Rynek walutowy sierpień 2006

Przeczytaj także: Rynek walutowy 04-08.09.06

W sierpniu poznaliśmy już wyniki za drugi kwartał, gdzie wstępne szacunku wzrostu przewidują wzrost gospodarczy na poziomie 2,9%. Wartość sama w sobie wciąż wskazuje na przyzwoitą dynamikę wzrostu, jednak przyglądając się dokładniej całej otoczce widać już wyraźne przegrzanie na wcześniej wspomnianych dwóch rynkach. Szczególnie niepokojąca jest sytuacja w nieruchomościach, gdzie sprzedaż domów tak na rynku wtórnym (6,33 mln, oczekiwano 6,60 mln) jak i na rynku pierwotnym (1,07 mln, oczekiwano 1,1) zanotowała kolejny miesiąc spadku. Warto również zaznaczyć, że wraz ze spadkiem sprzedaży przestały rosnąc ceny mieszkań, które przez ostatnie trzy lata charakteryzowały się wzrostem wartości rzędu kilkudziesięciu procent.

Wzrosło natomiast zainteresowanie strony podażowej. Według danych publikowanych przez instytucje badające koniunkturę tego rynku wartość mieszkań wystawionych na sprzedaż jest obecnie największa od 1994.

Oczywiście rynek nieruchomości nie jest jedynym wskaźnikiem zachowania się koniunktury w Stanach, jednak przez wielu inwestorów uważany jest za dobry wskaźnik prognostyczny a dodatkowo ma znaczenie psychologicznie. W momencie, w którym ceny mieszkań zaczynają spadać ich właściciele zaczynają czuć się ubożsi, co sprawia, że są mniej skłonni do nadmiernego wydawania pieniędzy.

Najbliższe miesiące również nie zapowiadają się optymistycznie. W lipcu rozpoczęto zdecydowanie mniej nowych inwestycji budowlanych (housing starts). Zaledwie 1,795 mln, podczas gdy w czerwcu wyniki te kształtowały się na poziomie 1,841. Rynek spodziewał się wyników w okolicach 1,81 mln. Wydano także mniej zezwoleń na nowe budowy – 1,747 mln ( w czerwcu mieliśmy 1,869, oczekiwano 1,84 mln).

Na rynku pracy, sytuacja przedstawia się nieznacznie lepiej jednak w tym wypadku również trudno mówić o optymizmie. W lipcu gospodarka wygenerowała 128 000 nowych miejsc pracy, a bezrobocie ukształtowało się na poziomie 4,7%. Rynek spodziewał się odpowiednio 125 000 i 4,8%. Można, więc powiedzieć, ze wyniki te pozytywnie zaskoczyły inwestorów. Jednak porównując je do sytuacji z początku roku, kiedy to gospodarka praktycznie w każdym miesiącu generowała ponad 200 000 nowych miejsc pracy widać nieznaczne pogorszenie.

Oczywiście wyniki te cały czas charakteryzują się przyzwoitym poziomem, daleko lepszym od sytuacji w Polsce, czy też w Unii Europejskiej a każdy poziom bezrobocia poniżej 5% należy uznać za zbliżony do naturalnego, poniżej którego jest już ciężko zejść. Dlatego w tym miejscu powstaje pytanie czy rzeczywiści należy się obawiać ewentualnego wzrostu bezrobocia, gdyż nawet z nieznacznie niższym poziomem zatrudnienia gospodarka jest w stanie funkcjonować przyzwoicie.

Takiego zdania są widać inwestorzy giełdowi, którzy przez ostatnie dwa miesiące namiętnie kupowali akcje przedsiębiorstw a indeksy zbliżyły się do ostatnich majowych szczytów.