając o jego stałym dalszym
    umacnianiu się w perspektywie wielu miesięcy. Wyrażają często bezkrytyczne
    zadowolenia z umacniania się polskiego złotego. Polskie MF bardzo aktywnie
    uczestniczy już od lutego tego roku w tym procederze, a od lata 2009 r. na
    potęgę wręcz sprzedaje na naszym rynku walutowym unijne euro, jak i wymienia
    euro w NBP. Łącznie może chodzić nawet o kwotę 27 mld zł po przeliczeniu z
    euro na złote, które zapisane zostały po stronie dochodów budżetowych.
    Wszystko po to, by ukryć prawdziwe kłopoty i stan polskich finansów
    publicznych, a zwłaszcza skalę deficytu sektora finansów publicznych, jak i
    deficytu budżetu państwa.

    Chodzi o dług - spekulacja na rękę rządowi

    Najważniejszym powodem pompowania złotego przez naszego fiskusa jest jednak
    chęć obniżenia za wszelką cenę wielkości polskiego zadłużenia, a więc
    nieprzekroczenia magicznego 55-proc. progu relacji długu publicznego do
    polskiego PKB w 2010 r. To jest jednak nieuniknione - dług będzie oscylował
    pod koniec 2010 r. w granicach 60 proc., a więc progu konstytucyjnego.
    Konsekwencje będą dla polskiego społeczeństwa szokujące i zaskakujące, zaś
    dla władzy w obliczu wyborów kompromitujące zwłaszcza gdy trzeba będzie
    wprowadzić drastyczne metody przewidziane przez ustawę o finansach
    publicznych - podobne do tych, które zostały zastosowane w krajach
    nadbałtyckich. Z naszymi długami, w tym długiem publicznym Skarbu Państwa
    jest coraz gorzej - zbliżamy się do kwoty 700 mld zł zadłużenia; mamy
    ogromny dług zagraniczny rzędu około 200 mld euro, a potrzeby pożyczkowe
    brutto Polski na 2010 r. to astronomiczna kwota rzędu 203 mld zł.

    Przypomnijmy, w tym roku ta kwota wynosi 160 mld zł. Z tytułu spłaty
    zadłużenia w budżecie na 2010 r. zaplanowano kwotę 35 mld zł - to pójdzie na
    spłatę starego zadłużenia, a będziemy zaciągać nowe. Ten wirtualnie silny
    złoty - silny spekulacją, a nie stanem naszej gospodarki i stanem finansów
    publicznych - sztucznie obniża ten 55-proc. czy 60-proc. próg zadłużenia,
    ale cena tego eksperymentu jest bardzo wysoka, dziś wręcz niebezpieczna dla
    finansów państwa, jak i obywateli.

    Niby wszystko ok

    Minister Finansów i rząd tworzą tzw. dobre wrażenie na analitykach i rynkach
    kapitałowych. Jednak najważniejszy jest PR. Niby wszystko jest pod kontrolą,
    ale tylko na pozór. To zaś umożliwia MF dalsze pożyczanie, choć coraz
    drożej. Życie na kredyt trwa w najlepsze. Tyle że zamiatanie pod dywan i
    zaklinanie rzeczywistości bez wyasygnowania na ratowanie własnej twarzy
    olbrzymich kwot pochodzących ponownie z UE w 2010 r. może się tym razem nie
    udać. Ta zabawa w ciuciubabkę z zagranicznymi inwestorami, puszczanie oka
    czy gra w pokera znaczonymi kartami z niby silnym złotym w rękawie stają się
    bardzo ryzykowne. To blefowanie z naszej strony jest coraz bardziej
    widoczne. W 2010 r. nie da się przepuścić unijnych dotacji przez budżet
    państwa i zapisać wymienione euro na złote po stronie dochodów budżetowych.

    Dziura budżetowa będzie gigantyczna

    Deficyt budżetu państwa do końca listopada przekroczy 100 proc. zakładanej
    dziury budżetowej, wycenionej przez ministra finansów na 27 mld zł, a przed
    nami jeszcze grudzień. Deficyt całego sektora finansów publicznych z
    pewnością przekroczy 50 mld zł. Po 10 miesiącach 2009 r. deficyt przekroczył
    już 24 mld zł. Ostatnie dwa miesiące roku to zawsze okres bardzo
    intensywnych wydatków. To będzie musiało oznaczać dla MF albo dalsze
    zamiatanie pod dywan, albo zablokowanie prawie wszystkich wydatków resortów
    pod koniec roku, albo nawet kolejną nowelizację. Na początku listopada na
    dwa miesiące przed końcem roku nie ma już pieniędzy na dotacje dla FUS.
    Wydatki zrealizowano w 100 proc. - wydano całe 30 mld zł dotacji budżetowej.
    To absolutna katastrofa, by mając rzekomo tak silne fundamenty gospodarcze,
    a w ocenie naszego rządu najlepsze w Europie, na 2 miesiące przed końcem
    roku zabrakło pieniędzy na renty i emerytury, na które trzeba będzie
    pożyczać w bankach komercyjnych. Już dziś brakuje pieniędzy w budżecie na
    wypłatę świadczeń rodzinnych, świadczeń z funduszu alimentacyjnego, na
    składki ubezpieczeniowe dla bezrobotnych i co najgorsze na obsługę
    zadłużenia zagranicznego.

    Grypa wykończy ZUS i budżet

    ZUS dodatkowo może wykończyć epidemia grypy. Jeśli grypa potrwa dłużej, a
    liczba zachorowań będzie gwałtownie rosła, to ZUS-owi zabraknie również na
    zasiłki chorobowe jeszcze w tym roku około 200 mln złotych. W 2008 r. całe
    chorobowe kosztowało ZUS blisko 3 mld zł w okresie głównej fali zachorowań.
    W drugim półroczu bardzo słabo spływają również środki pomocowe z UE - do
    września 2009 r. było tego około 7 mld euro, a od września zaledwie 0,2 mld
    euro. Dodatkowo groźne dla budżetu jest to, że już od 1 XII 2009 r. trzeba
    będzie wypłacać dopłaty bezpośrednie dla rolników i będzie to dużo większa
    kwota niż w 2008 r. - wtedy trzeba było zapłacić rolnikom 9 mld zł, a od 1
    XII 2009 r. trzeba szykować kwotę rzędu 12,7 mld zł i będzie ją trzeba
    wypłacać aż do V 2010 r.

    Frajerzy płacą więcej

    Polski rząd będzie też musiał zapłacić podwyższoną unijną składkę do budżetu
    UE aż o 1 mld zł wyższą niż przewidywał. Mieliśmy zapłacić 12,3 mld zł, a
    trzeba będzie wysupłać 13,35 mld zł. UE podwyższyła nam składkę - chcąc być
    gospodarczym tygrysem Europy choćby papierowym, osiągnęliśmy w 2009 r.
    wzrost PKB około 1 proc. jako jeden z nielicznych krajów europejskich. Jeśli
    ktoś osiąga nawet wątpliwe sukcesy, gdy wszyscy inni dołują - musi płacić.
    Taka zasada obowiązuje w UE. Inni byli nieco bardziej przezorni, a sukces za
    wszelką cenę i dobry PR, jak widać, kosztują wymierne pieniądze. Teraz MF J.
    V. Rostowski chce zapłacić podwyższoną składkę do budżetu UE z pieniędzy UE.
    Musi więc wyrwać MRR E. Bieńkowskiej ów 1 mld zł, na który coraz dłużej
    czekają polscy przedsiębiorcy i polskie samorządy.

    Znikające euro

    A zaczyna brakować unijnych pieniędzy. Kreatywna księgować w polskim
    budżecie i sztuczne pompowanie złotego skutecznie wydrenowały unijne środki
    z polskiego budżetu. Ci przedsiębiorcy, którzy rok temu wygrali kursy, nadal
    czekają na dotacje. PARP wypłaciła 11 mln zł z 85 mln zł przyznanych na
    e-biznes. W ramach programu "Innowacyjna Gospodarka" złożono wnioski na 12
    mld zł, a budżet państwa ma na to 5,9 mld zł na ten rok. Wypłaty środków z
    UE są przesuwane o 2-3 tygodnie, ale bywa też że o 3-4 miesiące np. w
    przypadku programów operacyjnych "Kapitał ludzki". Szczególnie zła jest
    sytuacja w urzędach marszałkowskich i PUP. Środków z UE dla bezrobotnych,
    chcących założyć własny biznes, jest jak na lekarstwo, a faktury już płyną.
    MRR ostrzega, że w 2011 r. środków z UE może zabraknąć dla wszystkich
    chętnych. Tegoroczny deficyt budżetowy zakończymy na poziomie 6,5 a może i 7
    proc.; w 2010 r. może być 8-9-proc. deficytem. Blisko 50 proc. Polaków żyje
    na kredyt, 26 proc. ma zaległości w spłacie swojego zadłużenia i są to kwoty
    coraz większe - przekraczają 15 mld zł; gospodarstwa domowe mają 400 mln zł
    długów. Długi szpitali rosną i jest to już kwota ponad 10 mld zł. W 2010 r.
    liczba bezrobotnych z pewnością przekroczy 2 mln osób - Polacy wrócą z
    Irlandii, Anglii czy Hiszpanii. Czy wobec tego złoty nadal powinien rosnąć w
    siłę? Czy są to fakty całkowicie bez znaczenia?

    Polski złoty - słomiany tygrys

    Jaki więc sens ekonomiczny, jakie wsparcie dla spadającego polskiego
    eksportu (na razie tylko o 17 proc.), jakie wsparcie dla stanu polskiego
    zatrudnienia mają działania wzmacniające siłę polskiego złotego poza
    większymi zyskami dla spekulantów, stosujących strategię carry trade? Kto i
    co stoi za pompowaniem złotego poza chęcią zachowania twarzy przez naszych
    decydentów, jak i ukrycia faktu, że polskie finansepubliczne doprowadzono do
    ruiny? Wszyscy na świecie od USA poprzez Chiny, Szwajcarię, Czechy a nawet
    UE chcą osłabienia swych walut, by wyrwać się z kryzysu i wzmocnić swój
    eksport - tylko my Polacy dysponujący jakąś ukrytą krynicą mądrości i
    umacniający swego złotego dokładamy swoją cegiełkę do działań banków
    inwestycyjnych i innych spekulantów walutowych. Ten kosztowny błąd w
    polityce makroekonomicznej widać wyraźnie. Świadczy o tym pozycja w rubryce
    błędów i opuszczeń w polskim bilansie obrotów płatniczych, który za 2008 r.
    pokazuje realny odpływ z kraju za granicę aż 41 mld zł, wcześniej
    wymienionych na walutę.

    Przez ostatnie 5 lat wypłynęło w ten sposób z Polski 221 mld zł, czyli około
    55 mld euro. Nic dziwnego, że na wszystko brakuje nam dzisiaj pieniędzy.
    Polski złoty już dawno przestał reagować na cokolwiek poza czystą
    spekulacją, przestał reagować zarówno na słowne interwencje przedstawicieli
    polskich władz NBP czy RPP, a tym bardziej na istotne nawet publikacje
    danych i wskaźników, jak i zdarzenia polityczne najwyższej rangi. Przestał
    także ostatnio reagować na notowania eurodolara. Sprężynę polskiego złotego
    skutecznie poruszają dziś jedynie stosunkowo niewielkie, bo 50-100 mln
    dolarów lub euro w formie zleceń dużych spekulantów walutowych, płynących z
    Londynu czy Nowego Jorku. Jako kraj i obywatele zdani jesteśmy na łaskę i
    niełaskę krótkich pozycji walutowych banków inwestycyjnych czy skutki
    wymiany walut związków z transakcjami prywatyzacyjnymi, które i tak
    obsługują w Polsce te same banki inwestycyjne, które stosują carry trade,
    czyli Goldmann Sachs, BOA, HSBC itp. Żadna kompromitacja nawet z datą
    przyjęcia euro w 2012 r. nie wpływa znacząco na kurs polskiego złotego, a
    przecież powinna. Nie wpływają negatywnie na kurs złotego ani fiasko
    prywatyzacji GPW czy polskiego przedsiębiorstwa energetycznego, jakim jest
    Enea w tym roku, ani zapowiedzi zmian w systemie emerytalnym, ani nawet
    afera hazardowa.

    Według ministra finansów J. V. Rostowskiego afera hazardowa może się nawet
    przyczynić do umocnienia polskiego złotego. Nie wpływają negatywnie, bo nie
    my o tym decydujemy. To nie polskie MF czy NBP rozdają tutaj karty. Złoty
    się umacnia, a państwo, gospodarka, finanse publiczne są coraz słabsze.
    Minister finansów i minister gospodarki powtarzają nam w kółko, że jest
    super, więc tak naprawdę o co nam chodzi.

    Spekulant prawdę Ci powie

    I choć Goldmann Sachs i BOA zaklinają się, że absolutnie nie spekulują naszą
    walutą, nie przedstawiają prognoz złotego, to właśnie Goldmann Sachs bank
    inwestycyjny na koniec grudnia 2010 r. zapowiedział euro po 3,54 zł, a BOA
    szarżuje i przepowiada euro po 2,65 zł. Tylko bardzo naiwni mogą w to
    uwierzyć - to te same banki, które jeszcze parę miesięcy temu przedstawiały
    najczarniejsze scenariusze dotyczące polskiego złotego i polskiej
    gospodarki. Im bardziej zaprzeczają, tym bardziej to robią i czają się do
    wielkiego skoku. Prezes Goldmann Sachs ostatnio przepraszał świat za błędne
    decyzje i przyczynienie się do światowego kryzysu.

    Może więc powinni nam również zwrócić uzyskane zyski na spekulacji na
    polskim złotym z 2008 r.? Byłby to prawdziwy, sensowny gest. Skoro gospodarz
    nie pilnuje dojnej krowy, jaką jest polski złoty, doi ją kto tylko zechce.
    Nawet w dniu Święta Narodowego - 11 listopada, gdy nie działały ani banki w
    Polsce, ani GPW, ani polska gospodarka, ani tym bardziej polskie MF, odbyła
    się bardzo agresywna gra na złotym na zagranicznych rynkach, która
    zakończyła się jego wywindowaniem mocno w górę. Dyrektor zarządzający
    Goldmann Sachs publicznie poświadczył, że złoty powinien się umacniać do
    momentu, kiedy objawią się problemy z bezrobociem i deficytem budżetu -
    wtedy według niego być może polska waluta straci na wartości. Czyżbyśmy nie
    mieli tych problemów obecnie? Czy prezesowi Goldmann Sachs chodzi o
    bezrobocie na poziomie 20 proc. i deficyt na poziomie 100 mld zł? Oby nie
    wykrakał.

    NBP też dał się nabrać

    Według strażników polskiej waluty wahania złotego o 15-20 groszy w ciągu
    tygodnia to normalka. W niebotyczną siłę polskiego złotego wierzą analitycy
    zagranicznych banków działających w Polsce, głównie z powodu rzekomo
    większej skłonności inwestorów do ryzyka. Należałoby mówić raczej o
    skłonności do szybkiego zysku i to bez ryzyka. Dlaczego zagranica tak bardzo
    wierzy w siłę polskiego złotego mimo bardzo niepokojących wieści dotyczących
    finansów publicznych, polskiego zadłużenia, deficytu budżetowego, spadku
    eksportu czy rosnącego deficytu w ZUS-ie? Czy to wyraz sympatii i taryfy
    ulgowej dla nas Polaków? Czy przysłowiowa gra w durnia i tzw. łowienie
    leszczy? Temu zawrotowi głowy i zachwytowi nad polskim złotym uległ ostatnio
    niestety prezes NBP. Najpierw zadeklarował, że żaden bank centralny nie
    publikuje prognoz walutowych i że rynki walutowe są mało przewidywalne, po
    czym ogłosił, że może się nasilić presja na aprecjację złotego. Tak, być
    może Panie Prezesie, jeśli zagranicy starczy jeszcze paliwa i nie odtrąbi
    odwrotu od złotego, a z naszej strony nadal nikt nic w tej materii nie
    będzie robił. My jak dzieci cieszymy się z umocnienia złotego - naszych
    ministrów rozpiera wręcz duma z tego tytułu. Zobaczymy, jak zachowa się kurs
    złotego po wymianie przez Eureko olbrzymiego prezentu, jaki spółka otrzymała
    od polskiego rządu, a więc około 7,6 mld zł, gdy zacznie je wymieniać na
    złote. Może to się zdarzyć już pod koniec tego tygodnia.

    Czy znowu nas wyroluje?

    Polski złoty już dawno oderwał się, panowie analitycy, od jakichkolwiek
    fundamentów czy stanu polskich finansów publicznych, bo te dawno nie były w
    tak złym stanie, jak obecnie. Prognozowanie, że kurs złotego do euro za rok
    będzie wynosił 2,56 czy 3,50 jest funta kłaków nie warte. Równie dobrze
    można przepowiadać, że będzie to 5,50. Wieszczenie stałego umacniania się
    złotego przez polskich polityków i przedstawicieli władzy oraz zagraniczne
    banki inwestycyjne to raczej propaganda, a nie analiza. Zanim coś się
    osłabi, często się wzmacnia - zwłaszcza będąc na dopingu. Im mocniej coś
    wystrzeli w górę, tym gwałtowniej spadnie - to też są proste prawdy. Tylko
    tych prawd jakoś nie serwuje się Polakom, nie wspominając o edukacji
    ekonomicznej. Zaskoczenie więc rodaków co do kondycji stabilności polskiego
    złotego może być już na początku 2010 r. ogromne, a to tylko potwierdzałoby
    trafność starego porzekadła: "czy to przysłowie każdy Polak sobie kupi, że i
    przed szkodą i po szkodzie głupi".

    Janusz Szewczak
    Autor jest niezależnym analitykiem gospodarczym


  • 2. Data: 2009-12-11 02:14:55
    Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
    Od: pwz <d...@d...pl>

    W dniu 2009-12-10 22:53, musiał pisze:
    > bardzo ciekawy artykuł, warty przeczytania do końca,
    > http://www.bankier.pl/wiadomosc/Czy-Polska-utracila-
    kontrole-nad-zlotym-2056860.html
    (...)

    Iiiii tam, PiS-owska propaganda.
    pwz


  • 3. Data: 2009-12-11 02:54:22
    Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    pwz wrote:
    > W dniu 2009-12-10 22:53, musiał pisze:
    >> bardzo ciekawy artykuł, warty przeczytania do końca,
    >> http://www.bankier.pl/wiadomosc/Czy-Polska-utracila-
    kontrole-nad-zlotym-2056860.html
    >>
    > (...)
    >
    > Iiiii tam, PiS-owska propaganda.
    > pwz

    O ile wiekszosc takich tekstów jest rzeczywiscie autorstwa ludzi, ktorzy
    powinni sie przymusowo leczyc w psychiatryku, o tyle w tym jest
    rzeczywiscie duzo prawdy. Szczególnie jeśli chodzi o manipulowanie
    kursem złotego.


  • 4. Data: 2009-12-11 03:22:13
    Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
    Od: pwz <d...@d...pl>

    W dniu 2009-12-11 03:54, witek pisze:
    >> Iiiii tam, PiS-owska propaganda.
    >> pwz
    >
    > O ile wiekszosc takich tekstów jest rzeczywiscie autorstwa ludzi, ktorzy
    > powinni sie przymusowo leczyc w psychiatryku, o tyle w tym jest
    > rzeczywiscie duzo prawdy. Szczególnie jeśli chodzi o manipulowanie
    > kursem złotego.

    Heh, a wiesz, co to jest ironia? ;-)
    pwz


  • 5. Data: 2009-12-11 09:22:41
    Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
    Od: "Adam Sito" <a...@p...onet.pl>

    > O ile wiekszosc takich tekstów jest rzeczywiscie autorstwa ludzi, ktorzy
    > powinni sie przymusowo leczyc w psychiatryku, o tyle w tym jest
    > rzeczywiscie duzo prawdy. Szczególnie jeśli chodzi o manipulowanie kursem
    > złotego.

    Tylko że identyczne pytania można by zadać na temat innych walut. Ba - śmiem
    twierdzić, że dzisiaj większy wpływ na kurs dolara amerykańskiego ma nie
    FED, ale the People Bank of China.

    --
    AS



  • 6. Data: 2009-12-11 10:19:33
    Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "musiał" <m...@y...de> napisał w wiadomości
    news:hfrqo9$1578$1@news.mm.pl...
    > bardzo ciekawy artykuł, warty przeczytania do końca,
    > http://www.bankier.pl/wiadomosc/Czy-Polska-utracila-
    kontrole-nad-zlotym-2056860.html
    > Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?

    Utracila, ale w inny sposob niz sobie to autor wyobraza.
    W ogole sprawia to wrazenie artykulu na polityczne zlecenie a nie
    powaznego analityka.

    Np "Grypa wykonczy ZUS" ... przez miesiac zwolnienia zasilek placi
    pracodawca.
    Zwykla grypa tyle nie trwa.

    > Kto i co tak naprawdę decyduje dziś o sile i słabości polskiego
    > złotego?

    Ta slobosc nas nawiasem mowiac uratowala w kryzysie.

    > Polski minister finansów J. V. Rostowski to przecież londyński
    > finansista z brytyjskim paszportem. Najważniejsze zaś decyzje dla
    > polskiego złotego zapadają właśnie w Londyńskim City.

    Londynskie City swego czasu nie potrafilo zapanowac nad wlasnym
    funtem

    > Setki milionów euro, jenów, dolarów czy franków szwajcarskich są
    > dziś bardzo tanio pożyczane zarówno za oceanem, jak i w samej
    > Europie. Tanio, bo to często kredyty na 0,25-0,5 proc., w Japonii
    > na 0,1 proc., a czasami są to kredyty po ujemnej realnej stopie

    Naprawde ? W tym roku tez ?

    > procentowej po to, aby kupić akcje, papiery wartościowe, wysoko
    > oprocentowane obligacje zwłaszcza te w naszym kraju na 6-6,5
    > proc. lub ulokować te środki na wysoko oprocentowanych rachunkach
    > bankowych.

    Niemcy i Japonia tez maja stosunkowo wysoko oprocentowane
    obligacje.

    > To polska kura znosząca złote jaja dla tzw. inwestorów
    > krótkoterminowych. Zupełnie bezkarnie pozwala ona odbierać sobie
    > owe złote jaja, często ręka w rękę z polskim fiskusem.

    No chyba ze przychodzi rok 2008 ..

    > Polski złoty już dawno oderwał się, panowie analitycy, od
    > jakichkolwiek fundamentów czy stanu polskich finansów
    > publicznych, bo te dawno nie były w tak złym stanie, jak obecnie.

    Bo podstawa stabilnej waluty jest jednak duza gospodarka, dla
    ktorej pojedynczy czlowiek to jest kropla w morzu.
    A potem przychodzi taki Soros i pokazuje ze nie ma duzych
    gospodarek :-)

    P.S. Czy ktos sie orientuje jak wyglada polityka NBP ? Oficjalnie
    stara sie nie podejmowac interwencji walutowych, ale mozna na nim
    wymusic wymiane dewizowa czy nie ?

    J.


  • 7. Data: 2009-12-11 10:32:20
    Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
    Od: "MarekZ" <b...@a...w.pl>

    Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:hft6bj$rlt$...@n...onet.pl...

    > P.S. Czy ktos sie orientuje jak wyglada polityka NBP ? Oficjalnie stara
    > sie nie podejmowac interwencji walutowych, ale mozna na nim wymusic
    > wymiane dewizowa czy nie ?

    Tzn. czy rząd albo parlament może? Formalnie i wprost nie może. Można
    jedynie ewentualnie próbować stawiać prezesa NBP przed Trybunałem Stanu itp.
    akcje zastraszające albo kuszące organizować. W skrajnym przypadku przy
    użyciu parlamentu można naturalnie zmienić obowiązujące zasady i już będzie
    można.


  • 8. Data: 2009-12-11 10:33:30
    Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
    Od: ąćęłńóśźż <j...@g...pl>

    Stare.
    Balcerowicz w ten sposób (wysokie stopy procentowe, skokowe dewaluacje) już
    parokrotnie wyprowadził z Polski dziesiątki miliardów.
    I co?
    I nic, a powinien siedzieć w jednej ławie z Jaruzelskim.
    JaC


  • 9. Data: 2009-12-11 12:22:51
    Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
    Od: "Konrad N.S." <n...@o...pl>

    Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:hft6bj$rlt$1@news.onet.pl...

    >> Kto i co tak naprawdę decyduje dziś o sile i słabości polskiego złotego?

    > Ta slobosc nas nawiasem mowiac uratowala w kryzysie.

    rozwiń proszę, z góry dziękuję.

    K>N>S>


  • 10. Data: 2009-12-11 13:41:29
    Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    musiał <m...@y...de> writes:

    > bardzo ciekawy artykuł, warty przeczytania do końca,
    > http://www.bankier.pl/wiadomosc/Czy-Polska-utracila-
    kontrole-nad-zlotym-2056860.html
    >
    > Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?

    Ciekawe czy tylko ja po przeczytaniu powyzszego pomyslalem ze autorem
    jest Szewczak?
    --
    Krzysztof Halasa

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1