UE zmusi G7 do działania?

Przeczytaj także: Co zdecydują: EBC, Bank Anglii, Bank Japonii?

Na poniedziałkowej sesji giełdy europejskie kontynuowały zrosty z poprzednich dwóch tygodni i znów była to zasługa banków oraz spółek surowcowych. Pierwsze drożały za sprawą szwajcarskiego UBS po rekomendacji ''kupuj'' wystawionej przez Merrill Lynch. Ta instytucja zmieniła również swoje nastawienie do całego sektora bankowego na ''neutralne'' z ''ostrożnego''. Branżę wydobywczą ciągnęły z kolei w górę bliskie rekordom ceny ropy i miedzi oraz drożejące złoto. Nastroje są dobre i niewiele może je w tym tygodniu popsuć, skoro nie ma w nim wielu publikacji makro, jednak patrząc technicznie, rynek wydaje się mocno wykupiony i jakaś realizacja zysków w najbliższych dniach jest bardzo prawdopodobna. Pytanie tylko, jak będzie głęboka? Po manifestacji siły rynku z ugiegłego tygodnia raczej, nie powinna być silna.

Wall Street otworzyła się na 0,5 -proc. plusach.

WALUTY

Kurs euro spadał już dziś do 1,562 USD, ale po południu jego kurs był o centa wyższy. Inwestorzy obserwują stopniowy wzrost rynkowych stóp procentowych w strefie euro (są one najwyższe od pięciu miesięcy) i obawiają się, że Europejski Bank Centralny jednak nie zdecyduje się na obniżenie stóp procentowych, a w każdym razie nie zrobi tego na posiedzeniu w tym tygodniu. W tej sytuacji kluczowa dla przebiegu notowań tej pary walut może być wymowa komunikatu po posiedzeniu ECB w czwartek.

Jen, który już rano tracił do dolara ponad 1 proc. i 0,8 proc. do euro, do popołudnia już strat nie powiększał istotnie.

Natomiast u nas dolar spadł minimalnie poniżej 2,20 PLN, euro pikuje do 3,455 PLN, frank zaś spada do 2,17 PLN i - ku radości kredytobiorców - jest najtańszy w tym roku.