GPW: poznamy raporty kwartalne TVN i PKO BP
2007-11-08 09:30
Przeczytaj także: Rekordowy kurs USD/PLN
Jednak trzeba odnotować, że spadki były bardzo ograniczone, co w sytuacji ewidentnej paniki na rynku walutowym i surowcowym można było uznać za duże osiągnięcie byków. Po publikacji danych makro w USA i przed rozpoczęciem amerykańskiej sesji indeksy nawet zmniejszyły skalę spadków do kosmetycznych rozmiarów, mimo że kontrakty na amerykańskie indeksy mocno spadały. Najwyraźniej gracze byli zdezorientowani tym, że po dużych wzrostach indeksów w USA zanosiło się na duże spadki i czekali na wyjaśnienie sytuacji.Na rynkach amerykańskich panowała w środę bardzo nerwowa atmosfera. Przypomnijmy, że we wtorek po sesji General Motors (GM) poinformował, że zaksięguje w trzecim kwartale stratę w wysokości 39 mld USD (w latach 1993 – 2004 miał łączny zysk w wysokości 43 mld USD). Ta olbrzymia strata wynika z „łącznych strat w ciągu ostatnich 3 lat na rynkach USA, Niemiec i Kanady”. Już to wystarczyło, żeby nastroje były nienajlepsze.
Tym razem szkodziła też słabość dolara. W nocy Chiny oświadczyły, że będą dywersyfikowały swoje olbrzymie rezerwy walutowe lokując je w mocnych walutach. Zostało to odebrane (słusznie) jako częściowe odejście od dolara, co przeceniło amerykańską walutę zarówno w stosunku do euro jak i do japońskiego jena. Nie pomogły dolarowi dane makro. Były znacznie lepsze od oczekiwań. Wstępne dane pokazały, że wydajność pracy w trzecim kwartale wzrosła aż o 4,9 procent (oczekiwano 3,1 proc.), a jednostkowe koszty pracy spadły o 0,2 proc. (oczekiwano wzrostu o jeden procent). Takie dane z całą pewnością nie zmniejszają prawdopodobieństwo obniżki stóp, bo są anty- inflacyjne. Słaby dolar pomaga gospodarce USA, bo zwiększa jej konkurencyjność, ale gracze zaczęli się niepokoić, że sygnał dany przez Chiny doprowadzi do niekontrolowanego upadku amerykańskiej waluty, a to zmusi zagranicznych inwestorów do wycofania się z amerykańskich akcji.
Wzmocnienie jena mogło wywołać zamykanie pozycji otwartych w procesie carry trade. Widać to było szczególnie mocno na rynku miedzi (staniała o 2,4 proc.) i ropy. Złoto, najmocniej negatywnie skorelowane z dolarem, jednak znowu zdrożało. Handel kontraktami na ropę był szczególnie ekscytujący. W nocy cena baryłki zbliżyła się już do 99 USD, przed otwarciem sesji w USA krążyła wokół 98 USD, żeby w końcu się załamać. Pretekstem był nieco mniejszy spadek zapasów w USA, ale tak naprawdę to graczy straszył poziom 100 USD, więc postanowili zrealizować zyski, a mocny jen im w tym pomógł. Cena baryłki spadała już ponad dwa procent, ale w końcu sesji kupujący znowu uderzyli i spadek okazał się być kosmetyczny. Niewykluczone, że pod poziomem 100 USD ropa trochę postoi.
Zamieszanie z rynku walutowego i surowców dotarło na rynek akcji. Oczywiście traciły mocno akcje GM, ale to nie było wszystko. Znowu pojawiły się obawy o stan sektora finansowego. Akcje Washington Mutual traciły najszybciej od 20 lat po tym jak Andrew Cuomo, Prokurator Generalny Nowego Jorku, oświadczył, że udzielane przez ten bank kredyty hipoteczne nie powinny być sprzedawane do Fannie Mae i Freddie Mac (spółki wspierane przez rząd finansujące kredyty hipoteczne). Ceny akcji tych dwóch spółek też mocno taniały, bo zarządy dostały wezwanie do prokuratury. To jednak nie było wszystko. Capital One Financial (największy niezależny wystawca kart kredytowych) poinformował, że w 2008 roku jego straty wzrosną bardziej niż to wcześniej prognozował. To oświadczenie doprowadziło do przeceny innych wystawców kart z American Express na czele. Mocno taniały też akcje American International Group (AIG), bo podejrzewano, że ta firma po sesji też poinformuje o utworzeniu dużych rezerw.
Po trzech godzinach sesji indeks S&P 500 testował wsparcie na wysokości 1.490 pkt. Ponieważ już pięć razy w ciągu ostatnich 3 tygodni (ostatnio w poniedziałek) bykom udawało się doprowadzić do błyskawicznego odwrotu właśnie od tego poziomu to i tym razem popyt w tym miejscu zaatakował. Jasne było, że zadecyduje ostatnia godzina sesji, wiec rynek zamarł w bezruchu, bo technicy wiedzieli, że konsekwencje techniczne przełamania wsparcia byłyby olbrzymie. Nie udało się go obronić, więc w ostatnich minutach sesji zapanowała panika. Kierownica przeszła w ręce niedźwiedzi.
Przeczytaj także:
USA: dane lepsze od oczekiwań nie pomogły

oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion