eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAktualności finansoweZa rekordowe zyski banków płaci całe społeczeństwo

Za rekordowe zyski banków płaci całe społeczeństwo

2025-05-08 10:23

Za rekordowe zyski banków płaci całe społeczeństwo

Sektor bankowy w Polsce przeżywa złotą erę © paxome z Pixabay

Sektor bankowy w Polsce przeżywa złotą erę. Pomimo wyzwań makroekonomicznych, inflacji, wojny za wschodnią granicą i niepewności regulacyjnej, banki notują rekordowe zyski. Wyniki za kolejne kwartały są coraz lepsze, a dywidendy płyną szerokim strumieniem do zagranicznych akcjonariuszy. W tym samym czasie społeczeństwo zmaga się z gigantycznymi kosztami życia, drożyzną kredytową i brakiem realnej ochrony konsumenckiej. To paradoks, który ma swoją cenę - i płacą ją zwykli ludzie.

Przeczytaj także: Redukcja kosztów priorytetem dla banków

Kredyty gotówkowe: zysk banku, strata klienta


Weźmy na warsztat kredyty gotówkowe - produkt powszechny, dostępny w niemal każdym banku i chętnie reklamowany jako szybki sposób na „wakacje marzeń” czy „remont bez stresu”. Problem w tym, że koszt takiej „przyjemności” może być zupełnie oderwany od rzeczywistości. Realne oprocentowanie wielu kredytów konsumenckich, nawet po spadku stóp procentowych, wciąż sięga 20–30% rocznie. Kredyt 15 tysięcy złotych na 3 lata może kosztować klienta ponad 10 tysięcy złotych - niemal 70% więcej niż pożyczona kwota. Tak nie działa uczciwy rynek.

Oczywiście banki tłumaczą to ryzykiem, kosztami operacyjnymi, nieprzewidywalnością sytuacji gospodarczej. Ale to zasłona dymna. W rzeczywistości produkty te są masowo udzielane bez rzetelnej analizy zdolności kredytowej, a klienci często otrzymują umowy, które zawierają błędy prawne, nieprawidłowe RRSO, niedozwolone opłaty, a czasem nawet ukryte prowizje.

Mało kto wie, że w takich sytuacjach konsument ma realne narzędzie ochrony - sankcję kredytu darmowego. To instytucja prawna, która pozwala zażądać zwrotu wszystkich kosztów kredytu, jeżeli bank naruszył obowiązki informacyjne wobec klienta. W praktyce oznacza to, że kredytobiorca spłaca wyłącznie pożyczony kapitał - żadnych odsetek, prowizji ani opłat. Różnice sięgają tysięcy złotych.

Tyle że większość Polaków o tej sankcji nie słyszała. A nawet jeśli - nie wie, jak z niej skorzystać. I tu tkwi sedno problemu: społeczeństwo płaci nie tylko finansowo, ale również systemowo. Bo państwo, zamiast wyrównywać szanse między obywatelem a instytucją finansową, milczy. A banki to wykorzystują.

fot. paxome z Pixabay

Sektor bankowy w Polsce przeżywa złotą erę

Wyniki za kolejne kwartały są coraz lepsze, a dywidendy płyną szerokim strumieniem do zagranicznych akcjonariuszy.


Frankowicze: od ofiar do zwycięzców


Jeszcze bardziej widoczna jest ta dysproporcja w przypadku kredytów hipotecznych. Frankowicze – przez lata wyszydzani jako „hazardziści walutowi” - dziś masowo wygrywają w sądach. I choć minęło już prawie 20 lat od boomu na kredyty indeksowane do franka szwajcarskiego, dopiero niedawno społeczeństwo zrozumiało skalę nadużyć, jakich dopuściły się banki.

Wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i polskich sądów są jednoznaczne: umowy frankowe były nieuczciwe. Zawierały klauzule niedozwolone, rażąco naruszały równowagę kontraktową i były konstruowane w sposób, który dawał bankowi pełną dowolność w ustalaniu wysokości zadłużenia. To nie była tylko „niewłaściwa decyzja finansowa” - to była pułapka, zastawiona z pełną świadomością.

Dziś kredytobiorcy frankowi, którzy zdecydowali się walczyć w sądach, niemal w każdym przypadku uzyskują wyroku stwierdzające nieważność swoim umów w całości. To oznacza, że oddają bankowi tylko pożyczony kapitał - bez odsetek, bez marży, bez „zarobku” banku. Często jeszcze żądają zwrotu nadpłat i wygrywają również te sprawy. W ten sposób odzyskują nie tylko pieniądze, ale też godność i zaufanie do wymiaru sprawiedliwości.

Złotówkowicze też zaczynają się budzić


Problem jednak nie kończy się na Frankowiczach. Przez ostatnie dwa lata podobny ciężar zaczął spadać na barki kredytobiorców złotowych. Gwałtowny wzrost stóp procentowych doprowadził do sytuacji, w której rata kredytu hipotecznego potrafiła wzrosnąć dwukrotnie w ciągu roku. Dla wielu rodzin oznaczało to katastrofę budżetową - i rezygnację z wydatków, oszczędności, planów inwestycyjnych.

Warto zaznaczyć, że banki nie poniosły żadnych strat z tego tytułu. Wręcz przeciwnie - zwiększenie rat kredytowych stało się jednym z głównych źródeł ich rekordowych zysków. Problemem nie jest to, że kredyty są drogie. Problemem jest to, że całe ryzyko - inflacji, stóp procentowych, zmian rynkowych - zostało przerzucone na klienta, bez żadnej rekompensaty czy mechanizmu ochrony.

Co więcej, dziś okazuje się, że część umów kredytów złotowych również może zawierać klauzule niedozwolone - choćby w zakresie konstrukcji wskaźnika WIBOR. Przed sądami toczą się pierwsze sprawy, w których kredytobiorcy domagają się stwierdzenia nieważności swoich umów lub usunięcia z nich nieuczciwych zapisów. I choć to dopiero początek batalii, scenariusz przypomina ten z walutą szwajcarską.

Kto zarabia? Kto płaci?


Sytuacja, w której banki osiągają rekordowe zyski w warunkach recesji konsumenckiej i kryzysu kredytowego, nie jest oznaką zdrowej gospodarki. To raczej sygnał alarmowy. Bo jeśli jedna strona zarabia miliardy, a druga coraz bardziej się zadłuża - to nie jest równowaga. To eksploatacja.

Państwo powinno bardziej chronić obywateli niż obecnie. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów działa wolno, Komisja Nadzoru Finansowego skupia się na „stabilności sektora”, a Sąd Najwyższy przez lata nie potrafił rozstrzygnąć fundamentalnych kwestii związanych z kredytami. W tym czasie banki rosną w siłę, umacniając pozycję, którą trudno będzie podważyć - nawet politykom.

Ale cena tej nierównowagi będzie coraz wyższa. Wzrost niezadowolenia społecznego, rosnące zadłużenie gospodarstw domowych, spadek zdolności kredytowej młodych ludzi, brak inwestycji mieszkaniowych i odpływ środków z realnej gospodarki - to tylko początek długofalowych konsekwencji.

Rekordowe zyski banków to nie sukces gospodarki. To sygnał, że ktoś inny - cichy, sfrustrowany, bezbronny - za ten sukces właśnie zapłacił. A jeśli nadal będziemy przymykać na to oczy, niedługo wszyscy zapłacimy rachunek - także ci, którzy dziś wierzą, że ich to nie dotyczy.

adwokat Karolina Pilawska

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: