Kapryśne ruchy indeksów na WGPW
2006-08-21 09:51
Przeczytaj także: GPW nie ma ochoty na wzrosty
W czasie weekendu w dysputę między właścicielami i robotnikami kopani miedzi Escondida (Chile) wmieszał się rząd i doprowadził o kontynuacji rozmów. W niedzielę nowa propozycja została przez strajkujących odrzucona, ale nacisk ze wszystkich stron jest tak silny, że rynek powinien przewidywać szybki, zakończony sukcesem, koniec negocjacji. A spadek ceny miedzi nie pomógłby KGHM. Jak widać z końcówki tygodnia rynek ulega kaprysom, a sytuacja jest wybitnie niepewna. W USA szykuje się już korekta. W tej sytuacji dziwiłbym się bardzo, gdyby obóz byków dzisiejszej batalii nie przegrał.
Poniedziałek może być dniem korekty
W piątek na giełdach europejskich panował marazm. Indeksy lekko spadały, ale trzymały się jednak bardzo blisko czwartkowego zamknięcia. Na rynku walutowym euro próbowało się wzmacniać, ale potencjał wzrostowy szybko się wyczerpał i rynek nadal kontynuował rozpoczętą w czwartek korektę. Zawirowanie powstało po decyzji Ludowego Banku Chin, który podniósł stopy o 27 pkt. bazowych (do 6,12 proc.), bo rynek nie wiedział jak to interpretować. W końcu jednak dolar zaczął się wzmacniać, bo gracze doszli do wniosku, że spowolnienie gospodarki Chin i wzmocnienie juana zmniejszy deficyt handlowy USA. Rynek akcji nie zareagował.
Piątkowe zachowanie rynku akcji w USA można spokojnie nazwać nierozsądnym. I jest to raczej eufemistyczne określenie. Usprawiedliwiać rynek może chyba tylko bardzo mały obrót, który w upalny, wakacyjny piątek jest normą. A na małym obrocie można uzyskać dowolny obraz rynku. Jednak obrót obrotem, a i tak to, co robią gracze amerykańscy niewiele ma wspólnego z logiką, chociaż należy podziwiać konsekwencję, z jaką rynek trzyma się tezy mówiącej, że brak podwyżki stóp jest najważniejszy, a zyski są mniej istotne.
Tym razem też na rynek dotarły bardzo złe dane makro. Indeks nastroju Uniwersytetu Michigan (dane wstępne za sierpień) gwałtownie spadł - do poziomu niewidzianego od okresu tuż po ataku huraganu Katrina. Co prawda indeksy nastroju często nie są skorelowane z danymi o sprzedaży, które odzwierciedlają realne nastroje konsumentów, ale niewątpliwie takie dane są poważnym ostrzeżeniem. Wystarczyły zresztą, żeby obniżyć rentowność obligacji. Rynek akcji jednak zareagował według ostatnio przyjętej zasady: im gorsze dane tym lepiej, bo nie będzie podwyżek stóp. To już jest nie tylko nierozsądne, ale i nudne, ale potwierdza tylko to, że trzeba cierpliwie czekać na koniec tej manii.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion
Przeczytaj także
-
Terroryzm pretekstem do spadków walut
-
Polskie rynki zadowolone z decyzji Fed
-
Piątkowe odbicie na GPW nie kończy korekty
-
Jakie zwyżki taka i korekta
-
Dobre wyniki spółek są już zdyskontowane?
-
WIG wyrównał rekord wszech czasów
-
Czy złoty tracił na skutek realizacji zysków?
-
WIG: 0,3% do szczytu
-
Rosnąca inflacja cieszy Amerykanów