Co 12 rozwód przez pieniądze
2016-05-17 13:06
Przeczytaj także: Kłótnie o budżet domowy - codzienność Polaków
Najwięcej rozwodów na Dolnym Śląsku, najmniej na Podkarpaciu
Ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości widać, że nie tylko tło konfliktów ma znaczenie dla rozwodu, lecz również miejsce zamieszkania. Z danych wynika, że prawdopodobieństwo rozwodu pary z Włocławka jest niemal dwa razy wyższe niż małżeństwa z Rzeszowa czy Krakowa. We Włocławku średnia liczba rozwodów rocznie z lat 2010, 2012 i 2013 przypadająca na 10 tys. mieszkańców wynosi niemal 29, w Rzeszowie jest to niecałe 16. Przeciętna dla Polski z tych trzech lat, dla miast liczących od 100 tys. mieszkańców w górę, to 21,2. Poza Rzeszowem i Krakowem rzadziej niż przeciętnie w kraju, dochodzi do rozwodów także m.in. w Kielcach, Radomiu, Gdańsku, Gdyni, Poznaniu oraz w większości dużych miejscowości zlokalizowanych na Śląsku, choć są wyjątki np. Częstochowa, Sosnowiec czy Rybnik. Również w stolicy liczba notowanych rozwodów wypada nieznacznie poniżej przeciętnej.
fot. mat. prasowe
Liczba rozwodów w miastach liczących 100 tys. i więcej mieszkańców przypadająca na 10 tys. ludności
fot. mat. prasowe
Liczba rozwodów w miastach liczących 100 tys. i więcej mieszkańców cd.
W negatywnej statystyce po Włocławku znalazły się też inne główne miasta woj. kujawsko-pomorskiego: Toruń i Bydgoszcz. Powyżej średniej „rozwodowej” są też stolice woj. lubuskiego Gorzów Wielkopolski i Zielona Góra, oraz reprezentacja woj. zachodniopomorskiego - Szczecin i Koszalin. Nie najlepiej prezentują się w statystykach rozwodowych również duże miasta Dolnego Śląska: Wrocław, Wałbrzych i Legnica, podobnie jak i całe województwo. Wysoka pozycja Olsztyna i Elbląga wśród miast w których częściej niż przeciętnie dochodzi do rozwodów również odzwierciedla sytuację w całym woj. warmińsko-mazurskim.
Podobnie jak między dużymi miejscowościami również pomiędzy poszczególnymi województwami różnice w liczbach rozwodów potrafią być ogromne. Najczęściej rozwodzą sią rodacy z Dolnego Śląska, najrzadziej zamieszkujący na Podkarpaciu, w Małopolsce i w Świętokrzyskiem.
fot. mat. prasowe
Liczba rozwodów przypadająca na 10 tys. ludności
Im więcej rozwodów tym więcej osób niepłacących rat kredytów i rachunków
- Statystyki dotyczące rozwodów są uderzająco zbieżne z danymi dotyczącymi solidności Polaków w regulowaniu zobowiązań. Im większa skłonność do rozwodów tym gorzej wypada moralność płatnicza. Tam gdzie częściej dochodzi do rozpadu małżeństw łatwiej przychodzi nieopłacanie na czas rachunków za telefon, czynszu czy rat kredytów i pożyczek. Wyjątek od tej reguły stanowią jedynie woj. wielkopolskie i pomorskie, gdzie dane o liczbie rozwodów wypadają korzystniej niż spłacalność kredytów i płatności za bieżące rachunki – zwraca uwagę Mariusz Hildebrand, wiceprezes Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor. – Nie da się jednocześnie nie zauważyć, że zależności te działają w obie strony. Większa liczba rozwodów ma też wpływ na gorszą obsługę zobowiązań. Często po rozstaniu wszystkie płatności spadają na barki jednej osoby, a z jedną pensją trudno podołać rachunkom i wspólnie zaciągniętym kredytom – dodaje Mariusz Hildebrand.
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
-
Miłość i finanse. Czy pieniądze są kością niezgody?
-
Jak pieniądze wpływają na związki i relacje międzyludzkie?
-
Kobiety strażniczkami budżetu domowego
-
EY: konsumenci znowu boją się o finanse
-
Kiedy życie wróci do normy sprzed pandemii? Są wyniki badania EY
-
Jak pandemia zmienia bankowość i zwyczaje finansowe Polaków?
-
KRD: Polacy tną budżet domowy, czego się obawiają?
-
EY: rośnie niepokój o budżet domowy, ale wydatki nie spadają
-
Co pandemia zmieniła w finansach Polaków? Zaskakująco dobre wieści
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)