eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAnalizy i komentarze › Hossa czy bessa - co nas czeka w 2007 r.

Hossa czy bessa - co nas czeka w 2007 r.

2006-12-27 10:12

Hossa czy bessa - co nas czeka w 2007 r.

Wykres indeksu Nikkei © fot. mat. prasowe

PRZEJDŹ DO GALERII ZDJĘĆ (14)

Prezentujemy raport, w którym przedstawiamy to, co działo się na rynkach finansowych w 2006 roku i próbujemy prognozować, co może mieć wpływ na zachowanie rynków w roku 2007.

Przeczytaj także: Rynek finansowy w 2005 r.

Nie mamy jednak kryształowej kuli, więc podawane przez nas poziomy cen i kursów należy traktować orientacyjnie. Najważniejsze w tym Raporcie są opisy możliwych do przewidzenia wydarzeń, które mogą wpływać na zachowanie rynków. Próbujemy też odpowiedzieć na pytanie jak takie wydarzenia mogą zmienić sytuację w różnych segmentach światowego imperium finansów.

Szczególnie trudno jest pisać taki raport po roku, który na wielu rynkach był tak dobry dla inwestorów. Z pewnością znakomity był dla klientów większości funduszy, którzy oczekują dalszych, dużych wzrostów zysku. Truizmem jest bowiem stwierdzenie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Próbujemy w Raporcie przedstawić nie tylko optymistyczny obraz sytuacji, ale i zagrożenia. Inwestując pieniądze nie wolno zapominać o tym, że rynek finansowy nie jest ulicą jednokierunkową. Inwestycje zawsze związane są z ryzykiem, a jego kontrola pozwala uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek. Zawsze trzeba pamiętać o powiedzeniu: hossa i bessa są jak narodziny i śmierć - takie cykliczne zmiany są nieuniknione.

Rozwinięte rynki akcji


W 2006 roku giełdy akcji na rynkach rozwiniętych (USA, Euroland, Japonia) kontynuowały rozpoczętą w 2003 roku hossę. Najgorzej w tym gronie wyglądał japoński indeks Nikkei, który nieznacznie się jedynie zmienił w stosunku do początku roku. Japońskim akcjom przeszkadzały pogarszające się perspektywy rozwoju gospodarki oraz czynniki techniczne. Nikkei nie potrafił przez cały rok przełamać 10–letniej linii trendu spadkowego.

fot. mat. prasowe

Wykres indeksu Nikkei

Wykres indeksu Nikkei

Majowo-czerwcowa, duża korekta była tylko przystankiem w drodze indeksów giełdowych do góry. Wywołana ona była między innymi wzrostem cen ropy i obawami o stan gospodarki oraz niepokojem o skutek, jaki będą miały dla gospodarki światowej podwyżki stóp (szczególnie te amerykańskie, gdzie Fed 17 razy z kolei podnosił koszt kredytu). Latem rozpoczęła się jednak typowa letnia hossa, potem Fed zamroził stopy, a rynek zaczął spekulować, że w 2007 roku zacznie je obniżać. Miałoby to, według ogólnej opinii, pomóc gospodarce na tyle, że odzyska siły. Problem w tym, że nie ma najmniejszej pewności, iż inflacja rzeczywiście spadnie, tak jak zakładają optymiści. Bardzo dużo zależy od sytuacji na rynku walutowym i surowcowym. Trzeba też pamiętać o tym, że niektórzy członkowie amerykańskiego FOMC (Komitetu Otwartego Rynku) ostrzegali, iż rynki chyba źle odczytują intencje Komitetu. Prawdą jest bowiem to, że zazwyczaj FOMC robił przerwy w cyklu podwyższania stóp, tylko po to, żeby je ponownie po pewnym czasie wznowić. To jest duże zagrożenie dla rynków akcji.

Joseph E. Stiglitz, laureat nagrody Nobla z ekonomii, podczas wystąpienia na Europejskim Kolokwium w Pradze ostrzegał przed tym, co może się niedługo wydarzyć. Mówił o nierównowadze w światowym systemie gospodarczym, który prowadzi do utworzenia spekulacyjnej bańki. Szczególną uwagę kierował na rynek walutowy oraz amerykański rynek nieruchomości. Zwracał uwagę na to, że wiele krajów ma olbrzymie rezerwy walutowe (przede wszystkim Chiny z 1000 mld USD rezerw), a słabość amerykańskiej waluty może je w końcu zmusić do przewalutowania ich części. Ostrzegał też, że założenia odnośnie rozwoju sytuacji na zwalniającym amerykańskim rynku nieruchomości mogą się okazać zbyt optymistyczne. Stwierdził to, o czym wszyscy powinni pamiętać: kryzysy wybuchają nagle – zazwyczaj poprzedzają je sygnały ostrzegawcze, które nie są czytelne dla większości uczestników rynku. To w 2007 roku jest największe zagrożenie. Ceny wielu aktywów oderwały się od fundamentów, a fundusze, korzystając z taniego pieniądza, prowadzą je w regiony jeszcze klika lat temu uważane za bardzo wygórowane. Obecnie wskaźnik C/Z dla indeksu szerokiego rynku w USA (S&P 500) wynosi około 20, a w XX wieku mówiło się, że dobrze wycenione spółki powinny mieć wskaźnik w między 12 a 15.

fot. mat. prasowe

Wykres indeksu S&P 500

Wykres indeksu S&P 500

Większość ekonomistów oczekuje jednak dalszego, niezakłóconego, chociaż nieco wolniejszego, rozwoju gospodarki światowej. Jeśli mają rację to, indeksy giełdowe będą nadal rosły. Trudno jednak oczekiwać, żeby indeks S&P 500 pokonał szczyt ustanowiony w końcu hossy XX wieku. Osłabienie gospodarki USA powinno doprowadzić w najlepszym razie to wejścia indeksów w trend boczny. W przypadku zrealizowania się w/w zagrożeń korekta może sprowadzić indeks S&P 500 do poziomu 1.100 pkt. Nie należy spodziewać się, żeby rynki Eurolandu zachowywały się inaczej niż amerykański. Giełdy w Europie generalnie naśladują to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych.

 

1 2 ... 8

następna

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: