eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczność likwidacji deficytu budżetowego?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 98

  • 81. Data: 2003-10-20 09:27:59
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "Glenn" <g...@g...pl>


    > > A gdzie ja cos takiego napisałam?
    >
    > Jesli podkreslasz, ze moze to zrobic nauczyciel w szkole prywatnej,
    > to rozumiem ze w publicznej nie powinien.
    > "Uzgodnienie, ze nie bedzie sie prowadzic lekcji" to chyba rozwiazanie
    > umowy o prace, nie?

    W publicznej powinno obowiązywać pewne "minimum" (czyli kodeksowe 40h), bo
    to szkoła publiczna - opłacana z podatków, a więc możliwości "negocjacji"
    umowy o pracę (nawet do 1h tygodniowo np.) nie mają zastosowania.



    >
    > Jasne. A jesli juz o glosowanie chodzi - kogo w takim razie (jakie
    > ugrupowanie) preferujesz? Takie, ktore podziela Twoja opinie, oczywiscie.


    No i co w tym dziwnego? Każdy głosuje na tego, którego opinie są zbliżone do
    jego własnych.


    > > Konkretnie za 18h dydaktycznych nauczyciel mianowany dostaje ok. 1200 zł
    > > netto.
    >
    > Nigdy o czyms podobnym nie slyszalem, a znam kilku nauczycieli
    mianowanych.
    > Chetnie dowiem sie w ktorej to szkole finansowanej z budzetu nauczyciele
    > mianowani dostaja netto 66 zl/h.

    Skąd Ci wyszło 66 PLN ? Te 1200 PLN to jest na m i e s i ą c.


    > W swiecie realnym, nauczyciel mianowany dostaje za 18 h ok. 300 zl (nie
    > wiem czy nie brutto, moze nie). Za te pieniadze to go stac (jesli nie ma
    > licznej rodziny) na zakup jedzenia na tydzien. Dolicz do tego 150 zl
    > za nastepne 9 h i masz juz nawet oplacone mieszkanie, i to w Warszawie.

    A co mnie to obchodzi? Jak mu mało - niech zmieni pracę. Jeżeli przyjąć te
    16,5 PLN za godzinę, to pracując 40h w tygodniu miesięcznie dostawałby 2640.
    Dlaczego więc nie chce podniesienia "etatowych" godzin? Ano dlatego, że za
    nadgodziny albo chałtury w postaci korepetycji ( BTW rynek korepetycji jest
    w większości w szarej strefie) dostaje więcej. Więc "broni" tych swoich 18h
    jak niepodległości, bo zmiana mu psuje interes. Tyle, że ja jako podatnik
    mam zupełnie inny interes.



    > > A dla mnie to może mieć nawet 500 "etatów" -tylko jako podatnik nie
    zgadzam
    > > sie na to, żeby za "etat" 18 godzinny płacono tyle samo co za 40
    godzinny.
    >
    > O widzisz. To teraz konkretnie, tylko juz nie z ksiezyca - jakie
    > konkretnie etaty i ile to jest to "tyle samo".

    Masz policzone wyżej-chyba dociera do Ciebie, że przy jakiejś stawce
    godzinowej pracując 18h w tygodniu dostaje się mniej niż pracując 40h? Więc
    niech nauczyciele nie opowiadają bajek o swoich wyjątkowo niskich zarobkach,
    bo to nieprawda.


    > > Inni - w sensie "inni opłacani z podatków" - po raz nie wiem który
    piszę, że
    > > czas pracy niepodpadających pod budżet jest mi obojętny.
    >
    > Nie mam na mysli "niepodpadajacych pod budzet", nie musisz tego stale
    > powtarzac. Co z tymi, ktorzy podpadaja pod budzet?


    Ci co podpadają pod budżet muszą dostosować się do pewnych minimalnych
    wymagań-jak im to nie pasuje, to powinni sobie poszukać pracy w sektorze
    prywatnym i wtedy negocjować w sprawie płacy/czasu pracy co im się żywnie
    podoba.

    > > Stawka godzinowa wynosi ok. 16,5 PLN - tylko co z tego wynika?
    >
    > O widzisz, ta jest realna. Co z tego wynika? Ano to, ze nauczyciel musi
    > pracowac 2 godziny (nominalnie), by kupic kilogram lepszej kielbasy.

    No i co z tego? Skoro uważa, że to mało, powinien zmienić pracę na lepiej
    płatną (o ile ma do niej kwalifikacje), załozyć włsny biznes itp. Jeżeli
    komuś nie odpowiada stawka za którą pracuje, to sam się powinien postarać,
    aby to zmienić.

    > Ktos inny (zapewne nie podpadajacy pod budzet, ale ja wcale nie jestem
    > zwolennikiem nacjonalizacji wszystkiego, ani nawet "podpadania"
    nauczycieli
    > i innych takich pod budzet) za 1 godzine pracy moze kupic sobie kilka
    > kilogramow tej samej kielbasy.

    No i co z tego (ponownie) ? Zawsze znajdzie się ktoś, kto zarabia od Ciebie
    więcej (nawet przy mniejszych kwalifikacjach). Uważasz, że w związku z tym
    Ty powinieneś dostać tyle samo :-))) ? Już tacy byli - w poprzednim ustroju.



    >
    > To teraz nawet nie doliczaj juz pracy poza podstawowymi zajeciami,
    > tylko napisz dlaczego stawka jest tak niska?


    Uważasz stawkę 16,5 PLN za niską? Jeżeli byłoby to 40h tygodniowo, to
    nauczyciel dostałby więcej niż średnia krajowa. Jak na sytuację na rynku
    pracy jaką mamy, to całkiem nieźle (+dodatkowe bonusy - trzynasta pensja,
    wakacje itp.). IMHO nienajgorzej.


    > > Znaczy moja opinia. I teraz to już naprawdę EOT, bo zaczyna mnie to
    nudzić -
    > > w każdym razie w najbliższych wyborach poprę tych, którzy w kwestii
    oświaty
    > > będą m.in. deklarować podniesienie pensum nauczycielom.
    >
    > Czyli konkretnie kto to bedzie?

    A to już nie na tę grupę.


    > Naprawde EOT, nienaprawde EOT, kto na to zwraca uwage?...

    W sumie nikt :-))))


    --
    Pozdrowienia,
    Glenn



  • 82. Data: 2003-10-20 13:40:26
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "pix" <p...@w...pl>

    > > Skoro chcesz innych przykładów, to proszę - administracja publiczna
    7.6mld,
    > > górnictwo: 800mln, dotacja na KRUS: 15mld, dla ARR: 1,3mld, kancelaria
    > > premiera: 100mln itd. itd. itd.
    > > Ale pytam jeszcze raz - jaki to ma związek z nauczycielami?
    >
    > Mam wrazenie, ze caly czas ten sam, ktory zreszta wielokrotnie
    > podkreslales - budzet i podatki.

    Ależ jak wcześniej pisałem szastanie pieniędzmi np. na KRUS
    nie może stanowić usprawiedliwienia dla nieoszczędnego wydawania
    środków w oświacie czy gdziekolwiek indziej i tylko o to mi chodziło.

    > Wez pod uwage, ze ja naprawde nie upieram sie ze to musi isc z budzetu.
    > Ale z czegos isc musi i dalsze "oszczednosci" na szkolnictwie prowadza
    > do fatalnych skutkow - w odroznieniu od redukcji wydatkow na wymienione
    > przez Ciebie rzeczy (i wiele innych).

    Jakie znowu oszczędności na szkolnictwie???
    Nic takiego nie pisałem gdyz akurat uważam, że w tą dziedzinę
    warto inwestować również publiczne pieniądze - w przeciwieństwie np.
    do górnictwa, rolnictwa czy "urzędnictwa".
    Ale środki, którymi się dysponuje należy wydawać mądrze, a nie przeznaczać
    je na finansowanie przywilejów jednej krzykliwej grupy zawodowej bo to jest
    zwyczajne marnotrawstwo i wyrzucanie pieniędzy w błoto (za przeproszeniem :)
    Jako współfinansujący całą tą zabawę wolałbym aby zamiast płacić dwóm
    obibokom zatrudnić tylko jednego nauczyciela, a za zaoszczędzone kwoty
    kupić np. lepsze pomoce naukowe.

    > Naprawde ja bardzo chetnie bede sam placil za szkolnictwo i sluzbe
    > zdrowia. Domyslam sie, ze wtedy bede mogl takze miec wplyw na ilosc godzin
    > i stawke godzinowa nauczyciela. Tylko nie chce placic na to po raz drugi
    > w podatkach (ani innych oplatach, ktore nie sa tak nazywane, ale sa
    > w istocie podatkami).

    Niestety wielokrotne płacenie za to samo staje się u nas dosyć popularne.

    > > Otóż to - nauczyciele z niewiadomych powodów mają zagwarantowane
    > > "umawianie się z pracodawcą" na mniej niż połowę godzin tego co inni.
    >
    > Ktos Cie bardzo oklamal - nie ma zadnych podobnych gwarancji.

    To widzę, że żyjesz w błogiej nieświadomości i pewnie stąd właśnie
    tak bardzo bronisz pracowników oświaty. Może więc teraz inaczej na to
    spojrzysz bo gwarancje takie są i to _ustawowe_!


    > Zawsze staram sie myslec "dobrze", choc - jak kazdemu - nie ma gwarancji,
    > ze sie to uda.

    To zrozumiałe.

    > Rozumiem ze to wyczerpuje Twoje zarzuty co do stosowania przeze mnie
    > trybu "write-only".

    Powiedzmy raczej, że wyczerpuje moją chęć dyskutowania na ten temat
    tym bardziej iż nie jest to kwestia mogąca zainteresować szersze grono,
    a więc nadająca się do omawiania na forum publicznym :-)

    Pix


  • 83. Data: 2003-10-20 14:05:18
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "pix" <p...@w...pl> writes:

    > Liczmy bardzo zgrubnie przyjmując 22 dni robocze w miesiącu:
    > - dla średniej krajowej: 2200/(22*8)=12,5 zł/h
    > - dla nauczyciela: 2300/(22*3.6)=29,0zł/h
    > Oczywiście dla nauczyciela dyplomowanego wyszłoby znacznie
    > więcej,

    Znacznie to pojecie wzgledne.

    > a dla ścisłości powyższe wyliczenia należałoby jeszcze
    > skorygować in plus uwzględniając znacznie dłuższe urlopy.

    I znacznie bardziej in minus uwzgledniajac fakt, ze normalnego
    pracownika (zwlaszcza tego zarabiajacego 2200 brutto) g* obchodzi co
    sie dzieje poza godzinami jego pracy, co w przypadku nauczyciala
    spowodowaloby rozwiazanie z nim umowy o prace.

    Ale nic to.

    Mnie naprawde nie interesuje sposob liczenia statystycznych
    wspolczynnikow. Uwazam, ze nauczyciel pracujacy nominalnie 18 h
    tygodniowo powinien byc w stanie utrzymac (choc byc moze bez przepychu,
    biorac pod uwage ogolna sytuacje) swoja najblizsza rodzine. Wyzsza
    stawka powinna byc oczywista, w koncu jego kwalifikacje sa zasadniczo
    odmienne niz takiego np. operatora koparki recznej, albo np. bezrobotnego
    ktory bierze pieniadze za nic.

    W praktyce, tak jak napisalem, nauczyciel pracujacy 18 h tygodniowo
    dostaje za to ok 300 zl (i to naprawde nieistotne ile to bedzie
    brutto i wedlug czego to bedzie liczone). Nauczyciele pracujacy na
    1.5 etatu (to juz wystarcza to utrzymania sie, jesli ktos nie musi
    wynajmowac mieszkania, lecz ma wlasne np. po/z rodzicami) sa w moim
    przekonaniu juz dosc mocno obciazeni praca (duzo bardziej niz robotnik
    fizyczny pracujacy 40 godzin/tydzien) i wciaz nie wiaze sie to
    z wysokimi zarobkami (16 zl/h to naprawde nie jest zadowalajaca
    stawka dla osoby wyksztalconej).

    > O 60zł/h co prawda nie wspominałem, ale biorąc pod uwagę, że
    > nauczyciel ze względu na niewielką ilość godzin pracy może
    > spokojnie pracować na dwa etaty

    W szkole? Bardzo watpie, choc zapewne zalezy to od konkretnego przypadku.
    Tak jak napisalem, ja tez moglbym pracowac formalnie na dwa 40-godzinne
    etaty - tylko jak dlugo jeszcze?

    > (równe czasowo jednemu
    > normalnemu w innych branżach) to taką mniej więcej kwotę
    > otrzymalibyśmy.

    Z czego otrzymalbys kwote 60 zl/h jeszcze raz???


    No to ktore ugrupowanie polityczne podziela Twoje poglady w tej sprawie?
    --
    Krzysztof Halasa, B*FH


  • 84. Data: 2003-10-20 14:26:51
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "Glenn" <g...@g...pl> writes:

    > W publicznej powinno obowiązywać pewne "minimum" (czyli kodeksowe 40h),

    A ktory to kodeks podaje takie minimum? Bo nie slyszalem.

    > No i co w tym dziwnego? Każdy głosuje na tego, którego opinie są zbliżone do
    > jego własnych.

    To mnie nie dziwi. Natomiast chcialbym wiedziec ktore to ugrupowanie
    - jesli juz ktos pisze A...

    > > > Konkretnie za 18h dydaktycznych nauczyciel mianowany dostaje ok. 1200 zł
    > > > netto.
    > Skąd Ci wyszło 66 PLN ? Te 1200 PLN to jest na m i e s i ą c.

    Tez tak mi sie wydawalo, ale tam jak byk stoi "za 18h". Ale nie wiem,
    lekcji polskiego to ja juz od dluzszej chwili nie mam.

    > A co mnie to obchodzi? Jak mu mało - niech zmieni pracę.

    A kto bedzie uczyl? Nikt?

    Fakt, sa ugrupowania ktore (choc po cichu) do tego dążą.

    > Jeżeli przyjąć te
    > 16,5 PLN za godzinę, to pracując 40h w tygodniu miesięcznie dostawałby 2640.
    > Dlaczego więc nie chce podniesienia "etatowych" godzin?

    A co go to obchodzi?
    40 h nie bylby w stanie, ale 27 h zapewne tak, i nie potrzebuje to tego
    zadnego podniesienia "etatowych" godzin.

    > Ano dlatego, że za
    > nadgodziny albo chałtury w postaci korepetycji ( BTW rynek korepetycji jest
    > w większości w szarej strefie) dostaje więcej. Więc "broni" tych swoich 18h
    > jak niepodległości, bo zmiana mu psuje interes.

    Korepetycje to zupelnie inna bajka, w wiekszosci obstawiona chyba przez
    studentow (nauczyciele nie moga czesto udzielac korepetycji wlasnym
    uczniom, a do innych trudniej dotrzec - studenci sa tansi i maja duzo
    wiecej czasu, a takze jest ich wiecej).

    Nadgodziny to sa gdy ktos pracuje wiecej niz na umowie o prace, to nie
    ma zwiazku ze sprawa (jesli ktos ma 27 h, to umowa o prace wlasnie na tyle
    opiewa). Nie slyszalem by ktos dostawal pieniadze za nadgodziny, ale nie
    wiem, moze to sie gdzies zdaza.

    > Tyle, że ja jako podatnik
    > mam zupełnie inny interes.

    Nie watpie, domyslam sie ze taki, by tych podatkow nie placic.
    Ja zreszta tez, mysle ze nauczyciele podobnie. Jakies wnioski?

    > Ci co podpadają pod budżet muszą dostosować się do pewnych minimalnych
    > wymagań-jak im to nie pasuje, to powinni sobie poszukać pracy w sektorze
    > prywatnym i wtedy negocjować w sprawie płacy/czasu pracy co im się żywnie
    > podoba.

    Rozumowanie z grubsza sluszne, niestety rzeczywistosc jest nieco inna
    - panstwo, poprzez stosowanie ostrego dumpingu, uniemozliwia dzialanie
    takiego rynku.

    > No i co z tego? Skoro uważa, że to mało, powinien zmienić pracę na lepiej
    > płatną (o ile ma do niej kwalifikacje), załozyć włsny biznes itp.

    I moze myslisz ze tego nie robia? Oczywiscie ze robia. Dlatego poziom
    edukacji maleje.
    Tak ma byc?

    > No i co z tego (ponownie) ? Zawsze znajdzie się ktoś, kto zarabia od Ciebie
    > więcej (nawet przy mniejszych kwalifikacjach). Uważasz, że w związku z tym
    > Ty powinieneś dostać tyle samo :-))) ? Już tacy byli - w poprzednim ustroju.

    Nie, nie uwazam. Ja sie tym nie zajmuje. W przeciwienstwie do Ciebie.

    > Uważasz stawkę 16,5 PLN za niską? Jeżeli byłoby to 40h tygodniowo, to
    > nauczyciel dostałby więcej niż średnia krajowa. Jak na sytuację na rynku
    > pracy jaką mamy, to całkiem nieźle (+dodatkowe bonusy - trzynasta pensja,
    > wakacje itp.). IMHO nienajgorzej.

    Tu sie roznimy w pogladach. Zdaza sie.
    --
    Krzysztof Halasa, B*FH


  • 85. Data: 2003-10-20 18:17:27
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "pix" <p...@w...pl> writes:

    > Ależ jak wcześniej pisałem szastanie pieniędzmi np. na KRUS
    > nie może stanowić usprawiedliwienia dla nieoszczędnego wydawania
    > środków w oświacie czy gdziekolwiek indziej i tylko o to mi chodziło.

    To ja znow, ale juz chyba ostatni raz, powtorze, ze w odroznieniu
    od wywalania pieniedzy w bloto (no, tak w ogole to one w bloto bynajmniej
    nie ida), szkolnictwo tak pieniedzy nie marnuje. Odwrotnie, pieniedzy
    na nie jest zbyt malo i w ogole jest to cud ze pracuje tam wielu
    specjalistow, a nie tylko nieudacznicy, ktorzy nic nie potrafia.

    > Jako współfinansujący całą tą zabawę wolałbym aby zamiast płacić dwóm
    > obibokom zatrudnić tylko jednego nauczyciela, a za zaoszczędzone kwoty
    > kupić np. lepsze pomoce naukowe.

    Tyle ze nie jestes w stanie podac przepisu jak sie takie cos robi.

    Staralem sie wytlumaczyc Ci ze ilosc godzin / tydzien nie ma
    najmniejszego znaczenia finansowego, a jedynie stawka godzinowa jest
    tu istotna.

    Zwiekszenie pensum nawet do 100 h/tydzien przy niezmienionej stawce
    nie zaoszczedzi ani zlotowki (pomijajac to, ze niektorzy odejda, i beda
    sie pukac w czolo). Natomiast zmiana stawki oczywiscie tak, ale nie ma
    to jakiegokolwiek zwiazku z iloscia godzin.

    Tak naprawde niska ilosc godzin w tygodniu jest bardzo korzystna dla
    "odbiorcow" - nauczyciele pracuja malo wiec sa wypoczeci itd.
    (teoretycznie, bo jak wiemy wielu pracuje na > 1 etat), a nie pociaga
    to za soba zwiekszenia wydatkow.
    No i oczywiscie jest to dobry argument dla kogos kto nie rozumie jak
    to wszystko dziala.

    > > > Otóż to - nauczyciele z niewiadomych powodów mają zagwarantowane
    > > > "umawianie się z pracodawcą" na mniej niż połowę godzin tego co inni.
    > >
    > > Ktos Cie bardzo oklamal - nie ma zadnych podobnych gwarancji.
    >
    > To widzę, że żyjesz w błogiej nieświadomości i pewnie stąd właśnie
    > tak bardzo bronisz pracowników oświaty. Może więc teraz inaczej na to
    > spojrzysz bo gwarancje takie są i to _ustawowe_!

    Podaj numer Dz.U. i dokladniejszy namiar na owe "gwarancje".
    Przekaze znajomym nauczycielom, ktorzy szukaja wlasnie pracy, chyba
    nie wiedza o tych gwarancjach.
    --
    Krzysztof Halasa, B*FH


  • 86. Data: 2003-10-20 20:10:15
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "Glenn" <g...@g...pl>


    > > W publicznej powinno obowiązywać pewne "minimum" (czyli kodeksowe 40h),
    >
    > A ktory to kodeks podaje takie minimum? Bo nie slyszalem.


    No nie... No to o czym my w ogóle rozmawiamy?

    >
    > > No i co w tym dziwnego? Każdy głosuje na tego, którego opinie są
    zbliżone do
    > > jego własnych.
    >
    > To mnie nie dziwi. Natomiast chcialbym wiedziec ktore to ugrupowanie
    > - jesli juz ktos pisze A...

    Możesz sobie chcieć.


    > > > > Konkretnie za 18h dydaktycznych nauczyciel mianowany dostaje ok.
    1200 zł
    > > > > netto.
    > > Skąd Ci wyszło 66 PLN ? Te 1200 PLN to jest na m i e s i ą c.
    >
    > Tez tak mi sie wydawalo, ale tam jak byk stoi "za 18h". Ale nie wiem,
    > lekcji polskiego to ja juz od dluzszej chwili nie mam.

    Skrót myslowy - 18h na tydzień, 1200 pensji (miesięcznej). Ale niech Ci
    będzie - pomyliłam się - dzieki temu zamiast odpowiedzieć merytorycznie
    mogłeś się poczepiać.


    > > A co mnie to obchodzi? Jak mu mało - niech zmieni pracę.
    >
    > A kto bedzie uczyl? Nikt?

    Uczy ten kto chce. Jeżeli ktoś uważa, że stawki są za niskie to powinien
    zmienić pracę.

    > > Jeżeli przyjąć te
    > > 16,5 PLN za godzinę, to pracując 40h w tygodniu miesięcznie dostawałby
    2640.
    > > Dlaczego więc nie chce podniesienia "etatowych" godzin?
    >
    > A co go to obchodzi?
    > 40 h nie bylby w stanie, ale 27 h zapewne tak, i nie potrzebuje to tego
    > zadnego podniesienia "etatowych" godzin.

    Ciekawe, że w innych zawodach jest się w stanie pracować minimum 40h, a
    nauczyciele "nie są w stanie" - wielkie ROTFL .



    > > Ano dlatego, że za
    > > nadgodziny albo chałtury w postaci korepetycji ( BTW rynek korepetycji
    jest
    > > w większości w szarej strefie) dostaje więcej. Więc "broni" tych swoich
    18h
    > > jak niepodległości, bo zmiana mu psuje interes.
    >
    > Korepetycje to zupelnie inna bajka, w wiekszosci obstawiona chyba przez
    > studentow (nauczyciele nie moga czesto udzielac korepetycji wlasnym
    > uczniom, a do innych trudniej dotrzec - studenci sa tansi i maja duzo
    > wiecej czasu, a takze jest ich wiecej).

    Słabo się orientujesz. Studenci studentami, ale nauczyciele nieźle "jadą" na
    korkach (przynajmniej Ci których ja znam). A to, że nie mogą udzielać
    własnym uczniom? Podsyłają ich kolegom :-) Gdzie Ty zyjesz?


    > Nadgodziny to sa gdy ktos pracuje wiecej niz na umowie o prace, to nie
    > ma zwiazku ze sprawa (jesli ktos ma 27 h, to umowa o prace wlasnie na tyle
    > opiewa). Nie slyszalem by ktos dostawal pieniadze za nadgodziny, ale nie
    > wiem, moze to sie gdzies zdaza.

    Zdaża się w szkolnictwie właśnie. Nauczyciel ma 18h etatu i co ponadto jest
    ekstra płatne - toteż broni tych 18h rękami i nogami.


    > > Tyle, że ja jako podatnik
    > > mam zupełnie inny interes.
    >
    > Nie watpie, domyslam sie ze taki, by tych podatkow nie placic.
    > Ja zreszta tez, mysle ze nauczyciele podobnie. Jakies wnioski?

    Nie - ja płacę podatki, uważam, że należy je płacić - dlatego też uważam, że
    nie powinny być marnotrawione.




    > > No i co z tego? Skoro uważa, że to mało, powinien zmienić pracę na
    lepiej
    > > płatną (o ile ma do niej kwalifikacje), załozyć włsny biznes itp.
    >
    > I moze myslisz ze tego nie robia?

    Rzadko, bo zwykle ich "kwalifikacje" na rynku nie są zbyt pożądane. Jak
    myslisz jaką pracę znajdzie ktoś po 40 bez znajomości języków, obsługi
    komputera, ze stażem tylko w oświacie, studiami zaocznymi skończonymi w
    Wyższej Szkole Pedagogicznej i przyzwyczajeniem do pracy 18h w tygodniu oraz
    wakacji/ferii ?

    >Oczywiscie ze robia. Dlatego poziom
    > edukacji maleje.
    > Tak ma byc?

    Nie dlatego maleje poziom (który nigdy w Polsce nie był zbyt wysoki). I na
    pewno poziomu nie podniesie obrona przywilejów nauczycieli. Co to? Święte
    krowy?


    > > No i co z tego (ponownie) ? Zawsze znajdzie się ktoś, kto zarabia od
    Ciebie
    > > więcej (nawet przy mniejszych kwalifikacjach). Uważasz, że w związku z
    tym
    > > Ty powinieneś dostać tyle samo :-))) ? Już tacy byli - w poprzednim
    ustroju.
    >
    > Nie, nie uwazam. Ja sie tym nie zajmuje. W przeciwienstwie do Ciebie.

    No przecież to Ty zacząłeś pisać, że niektórzy zarabiają więcej od
    nauczycieli -więc czep się sam siebie.



    --
    Pozdrowienia,
    Glenn



  • 87. Data: 2003-10-20 21:07:36
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "pix" <p...@w...pl>

    > > a dla ścisłości powyższe wyliczenia należałoby jeszcze
    > > skorygować in plus uwzględniając znacznie dłuższe urlopy.
    >
    > I znacznie bardziej in minus uwzgledniajac fakt, ze normalnego
    > pracownika (zwlaszcza tego zarabiajacego 2200 brutto) g* obchodzi co
    > sie dzieje poza godzinami jego pracy, co w przypadku nauczyciala
    > spowodowaloby rozwiazanie z nim umowy o prace.

    Pogląd to zaiste księzycowy - zarówno w części pierwszej
    jak i drugiej. Sam znam wielu ludzi, którzy muszą pracować za
    podobnie śmieszne pieniadze, a nie mogą sobie pozwolić na to
    aby mieć wszystko w d* (odwrotnie jak nauczyciel IMO)

    > Ale nic to.

    Niech będzie.

    > Mnie naprawde nie interesuje sposob liczenia statystycznych
    > wspolczynnikow.

    A szkoda gdyz przez to zupełnie nie jesteś świadom panujących realiów
    i nadzwyczaj korzystnej sytuacji nauczycieli na tle innych pracowników
    najemnych, którzy są zmuszani to finansowania takiego wybryku.

    > Uwazam, ze nauczyciel pracujacy nominalnie 18 h
    > tygodniowo powinien byc w stanie utrzymac (choc byc moze bez przepychu,
    > biorac pod uwage ogolna sytuacje) swoja najblizsza rodzine.

    W przeciwieństwie do Ciebie ja nie uważam aby mozna było dawać
    takie prezenty za realne pół etatu. Nauczyciel powinien bez szemrania
    pracować tyle samo co inni, a jak się któremu nie podoba to niech poszuka
    innej pracy. Tymczasem wieloletnie obowiązywanie śmiesznego wymiaru
    godzin w oświacie zdemoralizowało tą grupę na tyle, że teraz uważa
    iz jej się to _należy_.

    > Wyzsza
    > stawka powinna byc oczywista, w koncu jego kwalifikacje sa zasadniczo
    > odmienne niz takiego np. operatora koparki recznej,

    Porównanie robiliśmy do średniej krajowej, na którą nie składają się
    tylko operatorzy koparek (w tym ręcznych).

    > albo np. bezrobotnego
    > ktory bierze pieniadze za nic.

    Róznica jest taka, że bezrobotny szybko przestaje dostawać
    pieniądze za nic, a nauczyciel ciągnie je przez całe lata aż do emerytury.

    > W praktyce, tak jak napisalem, nauczyciel pracujacy 18 h tygodniowo
    > dostaje za to ok 300 zl (i to naprawde nieistotne ile to bedzie
    > brutto i wedlug czego to bedzie liczone).

    To jest stawka stażysty - możesz sobie sprawdzić.
    Młody inzynier po studiach w większości przypadków dostaje
    zapewne porównywalną kwotę lecz za dwa razy dłuższą pracę,
    bywa nadto że wiążącą się z odpowiedzialnością.


    > Nauczyciele pracujacy na
    > 1.5 etatu (to juz wystarcza to utrzymania sie, jesli ktos nie musi
    > wynajmowac mieszkania, lecz ma wlasne np. po/z rodzicami) sa w moim
    > przekonaniu juz dosc mocno obciazeni praca (duzo bardziej niz robotnik
    > fizyczny pracujacy 40 godzin/tydzien) i wciaz nie wiaze sie to
    > z wysokimi zarobkami (16 zl/h to naprawde nie jest zadowalajaca
    > stawka dla osoby wyksztalconej).

    Nie wiem skąd Ci się biorą te wskaźniki, bo jak poprzednio
    pokazałem płaca nauczyciela mianowanego wynosi ponad 29zl/h.


    > > nauczyciel ze względu na niewielką ilość godzin pracy może
    > > spokojnie pracować na dwa etaty
    >
    > W szkole? Bardzo watpie, choc zapewne zalezy to od konkretnego przypadku.
    > Tak jak napisalem, ja tez moglbym pracowac formalnie na dwa 40-godzinne
    > etaty - tylko jak dlugo jeszcze?

    No widzisz - 16 godzin na dobę to raczej ciężko pracować przez dłuższy
    czas, ale 8 to jak najbardziej. Tymczasem dla nauczyciela dwa etaty to
    raptem 7,2 godziny dziennie więc gdzie niby ten problem?

    > Z czego otrzymalbys kwote 60 zl/h jeszcze raz???

    Poprzestańmy na 30 bo przyznaję, że się nieco zapędziłem.

    > No to ktore ugrupowanie polityczne podziela Twoje poglady w tej sprawie?

    Problem w tym, że żaden polityk z wiadomych względów nie odwazy się
    na publiczne nazwanie liczących się grup zawodowych czy społecznych
    pasożytniczymi, których finansowanie jest niczym więcej jak marnowaniem
    pieniędzy podatników.

    Pix


  • 88. Data: 2003-10-22 23:16:05
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "Glenn" <g...@g...pl> writes:

    > > > W publicznej powinno obowiązywać pewne "minimum" (czyli kodeksowe 40h),
    > >
    > > A ktory to kodeks podaje takie minimum? Bo nie slyszalem.
    >
    > No nie... No to o czym my w ogóle rozmawiamy?

    W takim razie nie wiem. Jesli uda Ci sie to ustalic, to daj znac.
    --
    Krzysztof Halasa, B*FH


  • 89. Data: 2003-10-22 23:50:27
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "pix" <p...@w...pl> writes:

    > Pogląd to zaiste księzycowy - zarówno w części pierwszej
    > jak i drugiej. Sam znam wielu ludzi, którzy muszą pracować za
    > podobnie śmieszne pieniadze, a nie mogą sobie pozwolić na to
    > aby mieć wszystko w d* (odwrotnie jak nauczyciel IMO)

    Moim zdaniem jest odwrotnie. Ale zgadzam sie, sa nauczyciele lepsi
    i gorsi, i obawiam sie, ze ich pensje sie od tego specjalnie nie
    roznia.

    Byc moze takze moje poglady sa dlatego takie a nie inne, ze mieszkam
    w Warszawie, gdzie jest stosunkowo male bezrobocie i stosunkowo
    wysokie ceny (np. mieszkania) - co dziala na niekorzysc nauczycieli
    (pensje maja dosc stale w calym kraju chyba, inni moga zarabiac
    wiecej). Przypuszczalnie to samo 1200 zl na tzw. "prowincji" ma
    wieksza wartosc niz tu.

    > A szkoda gdyz przez to zupełnie nie jesteś świadom panujących realiów
    > i nadzwyczaj korzystnej sytuacji nauczycieli na tle innych pracowników
    > najemnych, którzy są zmuszani to finansowania takiego wybryku.

    Tak czy owak, liczy sie stawka - Ty mozesz ja oceniac tak, ja inaczej.

    > W przeciwieństwie do Ciebie ja nie uważam aby mozna było dawać
    > takie prezenty za realne pół etatu.

    Tu nie ma zadnych prezentow, jest praca i placa. Znam nauczycieli
    pracujacych na > 18 h/tydzien i oni tez zadnych prezentow nie dostaja
    (np. nie maja zadnych nadgodzin i zwiazanej z tym jakiejs wiekszej
    stawki).

    Odwrotnie, w normalnej firmie zarzad chce dobrej atmosfery w pracy,
    a w budzetowe glownie szuka jakby tu zrobic prace jeszcze mniej
    przyjemna.

    Tak jak pisalem, owo "18 h" wydaje sie byc jakims nieporozumieniem,
    dzialajacym przeciw interesom nauczycieli - czy gdyby nauczyciele
    mieli tam wpisane "40 h", przy tej samej stawce, to byloby lepiej?.

    > Porównanie robiliśmy do średniej krajowej, na którą nie składają się
    > tylko operatorzy koparek (w tym ręcznych).

    Ale osob o najmniejszych kwalifikacjach jest najwiecej. Wez pod
    uwage, ze posiadajacych wyksztalcenie wyzsze jest w Polsce podobno
    ok 7% ogolu osob w wieku takim, ze w ogole moga je miec.
    Wyksztalcenie wyzsze jest tylko jednym z warunkow bycia nauczycielem
    (choc, o ile wiem, w obecnej chwili sa jakies tzw "okresy przejsciowe"
    i inne takie, i byc moze nie jest to niezbedne - np. przy niektorych
    kierunkach - moze do 2006 roku czy cos w tym stylu).

    > Róznica jest taka, że bezrobotny szybko przestaje dostawać
    > pieniądze za nic, a nauczyciel ciągnie je przez całe lata aż do emerytury.

    Tak czy owak, bezrobotny dostaje iles_tam zl za _nic_. Zaden pracownik
    nie ma tak wysokiej stawki, jaki okres by nie brac pod uwage.

    > > W praktyce, tak jak napisalem, nauczyciel pracujacy 18 h tygodniowo
    > > dostaje za to ok 300 zl (i to naprawde nieistotne ile to bedzie
    > > brutto i wedlug czego to bedzie liczone).
    >
    > To jest stawka stażysty - możesz sobie sprawdzić.
    > Młody inzynier po studiach w większości przypadków dostaje
    > zapewne porównywalną kwotę lecz za dwa razy dłuższą pracę,
    > bywa nadto że wiążącą się z odpowiedzialnością.

    Stazysta to nie jest "mlody inzynier" - znani mi stazysci to przynajmniej
    mgrzy z przygotowaniem pedagogicznym. Fakt, stazystami nie sa wiecznie
    (choc zarzad pewnie by tego chcial). Poza tym mozliwe jest, ze
    wymagania sa nieco mniejsze - nie wiem. Na pewno nie wystarcza jednak
    inzynier albo np. licencjat - a obserwujac nieco mlodszych znajomych,
    latwo mozna zauwazyc "mode" na rozmaite "Wyzsze Szkoly Marketingu
    i Zarzadzania", ktorych glownym zadaniem jest zarabianie na siebie
    (takze na nauczycieli - ale to juz nie podatki) oraz ochrone przed
    wzieciem do niewoli.

    > Nie wiem skąd Ci się biorą te wskaźniki, bo jak poprzednio
    > pokazałem płaca nauczyciela mianowanego wynosi ponad 29zl/h.

    Moze brutto? Za brutto w sklepie nie da sie niestety nic kupic.
    Mieszkania tez sie nie oplaci.

    > No widzisz - 16 godzin na dobę to raczej ciężko pracować przez dłuższy
    > czas, ale 8 to jak najbardziej. Tymczasem dla nauczyciela dwa etaty to
    > raptem 7,2 godziny dziennie więc gdzie niby ten problem?

    Nie widze zadnego. Podobnie jak nie uwazam, ze kazdy powinien pracowac
    tyle ile ja od dluzszego czasu pracuje.

    > Problem w tym, że żaden polityk z wiadomych względów nie odwazy się
    > na publiczne nazwanie liczących się grup zawodowych czy społecznych
    > pasożytniczymi, których finansowanie jest niczym więcej jak marnowaniem
    > pieniędzy podatników.

    Pozwoli sobie. Nie ogladam zbyt czesto TV ani nie czytam gazet
    (coz, praca zabiera czas), ale ze dwa tygodnie temu o swietych
    krowach na Polsacie slyszalem. Oczywiscie nie chodzilo o nauczycieli.
    W TVP i w telewizjach konformistycznych oczywiscie nie powiedza wiecej
    niz pierwszy sekre^W^Wrada nadzorcza zaleca.

    Z tym ze w moim przekonaniu oswiata nie jest pasozytnictwem, choc z cala
    pewnoscia jej sposob finansowania jest bledny (naturalnie, jak w kazdej
    "firmie", ktora nie ma wlasciciela, niegospodarnosc w wiekszym czy
    mniejszym stopniu jest obecna, ale nie ma to zwiazku z praca samych
    nauczycieli).
    --
    Krzysztof Halasa, B*FH


  • 90. Data: 2003-10-23 09:32:21
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "pastor" <laplap[SPAMeromNIE]@wp.pl>


    Użytkownik "Glenn" napisała w wiadomości:

    > > > A co mnie to obchodzi? Jak mu mało - niech zmieni pracę.
    > >
    > > A kto bedzie uczyl? Nikt?
    >
    > Uczy ten kto chce. Jeżeli ktoś uważa, że stawki są za niskie to powinien
    > zmienić pracę.

    Czyli selekcja negatywna, tak trzymac, a za pare lat Polacy beda nie tylko
    analfabetami funkcjonalnymi, ale po prostu analfabetami, czyli jednym slowem
    dazymy do tego aby stac sie "murzynami Europy", a moze aby przyspieszyc ten
    proces zlikwidowac wszystkie uniwesytety, politechniki, akademie i prawnie
    zakazac prowadzenia takiej dzialalnosci ??

    > Zdaża się w szkolnictwie właśnie. Nauczyciel ma 18h etatu i co ponadto
    jest
    > ekstra płatne - toteż broni tych 18h rękami i nogami.

    A myslisz, ze gdyby podniesli pensum do 25-27 godzin, czy tez tych 40h, to
    nie obnizyliby stawki za godzine. W rezultacie, po "reformie" zarobki
    uleglyby obnizeniu ..., pomysl, ktory zwiazek zawodowy sie na to zgodzi.
    Nawet nie chodzi o te ekstra pieniadze za nadgodziny, ale o utrzymanie
    stawki za godzine. Nie mowie, ze podniesienie pensum jest niemozliwe =>
    oczywiscie, ze jest, ale jak to juz bylo poruszane nie doprowadzi do
    znaczacych oszczednosci w wydatkach budzetowych, a moze wrecz prowadzic do
    wzrostu wydatkow na wynagrodzenia.

    pozdrawiam
    pastor


strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1