eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › kupować mieszkanie?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 86

  • 21. Data: 2008-10-11 10:53:38
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: Pete <n...@n...com>

    rafal pisze:
    > Piotr Hołda pisze:
    >> rafal pisze:
    >>> (w moim przypadku kopią dziurę pod fundamenty)
    >>
    >> To jest najistotniejsze w całej sprawie a nie napisałeś tego w
    >> pierwszym poście.
    >> Takie transakcje były ryzykowne nawet w czasach boomu budowlanego.
    >> Teraz to jest coraz więcej gotowych mieszkań, czekających na kupca. Po
    >> co tak ryzykować?
    >
    > Ponieważ:
    >
    > - bardzo odpowiada mi lokalizacja, wielkość, wygląd, układ pokoi,
    > mieszkanie południowe (a za budynkiem od południa pole i dalej las) i
    > cena jak na ostatnie lata przyzwoita,
    >
    > - w tej okolicy mieszkania rozchodzą się (rozchodziły się do tej pory)
    > generalnie zanim powstaną,
    >
    > - jak ktoś kupił mieszkanie 2 czy 3 lata temu to albo by mieszkać całe
    > życie albo by odsprzedać z zyskiem. I w tej chwili jest taka sytuacja,
    > że 400 m od budowanego domu w których chcę kupić mieszkanie jest
    > usytuowane starsze osiedle tego samego dewelopera, ten sam standard i
    > jest kilka mieszkań na sprzedaż, każde sporo droższe niż na rynku
    > pierwotnym!
    > Właśnie mam ofertę przed sobą - mieszkanie 2 metry mniejsze niż to na
    > które się zasadzam, z miejscem postojowym w hali pod budynkiem (czyli
    > tak samo jak u mnie) jest o 47 tyś droższe! A nie wiem czy będzie równie
    > dobrze nasłonecznione, czy rozkład pomieszczeń równie sensowny...
    > Jeszcze większe dysproporcje cenowe zauważyłem przy mieszkaniach
    > mniejszych, około 45 m2. Tam różnice pomiędzy rynkiem wtórnym a
    > pierwotnym sięgają nawet 55 tyś zł (stan sprzed miesiąca, może coś się
    > zmieniło). Cóż... nie do każdego dociera, że ceny idą w dół i że jak
    > chce sprzedać teraz to musi ze stratą.

    Po pierwsze - ceny wywoławcze rzadko są równe cenom transakcyjnym.
    Po drugie - Twoje mieszkanie będzie gotowe za 1-2 lata. do tego czasu
    musisz gdzieś mieszkać/płacić odsetki od kredytu na nowe mieszkanie.
    Po trzecie - jak jest stan wykończenia gotowych mieszkań i Twojego.
    Po czwarte - w niższej cenie dostajesz premię za ryzyko niepodpisania
    aktu notarialnego.
    Po piąte - pole i las jest teraz, w przyszłości moźe być przedszkole,
    szkoła i obwodnica ;)
    Po szóste - widać nie za bardzo chcą sprzedać, skoro czekają na klienta
    do upadłego. Poczekaj jeszcze jakiś czas i te mieszkania będą sprzedawać
    komornicy ;)

    >
    > - deweloper wybudował w okolicy 2 osiedla (w tym wyżej wspomniane) i
    > planuje kolejne 3 (moje i jeszcze dwa). Tak jakby nie myślał o zwijaniu
    > interesu tylko rozwoju ;p

    dobrymi chęciami....

    >
    > Na prawdę nie zauważyłem, żeby na rynku gotowych mieszkań w ciekawych
    > lokalizacjach można było przebierać w ofertach. Może źle szukam :(

    http://www.allegro.pl/22570_warszawa.html?order=t&vi
    ew=gtext

    120 tyś ogłoszeń :-P

    --
    Pete


  • 22. Data: 2008-10-11 11:05:26
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    Mieszkanie jest tyle warte, ile ktos na nie wylozy. Znam juz osoby, ktore
    bujaja sie z mieszkaniami pare miesiecy sukcesywnie obnizajac cene. Zatem
    spokojnie z tym rynkiem wtornym. Inna mowa, ze widzisz co kupuje. Znasz juz
    nie tylko rozklad mieszkania, ale masz je wykonczone, znasz infrastrukture
    osiedle, a nawet sasiadow. W przypadku kupowania planow mieszkania moze i
    oszczedzasz, ale potem na same usterki czesto wydaje sie wiecej niz te
    oszczednosci. Zatem dla mnie calkowicie zrozumiale jest, ze gotowiec do
    zamieszkania od jutra moze byc drozszy niz plany, chocby najladniejsze.



  • 23. Data: 2008-10-11 12:13:44
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: rafal <r...@n...none>

    Pete pisze:

    > Po pierwsze - ceny wywoławcze rzadko są równe cenom transakcyjnym.

    To wiem. I to samo powiedziałem tej osobie - jeśli chcesz bym myślał o
    tej ofercie to spuść cenę do poziomu rynku pierwotnego - wtedy możemy
    porozmawiać na prawdę bardzo poważnie. Nie odezwał się.

    > Po drugie - Twoje mieszkanie będzie gotowe za 1-2 lata. do tego czasu
    > musisz gdzieś mieszkać/płacić odsetki od kredytu na nowe mieszkanie.

    Za rok. przez ten czas mieszkam u rodziny (do tej pory też mieszkałem).
    Sprzedawane mieszkanie dostałem w spadku. Kredyt na "resztę" biorę
    również za prawie rok, wiec przez ten czas nic nie płacę nikomu ;p

    > Po trzecie - jak jest stan wykończenia gotowych mieszkań i Twojego.

    No właśnie identyczny! Stan deweloperski, czyli 2 lata stały puste.

    > Po czwarte - w niższej cenie dostajesz premię za ryzyko niepodpisania
    > aktu notarialnego.

    Fakt i to mnie boli :/

    > Po piąte - pole i las jest teraz, w przyszłości moźe być przedszkole,
    > szkoła i obwodnica ;)

    Hehe, akurat obwodnica trójmiasta jest 3 minuty autem od tego miejsca.
    Jakoś nie sądzę, żeby trójmiasto szybko wpadło na pomysł wybudowania
    drugiej obwodnicy oddalonej 3 km od obecnej.

    > Po szóste - widać nie za bardzo chcą sprzedać, skoro czekają na klienta
    > do upadłego. Poczekaj jeszcze jakiś czas i te mieszkania będą sprzedawać
    > komornicy ;)

    Nie mam zdania / nie znam się

    >> - deweloper wybudował w okolicy 2 osiedla (w tym wyżej wspomniane) i
    >> planuje kolejne 3 (moje i jeszcze dwa). Tak jakby nie myślał o
    >> zwijaniu interesu tylko rozwoju ;p
    >
    > dobrymi chęciami....

    :) właśnie!

    >> Na prawdę nie zauważyłem, żeby na rynku gotowych mieszkań w ciekawych
    >> lokalizacjach można było przebierać w ofertach. Może źle szukam :(
    >
    > http://www.allegro.pl/22570_warszawa.html?order=t&vi
    ew=gtext

    No to jedziemy np. pierwsze z brzegu:
    http://www.otodom.pl/index.php?mod=show&insId=124288
    1
    Cena wywoławcza 420 tyś. Cena u dewelopera 400m dalej za 68 metrów,
    czyli większe mieszkanie i 3 osobne (bez aneksu kuchennego co dla mnie
    bardzo istotne) pokoje zaczyna się od około 330 tyś. A u dwewlopera też
    da radę zejść z ceny o kilka tysięcy. Stan jak widać na zdjęciach
    identyczny.

    http://www.otodom.pl/index.php?mod=show&insId=893329
    Tu 350 tyś za 47,2 m2. Najtańsze jakie znalazłem 45m od dewelopera w tej
    chwili 270 tyś.

    Na prawdę, nie uważam, by rynek wtórny był jakoś specjalnie atrakcyjny w
    tych rejonach.


  • 24. Data: 2008-10-11 14:05:34
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > http://www.otodom.pl/index.php?mod=show&insId=893329
    > Tu 350 tyś za 47,2 m2. Najtańsze jakie znalazłem 45m od dewelopera w tej
    > chwili 270 tyś.

    Ciekawe... usrednijmy 300 tys. Plus notariusz, poprawki, wyposazenie itp.
    Powiedzmy 330 tys. by moc zamieszkac w sensownych warunkach. Przy obecnych
    9% w bankach na lokatach za te kwote mialbys blisko 30 tys. odsetek rocznie,
    czyli po podatku ponad 2000zl/mc. Ciekawi mnie ile kosztuje wynajecie tego
    mieszkania. Podejrzewam, ze za owe 2000/mc spokojnie bys wynajal nie
    martwiac sie o nic. Kapital mialbys stale do dyspozycji, czego nie mozna
    powiedziec o kasie umoczonej w nieruchomosc. Jesli jeszcze dodatkowo ktos
    sie bawi w kredyty to juz w ogole nie wiem jaki sens jest kupowac dzis
    mieszkanie.

    Nawiasem mowiac Twoje podejscie jest mi znane. Moja kolezanka kupila rok
    temu plany. Wziela kredyt na calosc, na cwierc wieku, czyli dluzej niz
    chodzi po Ziemi. Umowe o prace ma na rok, jej maz tez, wiec nie wiem jak to
    zrobili. Do dzis nie odebrala mieszkania, za to co chwila sa jakies
    poprawki, bo to jej okna wstawili nie takie jakie maly byc, scianke dzialowa
    jakas tam inna, podlogi mialy byc inne - cyrk na kolkach. Od roku placi
    kredyt, a juz jest niezadowolona z mieszkania jakiego jeszcze nie odebrala.
    Tak to jest kupowac plany. Szukala wiec klienta na wynajem to sie okazalo,
    ze max 70% raty kredytu moze dostac. Czyli mieszkajac nadal u rodzicow i
    bedac dumnym wlascicielem mieszkania, w jej mieszkaniu bedzie zyl ktos inny,
    a ona musi 30% do tego jeszcze doplacic i pewnie raz na 5 lat zrobic komus
    remont, bo najemca nie bedzie sie specjalnie przejmowac, ze cos sie sypie
    (nowy blok moze osiadac chocby i beda pekniecia na suficie i scianach).
    Super... Delikatnie wiec zwracam Ci uwage, abys przemyslal sprawe, bo w
    dzisiejszych czasach wiazac sie z nieruchomoscia to bardzo duze ryzyko.



  • 25. Data: 2008-10-11 15:30:44
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: "r...@k...pl" <r...@k...pl>

    Sat, 11 Oct 2008 10:36:16 +0200, w <gcpoi1$1up$1@inews.gazeta.pl>, rafal
    <r...@n...none> napisał(-a):

    > Właśnie mam ofertę przed sobą - mieszkanie 2 metry mniejsze niż to na
    > które się zasadzam, z miejscem postojowym w hali pod budynkiem (czyli
    > tak samo jak u mnie) jest o 47 tyś droższe!

    1. Ponieważ jest urządzone, a twoje będzie "developerskie", czyli golasus
    maximus.
    2. Ponieważ to cena wywoławcza :) A transakcyjna to może być nawet o 25%
    niższa.

    > A nie wiem czy będzie równie
    > dobrze nasłonecznione, czy rozkład pomieszczeń równie sensowny...

    A kto ma widzieć? ;)

    > Cóż... nie do każdego dociera, że ceny idą w dół i że jak
    > chce sprzedać teraz to musi ze stratą.

    Mój sąsiad sprzedaje od roku mieszkanie. Teraz to cenę jaką mu dawali rok temu,
    może ogłosić nową ceną wywoławczą. I _może_ ktoś zadzwoni.


  • 26. Data: 2008-10-11 15:47:28
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: Pete <n...@n...com>

    rafal pisze:

    > No to jedziemy np. pierwsze z brzegu:
    > http://www.otodom.pl/index.php?mod=show&insId=124288
    1
    > Cena wywoławcza 420 tyś. Cena u dewelopera 400m dalej za 68 metrów,
    > czyli większe mieszkanie i 3 osobne (bez aneksu kuchennego co dla mnie
    > bardzo istotne) pokoje zaczyna się od około 330 tyś. A u dwewlopera też
    > da radę zejść z ceny o kilka tysięcy. Stan jak widać na zdjęciach
    > identyczny.
    >
    > http://www.otodom.pl/index.php?mod=show&insId=893329
    > Tu 350 tyś za 47,2 m2. Najtańsze jakie znalazłem 45m od dewelopera w tej
    > chwili 270 tyś.
    >
    > Na prawdę, nie uważam, by rynek wtórny był jakoś specjalnie atrakcyjny w
    > tych rejonach.

    Mamy wolny rynek i prawo popytu i podaży. W takich sytuacjach wydaje
    się, że sprzedający wychodzą z założenia "jak się znajdzie ktoś (frajer)
    kto tyle mi zapłaci to wtedy sprzedam"

    Cóż, nie za bardzo chyba chcą to sprzedać...

    --
    Pete


  • 27. Data: 2008-10-11 18:17:18
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: rafal <r...@n...none>

    r...@k...pl pisze:

    > 1. Ponieważ jest urządzone, a twoje będzie "developerskie", czyli golasus
    > maximus.

    Kurde :D
    nie czytacie! We wszystkich porównaniach podawałem ceny mieszkań w
    stanie deweloperskim!


  • 28. Data: 2008-10-11 18:25:43
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: rafal <r...@n...none>

    Szymon pisze:

    > Ciekawe... usrednijmy 300 tys. Plus notariusz, poprawki, wyposazenie itp.
    > Powiedzmy 330 tys. by moc zamieszkac w sensownych warunkach. Przy obecnych
    > 9% w bankach na lokatach za te kwote mialbys blisko 30 tys. odsetek rocznie,
    > czyli po podatku ponad 2000zl/mc.

    Nikt nie gwarantuje że przez cały rok będę miał te 9% (wszedzie lokaty 3
    miesięczne). Po podatku zostaje mi jakieś 6,5% "zysku".

    Ciekawi mnie ile kosztuje wynajecie tego
    > mieszkania. Podejrzewam, ze za owe 2000/mc spokojnie bys wynajal nie
    > martwiac sie o nic. Kapital mialbys stale do dyspozycji, czego nie mozna
    > powiedziec o kasie umoczonej w nieruchomosc. Jesli jeszcze dodatkowo ktos
    > sie bawi w kredyty to juz w ogole nie wiem jaki sens jest kupowac dzis
    > mieszkanie.

    No ale żyjąc z odsetek mój kapitał traci na wartości poprzez inflację.
    Czyli dziś 300 tyś, za 10 lat te 300 tyś będzie mialo dużo niższą siłą
    nabywczą (czy jak to tam się nazywa).
    Natomiast chyba nie istnieje taka inwestycja by była po pierwsze pewna
    oraz żebym zarabiał na tyle dużo by po potrąceniu podatku i inflacji
    wystarczało na wynajęcie mieszkania.
    Po za tym mieszkanie to rzecz trwała, materialna. Zawsze ma jakąś
    wartość. A pieniądze - dziś mogę się zastanawiać czy kupić 2 czy 3
    pokoje, za tydzień mogę się zastanawiać czy kawalera czy... a za dwa
    lata mogą mieć wartość papieru... toaletowego ;)

    > Nawiasem mowiac Twoje podejscie jest mi znane. Moja kolezanka kupila rok
    > temu plany. Wziela kredyt na calosc, na cwierc wieku, czyli dluzej niz
    > chodzi po Ziemi.

    Myślę o kredycie na 10 lat.

    Umowe o prace ma na rok, jej maz tez, wiec nie wiem jak to
    > zrobili. Do dzis nie odebrala mieszkania, za to co chwila sa jakies
    > poprawki, bo to jej okna wstawili nie takie jakie maly byc, scianke dzialowa
    > jakas tam inna, podlogi mialy byc inne - cyrk na kolkach. Od roku placi
    > kredyt, a juz jest niezadowolona z mieszkania jakiego jeszcze nie odebrala.
    > Tak to jest kupowac plany. Szukala wiec klienta na wynajem to sie okazalo,
    > ze max 70% raty kredytu moze dostac. Czyli mieszkajac nadal u rodzicow i
    > bedac dumnym wlascicielem mieszkania, w jej mieszkaniu bedzie zyl ktos inny,
    > a ona musi 30% do tego jeszcze doplacic i pewnie raz na 5 lat zrobic komus
    > remont, bo najemca nie bedzie sie specjalnie przejmowac, ze cos sie sypie
    > (nowy blok moze osiadac chocby i beda pekniecia na suficie i scianach).

    Po co kupowała mieszkanie jeśli nie chce w nim mieszkać? Ja generalnie
    planuję tam zamieszkać i założyć rodzinkę :D

    > Super... Delikatnie wiec zwracam Ci uwage, abys przemyslal sprawe, bo w
    > dzisiejszych czasach wiazac sie z nieruchomoscia to bardzo duze ryzyko.

    Dziękuję, każdy głos biorę pod uwagę... na pewno przemyślę.


  • 29. Data: 2008-10-11 19:31:56
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > Nikt nie gwarantuje że przez cały rok będę miał te 9% (wszedzie lokaty 3
    > miesięczne). Po podatku zostaje mi jakieś 6,5% "zysku".

    Tak, jak nikt nie gwarantuje, ze nie bedziesz mial meliny w klatce za 5 czy
    10 lat, a wartosc mieszkania niekoniecznie musi rosnac. Patrz co bylo z FI.
    Malo kto wierzyl w spadki tak roslo. Teraz mowi sie o przeszacowanym metrze
    mieszkania, bo banki sypaly kredytami. Te czasy mamy juz za soba.

    > No ale żyjąc z odsetek mój kapitał traci na wartości poprzez inflację.

    Uwazna analiza pokaze Ci, ze oplacilbys mieszkanie z odsetek i jeszcze by
    roslo.

    > Czyli dziś 300 tyś, za 10 lat te 300 tyś będzie mialo dużo niższą siłą
    > nabywczą (czy jak to tam się nazywa).

    To prawda. O ile dzis zakupione mieszkanie za 300 tys. sprzedasz za 300 tys.
    Wcale nie musi to tak wygladac.

    > Natomiast chyba nie istnieje taka inwestycja by była po pierwsze pewna
    > oraz żebym zarabiał na tyle dużo by po potrąceniu podatku i inflacji
    > wystarczało na wynajęcie mieszkania.

    Sprawdz cene wynajmu. Widac, ze nigdy nie mieszkales na swoim. Niedawno
    bodaj bankier.pl porownywal wynajecie do zakupu i wyszlo, ze nie bardzo sie
    oplaca kupowac - porownywali w najwiekszych miastach w PL, w tym w Gdansku.
    Przy czym wtedy waluty nie szly tak w gore jak obecnie, a mowi sie tez i o
    tym, ze kredyty beda drozec.

    > Po za tym mieszkanie to rzecz trwała, materialna. Zawsze ma jakąś wartość.

    Tak, to prawda - pomniejszona o notariusza, agencje nieruchomosci, wypisy z
    ksiag wieczystych, oplaty remontowe i 1000 innych rzeczy, ktore ma gdzies
    najemca.

    A pieniądze - dziś mogę się zastanawiać czy kupić 2 czy 3
    > pokoje, za tydzień mogę się zastanawiać czy kawalera czy... a za dwa lata
    > mogą mieć wartość papieru... toaletowego ;)

    Widze, ze bezprzedmiotowo sie z Toba rozmawia... a wystarczylaby prosta
    matematyka.

    > Myślę o kredycie na 10 lat.

    Swietnie, zatem pewnie oddasz bankowi 2x wiecej niz wezmiesz. Do tego
    bedziesz uzalezniony przez 10 lat od kursu walut, bedziesz drzal przy kazdym
    posiedzeniu RPP, szczegolnie w tak niepewnym okresie jak obecny. Bardzo
    madrze.

    > Po co kupowała mieszkanie jeśli nie chce w nim mieszkać? Ja generalnie
    > planuję tam zamieszkać i założyć rodzinkę :D

    To proste - miala wraz z mezem prace na miejscu. Maz zmienil firme i pracuje
    teraz 300km od domu - nawiasem mowiac jest budowlancem. Jesli Ty masz prace
    z umowa na najblizsze 10 lat, bez mozliwosci wypowiedzenia, stala pensja
    rewaloryzowana co najmniej o inflacje to nic tylko pozazdroscic. Dzis ona
    pluje sobie w brode, bo mieszkania jeszcze nie ma, kredyt cyka, ona tu, maz
    300 km stad. Gdyby wynajmowali - pakuja sie i mieszkaja, gdzie ktore ma
    lepsza prace. A tak - uziemieni. A gdy wynajma to nie dosc, ze doplacaja to
    jeszcze z wlascicielem na 2 koncu Polski to juz z pewnoscia fajnie to
    mieszkanie bedzie wygladac po roku czy dwoch. Wiesz... panskie oko konia
    tuczy.
    Kupujac nieruchomosc tracisz swa mobilnosc. Mozesz dostac 2x lepsza prace
    np. w Wawie za 5 lat i co wtedy? Albo odrzucisz - tracac. Albo przyjmiesz -
    tracac, bo nie licz, ze po roku czy dwoch lokatorow na wynajmowanym nie
    bedziesz musial robic remontu. Doprawdy nie zakladasz rozwoju zawodowego
    przez najblizsze X lat?

    > Dziękuję, każdy głos biorę pod uwagę... na pewno przemyślę.

    Alez prosze. I powodzenia. Na pewno sie przyda.



  • 30. Data: 2008-10-11 23:41:08
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: Zbylut <Z...@N...zzz>

    rafal napisal(a):

    > Po co kupowała mieszkanie jeśli nie chce w nim mieszkać? Ja generalnie
    > planuję tam zamieszkać i założyć rodzinkę :D

    na przykład można kupić pod najem. Ja planuję coś takiego jako plan
    emerytalny :)

    --
    pozdrawiam, Zbylut
    * Usenet news. Learn what you know, share what you don't *

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1