eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.wgpw › Tusk: leninowska metoda zdobycia i utrzymania władzy
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 2

  • 1. Data: 2010-05-14 18:07:00
    Temat: Tusk: leninowska metoda zdobycia i utrzymania władzy
    Od: Charlie delta <c...@g...com>

    dla PO to walka o wszystko i sięgnie w niej jak zwykle po najgorszych
    ludzi i najbardziej bezwzględne środki. Tu jako komentarz pozwolę
    sobie przypomnieć fragment mojego tekstu z września 2008:

    "Nie bał się już Europy, bo jak później nieraz twierdził, zatraciła
    ona poczucie etyki, chociaż stało się to z innych, niż w ciemnej,
    szarej, zaśnieżonej Rosji przyczyn, lecz równie doszczętnie i
    beznadziejnie.

    Być może, wtedy to dojrzała w Leninie decyzja postawienia stawki na
    najgorszych, najciemniejszych, najnędzniejszych. (...)"

    Nie bez powodu, przywołałem już na początku niniejszej notki, fragment
    przedmowy Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego do trzeciego wydania
    "Lenina".
    Mianowicie, po jego lekturze doznałem olśnienia jak należy pojmować
    całokształt działania Platformy Obywatelskiej przez ostatnie dwa lata,
    i nie ukrywam, że włosy stanęły mi dęba z przerażenia. Zrozumiałem,
    bowiem, że Tusk i jego farmacja odkryli skuteczny sposób na zdobycie i
    utrzymanie władzy. Przy czym moja zgryzota i strach dotyczą nie tyle
    wizji władzy sprawowanej przez PO, lecz intencji tej formacji i
    używanych środków, determinujących przyszłe - dodam tragiczne - losy
    Polski.

    Na początek postawię odważną tezę, która już się pojawiła na łamach
    tygodnika, "Wprost", że w okresie od 1989 do 2007 r. wszystkim
    startującym w wyborach do Sejmu o coś chodziło. Każda formacja
    startowała z programem politycznym, który zamierzała realizować. Nie
    mówię tu o faktycznej realizacji, która jest wypadkową wyniku
    wyborczego, uzyskanego kompromisu i późniejszej woli ekipy rządzącej.

    Nie mówię także o "kiełbasie wyborczej" sprzedawanej telewidzowi
    podczas kampanii. Chodzi mi o to, iż niegdyś partie polityczne miały
    faktyczne cele polegające na takim lub innym pomyśle na państwo i
    wokół tych faktycznych celów (czasem niechętnie nagłaśnianych)
    gromadzono zaplecze ludzi o podobnych poglądach. Nawet stagnacyjne i
    kryminogenne rządy SLD miały plan "pozytywny" dotyczące Polski,
    polegający na budowaniu socjalnego "PRLu-bis", ale ze zliberalizowaną
    gospodarką i funkcjonującego w ramach struktur UE. Przy tym słowo
    "pozytywny" nie jest moją oceną tego planu, gdyż oceniam go
    jednoznacznie negatywnie, ale przymiotnikiem obrazującym, iż w rządach
    tych też chodziło o "budowanie" czegoś. Jakiegoś systemu czy
    rozwiązania.

    Tą realizację swojej wizji SLD zarzuciło dopiero w czasie rządów
    Premiera Belki. Nastąpiło to z dwóch powodów:

    1. SLDowski pomysł na Kraj się skompromitował i został odrzucony przez
    społeczeństwo,

    2. Afera Rywina spowodowała rozkład zaplecza ludzkiego i więzów
    pomiędzy poszczególnymi politycznymi i medialnymi koteriami (Duży
    Prezio, Mały Prezio, wściekły Adaś i Starzy) - w tej sytuacji zadaniem
    "rządów" Belki było tylko administrować i wytrzymać jakoś w spokoju do
    następnych wyborów.

    W 2005 roku obserwujemy kolejny zwrot, czy raczej powrót do rządów
    sprawowanych z bardzo wyrazistymi celami i wizją drogi, jaką powinien
    pójść rozwój Państwa Polskiego. Pierwszy raz od wielu lat, pojawiła
    się formacja polityczna, dla której podstawową wartością były założone
    cele w polityce wewnętrznej i zagranicznej. W przypadku PiS sama
    władza pełniła funkcję służebną, była tylko środkiem, warunkiem
    koniecznym do ich zrealizowania.

    Do tego stopnia ważyło to "narzędziowe" podejście, że Jarosław
    Kaczyński ze zbyt wielką swobodą podszedł najpierw do sposobu
    utrzymania władzy, oddając jej część (tą mniej istotną dla założonych
    celów) osobom niegodnym lub niepopularnym; a potem po prostu odstąpił
    od władzy, gdy w jego ocenie stała się za słaba by realizować PiSowski
    program rozwoju kraju. 5 mln elektoratu popierającego przyjęty
    kierunek działania oraz klasę rządów polegającą na zdeterminowaniu w
    uczciwej realizacji programu wyborczego miało być gwarantem powrotu
    tego polityka za stery. Ale już nie w randze oficera pokładowego, ale
    kapitana. Stało się jednak inaczej.

    Kaczyński popełnił błąd należytej oceny sytuacji i w wyniku kolejnych
    wyborów raz oddanej władzy już nie odzyskał. I wszystko wygląda na to,
    że długo nie odzyska. Nad czym osobiście boleję, bo w ten sposób
    zaprzepaszczone zostały nie tylko te reformy w Państwie, które zostały
    przeprowadzone lub rozpoczęte.

    W mojej opinii stało się coś znacznie gorszego.

    Zaprzepaszczone zostały reformy wszelkie. Ponieważ formacja na rzecz,
    której PiS stracił władzę, ma na nią patent wykluczający
    przeprowadzenie jakiejkolwiek modernizacji Państwa. Prezes Prawa i
    Sprawiedliwości przeceniając swoje atuty: spójny pomysł na państwo,
    doświadczenie polityczne, liczny elektorat i poparcie Prezydenta (to,
    że jest to jego brat jest w takim samym stopniu rysą jak pomocą)
    zlekceważył wady swojej formacji: czarny PR i potężni wrogowie. Był to
    efekt jego autentycznego konserwatyzmu polegającego na niezrozumieniu
    mediów oraz, uwaga, sztywnego kręgosłupa moralnego - niepozwalającego
    temu zadeklarowanemu patriocie, na skuteczną neutralizację wrogów
    przez dogadanie się z nimi lub zestąpienie im z odcisków, kosztem
    rezygnacji z istotnych elementów swojego programu odbudowy RP.

    Koncepcja przyjęta przez Tuska, skrystalizowana i uspójniona w 2006
    roku, po upadku projektu PiSPO (POPiS upadł wcześniej, w wyborach 2005
    r.) nazywana często i nieprecyzyjnie "postpolityką" był sposobem sensu
    stricto na zdobycie władzy a teraz służy jej skutecznemu utrzymaniu. I
    to się uda niestety. Gdyż Tusk nie posiadając poglądów politycznych i
    nie spętany głębokimi korzeniami narodowymi wyszedł z założenia, iż
    władza nie może być tylko środkiem do uzyskania celów politycznych
    polegających na zrealizowaniu przyjętego programu. Wręcz przeciwnie.

    W założeniach Szefa Platformy Obywatelskiej "WŁADZA" jest jedynym
    celem tej formacji, dla pozyskania, której, a potem jej utrzymania,
    program partii jest tylko jednym (i to nie najważniejszym) ze środków.
    Tusk będąc osobą względnie młodą i nowoczesną doskonale zrozumiał
    gdzie leżą źródła porażki Kaczyńskiego. Dlatego postanowił pozyskać
    przychylność mainstreamowych mediów oraz zneutralizować ewentualnych
    wrogów.

    I tu wracamy do "Lenina" Ossendowskiego. Tusk, nieposiadając takiej
    kotwicy jak sumienie (tzn. ma, ma, ale czyste, bo nieużywane) już nie
    oglądał się na liberałów i socjalistów, konserwatystów czy inne opcje
    polityczne, po prostu wyciągnął ręce do najgorszych:
    Zaprosił do szeroko pojętej władzy i rozgrabiania majątku zdrajców z
    GRU, zbrodniarzy z SB, przekręciarzy z PSL, morderców młodego
    Olewnika, międzynarodowych spekulantów i mafię, fałszywą magnaterię
    medialną oraz różnych gładkich idiotów. Obiecał synekury, wielkie
    biznesy i ochronę ich przestępstw przez państwo. W zamian oczekuje
    tylko jednego: pomocy w utrzymaniu władzy.

    Tym celom ma służyć np.: likwidacja wrogiej, bo względnie niezależnej,
    Telewizji Publicznej. Przy okazji uwłaszczy się "smutnych przyjaciół"
    na jej majątku, spacyfikuje ostatnie niedobitki prawdziwego
    dziennikarstwa, pozyska setki nowych, atrakcyjnych wakatów, wesprze
    usłużną prywatną konkurencję i wyciszy społeczeństwo. Michnikowi się
    nie udało z Rywinem. Może teraz. Zadowolony z takiego obrotu sprawy
    TVN i Polsat, nie tylko wyrobią pozytywną markę rządowi PO, takiemu
    akurat na 55% poparcia społeczeństwa, ale też doradzą, jakie wrzutki
    medialne pomogą przy walce o Prezydenturę, vulgo: uchwyceniu raz
    zdobytej władzy w Polsce jeszcze mocniej.

    Nie oszukujmy się, tylko temu służą nagle pojawiające się informacje -
    precyzyjnie trafiające do rozpoznanych targetów - o kastracji
    pedofilów, wprowadzeniu euro, likwidacji wysokich emerytur eSBekom
    (tych ważnych to nie boli, bo żyją, z czego innego, ci nieważni są
    nieważni) czy zezwoleniach na picie piwa na meczach. Są to sprawy
    medialne i dla wywołania odpowiedniego wrażenia, więc tak naprawdę nie
    trzeba nic z tych rzeczy robić, wystarczy tylko o tym gadać i
    korzystać z wielkiej tuby.

    W cieniu robienia wrażenia dzieją się ważniejsze rzeczy i faktyczne
    działania, niemające jednak nic wspólnego z programem tej partii oraz
    poprawą warunków życia Polaków. Wręcz przeciwnie:

    1. Przywrócenie do łask WSI, to specjaliści. Nie tylko nie warto z
    nimi zadzierać, warto chronić, bo pomogą w inwigilacji i pacyfikowaniu
    ewentualnej konkurencji. Jeśli ktoś twierdził, iż Jan Olszewski to
    człowiek krystalicznie uczciwy to po prowokacji zadaniowanego Płk.
    LeszkaTobiasza szkolonego przez GRU przeciwko Komisji Weryfikacyjnej
    wielu z telewidzów ma już wątpliwości.

    2. Dotowanie własności ITI (Stadion Legii)

    3. Uznanie "wierzytelności" EUREKO (czyżbyśmy zapomnieli już?)

    4. Niszczenie naftoportu w Gdańsku i dalsze uzależnienie od surowców
    Rosyjskich,

    5. Parcelacja majątku państwowej służby zdrowia,

    6. Handel z EUrokracją możliwościami podporządkowania interesów Polski
    interesom korporacyjnym (nieudana na razie sprawa Traktaciku
    Lizbońskiego)

    7. Utrzymanie gwarancji przychylności niezależnej władzy sądowniczej
    przez ochronę jej interesów,

    8. Faktyczne obniżenie emerytur ludziom starym, i tak nie przydatnym
    dla tej formacji. Niech zaczną walczyć o byt zamiast politykować.

    Zagrożenia dla Polski wywołane przez te działania, oraz świadomość
    niszczenia własnego kraju nie jest i nie będzie żadną przeszkodą dla
    Donalda Tuska.

    Patriotyzm, przyzwoitość i twarz nie są dla niego, bowiem żadną
    wartością. Jedyną wartością dla PO jest "Władza" i grupa ta (bo już
    nie partia i nie formacja polityczna) wszystko zrobi i z każdym by ją
    utrzymać. I nie zrobi nic, by do siebie zrazić szumowiny i idiotów.

    Pusty i nie posiadający skrupułów Tusk, nie widzi innego interesu, niż
    dbać o skuteczną ochronę najpotężniejszych ludzi w państwie i robić
    dobre wrażenie. A to się załatwia z rączki do rączki, w zaciszu
    gabinetu a nie "rzucając się jak głupek jakiś i frajer, z motyką na
    słońce" - w którym wielu już się spaliło.

    Parafrazując: Gdyby Tusk nie obrał tej drogi najmniejszego oporu,
    pozostałby, jak Buzek, Kaczyński i cały hufiec innych reformatorów -
    wiecznym, zgorzkniałym działaczem politycznym.

    Żadnych reform, więc nie będzie.

    I to jest właśnie skuteczny sposób PO na władzę.





    2010-05-14 15:57
    Łażący Łazarz
    Listy z emigracji wewnętrznej


  • 2. Data: 2010-05-14 18:18:44
    Temat: Re: Tusk: leninowska metoda zdobycia i utrzymania władzy
    Od: Delfino Delphis <D...@w...op.pl>

    Charlie delta wrote:

    [ciach bzdury]

    Napisz lepiej coś o giełdzie. Sprzedajesz, czy kupujesz?

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1