O, a na co Ci to konto w skarbonce?

W celu sprawdzenia i zdziwienia się, czy banki potrzebują klientów, proponuję próbę
założenia konta w tzw. "oddziale smart" (znajdują się w tzw. "galeriach handlowych")
citi - a szczególnie w GalMok w DC.

Oczywiście należy dołożyć słówko "promocja" (właśnie w jednej fajnej braliśmy udział
- premia 500zł+100zł polecający+polecony - więc razem 1200 - a z wymagań jedynie
sumaryczne 100k wpływu w ciągu miesiąca - biorąc pod uwagę, że między citkiem a
santanderem - ma darmowe express elixir - można obrócić kasą 3 razy w ciągu dnia,
wystarczy mieć 1700zł i można ten warunek spełnić - coś im się chyba przy pisaniu
warunków promo pozajączkowało i nie sądzę, że pojawi się kolejna edycja tej promo -
poprzednie, co się inaczej nazywały, wymagały osiągnięcia 100k salda i utrzymania na
marnym procencie przez min. 3 miesiące - i dawały tylko 300zł, co po uwzględnieniu
różnicy %, pozostawiało najwyżej połowę jako czysty zysk) - a jak ktoś nic w citku
nie ma, to warto jeszcze podskoczyć najpierw do "punktu obsługi klienta GalMoku" po
"kartę stałego klienta" - wtedy za założenia konta oraz KK dostaje się dodatkowo
voucher na 100zł.

No i wtedy zobaczycie, co też wam zaczną opowiadać - mnie prawie zdołali wq*rwić,
zanim minęło mi pierwsze zdumienie i zacząłem sam kierować rozmową, ale żona, jak ją
wysłałem samą, to wróciła z płaczem...
Ale "nie z nami te numery, Brunner" - mimo że trzeba było iść tam razem rano oraz po
południu (uwaga, teraz będzie coś nie do uwierzenia - w oddziale bowiem tylko
"przygotowują dokumenty" i "wysyłają je do centrali do zatwierdzenia, co trochę
trwa") to udało się załatwić otwarcie konta dla żony - a ja otworzyłem sobie przez
net/telefon (żeby tak się dało, trzeba mieć jakąś inną "aktywną" umowę w citku - nie
wystarczy, że np. kiedyś się miało KK).

Gdyby to miało jakiś sens, to zrobiłbym akcję jak mama Brandona i Brendy - czyli
poszedł tam niby z zamiarem otwarcia citigold - a może nawet private client - ale
potem bym się rozmyślił.
A żeby nie było, żem pieniacz, to siedząc tam przy jednym z biurek, słyszałem od
siedzącego obok skośnookiego pana: "Jak mogę złożyć skargę na wasz oddział?" - i - "o
nie, nie będę się znów logował, ja sobie w domu porządny list napiszę" ;>

Kurtałka, a sądziłem, że po trwającym 1,5h zakładaniu konta dla teściowej w śp. VW
banku gorzej być już nie może...

Ciśnie się na usta pytanie: "po cholerę w ogóle są te oddziały?" - ale warto się tam
czasami przejść i posłuchać, z czym ludziska (bo to ciężko ludźmi nazwać) przychodzą,
można się naprawdę zadziwić. Hmm, jak się tak zastanowię, to przestaję się dziwić
temu skrzywieniu pracowników - jakbym musiał tego codziennie słuchać, to chyba też
bym dostał...
Np. babcia przychodząca do oddziału opłacić rachunki na udostępnionym tam komputerze
dla klientów - i koleś prowadzi ją "za rączkę" (dobrze, że to było rano i oprócz jej
i mnie nie było innych klientów) - a przecież za ten przelew zlecony w oddziale
byłoby min. 10zł...

Ale i tak mam satysfakcję, że citek mimo stwarzania problemów nie tylko dał możliwość
kupienia biletów na Stinga w przedsprzedaży, ale również nam je sfinansował - i to
takie najlepsze z nie-vip-owskiej puli ;>

Tak że nie będzie nam tu żaden bank pluł w twarz - choć przyznam, że rzucić wyzwania
skarbonce jeszcze nie miałem odwagi ;>
Póki co kontakt przez inteligo - i jeszcze kiedyś na komunię dostałem książeczkę z
oprocentowaniem 40%, na której było złotówek na sporo dolarów, nawet po oficjalnym
kursie - a po kilku latach można było wypłacić co prawda ponad 7,5 razy więcej
złotówek - ale dolarów to już było mniej :(