Rynek lokat bankowych w 2009 r.
2010-01-13 10:21
Przeczytaj także: Lokaty roczne lepsze od 3-miesięcznych
Banki zaczęły ostrą walkę o oszczędności klientów jeszcze pod koniec 2008 r. Sygnał do startu dał ING Bank Śląski proponując trzymiesięczną lokatę na 8 proc. Propozycja ta przebiła stawki konkurencji o blisko dwa punkty procentowe. Po upadku banku inwestycyjnego Lehman Brothers, walka o depozyty rozgorzała na dobre. Pod koniec października najlepsze lokaty gwarantowały już zysk na poziomie 9-10 proc.Po upadku LB, który zelektryzował rynki finansowe na całym świecie, rynek międzybankowy w Polsce zamarł. Banki nie mogły pożyczyć pieniędzy od swoich spółek-matek, a pozyskanie środków od innych instytucji było nie tylko znacznie utrudnione, ale także bardzo drogie. W takiej sytuacji jedynym sposobem na szybkie zdobycie pieniędzy, było pożyczenie ich od klientów. Wabikiem, i zarazem głównym orężem wojny depozytowej, stały się lokaty krótkoterminowe. Bankom w walce o oszczędności klientów sprzyjały wysokie stopy NBP. Do jesieni 2008 r. stopa podstawowa NBP utrzymywała się na poziomie 6 proc.
Ostatni kwartał 2008 r. wywrócił rynek lokat do góry nogami, a specyficzna sytuacja na rynku ciągnęła się przez kolejne miesiące roku 2009. W cenie były przede wszystkim depozyty krótkoterminowe, za które banki oferowały stawki znacznie przewyższające wskaźnik WIBOR. Widać było wyraźnie, że bankom chodzi o działania doraźnie, mające na celu poprawę płynności. Jednocześnie wśród depozytów zaczęło pojawiać się coraz więcej gwiazdek i ukrytych haczyków, a banki zaczęły komplikować z pozoru proste produkty jakimi są lokaty.
Rok wojny o oszczędności klientów
Bankier.pl podaje, iż pod koniec 2008 r. stopy procentowe NBP zaczęły spadać, ale WIBOR nadal utrzymywał się na podwyższonym poziomie. Jeszcze pod koniec stycznia przy stopach NBP na poziomie 4,25 proc. można było znaleźć lokaty na 8 czy 9 proc. Dodatkowym czynnikiem mającym wpływ na utrzymujący się wysoki poziom oprocentowania lokat było wygasanie depozytów zakładanych w szczytowym okresie wojny depozytowej. Banki w tej sytuacji nie mogły pozwolić sobie na zdecydowane cięcia i obniżki oprocentowania lokat. Klienci rozochoceni wojną depozytową stali się bardziej mobilni i zaczęli przerzucać oszczędności między bankami.
W połowie roku stopy procentowe NBP spadły do najniższego poziomu w historii – 3,5 proc. Sytuacja zaczęła się stabilizować, ale oprocentowanie lokat nie spadło drastycznie, tak jak można tego było oczekiwać. Pod koniec lipca najlepsze lokaty trzymiesięczne przynosiły nadal ok. 7 proc. zysku. Grono banków oferujących wysokooprocentowane lokaty zaczęło się jednak wyraźnie wykruszać. W drugiej połowie roku szala zaczęła przeważać się na korzyści depozytów sześciomiesięcznych. Coraz mniej banków skłonnych było płacić wysokie stawki za krótkoterminowe depozyty.
W drugiej połowie roku sytuacja na rynku lokat wyraźnie się uspokoiła. Oprocentowanie oferowanych lokat systematycznie spadało, aczkolwiek obniżki nie były drastyczne. Na koniec trzeciego kwartału najlepsze lokaty trzymiesięczne pozwalały jeszcze zarobić realnie do 7 proc., ale wśród najlepszych ofert zaczęły przeważać 4 i 5. Wyraźnie wzrosło natomiast oprocentowanie lokat półrocznych i rocznych, które pozwalały zarobić powyżej 6 proc. W ostatnich tygodniach 2009 r. przewaga oprocentowania depozytów długoterminowych stała się jeszcze wyraźniejsza. Sytuacja płynnościowa banków uległa poprawie, co przełożyło się wyraźnie na rynek lokat.
oprac. : Regina Anam / eGospodarka.pl
Przeczytaj także
-
Czym wyróżnia się oprocentowanie lokat walutowych?
-
Lokaty długoterminowe lepiej omijać szerokim łukiem
-
Oprocentowanie lokat bliskie zera
-
Inwestowanie w lokaty bankowe, czyli historia 5 mld zł strat
-
Lokata na Start: 3,5% od Getin Online
-
Najlepsze lokaty XII 2014 - oferty dla nie-nowych klientów
-
Najlepsze roczne lokaty a inflacja IX 2014
-
Najlepsze roczne lokaty a inflacja VIII 2014
-
Najlepsze roczne lokaty a inflacja VII 2014