eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › Kto i kiedy?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 31

  • 11. Data: 2004-02-09 20:28:23
    Temat: Re: Kto i kiedy?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Anita" <a...@w...pl> napisał w wiadomości
    news:c088of$13d$1@panorama.wcss.wroc.pl...

    Moim zdaniem nie masz racji z tą likwidacją konta. Klient wypowiedział
    umowę i konto zostało zamknięte. Bank nie może sobie go tak reaktywować na
    nowo tylko dlatego, że nagle się dowiedział o jakiś rozliczeniach. Tym
    bardziej naliczanie należności za prowadzenie konta byłoby bezprawne.
    Jeśli konto zostało zamknięte, to bank należność przeksięguje na inne
    konto dotyczące zobowiązań. Ale bank ma oczywiście bezsprzecznie prawo
    otrzymania tych pieniędzy.

    W praktyce, jeśli przyjdzie pismo z banku, to ja bym go nie podejmował i
    odesłał z adnotacją, że adresat wyprowadził się. W końcu dziewczyna
    zamknęła to konto, więc nie miała obowiązku ich informować o zmianie
    adresu. Można podać jej nowy adres gdzieś tam za granicą. Jeśli to
    niewielka kwota, to powinni sobie dać spokój już na tym etapie.

    Jeśli będą chcieli dalej drążyć temat, to będą musieli pozwać dziewczynę
    do sądu. I tu znowu sprawa się skomplikuje, skoro nie ma jej w kraju. Moim
    zdaniem skoro umowa z bankiem już nie obowiązuje, to musieli by ją pozywać
    przed sądem właściwym dla jej miejsca pobytu, czyli za granicą. Z tym, że
    tego do końca nie jestem pewien. W każdym razie sytuacja się mocno
    komplikuje, tym bardziej, że nawet nie mogą od niej przyjąć oświadczenia,
    czy autoryzuje tę transakcję, czy nie. Nie mogą jej nawet doręczyć
    wyciągu, bo nie mają adresu. warunek, konsekwentnie nie przyjmować żadnej
    korespondencji do dziewczyny i odpisywać, że adresatka wyprowadziła się.

    A jeśli kiedyś przyjedzie do kraju, to spokojnie może twierdzić, że o
    niczym nie wiedziała i uchylić się od kosztów procesu i odsetek, o ile
    ktokolwiek będzie się sprawą zajmował i roszczenie się nie przedawni.


  • 12. Data: 2004-02-10 10:26:11
    Temat: Re: Kto i kiedy?
    Od: "MarcinP" <b...@p...onet.pl>

    mialem identyczna sytuacje w PKO BP.
    Przebywalem za granica, karta lezala w Polsce w szufladzie,
    i nagle "zrobil sie debet". W domu konsternacja, ojciec pojechal
    do banku a oni: " o przepraszam, w systemie pomylilo sie".
    Cofneli obciazenie.
    Za dwa miesiace powtorka tej samej akcji, wystarczyl tel. do oddzialu,
    znow "pomylilo im sie w systemie".
    Ja bym poszedl i wyjasnil co i jak. Pozostawienie sprawy taj jak jest
    (niestety) skutkuje przeciwko Tobie (siostrze).

    MarcinP





  • 13. Data: 2004-02-12 02:49:31
    Temat: Re: Kto i kiedy?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "Robert Tomasik" <r...@g...pl> writes:

    > Jeśli będą chcieli dalej drążyć temat, to będą musieli pozwać dziewczynę
    > do sądu.

    Nie, dlaczego? Musza jednak ja zawiadomic o sprawie. Dziwne byloby gdyby
    to sie skonczylo w sadzie - pewna przegrana.

    > I tu znowu sprawa się skomplikuje, skoro nie ma jej w kraju. Moim
    > zdaniem skoro umowa z bankiem już nie obowiązuje, to musieli by ją pozywać
    > przed sądem właściwym dla jej miejsca pobytu, czyli za granicą. Z tym, że
    > tego do końca nie jestem pewien. W każdym razie sytuacja się mocno
    > komplikuje, tym bardziej, że nawet nie mogą od niej przyjąć oświadczenia,
    > czy autoryzuje tę transakcję, czy nie.

    To zbedne, transakcja zostala (jak rozumiem) juz dokonana w czasie
    obowiazywania umowy. Co najwyzej mozna (jesli to fraud) ja reklamowac itd.

    > Nie mogą jej nawet doręczyć
    > wyciągu, bo nie mają adresu.

    Nie ma potrzeby doreczac jej wyciagu (bo nie ma konta), to jest tylko
    pojedyncze roszczenie.

    > A jeśli kiedyś przyjedzie do kraju, to spokojnie może twierdzić, że o
    > niczym nie wiedziała i uchylić się od kosztów procesu i odsetek, o ile
    > ktokolwiek będzie się sprawą zajmował i roszczenie się nie przedawni.

    Oczywiscie. Tyle ze kosztow procesu nie bedzie, bo ich nie ma bez
    procesu. Z odsetkami moze byc problem, a moze go nie byc.
    --
    Krzysztof Halasa, B*FH


  • 14. Data: 2004-02-12 16:47:10
    Temat: Re: Kto i kiedy?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Krzysztof Halasa" <k...@p...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:m37jytau6c.fsf@defiant.pm.waw.pl...

    > Nie, dlaczego? Musza jednak ja zawiadomic o sprawie. Dziwne byloby gdyby
    > to sie skonczylo w sadzie - pewna przegrana.

    Przegrana, to może i pewna, tylko, że to może być Pyrrusowe zwycięstwo.
    próbowałeś kiedyś dostać tytuł wykonawczy na osobę, której miejsce pobytu
    nie jest znane? Zrobić się da, ale ile z tym zachodu.
    >
    > To zbedne, transakcja zostala (jak rozumiem) juz dokonana w czasie
    > obowiazywania umowy. Co najwyzej mozna (jesli to fraud) ja reklamowac
    itd.

    No, ale musza ją o tej transakcji powiadomić, by miała ewentualnie czas na
    sprzeciw. A jak to zrobić, skoro adresat się wyprowadził? I nie można się
    powołać w tym wypadku na umowę, że doręczamy pod podany adres, bo umowa
    już została rozwiązana.
    >
    > Nie ma potrzeby doreczac jej wyciagu (bo nie ma konta), to jest tylko
    > pojedyncze roszczenie.

    No to ustalmy. Czy to jest pojedyncze roszczenie (jaknajbardziej zasadne),
    czy roszczenie wynikające z umowy o prowadzenie rachunku.
    >
    > Oczywiscie. Tyle ze kosztow procesu nie bedzie, bo ich nie ma bez
    > procesu. Z odsetkami moze byc problem, a moze go nie byc.

    Ale te roszczenia się przedawniają. Tak więc, jeśli bank nie zdoła nic
    wskórać, to nie będzie mieć innego wyjścia, jak ją pozwać.


  • 15. Data: 2004-02-14 01:28:02
    Temat: Re: Kto i kiedy?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "Robert Tomasik" <r...@g...pl> writes:

    > Przegrana, to może i pewna, tylko, że to może być Pyrrusowe zwycięstwo.
    > próbowałeś kiedyś dostać tytuł wykonawczy na osobę, której miejsce pobytu
    > nie jest znane? Zrobić się da, ale ile z tym zachodu.

    Zakladam po prostu, ze nie zakladaliby sprawy, gdyby nie znali miejsca
    pobytu (pomijam w tej chwili prosta mozliwosc skorzystania - zapewne
    - z BTE).

    > No, ale musza ją o tej transakcji powiadomić, by miała ewentualnie czas na
    > sprzeciw. A jak to zrobić, skoro adresat się wyprowadził? I nie można się
    > powołać w tym wypadku na umowę, że doręczamy pod podany adres, bo umowa
    > już została rozwiązana.

    Dlaczego maja ja powiadamiac o transakcji, ktora zapewne ona sama
    przeprowadzila? Jak mozna zglosic sprzeciw w stosunku do juz
    przeprowadzonej transakcji?

    Reklamacja to co innego, oczywiscie, gdyz wtedy to jest fraud, a nie
    transakcja dokonana przez (bylego lub nie) klienta banku.

    > No to ustalmy. Czy to jest pojedyncze roszczenie (jaknajbardziej zasadne),
    > czy roszczenie wynikające z umowy o prowadzenie rachunku.

    Wlasnie to - pojedyncze roszczenie, wynikajace z umowy. Umowy, ktora
    juz nie obowiazuje - ale to nie znaczy, ze jej wczesniejsze obowiazywanie
    nie moze miec skutkow w przyszlosci (oczywiscie strony moga sie tak
    umowic i czasem sie to zdarza, ale raczej w innych przypadkach).

    > Ale te roszczenia się przedawniają. Tak więc, jeśli bank nie zdoła nic
    > wskórać, to nie będzie mieć innego wyjścia, jak ją pozwać.

    Oczywiscie. Fakt np. rozwiazania umowy o prowadzenie rachunku nic tu
    nie zmienia. Domyslam sie jednak ze normalnie ona placila za dokonane
    przez siebie transakcje, i nie do konca wiem co fakt rozwiazania
    umowy mialby tu zmienic.
    --
    Krzysztof Halasa, B*FH


  • 16. Data: 2004-02-14 12:39:30
    Temat: Re: Kto i kiedy?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Krzysztof Halasa" <k...@p...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:m3oes2h2l9.fsf@defiant.pm.waw.pl...

    > Zakladam po prostu, ze nie zakladaliby sprawy, gdyby nie znali miejsca
    > pobytu (pomijam w tej chwili prosta mozliwosc skorzystania - zapewne
    > - z BTE).

    Rzecz w tym, że dłużniczka wyjechała za granicę.
    >
    > Dlaczego maja ja powiadamiac o transakcji, ktora zapewne ona sama
    > przeprowadzila? Jak mozna zglosic sprzeciw w stosunku do juz
    > przeprowadzonej transakcji?

    A jaka pewność, że to ona dokonała tej transakcji? W normalnej sytuacji
    dostajesz wyciąg i masz jakiś tam czas na złożenie protestu. W tym wypadku
    takiej możliwości nie ma, bo dziewczyna umowę rozwiązała, z bankiem się
    rozliczyła i nie ma obowiązku podejmowania starań, by docierała do niej
    kolejna korespondencja. To teraz bank musi jej szukać.
    >
    > Reklamacja to co innego, oczywiscie, gdyz wtedy to jest fraud, a nie
    > transakcja dokonana przez (bylego lub nie) klienta banku.

    Ale nie mamy chwilowo jak tego stwierdzić. Stąd też roszczenie w chwili
    obecnej trudno uznać za bezsporne.
    >
    > Wlasnie to - pojedyncze roszczenie, wynikajace z umowy. Umowy, ktora
    > juz nie obowiazuje - ale to nie znaczy, ze jej wczesniejsze
    obowiazywanie
    > nie moze miec skutkow w przyszlosci (oczywiscie strony moga sie tak
    > umowic i czasem sie to zdarza, ale raczej w innych przypadkach).

    Jak najbardziej się z Tobą zgodzę. Ale z konieczności zakładając dobrą
    wiarę dziewczyny, to niestety bank ma problem. Nie mówię, że niemożliwy do
    rozwiązania, ale podejrzewam, ze jego rozwiązanie może sporo kosztować i
    zakładam, że jeśli to niewielka kwota, to pewnie sobie odpuszczą.
    >
    > Oczywiscie. Fakt np. rozwiazania umowy o prowadzenie rachunku nic tu
    > nie zmienia. Domyslam sie jednak ze normalnie ona placila za dokonane
    > przez siebie transakcje, i nie do konca wiem co fakt rozwiazania
    > umowy mialby tu zmienic.

    Moim zdaniem to zmienia, że klient przestaje mieć wynikające z umowy
    obowiązki. A więc na przykład obowiązek informowania o zmianie adresu. Po
    za tym oczywiście nic nie zmienia. Ale w tym wypadku bariera braku adresu
    może się okazać nie do pokonania dla banku.


  • 17. Data: 2004-02-15 02:14:38
    Temat: Re: Kto i kiedy?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "Robert Tomasik" <r...@g...pl> writes:

    > Rzecz w tym, że dłużniczka wyjechała za granicę.

    Rozumiem to, jednak albo bank nie moze ustalic jej miejsca pobytu,
    i wtedy zapewne w ogole nic sie nie stanie, albo moze je ustalic (mimo
    ze go w tej chwili nie zna), i wtedy zapewne sobie poradzi.
    Pomijam tu naturalnie zasady np. moralne, bo wiem ze sa ludzie ktorzy
    takich rzeczy nie rozumieja.

    > A jaka pewność, że to ona dokonała tej transakcji? W normalnej sytuacji
    > dostajesz wyciąg i masz jakiś tam czas na złożenie protestu.

    Nie protestu. Wiem ze to gdzieniegdzie tak sie dziwnie nazywa, ale nie
    jest to zaden protest (bo dokonanej przez siebie transakcji nie mozna
    oprotestowac), ale oswiadczenie o tym, ze tej transakcji w ogole sie
    nie dokonalo.
    Nie ma to zadnego wplywu na fakt dokonania transakcji lub nie (bo ten
    fakt juz wystapil - lub nie), a tylko sluzy wlasciwemu jej zaksiegowaniu
    i rozliczeniu.

    > W tym wypadku
    > takiej możliwości nie ma, bo dziewczyna umowę rozwiązała, z bankiem się
    > rozliczyła i nie ma obowiązku podejmowania starań, by docierała do niej
    > kolejna korespondencja. To teraz bank musi jej szukać.

    Nie. Samo rozwiazanie umowy dokladnie nic tu nie zmienia. Dziewczyna
    nie rozliczyla sie z bankiem. Wymagaloby to uregulowania wszystkich
    zobowiazan, takze przyszlych, wynikajacych z umowy (akurat bank o nich
    jeszcze nie wiedzial, ale ona - owszem).

    Bank musi jej szukac w obu przypadkach dokladnie tak samo. Nie zalezy
    to specjalnie od tego, czy umowa wciaz obowiazuje, czy tez nie.

    > Ale nie mamy chwilowo jak tego stwierdzić. Stąd też roszczenie w chwili
    > obecnej trudno uznać za bezsporne.

    Oczywiscie. Dokladnie tak samo jak w przypadku, gdy ktos jest klientem
    banku.

    Jedyna roznica jest taka, ze ona moze twierdzic, ze dzialala w dobrej
    wierze. Nie wiem czy ktokolwiek da temu wiare, bo ona miala swiadomosc
    dokonania transakcji (a jesli o tym zapomniala, to juz jej problem),
    wiele to tez nie da, w szczegolnosci od koniecznosci zaplaty nie uwolni.

    > Jak najbardziej się z Tobą zgodzę. Ale z konieczności zakładając dobrą
    > wiarę dziewczyny, to niestety bank ma problem. Nie mówię, że niemożliwy do
    > rozwiązania, ale podejrzewam, ze jego rozwiązanie może sporo kosztować i
    > zakładam, że jeśli to niewielka kwota, to pewnie sobie odpuszczą.

    Byc moze. Jednak to wszystko naprawde nie zalezy od tego, czy umowa
    zostala rozwiazana, czy tez nie.

    Natomiast, biorac pod uwage pozycje bankow w Polsce, BTE i inne takie,
    problem banku moze bardzo latwo zmienic sie w problem dziewczyny, byc
    moze duzo wiekszy. No chyba ze ona za ta granice wyjechala na stale do
    jakiejs Gornej Wolty, to wtedy moze rzeczywiscie sie tym nie przejmowac.

    > Moim zdaniem to zmienia, że klient przestaje mieć wynikające z umowy
    > obowiązki. A więc na przykład obowiązek informowania o zmianie adresu. Po
    > za tym oczywiście nic nie zmienia. Ale w tym wypadku bariera braku adresu
    > może się okazać nie do pokonania dla banku.

    Bardzo w to watpie. Nie wiem co magicznego jest w adresie, by mial
    on stanowic taka bariere. Prawdziwym problemem bankow w przypadku
    egzekucji naleznosci od nieuczciwych kredytobiorcow jest zwykle
    nieposiadanie (juz) przez dluznika zadnego majatku, a nie jakis tam
    nieaktualny adres w banku.
    --
    Krzysztof Halasa, B*FH


  • 18. Data: 2004-02-15 17:31:07
    Temat: Re: Kto i kiedy?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>


    Użytkownik "Krzysztof Halasa" <k...@p...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:m3d68h2inl.fsf@defiant.pm.waw.pl...

    > Nie protestu. Wiem ze to gdzieniegdzie tak sie dziwnie nazywa, ale nie
    > jest to zaden protest (bo dokonanej przez siebie transakcji nie mozna
    > oprotestowac), ale oswiadczenie o tym, ze tej transakcji w ogole sie
    > nie dokonało.

    No napisałem w skrócie. oczywiście, ze to nie protest w rozumieniu na
    przykład prawa wekslowego.

    > Nie ma to zadnego wplywu na fakt dokonania transakcji lub nie (bo ten
    > fakt juz wystapil - lub nie), a tylko sluzy wlasciwemu jej zaksiegowaniu
    > i rozliczeniu.

    A tu się nie zgodzę. Zajrzyj do ustawy. Jeśli by się okazało, że
    dziewczyna tej transakcji nie dokonała, to brak podstaw do jej obciążenia.
    A z postu inicjującego wynikało, ze jest spore prawdopodobieństwo, ze tak
    się stało.
    >
    > Nie. Samo rozwiazanie umowy dokladnie nic tu nie zmienia. Dziewczyna
    > nie rozliczyla sie z bankiem. Wymagaloby to uregulowania wszystkich
    > zobowiazan, takze przyszlych, wynikajacych z umowy (akurat bank o nich
    > jeszcze nie wiedzial, ale ona - owszem).

    A jak ona również o nich nie wiedziała, bo to jest wynik pomyłki alko
    oszustwa? chwilowo musimy założyć jej działanie w dobrej wierze.
    >
    > Bank musi jej szukac w obu przypadkach dokladnie tak samo. Nie zalezy
    > to specjalnie od tego, czy umowa wciaz obowiazuje, czy tez nie.

    Jeśli umowa obowiązuje, to mam obowiązek bank informować o moim adresie i
    jego zmianie. Wysyłają mi do domu czy w inny uzgodniony sposób wyciąg z
    operacji i jeśli nie wniosę sprzeciwu, to przyjmuje się, że zaakceptowałem
    transakcję. W tym wypadku takiego domniemania nie można zastosować.

    > Oczywiscie. Dokladnie tak samo jak w przypadku, gdy ktos jest klientem
    > banku. [...]

    Nie, o czym napisałem wyżej.

    > Natomiast, biorac pod uwage pozycje bankow w Polsce, BTE i inne takie,
    > problem banku moze bardzo latwo zmienic sie w problem dziewczyny, byc
    > moze duzo wiekszy. No chyba ze ona za ta granice wyjechala na stale do
    > jakiejs Gornej Wolty, to wtedy moze rzeczywiscie sie tym nie przejmować.

    Ale bank nie może nabruździć dziewczynie, dokąd tytułu wykonawczego nie
    dostanie. A nie dostanie go w opisanej sytuacji łatwo. Jeśli bez tytułu
    wykonawczego coś zamota, to może za to ponieść konsekwencje. Zarówno
    cywilne, jak i nawet karne.
    >
    > Bardzo w to watpie. Nie wiem co magicznego jest w adresie, by mial
    > on stanowic taka bariere. Prawdziwym problemem bankow w przypadku
    > egzekucji naleznosci od nieuczciwych kredytobiorcow jest zwykle
    > nieposiadanie (juz) przez dluznika zadnego majatku, a nie jakis tam
    > nieaktualny adres w banku.

    W adresie jest to magiczne, że jak przyjdzie nakaz zapłaty z sądu i nie
    zostanie odebrany i wróci do sądu z adnotacją, że "adresat nieznany", to
    sąd nie opatrzy go klauzulą wykonalności i nakaz nie będzie prawomocny.


  • 19. Data: 2004-02-15 23:08:32
    Temat: Re: Kto i kiedy?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "Robert Tomasik" <r...@g...pl> writes:

    >> Nie ma to zadnego wplywu na fakt dokonania transakcji lub nie (bo ten
    >> fakt juz wystapil - lub nie), a tylko sluzy wlasciwemu jej zaksiegowaniu
    >> i rozliczeniu.
    >
    > A tu się nie zgodzę. Zajrzyj do ustawy. Jeśli by się okazało, że
    > dziewczyna tej transakcji nie dokonała, to brak podstaw do jej obciążenia.
    > A z postu inicjującego wynikało, ze jest spore prawdopodobieństwo, ze tak
    > się stało.

    Ustawa nie ma tu nic do rzeczy, ustawy na szczescie na razie nie
    reguluja sposobu obracania sie Ziemi wokol Slonca i podobnych rzeczy.

    Podstawy do obciazenia sa dokladnie takie same jak normalnie. Dopiero
    wniesienie reklamacji moze byc podstawa do przeksiegowania obciazenia
    na konto np. fraudow.

    > A jak ona również o nich nie wiedziała, bo to jest wynik pomyłki alko
    > oszustwa? chwilowo musimy założyć jej działanie w dobrej wierze.

    Owszem, ale to nie zmienia faktu, ze bez jej reklamacji roszczenie
    banku jest zupelnie realne.

    > Jeśli umowa obowiązuje, to mam obowiązek bank informować o moim adresie i
    > jego zmianie.

    Tu zmienia sie tylko to, ze bank moze miec problem z dostarczeniem
    jej wyciagu.

    > Wysyłają mi do domu czy w inny uzgodniony sposób wyciąg z
    > operacji i jeśli nie wniosę sprzeciwu, to przyjmuje się, że zaakceptowałem
    > transakcję. W tym wypadku takiego domniemania nie można zastosować.

    Owszem. Ale zalozmy, ze w koncu (np. po roku) bank ustali jednak
    adres swojej bylej klientki, i ze np. dostarczy jej wezwanie do zaplaty
    kwoty bazowej wraz z odsetkami. Teraz sa dwie mozliwosci:
    - ta transakcja byla fraudem, zostanie to uznane w ten sposob lub inny,
    i oczywiscie dziewczyna tych kosztow nie poniesie, lub
    - ta transakcja nie byla fraudem i bedzie musiala z pewnoscia zaplacic
    kwote bazowa, plus (domyslam sie ze bank z dobrego serca z nich nie
    zrezygnuje) odsetki. Oczywiscie odsetki w wysokosci ustawowej od
    dnia rozwiazania umowy.

    To wszystko bardzo szczesliwa dla niej teoria, bo normalnie bank nie
    bedzie sie tak bawil: najpierw wpisze ja do BIKow i innych takich
    (przechlapane, chyba ze istotnie wyjechala do Gornej Wolty),
    a po zlokalizowaniu jej przystapi do egzekucji z BTE.

    > Ale bank nie może nabruździć dziewczynie, dokąd tytułu wykonawczego nie
    > dostanie. A nie dostanie go w opisanej sytuacji łatwo. Jeśli bez tytułu
    > wykonawczego coś zamota, to może za to ponieść konsekwencje. Zarówno
    > cywilne, jak i nawet karne.

    Bank i karne konsekwencje :-)
    Jakies szczegoly?

    Bank dostanie klauzule w opisanej sytuacji w sposob automatyczny,
    na podstawie swojego oswiadczenia, ze ona jest mu winna pieniadze.

    > W adresie jest to magiczne, że jak przyjdzie nakaz zapłaty z sądu i nie
    > zostanie odebrany i wróci do sądu z adnotacją, że "adresat nieznany", to
    > sąd nie opatrzy go klauzulą wykonalności i nakaz nie będzie prawomocny.

    Nie bedzie zadnego nakazu zaplaty z sądu. O calej sprawie to ona moze
    dowiedziec sie od komornika, w momencie gdy ten bedzie zajmowal np.
    telewizor (ktory nastepnie sprzeda za 10% wartosci) i inne takie.

    No chyba ze nie podpisala oswiadczenia o poddaniu sie egzekucji?

    Nie zebym uwazal takie rozwiazania za sluszne - i bez tego pozycja
    banku jest duzo silniejsza niz pozycja klienta.
    --
    Krzysztof Halasa, B*FH


  • 20. Data: 2004-02-16 01:02:03
    Temat: Re: Kto i kiedy?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Krzysztof Halasa" <k...@p...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:m3isi8c55b.fsf@defiant.pm.waw.pl...

    > Ustawa nie ma tu nic do rzeczy, ustawy na szczescie na razie nie
    > reguluja sposobu obracania sie Ziemi wokol Slonca i podobnych rzeczy.

    Ale regulują bankowość. Przypominam Ci, ze jej konto zostało zamknięte i
    nie istnieje. To trochę utrudnia moim zdaniem sparwę w tym zakresie.
    >
    > Podstawy do obciazenia sa dokladnie takie same jak normalnie. Dopiero
    > wniesienie reklamacji moze byc podstawa do przeksiegowania obciazenia
    > na konto np. fraudow.

    Zgodzę się z Tobą. Pytanie, to w jaki sposób dostarczyć jej skutecznie
    wyciąg, by ewentualnie mogła tę reklamacje złożyć. Albo jak jej dostarczyć
    wezwanie do zapłaty.
    >
    > Owszem, ale to nie zmienia faktu, ze bez jej reklamacji roszczenie
    > banku jest zupelnie realne.

    Jak najbardziej się zgadzam. Problemy widzę jedynie w procedurze uzyskania
    tytułu wykonawczego.
    >
    > Wysyłają mi do domu czy w inny uzgodniony sposób wyciąg z
    > > operacji i jeśli nie wniosę sprzeciwu, to przyjmuje się, że
    zaakceptowałem
    > > transakcję. W tym wypadku takiego domniemania nie można zastosować.
    >
    > Owszem. Ale zalozmy, ze w koncu (np. po roku) bank ustali jednak
    > adres swojej bylej klientki, i ze np. dostarczy jej wezwanie do zaplaty
    > kwoty bazowej wraz z odsetkami. Teraz sa dwie mozliwosci:
    > - ta transakcja byla fraudem, zostanie to uznane w ten sposob lub inny,
    > i oczywiscie dziewczyna tych kosztow nie poniesie, lub
    > - ta transakcja nie byla fraudem i bedzie musiala z pewnoscia zaplacic
    > kwote bazowa, plus (domyslam sie ze bank z dobrego serca z nich nie
    > zrezygnuje) odsetki. Oczywiscie odsetki w wysokosci ustawowej od
    > dnia rozwiazania umowy.

    Widzę problem z podstawą naliczenia odsetek. Umownych naliczyć nie można,
    bo umowa żadna ich nie wiąże obecnie. Ustawowych też nie bardzo, bo termin
    zapłaty wszak w tym wypadku biegnie od wezwania do zapłaty - skutecznie
    doręczonego. Tak więc do zapłaty pozostanie kwota główna moim zdaniem, bo
    jest bezsporna.
    >
    > To wszystko bardzo szczesliwa dla niej teoria, bo normalnie bank nie
    > bedzie sie tak bawil: najpierw wpisze ja do BIKow i innych takich
    > (przechlapane, chyba ze istotnie wyjechala do Gornej Wolty),
    > a po zlokalizowaniu jej przystapi do egzekucji z BTE.

    Wiesz co się stanie, jak wpiszą do BIK bezpodstawnie? Przypominam Ci, ze
    ona w chwili obecnej nie jest klientem tego banku. To tak, jakby do BIK-u
    bank wpisał osobę, która nie zapłaciła za rozbitą przypadkowo szybę w
    drzwiach. I to bez otrzymania tytułu wykonawczego. No przecież roszczenia
    do niej mają zasadne.
    >
    > Bank i karne konsekwencje :-)
    > Jakies szczegoly?

    A ust. z dnia 28 października 2002 r. o odpowiedzialności podmiotów
    zbiorowych za czyny zabronione
    pod groźbą kary czytałeś? Bo już jakiś czas temu weszła w życie.
    Niezależnie od tego, że oczywiście w uproszczeniu myślałem o
    odpowiedzialności osób odpowiedzialnych za wysłanie wyssanych z palca
    informacji do BIK-u.

    > Bank dostanie klauzule w opisanej sytuacji w sposob automatyczny,
    > na podstawie swojego oswiadczenia, ze ona jest mu winna pieniądze.

    A czasem to nie dotyczy klientów banku? Przypominam, ze ona klientem banku
    już nie jest, ale wcale się nie upieram, że nie dostanie. I jak sąd ją
    wyśle i dostanie z powrotem, ze takiej adresatki nie ma, to nie uchyli tej
    klauzuli aby? Bo coś mi się zdaje, że wezwie bank do podania adresu
    dłużnika. Zresztą, jesli bank rzetelnie poinformuje o sytuacji, to coś mi
    się zdaje, że tego tytułu może nie dostać jednak, ale nie znam sie na tym
    od strony praktycznej.
    >
    > Nie bedzie zadnego nakazu zaplaty z sądu. O calej sprawie to ona moze
    > dowiedziec sie od komornika, w momencie gdy ten bedzie zajmowal np.
    > telewizor (ktory nastepnie sprzeda za 10% wartosci) i inne takie.

    Świetnie - zwłaszcza w czasie, gdy ta dziewczyna jest za granicą.
    Próbowałeś czegoś takiego w praktyce? Bo to jest możliwe, tylko cokolwiek
    skomplikowane.
    >
    > No chyba ze nie podpisala oswiadczenia o poddaniu sie egzekucji?

    A to oświadczenie nie traci ważności z chwilą rozwiązania umowy z bankiem?
    Przecież może je złożyć tylko klient.
    >
    > Nie zebym uwazal takie rozwiazania za sluszne - i bez tego pozycja
    > banku jest duzo silniejsza niz pozycja klienta.

    No i przeważnie słusznie.

strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1