eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAktualności finansowe › Denominowane kredyty hipoteczne: to będzie ważny rok

Denominowane kredyty hipoteczne: to będzie ważny rok

2014-02-12 11:00

Przeczytaj także: Kredyty we frankach: raty w dół?


Problem jednak w tym, że wolumen kredytów denominowanych w Polsce wynosi około 700 tys., z czego prawie 85 proc. to kredyty frankowe, dla których średni kurs, po jakim były udzielane to 2,60 złotego za franka. Według opublikowanych niedawno szacunków Ministerstwa Finansów, a wcześniej KNF, koszt operacji przewalutowania kredytów walutowych na wyżej opisanych zasadach, a więc poziom realnych strat rodzimego sektora bankowego, wyniósłby od 45 do 50 miliardów złotych, zakładając oczywiście pozostanie notowań złotego na obecnym poziomie. Osłabienie krajowej waluty do franka tylko o 10 groszy, jak miało to miejsce ostatnio, oznacza bowiem pogłębienie strat banków o około 1,5 miliarda złotych.

Kwota 50 mld zł. jakby nie liczyć to grubo ponad jedna trzecia kapitałów własnych krajowych banków. To niewyobrażalnie dużo. Wyparowanie takich kapitałów z sektora bankowego oznaczałoby uruchomienie reakcji łańcuchowej albo efektu domina, które dotyczyłyby procesów o charakterze destrukcyjnym w skali całej polskiej gospodarki.

Przede wszystkim znacznemu ograniczeniu uległa by aktywność operacyjna banków, drastycznie obniżyłby się ich współczynnik wypłacalności, a co najmniej 3 bankowe instytucje, jak wskazuje analiza KNF, mogłyby bez wielomiliardowej „kroplówki” nie przetrwać. Medialne spekulacje nt. bankowych kandydatów do bankructwa sprowokowałyby liczne rzesze depozytariuszy do wypłaty oszczędności z bankowych kont, co jeszcze bardziej pogrążyłoby wskaźniki płynnościowe sektora bankowego. W celu zrównoważenia horrendalnych strat banki znacznie podniosłyby opłaty za czynności obsługi rachunków zarówno klientów detalicznych jak i firm, a następnie wprowadziłyby wysokie opłaty za czynności, które dziś są darmowe. Znacznemu ograniczeniu na długotrwały, jednak trudny do oszacowania okres uległaby akcja kredytowa banków, a koszty kredytów w postaci choćby marż poszybowałyby w górę. Miałoby to trudne do oszacowania konsekwencje dla wskaźników napędzającej gospodarkę krajowej konsumpcji, a co za tym idzie mocno odczuwalny spadek przychodów tysięcy firm, oraz liczne bankructwa tych przedsiębiorstw, które nie są w stanie funkcjonować bez swobodnego dostępu do finansowania zewnętrznego, np. deweloperów. Głęboka recesja na powracającym do normalności rynku nieruchomości zadomowiłaby się na całe kwartały o ile nie lata. Prawdopodobnie jednak nie tylko na rynku nieruchomości.

Kolejną kwestią byłaby ocena wiarygodności oraz wypłacalności banków działających w Polsce przez światowe agencje ratingowe. Nietrudno się domyśleć, że po akcji przewalutowania ich noty poleciałyby „na łeb na szyję” z wszelkimi tego konsekwencjami. Równolegle stosowne instytucje działające na rynku kapitałowym wydałyby zdecydowane rekomendacje sprzedaży akcji szeregu banków notowanych na GPW. Niekoniecznie trzeba być wytrawnym inwestorem giełdowym żeby wiedzieć, że indeks WIG-banki ma fundamentalne znaczenie dla stanu koniunktury na warszawskim parkiecie. Spadek tego wskaźnika o 20 - 30, o ile nie więcej procent pogrążyłby całą rodzimą GPW w bessie, jakiej nie pamiętają najstarsi giełdowi spekulanci. A ta z kolei zebrałaby swoje „krwawe” żniwo pośród strat setek tysięcy klientów TFI, OFE czy wreszcie inwestujących bezpośrednio na GPW. Apokaliptyczny obraz krajowego rynku kapitałowego dopełniłaby masowa ewakuacja inwestorów zagranicznych, tak z samej giełdy, jak i krajowego rynku długu.

W perspektywie takiej sytuacji można by było tylko spekulować jak zachowałyby się krajowe wskaźniki PKB czy bezrobocia. Z pewnością masowe zwolnienia stałyby się udziałem instytucji finansowych, głównie banków, a w następnej kolejności firm doradczych czy maklerskich. W końcu groźba realnej, długotrwałej recesji zawisłaby nad całą polska gospodarką - pisze Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.

Z pewnością powyższy scenariusz nie wyczerpuje katalogu strat, jakimi grozi perspektywa doprowadzenia w sposób prawny czy administracyjny do przewalutowania hipotecznych kredytów denominowanych. Być może jednak ułatwi w jakimś stopniu odpowiedź na pytanie: czy warto?

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (1)

  • Model Węgierski i Prawo Popytu i Podaży

    LM / 2014-02-12 11:36:33

    Rozumiem że ten apokaliptyczny ton wynika ze stanowiska w jakim przyszło panu pracowac, sprzedaż nieruchomości mogłby powaznie ucierpieć... Czy szanowny autor zechciałby poddac analizie rozwiazania zastosowane w innych krajach np na Węgrzech? Oprócz tego ciekawym wydaje mi się wątek interwencji naszej rodzimej KNF "po fakcie". Czy można sobie wyobrazić sytuację w której po poszybowaniu kursu CHF do ok 4 PLN. KNF wydaje zalecenie promujące kredyty na preferencyjnych warunkach we franku właśnie???
    Jak widać na przestrzeni tych ostatnich lat takie kredyty bylyby najbardziej opłacalne dla Polaków! Możliwe że podaż franka z takich własnie kredytów powodowałaby jego osłabienie w naszej walucie, tymczasem mieliśmy dziaąłnie odwrotne - w momencie braku taniego franka wprowadzono dodatkowe rekomendacje uniemożliwiające zawieranie umów w tej walucie - co dodatkowo zamknęło jego dopływ na rynek. Zamknęło też drogę do tzw mechnizmy uśredniania. Przykładowo przy odpowiednich dochodach można było wziąć kredyt po 2.25 a następnie po 4,00 i dziś zamiast -50% byłoby tylko 10%- 20% więcej... odpowiedz ] [ cytuj ]

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: