Rynek walutowy 04-08.03.19
2019-03-11 08:29
Przeczytaj także: Rynek walutowy 11-15.02.19
Przypomnijmy: w zasadzie od drugiej połowy października wykres wędrował w zakresie ok. 1,1225 - 1,1515, choć w styczniu notowano mniej więcej 1,1570 w roli maksimum. Obraz był konsolidacyjny i każde kilku-, kilkunastodniowe wzmocnienie dolara było w tych granicach kontrowane późniejszym wzmocnieniem euro. W tym tygodniu EBC ogłosił jednak wprowadzenie operacji TLTRO, aby "wygładzić proces transmisji monetarnej". Chodzi o super-tanie kredyty dla banków komercyjnych, a mówiąc krótko i nieco brutalnie: o dosypanie pewnej puli pieniędzy do gospodarki, a przynajmniej na giełdy.Krok ten miał charakter gołębi z punktu widzenia zmagań na eurodolarze. W dodatku okazało się, że EBC prawdopodobnie utrzyma obecne oprocentowanie przez cały rok 2019, albo i dłużej. Wykres głównej pary przesunął się do 1,1180, tzn. tak było w czwartek po południu i wieczorem. Później, w piątek, przyszła korekta. Dawne wsparcie konsolidacyjne przybrało jednak postać oporu i nie wybiliśmy się szczególnie wysoko - może do 1,1245. Oczywiście mówiąc o wsparciu mamy na myśli raczej rejon niźli wąską linię. Obecnie notowany jest z grubsza zakres 1,1225-30. Co prawda zamówienia w niemieckim przemyśle rozczarowały, co nie mogło pomóc euro - ale jeszcze bardziej rozczarowujące były amerykańskie dane z rynku pracy za luty. Przybyło tylko, uwaga, 25 tys. nowych miejsc pracy w sektorze prywatnym, a prognozowano 170 tys. To, że trochę podwyższono w ramach rewizji wynik styczniowy - to drobiazg.
Sytuacja jest teraz nieco dziwna, bo także Fed ostatnimi czasy przybrał nastrój gołębi i rozmaite wypowiedzi szefostwa tej instytucji sugerują, iż rok bieżący może przynieść bardzo niewiele podwyżek stóp, o ile w ogóle jakiekolwiek. Tak więc oba banki centralne postawiły, przynajmniej pośrednio, na osłabianie swoich walut. Niemniej jeśli jedna waluta traci, to druga musi się umacniać - i na razie silniejszy w pewnym sensie jest dolar, skoro z konsolidacji wyszliśmy dołem. Jest tak pomimo mizernych payrollsów (acz trzeba przyznać, że bezrobocie spadło bardziej niż oczekiwano, niezła była też dynamika płac, dane te w jakiś sposób złagodziły wymowę głównej publikacji, dotyczącej zatrudnienia).
Złoty i jego perypetie
USD/PLN klaruje się na poziomie 3,8255. W czwartek złotówka straciła w relacji do dolara, wygenerowano szczyty przy 3,8580 - jak w lutym. Później jednak przyszła korekta. Zresztą para ta odbiła jak zwykle notowania pary głównej. Generalny obraz w retrospektywie paru miesięcy, od letnich miesięcy 2018, można opisać jako rodzaj szerokiej konsolidacji z pewnym posmakiem trendu czy kanału wzrostowego. Innymi słowy, złoty stopniowo traci. W czerwcu notowano dołki przy 3,6040, potem tak nisko nie byliśmy.
EUR/PLN jest na 4,2985. Tu też w ogólności mamy trend boczny, a zakres od drugiej połowy lipca to 4,2460 - 4,3460 (w przybliżeniu, jak zwykle). W grudniu i styczniu pas był daleko węższy, potem mieliśmy wybicie na północ, korektę i znów obronę euro kosztem złotego. Innymi słowy, wykres broni się przed zejściem w dół.
RPP oczywiście nie zmieniła stóp w Polsce i np. główny poziom, referencyjny, to nadal 1,5 proc. Adam Glapiński, szef NBP i RPP, stwierdził, że być może nawet do końca tej kadencji Rady odsetki pozostaną niezmienione. Według niego luzowanie fiskalne, z którego zamiarem nosi się rząd, nie zwiększa w żaden sposób prawdopodobieństwa podwyższenia stóp - niezależnie od tego, czy mówimy o roku bieżącym, czy przyszłym.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Tomasz Witczak / FMC Management
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)