eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › Bank, dług, ugoda cz. II
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 107

  • 31. Data: 2004-06-18 14:03:29
    Temat: Re: Bank, dług, ugoda c z. II
    Od: "Glenn" <g...@b...pl>


    > nazwy banku nie podam, bo obowiazuje mnie tajemnica zawodowa, słyszałaś o
    > czymś takim ???

    Słyszałam. Ale Ty piszesz w liczbie mnogiej - banki ;-)))) No to KTÓRE to
    banki? A może JEDEN bank? Zdecyduj się.


    > nie wiem też o jakie namiary ci chodzi - czyżbyś żądała nazwisk i adresów
    > klientów ..... (pytanie retoryczne)

    Pytano Cie o liczby (te samobójstwa, te załamania nerwowe). Nie
    odpowiedziałaś.


    --
    Jeżeli możesz-pomóż: www.pmm.org.pl

    Pozdrowienia,
    Glenn


  • 32. Data: 2004-06-18 14:23:55
    Temat: Re: Bank, dług, ugoda c z. II
    Od: "Tomasz Nowicki" <t...@s...com>

    Użytkownik "Glenn" <g...@b...pl> napisał w wiadomości
    news:caupe0$ikn$1@news.onet.pl...

    > Masz coś do powiedzenia na temat wątku? Czy chcesz sobie wyzwiska popisać?

    Próbowałem, ale musiałem też delikatnie dać ci do zrozumienia, że twój styl
    wypowiedzi jest równie nieprzyjemny co odporność na argumenty. Podziałało?
    Obawiam się, że wątpię. Nie wiem, dlaczego upierasz sie być tak wrogo
    nastawiona do otoczenia.

    > Suuuper. To bank go doprowadził? A może SAM sie doprowadził?

    Niekoniecznie. Wystarczy, że stracił niespodziewanie pracę i do tego np.
    zachorował mu współmałżonek. Takie rzadkie? Życie bywa zaskakujące w bardzo
    niemiły sposób. Bank nie jest TEMU winien. Ale jest w opisanym przypadku
    winien tego, że zamiast negocjować i w konsekwencji odzyskać co mu się
    należy nie niszcząc dłużnika, wyrywa, byle szybko, co się da, a człowiek
    niech zdycha.

    > A wierzyciel ma zamknąć się i grzecznie czekać, bo dłuznik wszak "nie
    może".
    > Ile ma czekać? 40 lat?

    Może czekać i stracic czas lub nie czekać i stracić kapitał. Co lepsze?
    Oczywiście, jeżeli dłużnik CELOWO nie spłaca długu, mimo że mógłby, albo
    OSZUKAŁ bank co do swoich możliwości płatniczych - to zgoda, na pohybel.
    Wiesz co to wina nieumyślna może?

    > Nie nazwę Cię głupim dziadem, bo nawet głupi dziad ma czasem przebłyski

    Nie nazwiesz mnie, bo raczej nie przynasz, że że każdy kredytobiorca w
    kłopotach to złodziej
    albo bezmózgi burak godny najwyżej skopania głębiej do rynsztoka.

    > pozwalające mu spokojnie przeczytać posty rozmówców. Tobie tego
    najwyraźniej
    > zabrakło.

    Przyganiał Kociołek Gierkowi...

    > Wytłumaczysz mi dlaczego wierzyciel koniecznie musi pochylac się
    > nad ciężką dolą dłuznika i nie może skorzystać z przysługujących mu praw?

    Z kilku ważnych naukowych powodów:
    - bo skoro się zarabiało na kliencie, kiedy mu się powodziło, to kultura
    wymaga pomóc mu trochę, kiedy powinęła mu się noga?
    - z poczucia własnego, dobrze pojętego interesu?
    - z respektu dla powierzonych przez innych klientów środków?
    - dlatego, że bezduszny, drapieżny kapitalizm jest mniej skuteczny niż ten
    oparty na chrześcijańskich (zwłaszcza protestanckich) zasadach moralnych? A
    poza tym ładniejszy?
    - dla zachowania szacunku do samych siebie przez pracowników tej instytucji?

    Poza tym - nie musi, ale może i powinien.
    Jeżeli bank nie nauczy się odróżniać bezwzględnych oszustów od mających
    dobrą wolę pechowców, to i tak kiedyś przegra na rynku. Bo klient coraz
    chętniej uczy się na cudzych błędach - i zapewne nie skorzysta z oferty tym
    tylko różniącej się od propozycji pożyczki od mafii, że bank działa w
    majestacie prawa i póki co nie przestrzeliwuje kolan w ramach ponaglenia.
    Poza tym - skoro bank z góry dopuszcza możliwość znalezienia się przez
    klienta w kłopotach i zachęca do jak najwcześniejszego negocjowania, to z
    góry odrzucając możliwość negocjacji i nastawiając się na zarżnięcie
    dłużnika działa w złej wierze. Bank oczywiście ma dobre prawo ocenić każdy
    indywidualny przypadek, ale jeżeli Z GÓRY zakłada traktowanie każdego
    klienta jak oszusta kredytowego i Z ZASADY dąży do jego udupienia, to działa
    wbrew interesowi społecznemu i nie powinno być dla niego miejsca na rynku.
    Podobnie jak dla "argentyny", bo ona też z góry dąży do wycyckania motłochu.
    Mam jednak bezpodstawną nadzieję, że takich banków nie ma u nas wiele.
    Dochodzi jeszcze taki drobiazg jak nierówność stron (i stąd potrzeba
    wprowadzenia upadłości konsumenckiej i sądowej ochrony dłużnika), ale tym
    nie będę cię zanudzał, bo z twoich postów wnioskuję, że reprezentujesz
    postawę "sam sobie winien, niech kona".
    Caeterum censeo - Hojarską do paki!

    T.





  • 33. Data: 2004-06-18 14:29:03
    Temat: Re: Bank, dług, ugoda c z. II
    Od: Jarek Andrzejewski <j...@d...com.pl>

    On Fri, 18 Jun 2004 13:49:03 +0200, "Glenn" <g...@b...pl>
    wrote:

    >"Takie raty jakie będzie mógł spłacać" ;-)))) Pożycz komuś haniu kasę, ten
    >ktoś będzie Ci oddawał "w takich ratach jakie może spłacać". Pierwsza sie do
    >Ciebie zgłosze po pożyczkę ;-)))

    nie masz racji. Dłużnik, który spłaca nawet małe raty i zmniejsza dług
    jest znacznie lepszy niż taki, z którego być może wyegzekwujesz kwotę
    z odsetkami, kosztami adwokata i sprawy sądowej.
    --
    Jarek Andrzejewski


  • 34. Data: 2004-06-18 14:40:04
    Temat: Re: Bank, dług, ugoda c z. II
    Od: "Glenn" <g...@b...pl>


    > Próbowałem, ale musiałem też delikatnie dać ci do zrozumienia, że twój
    styl
    > wypowiedzi jest równie nieprzyjemny co odporność na argumenty. Podziałało?
    > Obawiam się, że wątpię. Nie wiem, dlaczego upierasz sie być tak wrogo
    > nastawiona do otoczenia.

    Jestem jak najbardziej pozytywnie nastawiona do otoczenia - o ile nie lecą
    wyzwiska zamiast argumentów.

    > > Suuuper. To bank go doprowadził? A może SAM sie doprowadził?
    >
    > Niekoniecznie. Wystarczy, że stracił niespodziewanie pracę i do tego np.
    > zachorował mu współmałżonek. Takie rzadkie? Życie bywa zaskakujące w
    bardzo
    > niemiły sposób. Bank nie jest TEMU winien.

    Bank tez nie jest TEMU winien, że ktoś zaciągając kredyt nie pomyslał, że
    może stracić pracę, a ktos z rodziny może zachorować. Nie uważasz, że
    zaciągając kredyt należy wziąc to pod uwagę? Czy tez nie trzeba o tym
    mysleć?

    > > A wierzyciel ma zamknąć się i grzecznie czekać, bo dłuznik wszak "nie
    > może".
    > > Ile ma czekać? 40 lat?
    >
    > Może czekać i stracic czas lub nie czekać i stracić kapitał. Co lepsze?

    Hmmm - może też za pomocą komornika odzyskać swoje. Co lepsze? Czekanie aż
    dłużnik spłaci po 30 PLN, czy egzekucja?


    > Oczywiście, jeżeli dłużnik CELOWO nie spłaca długu, mimo że mógłby, albo
    > OSZUKAŁ bank co do swoich możliwości płatniczych - to zgoda, na pohybel.
    > Wiesz co to wina nieumyślna może?

    Tylko w umowie kredytowej zazwyczaj nie ma "winy umyslnej". Jest harmonogram
    spłat i wysokość % od przeterminowanej spłaty. Dłuznik również mógł o tym
    pomysleć.


    > > Nie nazwę Cię głupim dziadem, bo nawet głupi dziad ma czasem przebłyski
    >
    > Nie nazwiesz mnie, bo raczej nie przynasz, że że każdy kredytobiorca w
    > kłopotach to złodziej
    > albo bezmózgi burak godny najwyżej skopania głębiej do rynsztoka.

    Pewnie, że nie jest. Tylko KTO odpowiada za jego kłopoty? Bank? I to bank ma
    ponieść odpowiedzialność?


    > Z kilku ważnych naukowych powodów:
    > - bo skoro się zarabiało na kliencie, kiedy mu się powodziło, to kultura
    > wymaga pomóc mu trochę, kiedy powinęła mu się noga?
    > - z poczucia własnego, dobrze pojętego interesu?
    > - z respektu dla powierzonych przez innych klientów środków?
    > - dlatego, że bezduszny, drapieżny kapitalizm jest mniej skuteczny niż ten
    > oparty na chrześcijańskich (zwłaszcza protestanckich) zasadach moralnych?
    A
    > poza tym ładniejszy?
    > - dla zachowania szacunku do samych siebie przez pracowników tej
    instytucji?

    Wszystko ładnie brzmi dopóki Twój dłużnik nie przyjdzie do Ciebie i nie
    powie, że dług który miał Ci oddać zwróci Ci za 30 lat po 30 PLN
    miesięcznie, bo na więcej go nie stać. i oczywiście Ty musisz się zgodzić,
    prawda?



    > Dochodzi jeszcze taki drobiazg jak nierówność stron (i stąd potrzeba
    > wprowadzenia upadłości konsumenckiej i sądowej ochrony dłużnika), ale tym
    > nie będę cię zanudzał, bo z twoich postów wnioskuję, że reprezentujesz
    > postawę "sam sobie winien, niech kona".

    Nie reprezentuję takiego poglądu. Pragnę jednak zwrócić uwage autorom postów
    o mrożącej krew w żyłach bezduszności banków, że zaciąganie kredytów należy
    przemysleć przed ich zaciągnięciem - jeżeli ktos nie mógł się oprzeć wizji
    nowego sprzętu na kredyt, to dlaczego winny tego ma być bank?


    > Caeterum censeo - Hojarską do paki!

    i tu zgoda ;-)



    --
    Jeżeli możesz-pomóż: www.pmm.org.pl

    Pozdrowienia,
    Glenn


  • 35. Data: 2004-06-18 14:41:05
    Temat: Re: Bank, dług, ugoda c z. II
    Od: "Glenn" <g...@b...pl>


    > nie masz racji. Dłużnik, który spłaca nawet małe raty i zmniejsza dług
    > jest znacznie lepszy niż taki, z którego być może wyegzekwujesz kwotę
    > z odsetkami, kosztami adwokata i sprawy sądowej.

    Odzyskanie wszystkiego z odestkami już, jest gorsze niż odzyskanie tego
    samego w ratach za X lat? Ciekawostka - pożyczysz mi troche kasy?



    --
    Jeżeli możesz-pomóż: www.pmm.org.pl

    Pozdrowienia,
    Glenn


  • 36. Data: 2004-06-18 14:49:54
    Temat: Re: Bank, dług, ugoda c z. II
    Od: "Tomasz Waszczynski" <w...@w...org>

    Użytkownik "hania" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:04c1.00001b0a.40d2d536@newsgate.onet.pl...
    > No jak tak, to nieźle chcą Cię teraz załatwić...
    > super taktyka wobec byłego pracownika banku...
    > Jeśli nie mają Twojego weksla to na razie możesz odetchnąć

    Co Ty z tym wekslem? Banki nie znają normalnych (ale sądowych) sposobów
    dochodzenia roszczeń, tylko się pałują z wekslami? :-o


    --
    Pozdrawiam,
    Washko
    http://www.odpowiedzialnosc.org/


  • 37. Data: 2004-06-18 15:14:38
    Temat: Re: Bank, dług, ugoda c z. II
    Od: "Tomasz Nowicki" <t...@s...com>

    Użytkownik "Glenn" <g...@b...pl> napisał w wiadomości
    news:cauuqv$sno$1@news.onet.pl...

    > Bank tez nie jest TEMU winien, że ktoś zaciągając kredyt nie pomyslał, że
    > może stracić pracę, a ktos z rodziny może zachorować. Nie uważasz, że
    > zaciągając kredyt należy wziąc to pod uwagę? Czy tez nie trzeba o tym
    > mysleć?

    Oczywiście, że tak. Ale dlaczego całe ryzyko ma spoczywać na dłużniku? Ba!
    Nawet wówczas, gdy MOŻE płacić ratę - np. 1000 miesięcznie zamiast 2000,
    bank nie godzi się i od razu kieruje dług do egzekucji? A to oznacza z
    miejsca błyskawiczne narastanie zadłużenia. A może czasem wystarczy
    kilkumiesięczna karencja - np. dłużnik zachorowuje i nie zarabia, ale po pół
    roku wraca do pracy i może wznowić spłaty. Ale nie, zaraz należy go
    oskubać... Ja wiem, że nie zawsze się tak dzieje (a w każdym razie mam taką
    nadzieję), ale przyznasz, że tendencja w postępowaniu banków jest dość
    widoczna?

    > Hmmm - może też za pomocą komornika odzyskać swoje. Co lepsze? Czekanie aż
    > dłużnik spłaci po 30 PLN, czy egzekucja?

    Wiesz jeśli chodzi tylko o odebranie samochodu i telewizora, to nie ma o
    czym mówić. Ale jeżeli bank robi wszystko, aby sztucznie zawyżyć należności
    tak, by móc zlicytować pechowca do szczętu, to już nie jest w porządku.
    Jeżeli nie dostrzegasz w tym temacie niuansów i subtelności, to już nic na
    to nie zdołam poradzić.


    > Tylko w umowie kredytowej zazwyczaj nie ma "winy umyslnej". Jest
    harmonogram
    > spłat i wysokość % od przeterminowanej spłaty. Dłuznik również mógł o tym
    > pomysleć.

    Tak? To oznacza tylko jedno - mało kto mógłby de facto brać w Polsce kredyty
    mieszkaniowe. A to oznacza złe wieści nie tylko dla ludzi, ale i dla banków.
    Trzeba niestety podejmować ryzyko, źle jest jednak, gdy całe ryzyko spoczywa
    na jednej ze stron.

    > Pewnie, że nie jest. Tylko KTO odpowiada za jego kłopoty? Bank? I to bank
    ma
    > ponieść odpowiedzialność?

    Myślę, że można twój argument odwrócić - przecież bank tak starannie i
    fachowo sprawdza klienta zanim udzieli mu kredytu, że powinien, przy swym
    wielkim doświadczeniu, z góry przewidzieć, że ten klient straci pracę albo
    wpadnie pod tramwaj. No bo w czym jak w czym, ale w ocenie ryzyka
    kredytowego to nie ma lepszych zawodników niż bankowcy.

    > Wszystko ładnie brzmi dopóki Twój dłużnik nie przyjdzie do Ciebie i nie
    > powie, że dług który miał Ci oddać zwróci Ci za 30 lat po 30 PLN
    > miesięcznie, bo na więcej go nie stać. i oczywiście Ty musisz się zgodzić,
    > prawda?

    Bank z góry kalkuluje, co logiczne, że część kredytobiorców będzie miała
    kłopoty. Moim zdaniem bank czyni zło jeżeli z góry zakłada, że wszystkich
    ich należy z zasady zlicytować.
    Ja mam inne przykłady skurwysyństwa banków - np. dają kredyty osobom
    pozostającym na zasiłku socjalnym, bez innych źródeł dochodu i zabezpieczeń
    (zazwyczaj chodzi o typowych lumpów, którzy biorą tv na raty i szybko
    sprzedają go za wódę). Znam takie przykłady i to niemało. Kto na tym traci?
    Przypadkiem czy nie my, klienci?

    > Nie reprezentuję takiego poglądu. Pragnę jednak zwrócić uwage autorom
    postów
    > o mrożącej krew w żyłach bezduszności banków, że zaciąganie kredytów
    należy
    > przemysleć przed ich zaciągnięciem - jeżeli ktos nie mógł się oprzeć wizji
    > nowego sprzętu na kredyt, to dlaczego winny tego ma być bank?

    Sprzęt czy samochód to bank może sobie spokojnie zabrać. Ja mówię o
    poważniejszych sprawach i o sposobach egzekucji długu - ale ty jakoś nie
    chcesz się do tego odnieść.

    T.



  • 38. Data: 2004-06-18 16:19:20
    Temat: Re: Bank, dług, ugoda c z. II
    Od: Jarek Andrzejewski <j...@d...com.pl>

    On Fri, 18 Jun 2004 16:41:05 +0200, "Glenn" <g...@b...pl>
    wrote:

    >
    >> nie masz racji. Dłużnik, który spłaca nawet małe raty i zmniejsza dług
    >> jest znacznie lepszy niż taki, z którego być może wyegzekwujesz kwotę
    >> z odsetkami, kosztami adwokata i sprawy sądowej.
    >
    >Odzyskanie wszystkiego z odestkami już, jest gorsze niż odzyskanie tego
    >samego w ratach za X lat? Ciekawostka - pożyczysz mi troche kasy?

    oj, czytaj ze zrozumieniem. Szczególnej uwadze chciałbym Ci polecić
    fragment "z którego być może wyegzekwujesz".
    --
    Jarek Andrzejewski


  • 39. Data: 2004-06-18 16:20:49
    Temat: Re: Bank, dług, ugoda c z. II
    Od: Jarek Andrzejewski <j...@d...com.pl>

    On Fri, 18 Jun 2004 18:19:20 +0200, Jarek Andrzejewski
    <j...@d...com.pl> wrote:

    >>> nie masz racji. Dłużnik, który spłaca nawet małe raty i zmniejsza dług
    >>> jest znacznie lepszy niż taki, z którego być może wyegzekwujesz kwotę
    >>> z odsetkami, kosztami adwokata i sprawy sądowej.
    >>
    >>Odzyskanie wszystkiego z odestkami już, jest gorsze niż odzyskanie tego
    >>samego w ratach za X lat? Ciekawostka - pożyczysz mi troche kasy?
    >
    >oj, czytaj ze zrozumieniem. Szczególnej uwadze chciałbym Ci polecić
    >fragment "z którego być może wyegzekwujesz".

    dodam jeszcze, że nigdzie nie napisałem, że ten spłacający małe raty
    nie spłaca odsetek (fakt, adwokat ani SP w takim przypadku nie
    zarobi).
    --
    Jarek Andrzejewski


  • 40. Data: 2004-06-18 16:25:44
    Temat: Re: Bank, dług, ugoda cz. II
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    Michał 'Amra' Macierzyński <m...@p...pl> writes:

    > Po drugie - wszedzie bankowcy wypisuja - jesli sie twoja sytuacja pogorszy -
    > idz i negocjuj z bankiem. Jak dojdzie do komornika - bedzie juz za pozno. W
    > praktyce widzimy jak te negocjacje wygladaja.

    No wlasnie w tym przypadku oferta banku wyglada, moim zdaniem, zupelnie
    sensownie. Znalezienie pracy za np. 2000 zl/miesiac i oddanie z tego
    bankowi 850 zl jest moim zdaniem zupelnie realne, zaplata 30 tys. zl
    od razu przy braku jakichkolwiek srodkow - niespecjalnie.

    Trudno chyba wymagac by bank powiedzial "ok, jak bedziesz mial to
    oddasz".

    > I co teraz?
    > Jesli sie nic nie wydarzy (rodzina? hipoteka?), to komornik bedzie probowal
    > zajac co sie da, doliczy koszty, odsetki beda rosly, a czlowiek bedzie
    > musial z czegos zyc - chyba ze zacznie krasc, albo sobie cos zrobi.

    Albo znajdzie prace?
    --
    Krzysztof Halasa, B*FH

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10 ... 11


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1