-
111. Data: 2022-01-18 01:49:08
Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"J.F" lw7zcd1d8pbt.1b8mwpe03m577$....@4...net
>> Bo byłem gorszym sortem?
> Moze nie zasluzyles - za caloksztalt, czy za brak kapci :-)
Bez kapci chyba bym do klasy nie wszedł...
Ale może mylę się...
Pamiętam lekcję (chyba) geografii przesiedzianą
w szatni -- babcia (tak mówiliśmy o nauczycielce)
lokowała tam bezkapciowych... Gdy ktoś nie chciał
dostać fleka za nieprzygotowanie do lekcji -- po
prostu zgłaszał bark kapci... ;)
Któregoś razu wypróbowaliśmy (ja i Jacek, który kapcie
wzorowo miał chyba zawsze przy sobie) to rozwiązanie...
Oczywiście różnie bywało -- czasami można było wejść bez kapci...
Pamiętam, jak Maj wzywał mnie do siebie -- nie miałem wówczas
kapci, więc Jacek zaproponował mi swoje... Jacek (; lubił ;) Maja...
Ale Adaś też lubił... ;) Któregoś razu Maj przywędrował do nas,
by żebrać... Trzeba było wysłać jakąś delegację, na którą nikt
załapać się nie chciał...
Adaś wyjaśnił Majowi, że z naszej klasy nikt nie pojedzie,
bo odbywamy zasłużoną karę -- zakaz wyjazdów... Maj jakoś
próbował załagodzić sprawę, ale Adaś był twardy -- kara
jest karą! Twarde prawo, ale prawo! Łagodnie, bez używania
brzydkich słów, bez emocji Adaś wyjaśnił Majowi:
- zanim świnio nas ukarzesz następnym razem, zastanowisz się...
Inni chyba by nie wytrzymali i powiedzieli Majowi coś na kształt:
'wypierdalaj', ale nie Adaś... Z godnością wypowiedział to, co
inni chętnie by wykrzyczeli na swe nieszczęście...
Maj chyba nawet obiecywał jakieś gruszki na wierzbie -- jakieś
bilety na mecz w stolicy... Adaś był nieubłagany... Opór całej
klasy wziął na siebie, choć dookoła byli pozostali...
Oczywiście Maj, zanim pokonany wyszedł z klasy, dał do
zrozumienia, że Adaś pożałuje swego oporu, lecz Adasia
nie wzruszył...
Adaś chyba był jakimś przewodniczącym klasy -- gospodarzem,
kapitanem czy jak to się wówczas nazywało... Miał jakiś
szczególny/przewodni głos... Stanowisko Adasia należało
rozumieć jako stanowisko reprezentanta klasy...
Maj był niepojętą świnią!!!
Zacznijmy od tego, że na ,,dzień dobry'' zarzucił nas
rysowaniem marginesów... Należało (wg Maja) zabrać nam czas,
zmusić nas do jakiejś bezsensownej (typu -- rysowanie
marginesów w całym zeszycie stukartkowym) pracy... Maj
traktował uczniów jak więźniów, skazańców, złoczyńców...
Dał nam od razu do zrozumienia, że dobrze -- mieliśmy kiedyś... ;)
-=-
I Maj, i Ugolik -- uważali, że trzeba nas oduczyć myślenia
i samodzielności... Dziś może by byli za coś takiego karani
jak za psychiczne znęcanie się nad podopiecznymi...
-=-
Małyszko nisko oceniała mnie i Jacka, lecz nie znęcała się
a jedynie nakłaniała ;) nas do większego wysiłku... Miała
dobre intencje. Najwyraźniej chciała, byśmy sięgali nieco
wyżej niż inni, skoro nas na to stać... Jacka ode mnie
dzieliła przepaść... (na mą niekorzyść)
>> Moja siostra drwiła z tej nauczycielki, bo (wg mej siostry)
>> nauczycielka nauczała modelu Bohra jako obowiązującego. Nie
>> potwierdzam i nie zaprzeczam -- może i nauczała. My zaś (ja
>> i siostra) mieliśmy za sobą nieco nowszą edukację w szkole
>> podstawowej -- u nas elektrony nie wirowały wokoło jąderek,
>> choć do niedawna nie wiedziałem, czym te elektrony tam
>> (w atomach) zajmują ;) się zazwyczaj...
> Wydaje mi sie, ze na fizyce to nadal omawia sie model Bohra,
> bo on taki fajny edukacyjny, a na chemii katuje sie mlodziez
> konfiguracjami elektronowymi ...
Mnie w podstawówce mówili o falach materii.
O elektronach krążących wokoło jąder mówili
jako o historii nauki...
>> Wolałbym 5 lub 6... ;) Dlaczego? -- nie wiem... ;)
> 6 juz jest.
Więc wolałbym 6. :)
>>> P.S. na farmacji na cwiczeniach z matematyki studenci uslyszeli
>>> "duzy blad czy maly - dwója bedzie. Od waszego bledu czyjes zycie
>>> zalezy".
>> Błędy były, są, będą i jeszcze w poprzek istnieją... ;)
> Aptekarz ma sprawdzic przed wydaniem leku :-)
Ponoć jakiś mądry chemik czy farmaceuta powiedział, że:
,,wszystko jest toksyną i zarazem nic nie jest toksyną''...
Od ilości/dawki zależy toksyczność -- więc mały błąd chyba
nie prowadzi do śmierci...
Daleko nie szukając -- latami leczono mnie antybiotykami
z astmy. Jakoś ;) nie umarłem z tego powodu...
-=-
Funkcjonowało kiedyś powiedzenie:
- umrzesz z innego powodu
-=-
Ugolik nie postawił mi piątki -- bo byłem gorszym sortem.
Jacek z Adasiem uczyli mnie obojętności... Może nawet nie
tyle uczyli, co podtrzymywali mnie w tejże obojętności...
Wierzyliśmy, że komuna padnie -- a Maj czy Ugolik padną
wraz z nią...
--
_._ _,-'""`-._ .`'.-. ._. .-.
(,-.`._,'( |\`-/| .'O`-' .,; o.' e...@g...com '.O_'
`-.-' \ )-`( , o o) `-:`-'.'. `\.'.' '~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~' o.`.,
-bf- `- \`_`"'-.o'\:/.d`|'.;.p \ ;' http://www.eneuel.w.duna.pl ;\|/...
-
112. Data: 2022-01-23 01:05:49
Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"_Master_" 61d9decc$0$549$6...@n...neostrada.pl
>> Dlaczego doświadczenie nie broni przed utratą pracy?
>> Doświadczony pracownik szuka nowej pracy, pracując
>> naraz u kilku pracodawców... Dywersyfikacja...
> Tak potrafią lekarze i nauczyciele ;-)
> W realnym świecie jak chcesz dobrze pracować i mieć dobrą
> opinię to musisz odpoczywać. I dotyczy to również pracy
> biurowo/umysłowej.
> Wiem bo próbowałem.
> PRACY a nie popijania kawki i plotkowania.
Chirurg pracuje czy popija i plotkuje?
Obejrzał fotki, pomacał kości, w domu wziął do ręki marchewkę,
wyczyścił, upodobnił kształtem do kości, przeciął... Obejrzał,
uznał lekarski błąd a dowód ;) owego błędu -- skonsumował...
Wziął kolejną marchew...
Operacji na kości nie wykonał, bo klient rozmyślił się.
Nie rozdarł się na klienta, lecz wyjaśnił, że tak czasami
bywa, iż pacjent przestraszy się skutków operacji... Dodał,
że gdyby jednak za jakiś czas operacja okazał się konieczna,
upływający czas nie zaszkodzi... Może nawet pomoże, bo kość
jakoś ustabilizuje się...
-=-
Inny chirurg zszywał mi rękę. Chwalił dzień, bo jednego klienta
nie skończył a już przywożono mu następnego... Po mnie była jakaś
dziewczyna -- chyba pogryziona przez psa... Niestety w nogi, więc
nie mógł mi pokazać... (chyba w uda)
Pewnego dnia znienacka ktoś mnie chwycił za rękę (niedaleko kościoła
św. Rocha) i usłyszałem coś na kształt: ,,pokaż rękę''... Zszokowany
zobaczyłem właśnie jego... Mijając go -- nie zorientowałem się, że to
właśnie on...
Nad morzem skoczyłem niezbyt mądrze z murku niskiego na ~pół metra
tak, że potłukłem pięty... Po powrocie do Białegostoku trafiłem do
tego chirurga -- obejrzał prześwietlenie, pogadał o bolącej pięcie
i... rzecz jasna chciał obejrzeć rękę...
-=-
Inny chirurg doglądał mi kolana. Po jakimś czasie trafiłem do niego
z zerwanym ścięgnem -- po skończeniu rozmawiania o ścięgnie, zapytał
o moje kolano... Albo odwrotnie? -- przy okazji kolana zapytał mnie
o ścięgno?... Dziś już nie pamiętam...
Oskarżono go o sprzedaż złych ortez. Jednym z dowodów owego zła
było schudnięcie ręki unieruchomionej taką ortezą... Ortezy były
plastykowe, więc można było myć ręce unieruchomione tymi ortezami,
lecz płatne -- NFZ nie refundował. Oczywiście nie były to żądne
samodziełki, lecz ortezy ze stosownymi certyfikatami... Ale że
zarobił -- w oczęta kłuło... Jak zrozumiałem -- nie on składał
połamane ręce; on jedynie zamienił gips na te ortezy... Ponoć
niektóre ręce unieruchomione tymi ortezami nie wróciły do
zdrowia -- nie badałem tych spraw, a nawet badanie by niewiele
dało, gdyż nie jestem chirurgiem...
Unieruchomiona (gipsem, plastykiem, lenistwem) kość schudnie.
Podobnie ,,unieruchomione'' myślenie -- osłabnie. Zwiotczeją
mięśnie, osłabną ścięgna itd... Dlatego właśnie potzrebujemy
aktywności umysłowej/psychicznej i fizycznej...
O ww. kolanie powiedział (po dosłownie 5 minutach obmacywania)
że nie wodzi potrzeby wymiany (lekarz rodzinny nie miał wątpliwości
co do takiej potrzeby -- chciał nawet dać skierowanie do patologa,
który miał mnie przekazać tam, gdzie wymieniają stawy kolanowe)
lecz rehabilitacji i ostrożności... Minęło ponad 15 lat od tamtej
pory -- nie pamiętam nawet, które to było kolano... Zanim rozwaliłem
kręgosłup -- nie tylko chodziłem bez trudu, lecz także biegałem...
(akurat biegania, tym bardziej skakania ów chirurg nie ,,zalecał'')
-=-
Ale weźmy branżę obuwniczą... Adidas i Puma -- dwaj zwaśnieni bracia...
Któregoś z nich złapano na krojeniu konkurencyjnego buta -- uznano, że
powodem krojenia jest nienawiść... Wyjaśnił, że kroił, aby poznać sekret
konkurencyjnej podeszwy... Dodał, że wolny czas poświęca właśnie na
podpatrywanie konkurentów i dopracowywanie swoich butów...
Kłamał czy mówił prawdę? Pił i plotkował czy pracował?
-=-
Dwaj różni hydraulicy... Jeden w Białymstoku, drugi nad morzem,
chyba w Ustce -- wakacjowałem tam... Obaj nie potrafili po pracy
rozstać się problemami, którymi zajmowali się zawodowo... Aż mnie
śmieszyło, gdy angażowali się w coś, co moim zdaniem powinni (czy
choćby mogli) przekazać innym osobom, akurat pełniącym dyżur...
Oni jednak wyjaśniali mi, że wolą sami doglądać tego i owego,
niż później dniami i nocami naprawiać czyjąś niefrasobliwość...
-=-
Skrzypaczka sporo czasu zużywała na siłowni -- mówiła, że gra na
skrzypcach wymaga niezłej krzepy...
-=-
Znam muzyków, którzy nawet we śnie grają i szlifują swe umiejętności...
Nie tylko muzyków... Znam ludzi, którzy nie rozstają się z tym, czym
zajmują się zawodowo... Nauczycieli, lekarzy, budowlańców...
-=-
Znam fotografów zupełnie inaczej patrzących na fotografie niż przeciętni
ludzie... Nie rozstają się z fotografią ani na moment... Na wszystko
dookoła spoglądają jakby poprzez wizjer aparatu... Nieustannie jakoś
gospodarują światłem -- rozstawią ekrany, włączają jakieś światełka
czy wyłączają, ustawiają jakoś ciekawie przedmioty...
Sam kiedyś fotografowałem, więc nie umiałem odczuwać zwykłej radości
patrzenia na fotki... Zawsze widziałem raczej jakieś ukryte techniki,
czasami powierzchowne, tanie efekciarskie... Czasami ciekawe, trudne,
zaawansowane...
Do tej pory zwykle tak oglądam filmy czy inne przekazy video...
Tu ogólna przewaga zagranicznych fociarzy nad polskimi jest powalająca!!!
Nierzadko widać drobne detale, nad którymi napracowano się...
-=-
Praca w wielu miejscach ,,naraz'' ma różne zalety -- trudniej stać się
bezrobotnym w efekcie cudzej głupoty -- zwykle czystej ;) zawiści, ale
także człowiek zdobywa więcej doświadczeń... Moim zdaniem dobry lekarz
niemal powinien pracować w wielu miejscach, by nie głupieć...
Do kogo pójdziemy z trudną sprawą?
- do lekarza, który pracuje w szpitalu i przychodni, wykłada medycynę
na uczelni, pracował w pogotowiu, praktykował za granicą jako lekarz,
szkolił się w różnych miejscach, poznawał różne okołolecznicze maszynerie
typu dializator czy płuco-serce bądź diagnostyczne typu pet czy rezonans,
dużo pisał (plotkował?) w różnych okołolekarskich czasopismach i prowadził
własne doświadczenia, nierzadko własnym kosztem...
czy może
- do lekarza, który pracuje w jednym miejscu, po czym odpoczywa w domu?...
-=-
Czytałem o farmaceutach testujących na sobie :) swe wynalazki...
(nie tylko potrafili szpikować się swymi produktami, lecz także
chorowali na własne życzenie, by zweryfikować swe przemyślenia...)
-=-
Pamiętam nauczycieli, którzy nie widzieli granicy pomiędzy zawodową
pracą a resztą życia... Pamiętam takiego, który mieszkał z rodziną
w budynku szkoły, której był dyrektorem -- zazwyczaj łatwo można go
było spotkać przy uczniach...
-=-
Pominąłem masę innych ludzi, którzy nie ,,odpoczywali'', choć zawodowo
ciężko pracowali?... Owszem -- masę mas... Pamiętam kobiety narzekające
na swych mężów zajętych w domu zawodową pracą i tłumaczenie tychże mężów
jakieś takie -- ,,widziały gały co brały''...
-=-
Wracając do jfona ;) [ajfon to zaprzeczenie jfona?] z innego wątku...
Zapewne pod leżącym telefonem znalazca/odkrywca mógłby zbudować ławeczkę,
zamieniając jezdnię/drogę w siedzisko... Ale co z deszczem czy śniegiem?...
Chyba trzeba by tę ławeczkę obudować?... Drogę zaś stosownie oznaczyć, by
samochody nie wjeżdżały w takową budowlę...
-=-
Pewnego dnia spostrzegłem brak SIMki... Wieczór i noc były wietrzne -- co
najmniej... Następnego dnia kartka z przyklejona SIMką leżała spokojnie
przy nóżce ławeczki... Wichura taka, że niejedno drzewo okoliczne złamała,
ale SIMka czekała na swego cierpliwie ;) właściciela...
https://www.google.com/maps/@54.3270902,22.3320582,3
a,75y,71.5h,82.54t/data=!3m6!1e1!3m4!1s56CWQoG-B1lRd
ErdKTpwbw!2e0!7i13312!8i6656
Niezbyt świeże widoki, ale to w tych rejonach było... Gołdap, jezioro...
____________________________________________________
____
| drewniane siedzisko ławeczki w Gołdapi, nad jeziorkiem |
|_______. .______________________________. ._______|
| że | | n |
| lb | | ó |
| et | | ż |
| ow | | k |
| a | | a |SIM
''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
''''''''''''
--
_._ _,-'""`-._ .`'.-. ._. .-.
(,-.`._,'( |\`-/| .'O`-' .,; o.' e...@g...com '.O_'
`-.-' \ )-`( , o o) `-:`-'.'. `\.'.' '~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~' o.`.,
-bf- `- \`_`"'-.o'\:/.d`|'.;.p \ ;' http://www.eneuel.w.duna.pl ;\|/...
-
113. Data: 2022-01-23 03:16:30
Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Eneuel Leszek Ciszewski" ssi657$u1b$...@g...aioe.org
> Pominąłem masę innych ludzi, którzy nie ,,odpoczywali'', choć zawodowo
> ciężko pracowali?... Owszem -- masę mas... Pamiętam kobiety narzekające
> na swych mężów zajętych w domu zawodową pracą i tłumaczenie tychże mężów
> jakieś takie -- ,,widziały gały co brały''...
Daleko nie szukając -- gdy niedawno w Vision Express zlecałem wykonanie
okularów ,,do dali'', podeszła do mnie optometrystka, która niedawno
dobierała mi okulary ,,do bliży'', przeprosiła za wtrącanie się i przestrzegła...
O: -- Słyszałam, że okularów ,,do bliży'' używa pan tak, jakby były ,,do dali''.
E: -- Używam.
O: -- Tego nie można czynić!
E: -- Dlatego zlecam wykonanie okularów ,,do dali''.
O: -- Do czasu otrzymania tych do ,,dali'' należy używać innych
(starych) wykonanych ,,do dali'' podczas patrzenia w dal...
E: -- Tutaj nie mam innych... Ponadto w starych do dali''
z daleka też widzę nieostro.
O: -- ,,Do bliży'' mają rozstaw źrenic ,,do bliży'', mniejszy niż ,,do dali''.
Wyraźnie widać, że miast odpoczywania -- zajmowała się czymś innym, _Masterze_...
-=-
Kapitan portu we Władysławowie także nie odpoczywał, gdy do portu wpływał
holownik Langenort... Choć godziny pracy minęły i przywędrował czas na
odpoczynek, kapitan został w porcie i (jako kapitan portu!) zabronił
wpływania, co jednak załoga holownika zignorowała, drwiąc z prawa nie
tylko polskiego, ale także międzynarodowego...
Szkoda, że decyzji kapitana nie wsparła choćby maluteńka kanonierka
z szybkostrzelnym działkiem na pokładzie... Rzymskokatolicki Kościół,
państwowe władze narodu wierzącego w Boga itd. -- kontra załoga
holownika głośno zapowiadająca edukację śmierci...
Kapitana wsparła masa ludzi -- także rezygnujących z odpoczywania,
ale polskie wojsko, posłuszne dumnym polskim władzom państwowym
-- ,,odpoczywało''... Polska część rzymskokatolickiego Kościoła
dopiero wówczas obudziła się z letargu, gdy antyaborcyjne prawo
mogło dać punkty u prezydenta USA -- Donalda Trumpa... Na złość
ustawodawcom chwilę po wiadomym wyroku TK Donald Trump przegrał
z Joe Bidenem -- zwolennikiem aborcji... To się ;) nazywa dobre
wyczucie politycznego rytmu... ;) Ostatecznie wyczyny ;) załogi
holownika Langenort osądzili Niderlandczycy -- raczej niezbyt
przychylnie owej załodze...
-=-
Ja także nie odpoczywałem po pracy...
--
_._ _,-'""`-._ .`'.-. ._. .-.
(,-.`._,'( |\`-/| .'O`-' .,; o.' e...@g...com '.O_'
`-.-' \ )-`( , o o) `-:`-'.'. `\.'.' '~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~' o.`.,
-bf- `- \`_`"'-.o'\:/.d`|'.;.p \ ;' http://www.eneuel.w.duna.pl ;\|/...