Jak to jest wlasciwie z tym wplywaniem stop na inflacje?

Bo ja jako laik rozumiem, ze to ma isc tak:

wyzsze stopy -> drozsze kredyty konsumpcyjne i oplacalniejsze
oszczedzanie -> mniejszy popyt -> sprzedawcy nie podnosza cen (albo
zgola obnizaja) bo sie nie sprzeda -> inflacja spada.

Ale czemu to nie dziala tak:

wyzsze stopy -> drozsze kredyty obrotowe/inwestycyjne -> wieksze
koszty produkcji -> sprzedawcy podnosza ceny bo im sie inaczej nie
oplaca -> ludzie i tak kupuja bo jesc musza -> inflacja rosnie?

Tym bardziej, ze "unijny" skok cen nie pochodzil z rosnacego popytu
krajowego.

MJ