eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAktualności finansowe › Banki centralne: niebezpieczna polityka pieniężna

Banki centralne: niebezpieczna polityka pieniężna

2013-03-13 00:05

Przeczytaj także: Łagodniejsza polityka pieniężna staje się faktem


Ten mechanizm jest stosowany do dziś, a jego wpływ coraz mocniej widoczny jest na rynkach finansowych, zaś coraz mniej skutecznie oddziałuje na sytuację w realnej gospodarce. W poprzedniej fazie doprowadził do nieracjonalnych decyzji inwestycyjnych zarówno na rynku nieruchomości i kredytowym, jak i większości rodzajów aktywów finansowych i surowców. W ciągu kilku lat (od 2003 do 2007 r.) w jego wyniku S&P500 jesienią 2007 r. ustanowił nowy rekord wszech czasów. Notowania ropy naftowej poszybowały do niewyobrażalnego wcześniej poziomu 147 dolarów za baryłkę, zwiększając wartość ponad sześciokrotnie. Warto przy tym zauważyć, że w 2007 r. amerykańska gospodarka rosła w tempie 2,2 proc., a w 2008 r. PKB zwiększył się o zaledwie 0,5 proc. Gigantycznej zwyżki na giełdach i rynkach surowcowych nie da się zaś w pełni racjonalnie wyjaśnić wzrostem popytu ze strony Chin. Główne źródło kolejnej bańki spekulacyjnej tkwiło w polityce pieniężnej, przede wszystkim prowadzonej przez amerykańską rezerwę federalną.

fot. mat. prasowe

S&P500 i dwuletnia średnia krocząca

Swoje maksymalne wartości odchylenie S&P500 od dwuletniej średniej osiągnęła w szczycie internetowej hossy w 1998 r., o dwa lata wyprzedzając krach.


Jej wpływ na sytuację na rynkach finansowych, czyli powstawanie i pękanie spekulacyjnych baniek najbardziej wyraźnie widoczny jest na Wall Street, a za nią na wszystkich światowych parkietach. Do ilustracji tego zjawiska i oszacowania siły oddziaływania polityki pieniężnej na giełdowe indeksy można przyjąć skalę odchylenia wartości indeksu giełdowego (w naszym przypadku S&P500) od jego dwuletniej średniej kroczącej. Odchylenia tych dwóch wielkości o około 10 proc. w górę lub w dół, można uznać za typowe wahania rynkowe, związane z czynnikami makroekonomicznymi i rynkową grą. Przekroczenie tego poziomu zwykle wskazuje na tworzenie się bańki spekulacyjnej. Swoje maksymalne wartości odchylenie S&P500 od dwuletniej średniej osiągnęła w szczycie internetowej hossy w 1998 r., o dwa lata wyprzedzając krach. Później zmniejszało się, bowiem średnia zdecydowanie przyspieszała w wyniku działania efektu niskiej bazy. Po raz drugi najwyższy poziom odchylenia od średniej S&P500 zanotował w kwietniu 2007 r., pół roku przed osiągnięciem apogeum hossy. I pół roku przed krachem, spowodowanym przez globalny kryzys finansowy, u źródeł którego legło pęknięcie banki na rynku nieruchomości, napędzanej tanim pieniądzem i lekceważeniem ryzyka. Ten ostatni czynnik odgrywał coraz większą rolę, ponieważ banki i inwestorzy uwierzyli, że rezerwa federalna nie dopuści do kłopotów. Jednak Fed od połowy 2004 r. do jesieni 2006 r. zaostrzał swoją politykę i utrzymywał stopy na poziomie 5,25 proc. aż do sierpnia 2007 r.

Gdy kolejna bańka pękła, rezerwa federalna zaczęła powtarzać znany już schemat, czyli obniżać stopy. Tym razem do zera, a gdy to nie pomagało, zastosowała niekonwencjonalne środki, czyli skup obligacji i drukowanie pieniędzy. W efekcie po raz trzeci w ciągu ostatnich kilkunastu lat rynki znalazły się w podobnej sytuacji. Od dna bessy z lutego 2009 r. S&P500 wspiął się w okolice szczytu wszech czasów (Dow Jones już ten poziom pokonał). Odchylenie indeksu od średniej osiągnęło maksimum wczesną wiosną 2011 r. Historyczne analogie sugerują, że zbliżamy się do szczytu kolejnego cyklu. Jednak obawy przed wystąpieniem kolejnego krachu lub długotrwałego pogorszenia się giełdowej koniunktury wydają się nieuzasadnione. Trudno bowiem przypuszczać, że Fed popełni ten sam błąd po raz trzeci. Jeśli zdecyduje się na zaostrzanie polityki pieniężnej, będzie to robił w taki sposób, by nie doprowadzić do perturbacji na rynkach finansowych. Prawdopodobnie proces ten nie będzie przebiegał całkiem bezboleśnie, na co wskazują reakcje Wall Street na opinie członków rezerwy federalnej, sugerujących, że należałoby ograniczać skalę skupowania obligacji. Czasu na kontynuację hossy jeszcze trochę zostało, jeśli przyjąć, że między kolejnymi szczytami wartości S&P500 mija około siedmiu lat, a dwuletniej średniej do maksimum porównywalnego z dwoma poprzednimi brakuje od 40 do 70 punktów. Apogeum cyklu można więc spodziewać się dopiero jesienią przyszłego roku. Wówczas, jeśli do tego czasu nie stanie się nic złego, Fed prawdopodobnie rozpocznie na dobre zaostrzanie polityki pieniężnej.

poprzednia  

1 2

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: