Czy rynki wschodzące dadzą zarobić w 2014 roku?
2013-12-17 12:51
Przeczytaj także: Światowe giełdy: kłopoty Azji
Co warto kupić…
Na pewno atrakcyjnie prezentują się rynki, które wschodzącymi są już chyba tylko z nazwy, czyli Korea Południowa i Tajwan. Oba te kraje odgrywają kluczową rolę w eksporcie nowoczesnych technologii. Wraz z ożywieniem w Europie i kontynuacją trendu wzrostowego w USA popyt na produkowane przez tajwańskie i koreańskie firmy produkty będzie więc rósł. Dodatkowo gospodarki te powinny wykazać się większą odpornością niż typowe gospodarki rozwijające się na wycofanie się przez Fed z ilościowego łagodzenia. Zawdzięczają to wysokiemu poziomowi rezerw walutowych oraz powstrzymaniu nadmiernej ekspansji kredytowej tuż po kryzysie. Koreański i tajwański sektor finansowy na dłuższą metę może nawet skorzystać na wzroście stóp dzięki wyższym marżom depozytowo-kredytowym.
Spośród klasycznych rynków rozwijających za atrakcyjne uważam te, które są możliwie wolne od wymienionych wcześniej wad lub też poczyniły znaczące postępy w kierunku ich eliminacji. Do pierwszej grupy zaliczyłbym Turcję i Meksyk, które dodatkowo korzystają na dobrych relacjach handlowych z (odpowiednio) Europą i USA oraz uniknęły przeinwestowania charakterystycznego dla wielu innych gospodarek. Nie są także uzależnione od eksportu surowców. W drugiej grupie znalazłyby się Indie, gdzie ostatnio rząd przeprowadził szereg reform zwiększających konkurencyjność i zwiększających swobodę dla zagranicznych inwestycji. Warto też wspomnieć o Grecji, która od września tego roku także zaliczana jest do rynków wschodzących. W tym roku giełda grecka będzie prawdopodobnie (drugi rok z rzędu) jedną z najlepszych na świecie. Jednak perspektywy do odrabiania olbrzymich pokryzysowych strat ciągle są, zwłaszcza, że greckie PKB w przyszłym roku po raz pierwszy od pięciu lat zacznie rosnąć.
…a czego unikać?
Nie sposób nie wspomnieć o rynkach, które w przyszłym roku raczej nie przyniosą oszałamiających stóp zwrotu. Znajdują się one przede wszystkim w krajach, które były ostatnio bardzo niechętne reformom oraz (co nie pozostaje bez związku) uzależniły swoją gospodarkę od eksportu surowców. Należą do nich m. in. Brazylia, Kolumbia i Rosja. Ta ostatnia jest chociaż bardzo tania – wyceny spółek za wschodnią granicą są jedne z najniższych na świecie. Unikałbym też Chin, póki nie będzie jasne, czy reformy o których się od listopada mówi, faktycznie zaczną być wdrażane, czy też raczej partia będzie kontynuowała model rozwojowy oparty na eksporcie i państwowych inwestycjach.
Jak na tym tle prezentuje się Polska? Zdaniem analityków banku J. P. Morgan nasz kraj znajduje się na czarnej liście rynków, których należy w przyszłym roku unikać. Przede wszystkim z dwóch powodów: relatywnie wysokich wycen oraz perspektywy mocnego ograniczenia napływu na GPW środków z OFE. Podzielam obie te obawy, jednak dotyczą one przede wszystkim pierwszej połowy roku. Gdy rynek będzie już wiedział, jaka jest sytuacja funduszy po zamknięciu okna transferowego w lipcu, będzie można myśleć o odrabianiu strat. Na razie jednak, nie wykluczając interesowania się pojedynczymi spółkami, trzymałbym się od polskiej giełdy z daleka.
1 2
oprac. : Maciej Bitner / Wealth Solutions
Przeczytaj także
-
Rynki kapitałowe 2023 i prognozy na 2024
-
Rok 2023 na giełdzie pełen niespodzianek
-
Rynki wschodzące w nowych realiach. Prognozy na 2020 rok
-
Rynki wschodzące skorzystają na luzowaniu polityki pieniężnej?
-
Czy optymizm przeważy na rynkach wschodzących?
-
Dane z rynku pracy w USA nie przesądziły o losach rynków
-
Coraz większe obawy na europejskich rynkach akcji
-
Mieszane nastroje na rynkach wschodzących
-
Hossa na Wall Street dobiega końca?
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)