eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAktualności finansowe › Strefa euro daleka od upadku

Strefa euro daleka od upadku

2010-04-27 13:15

Przeczytaj także: Strefa euro zagrożona rozpadem?


Klasyfikując kraje członkowskie, którym potencjalnie mogłoby zależeć na wyjściu ze strefy euro, trzeba wyróżnić trzy kategorie. Kraje, które chciałyby być „wyrzucone”, kraje słabe ekonomicznie, chcące ratować się na własny rachunek, oraz kraje silne i mające stosunkowo zdrowe finanse lub mocną pozycję na świecie, które nie chcą ponosić kosztów utrzymywania Unii i ratowania innych. Zbiór krajów pierwszej kategorii chwilowo jest raczej pusty i trudno się spodziewać, by szybko się „zaludnił”. Można więc go pominąć. Niełatwo także wytypować kraje do drugiej kategorii. Oznaczałoby to dla nich bowiem rezygnację z możliwości uzyskania pomocy, choćby za wysoką cenę przyjęcia bolesnych reform. Kraje te miałyby również potężne kłopoty, których koszty byłyby zdecydowanie zbyt wysokie. Dodatkowo musiałyby samodzielnie rozwiązywać niełatwe do wyobrażenia problemy. Determinację takiego kraju można by porównać chyba tylko z kamikadze, a zmusić do tego jakikolwiek rząd mogłyby jedynie potężne, trudne do opanowania protesty społeczne. Utrata prestiżu i wiarygodności finansowej takiego kraju wykluczyłaby w praktyce możliwość kredytowania zewnętrznego, co oznaczałoby katastrofę gospodarczą. Perturbacje wewnętrzne w postaci wybuchu inflacji i utraty wartości waluty narodowej, o ile taka byłaby przyjęta, po rezygnacji z euro, byłyby nie mniej katastrofalne i stanowiłyby źródło protestów społecznych na trudno wyobrażalną skalę. W praktyce taki kraj skazywałby się na bankructwo i wprowadzenie gospodarki „wojennej” z kartkami na chleb włącznie.

Z tego wszystkiego wynika, że stosunkowo najbardziej „realny” byłby scenariusz wystąpienia ze strefy euro kraju lub krajów, odgrywających w niej pierwszoplanową rolę lub kraju mniejszego o stosunkowo zdrowych finansach. W pierwszej „podgrupie” znajdują się jedynie Niemcy i Francja. Z obserwacji reakcji na grecki kryzys można wyciągnąć wniosek, że „dość” może mieć zarówno niemieckie społeczeństwo, jak i spora część polityków. Decyzja taka zmieniałaby jednak „losy świata” i jest mało prawdopodobne, by w obecnych warunkach ktokolwiek wziął na siebie taką odpowiedzialność. Chyba, że doszłoby do kataklizmu finansowego na skalę większą niż dotychczasowa. Bez Niemiec strefa euro przestałaby istnieć. Francja być może byłaby skłonna przejąć rolę lidera, jednak nie jest do tego przygotowana i raczej „nie stać” jej na to z finansowego punktu widzenia. Pozostają więc jeszcze tylko dwa scenariusze. Pierwszy to utworzenie strefy „mini euro” z udziałem państw „ekstraklasy” i wykluczenie w ten sposób outsiderów z grupy PIIGS i kandydatów do niej. W ten sposób z szesnastu państw strefa euro skurczyłaby się o połowę. Jedynym „ukłonem” wobec „osieroconych” w ten sposób przez euro państw, mogłoby być stworzenie czegoś w rodzaju statusu krajów stowarzyszonych. Drugi scenariusz to opuszczenie strefy euro przez któryś z mniejszych krajów o zdrowych finansach i niewielkim zadłużeniu. To krótka lista o dość zaskakującym składzie. Obok Finlandii, Luksemburga i Cypru, być może Holandii (z długiem publicznym sięgającym według prognoz Komisji Europejskiej 65,6 proc PKB) oraz Austrii (dług prawie 74 proc. PKB), znalazłyby się na niej Słowacja i Słowenia, będące pod względem zadłużenia wzorem dla całej strefy euro, a także kraje o najkrótszym stażu w tym gronie.

Kto pomoże euro?

W swej niezbyt długiej historii strefa euro przeżywa drugi poważny kryzys. Pierwszy miał miejsce tuż po wprowadzeniu wspólnej waluty. W 2000 r. jej kurs spadł do 0,84 dolara. Wówczas doszło do wspólnej interwencji na rynku walutowym Europejskiego Banku Centralnego, amerykańskiego Fed, Bank of Japan oraz banków centralnych Kanady i Wielkiej Brytanii. Choć obecnie warunki są zupełnie inne niż wówczas i problemy odmienne, przykład sprzed dziesięciu lat pokazuje, że w kryzysowych momentach możliwa jest współpraca na znacznie większą skalę niż tylko wewnątrzunijną. Czy byłaby realna obecnie i jaką mogłaby przybrać formę, to już inna kwestia. Ale skoro dopuszcza się katastrofalny dla globalnych finansów scenariusz rozpadu strefy euro, to nie ma powodu, by odrzucić scenariusz globalnej pomocy w jej przetrwaniu. Trudno bowiem, nie przyjmując spiskowych teorii dziejów, przypuszczać, by komukolwiek zależało na klęsce Unii Europejskiej, wspólnej waluty i gigantycznym zamieszaniu na rynkach finansowych i w globalnej gospodarce, jakie z tym musiałoby się wiązać.

Zamiast rekomendacji

Wszystko wskazuje, że podobnie jak niegdyś słowa Miltona Friedmana, zapowiadającego, że euro nie ma przed sobą żadnej przyszłości i nie przetrwa 10 lat, nie sprawdzą się czarne wizje współczesnych guru ekonomii i rynku. Stawianie prognoz jest zajęciem dość bezpiecznym, przynajmniej dla prognozującego. Gdyby na rynku znalazła się odpowiednia opcja lub produkt strukturyzowany, postawiłbym 10 proc. swoich pieniędzy na scenariusz, że w ciągu 2-3 lat kurs euro dojdzie do 1 dolara i 20 proc., że w ciągu pięciu lat euro będzie warte dwa dolary.

poprzednia  

1 2

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: