Chciałbym ostrzec wszystkich, których zachęcają reklamy mBanku dotyczące
łatwego i szybkiego przenoszenia lini kredytowej z innego banku do mBanku.
Reklamy brzmią zachęcająco i ja również dałem się skusić. Procedura ma
rzekomo polegać na łatwiejszym uzyskaniu lini kredytowej w przypadku
posiadania takowej w jednym z kilkunastu banków (lista na stronie mBanku).
W teorii procedura ma być szybka, mało uciążłiwa i bezpieczna dla klienta.
Po zgromadzeniu i przesłaniu odpowiednich dokumentów i przesłaniu ich do
mBanku dwukrotnie w mLinii upewniałem się, że dokumenty, które wysłałem są
kompletne, kredyt został przyznany itd. Jednym z niezbędnych dokumentów
wymaganych przez bank jest WYPOWIEDZENIE umowy kredytowej w poprzednim
banku. Jesli złożysz wypowiedzenie a masz wykorzystany w tym banku limit
kredytowy i potrzebujesz kredytu z mBanku zeby go spłacić to mBank ma cie
już w garści.
Wtedy analityk kredytowy "przypomina" sobie, ze powinieneś dosłać jeszcze
jakieś papiery.
I nie chodzi tu o papiery, które masz szanse miec w domu i wystarczy je
dosłac lecz o dokumenty, które musisz załatwiac na zewnętrz i w dodatku z
nie płacić (np. dodatkowa opinia z poprzedniego banku itp)
Tak się stało w moim przypadku.
Zastrzegam się, że nie należę do osób, które uważają, że prywatne banki
powinny być instytucjami dobroczynnymi dającymi mi kredyt na każde zawołanie
ale w tym przypadku mam wrażenie, że jest to najzwyczajniejsze oszukiwanie i
kuszenie ofertą inną niż ostateczna.
Wstępna "decyzja" kredytowa wystawiana przy składaniu wniosku jak również
ZAPEWNIENIA mLinii po przesłaniu dokumentów , że "kredyt został przyznany"
nie mają dla mBanku żadnego znaczenia. Prawdziwą procedurę rozpoczyna mBank
znacznie później i ma b. głęboko zapewnienia złożone wcześniej.

Zainteresowanym kredytem w mBanku polecam raczej więcie DRUGIEGO kredytu w
mBanku (bo jest rzeczywiscie atrakcyjny) a nie przenoszenie go z innego
banku. Niestety mBank w tej kwestii świadomie i z premedytacją gra nie fair.


Pozdrawiam


Sebastian