eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiktos tu chcial greckie obligacje kupowac ? › Re: ktos tu chcial greckie obligacje kupowac ?
  • Data: 2010-05-03 20:10:44
    Temat: Re: ktos tu chcial greckie obligacje kupowac ?
    Od: Tomasz Chmielewski <t...@n...wpkg.org> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Am 03.05.2010 20:30, MarekZ wrote:
    > Użytkownik "Tomasz Chmielewski" <t...@n...wpkg.org> napisał w
    > wiadomości grup dyskusyjnych:8...@m...uni-berlin.de...
    >
    >> Uwazam, ze rzucajac jakis argument, nalezy go podeprzec faktami.
    >> Czego nie robisz.
    >
    > Jak miałyby wyglądać takie podpierające fakty aby zostały uznane przez
    > euroentuzjastę za wystarczające? Jaką miałyby mieć strukturę aby
    > skutecznie uniknąć zarzutu, że brak tego lub innego efektu oraz na
    > jakiej podstawie zostało przyjęte takie a nie inne oszacowanie?

    Ot, wystarczy, zebys trzymal sie tego, na co sie powolujesz, np.
    "wysysanie krajow czlonkowskich".

    Porownaj eksport, import, przeplywy kapitalowe. Jak znajdziesz takie
    dane, z ktorych wynika, ze "nowe kraje czlonkowskie sa wysysane", to je
    tu przytocz.
    Bo "Tako rzecze MarekZ" jest dosc malo wiarygodne.


    > Będąc udziałowcem kilku spółek z o.o. zdaję sobie sprawę, że nawet w tak
    > niewielkiej skali jestem w stanie planując coś odpowiednio wcześniej tak
    > zastosować standardy rachunkowości, że dostanę na papierze to czego
    > potrzebuję, a audytor nie będzie w stanie się do niczego skutecznie
    > przyczepić. Czyli bez wnikania w szczegóły działalności spółki oraz
    > związki z podmiotami zależnymi, nie da się z bilansu czy rachunku
    > wyników odczytać rzeczywistej sytuacji spółki.

    I ile uciagniesz, falszujac rzeczywistosc? Rok? Dwa?


    > A co dopiero w przypadku
    > zagadnienia a wiele bardziej skomplikowanego jakim są transfery
    > międzynarodowe. Ja się po prostu nie łudzę, że da się w łatwy sposób
    > odkryć prawdziwy obraz sytuacji.

    Z fizyki kwantowej wynika, ze butelka wody wrzucona do ogniska moze w
    pewnych przypadkach zamarznac.


    > Na podobnej zasadzie rozważając np. oddziaływanie 10 ciał, nie silę się
    > na analityczne rozwiązanie tego problemu, w sensie wyznaczenia równań
    > ruchu każdego z ciał. Natomiast pewne ogólne rzeczy jestem w stanie
    > wyciągnąć choćby opierając się na zasadach zachowania energii, pędu i
    > momentu pędu.
    >
    >> I tak wiele lat z rzedu mozna generowac ten wynik netto? No no.
    >> Enron by sie usmial.
    >
    > No ciekawe, nie?

    No niezbyt, bo upadl z wielkim hukiem. Zaklinanie rzeczywistosci w
    papierach ksiegowych na zbyt wiele sie nie zda w okresie kilku lat.
    Podobnie np. Lehman Brothers.


    > Enron to całkiem dobry przypadek, ale i na naszym
    > podwórku mamy godne przykłady. Ograniczmy się tylko do największych
    > spółek publicznych i weźmy taki Bioton (spółka z WIG20). Nie wiem czy ta
    > spółka wykazała kiedykolwiek, jakikolwiek zysk, a istnieje już pewnie ze
    > 20 lat. I tak rok za rokiem księgowo strata, ale spółka cały czas działa.

    No paczpan, jako udzialowiec kilku spolek z o.o. odkryles wlasnie
    zewnetrzne finansowanie dzialalnosci spolek? O_o

    Dosc duzym udzialowcem Biotonu jest Prokom, i co jakis czas sypnie on
    kilkadziesiat milionow...


    >>> A teraz dodajmy do tego jeszcze możliwość emisji pieniądza.
    >> A co ma piernik...?
    >
    > Ma to, że możemy dokonać bezpośredniej kreacji pieniądza, nie musimy
    > używać tych wszystkich elementów pośrednich jakimi są emisje akcji,
    > transfery z podmiotami zależnymi, emitowanie długu itd. Mamy o jeden
    > szczebelek mniej przeszkód w tworzeniu fikcji, o ile mielibyśmy taki
    > zamiar.

    Dosc daleko teraz odbiegles od "wysysania krajow czlonkowskich".


    >> [ciach pierdoly]
    >> Czy naprawde uwazasz, ze UE to tylko szkolenia dla bezrobotnych?
    >
    > O bogini! To był tylko przykład...

    No to glupi przyklad, bo takie szkolenie dla bezrobotnego to fistaszki w
    porownaniu do finansowania lotniska czy autostrady.


    >> Jakkolwiek bys tego nie liczyl, saldo tych przeplywow jest na korzysc
    >> Polski. Wiec? Co stracilismy?
    >
    > Hehehe, dobre dobre. Skąd wiesz, liczyłeś na wszystkie możliwe sposoby?
    > Uwzględniłeś wszystkie efekty? W jakiej perspektywie czasowej to liczyłeś?

    W okresie co najmniej szesciu lat.

    Jak cos kwestionujesz, to podaj swoje wyliczenia. Przeciez skoro
    statystyki sa falszowane, to latwo ci to bedzie wykazac.


    >> Czyli np. na szybkie samochody i dobre alkohole, zamiast na rozbudowe
    >> autostrady czy lotniska?
    >
    > A dlaczego nie? Gdzie jest ta granica, kiedy to ktoś ma za mnie
    > decydować na co mam wydać swoje środki?

    Ciezko powiedziec. Kazachstan, Azerbejdzan - moze tam jest odpowiednia
    dla ciebie granica.


    > Świetnie. A gdyby choć część z tych bezrobotnych otworzyła jakieś własne
    > działalności ile by wpłacili?

    A gdyby Mieszko I podbil cala Europe, to wszyscy byliby Polakami (i
    wszyscy mieliby prace), i nasze gdybanie straciloby sens.

    Coz to za gdybanie?
    Gdyby oni otworzyli dzialalnosc i prowadzili ja z powodzeniem, to nie
    byliby bezrobotnymi, wszyscy byliby bogatsi, a na zbior truskawek do
    Polski przyjezdzaliby Niemcy.

    Z jakiegos powodu nie potrafili czy nie chcieli otworzyc tej
    dzialalnosci i latwiej bylo im wyjechac za granice.
    Prowadzenie _malej_ dzialalnosci w Polsce jest zabojczo drogie, dla
    takiego bezrobotnego.
    "Zarobie sobie te 900 zl, od tego 600 zl do ZUSu, i jeszcze podatek -
    zostanie mi mniej niz swiadczenie socjalne - bez sensu".

    To czemu winisz UE za to, ze:

    - mozna w jej niektorch krajach zarobic wiecej,

    - nie ma tam tylu przeszkod biurokratycznych dla szarego czlowieka,
    chcacego zarobic/dorobic


    >> Innymi slowy:
    >> "Polak bezrobotny w Polsce - dobrze"
    >> "Polak pracujacy w Anglii - zle"
    >> Krotko mowiac, nalezy zabrac paszporty Polakom, wtedy Polska bedzie
    >> krajem nlekiem i miodem plynacym.
    >
    > Naprawdę takie figury retoryczne niekoniecznie muszą robić dobre
    > wrażenie. Mogą bowiem sprawiać wrażenie braku pewności siebie. Czy za
    > jakieś dwa posty doczekam się zarzutu o faszyzm i chęć łamania praw
    > człowieka? :)
    > My nie rozmawiamy przecież o swobodzie podróżowania. Nikt raczej nie
    > twierdzi, że jest to coś złego, przy czym do tego unia potrzebna chyba
    > nie jest. My mówimy chyba o tym, jakie to powoduje efekty makroekonomiczne.



    >> No, chyba ze naprawde sadzisz, ze wszyscy, ktorzy wyjechali za
    >> granice, nigdy nie wroca, nigdy nie przyslali do Polski zlamanego
    >> szylinga/centa/grosza, i na emeryture zostana poza Polska. Wtedy twoj
    >> argument oczywiscie sie trzyma: zaplacilismy za edukacje obywateli,
    >> ktorzy na zawsze wyjechali. Ale rzeczywistosc jest inna.
    >
    > Część wróci, część nie wróci. Część przyśle, część nie przyśle.
    > Globalnie uważasz, że jaki to da efekt. Dla Anglii negatywny a dla
    > Polski pozytywny? Odwrotnie? Pozytywny dla obu stron? Ja na przykład
    > uważam, że globalnie da to efekt dla Anglii pozytywny a dla PL
    > negatywny. Ale to nie znaczy, że jestem przeciwny swobodzie
    > podróżowania, bo taka swoboda jest ważniejsza niż jakieś tam pieniądze.
    > Niemniej jednak z finansowego punktu widzenia widzę to jako efekt
    > negatywny. I warto by to uwzględnić jeśli się chce tworzyć realny
    > rachunek zysków i strat z członkostwa w EU.

    Wydaje mi sie - oczywiscie moge sie mylic - ze obecnie korzystaja z tego
    dwie strony:

    - Wielka Brytania, bo ma tanich pracownikow na zmywaku,
    - Polska, bo jej wysokie bezrobocie zostalo wypchniete poza granice
    kraju, a przy okazji rodacy wysla pare miliardow rocznie do kraju (o
    czym informuje NBP)

    W dlugim okresie, niekorzystnie bedzie raczej dla Anglii - podejzewam,
    ze slabo wyksztalceni rodacy nie osiada tam na stale, a wroca do Polski
    (a z Anglii beda otrzymywac jakas tam emeryture).


    >> Ciezko zainwestowac za granica cos, czego sie nie ma.
    >
    > No ale zaraz. Środki ze sprzedanych banków i przedsiębiorstw uległy
    > auto-anihilacji?

    Ratowanie stoczni, kopalni i takich tam troche kosztuje.

    (...)

    >> Moze chodzi ci o inwestycje polskich firm za granica?
    >>
    >> Od wejscia Polski do Unii, inwestycje polskich firm poza granicami
    >> wzrosly _szesciokrotnie_. Co do bilansu, inwestycje zagranicy w Polsce
    >> nie wzrosly w tym samym okresie szesciokrotnie.
    >
    > No. I jakie to dało saldo inwestycji? Nie wiem czy się w tym punkcie
    > rozumiemy. Chodzi mi o to, że integracja gospodarki z innymi
    > gospodarkami jest świetną sprawą, pod warunkiem, że odbywa się to w
    > miarę symetrycznie. Skoro u nas rosną inwestycje zagraniczne (a zatem
    > znacząca część z zysków na tych inwestycjach jest transferowana poza
    > granice) byłoby całkiem dobrze gdyby i polskie firmy inwestowały poza
    > granicami, aby stamtąd także uzyskiwać zyski.

    No to napisalem ci - inwestycje polskich firm za granica rosna szybciej,
    niz inwestycje firm zagranicznych w Polsce.
    Oczywiscie procentowo - startujemy z niskiego polapu, i nie ma co
    oczekiwac, ze byle pan Jozek z zieleniaka otworzy w krotkim okresie
    globalny koncern poza granicami Polski - skoro miejsce do ekspansji ma w
    kraju.


    > No bo takie silnie jednostronne inwestycje kapitału zagranicznego to już
    > były historycznie przerabiane, np w Puerto Rico i Filipinach (kapitał
    > hiszpański), Brazylii (kapitał portugalski), Ugandzie, Birmie, Sudanie,
    > Kenii i Zanzibarze (kapitał brytyjski) czy też w Indochinach, Tunisie
    > czy na Madagaskarze (kapitał francuski). Teraz świat jest już inny, ale
    > warto o tym pamiętać.

    Nie zapominaj o gigantycznej korupcji w tych krajach, braku
    infrastruktury, wzroscie ludnosci przewyzszajacym wzrost gospodarczy
    (czyli spadku dochodu w przeliczeniu na osobe), najczesciej monokulturze
    (inwestycje w wydobycie miedzi czy upraw kawy) itp.

    W Europie mamy na szczescie duzo lepsza sytuacje.


    >> Na pewno spora czesc z panstwowych firm by upadla, choc z pewnoscia
    >> nie wszystkie.
    >> Moi znajomi czekali na telefon od TPSA ok. 20 lat (i dostali go z rok
    >> po prywatyzacji), taka to wydajna firma byla.
    >
    > OK. Sprzedano to, no trudno. Ale środki zostały chyba przejedzone (co
    > trzeba przyznać spowodowało wzrost poziomu życia), a do dalszej
    > sprzedaży jest już coraz mniej tych najlepszych kąsków. Na długo już
    > może nie starczyć. I jaki jest efekt? Nie no, w sumie jest świetnie, bo
    > mamy za to tańszy roaming i przelewy po 5 złotych. :)

    Efekt jest taki, ze te firmy zatrudniaja sporo osob, wplacaja sporo do
    budzetu.
    Oczywiscie mozna polemizowac, czy nie daloby sie czegos zrobic lepiej -
    ale urzednik panstwowy dobrym wlascicielem zazwyczaj nie jest.


    >>> Naturalnie nie chodzi mi o sztuczne izolowanie
    >>> gospodarki, bo to jest skazane na klęskę, ale dlaczego w PL raczej nie
    >>> widać większej ilości udziałów w zagranicznych bankach oraz w
    >>> zagranicznych spółkach zajmujących się wydobyciem bogactw naturalnych?
    >>> No, jak uważasz, dlaczego jest tu tak znaczna asymetria?
    >>
    >> Troche to pierwsze zdanie niegramatycznie wyszlo, i mozna je zrozumiec
    >> na dwa odmienne sposoby. Moglbys przeredagowac?
    >
    > Kompletnie niejasno to jakoś napisałem. Chodziło mi o to, że polskie
    > podmioty nie zakupiły w innych krajach jakichś analogów tego co u nas
    > się posprzedawało (np. udziałów w spółkach operatorów
    > telekomunikacyjnych albo spółkach 'wydobywczych', takich jak choćby
    > KGHM, czy też energetycznych jak Tauron, czy PKN). Czyli że "integracja"
    > z gospodarką europejską jest dość wyraźnie jednostronna. W podtekście
    > zamierzałem wyrazić troskę o to, że w dłuższym terminie powinno to mieć
    > fatalne następstwa.
    >
    >> Umownym pieniadzu przekladajacym sie przeciez na jakosc zycia obywatela.
    >>
    >> Masz jakis lepszy wskaznik? Zaproponuj, byle dalo sie porownac do
    >> innego kraju.
    >
    > Nie mam. Obawiam się, że trudno byłoby zobiektywizować taki wskaźnik.
    > Ale ogólnie nie masz odczucia, że ważniejsze są bogactwa naturalne,
    > niezależność energetyczna i terytorium?

    Nie, absolutnie nie mam.
    Na bogactwa naturalne i terytorium nie poradzimy. Oczywiscie fajnie by
    bylo, gdyby w Polsce poplynela ropa, ale poki co, to na niezaleznosc
    energetyczna musimy zapracowac.


    > I zdolność do generowania zysków
    > z posiadanego majątku - a na ten wskaźnik uważam, że UE wpływa wybitnie
    > destrukcyjnie.
    >
    >>> Owszem, poziom życia wzrasta. Ale niezależność gospodarcza to chyba nie
    >>> za bardzo, prawda?
    >>
    >> Mozesz jasniej?
    >
    > Jaśniej? No to może tak nieco wirtualizując: zakładając, że nagle
    > mielibyśmy taki kaprys aby stwierdzić: odgradzamy się murem od
    > wszystkich i mamy wszystkich w dupie przez pół roku, jest coraz mniej
    > prawdopodobne aby było to wykonalne. Tylko weź znowu nie staraj się
    > dyskutować z tym dosłownie.

    Ale po co robic takie abstrakcyjne zalozenia?
    Jakikolwiek kraj by takiego muru nie postawil, to bedzie z nim zle. I
    dobrze, bo ostatnimi czasy przeszly wszystkim ochoty na prowadzenie
    wojen (przynajmniej w tych krajach, ktore sa mocno zintegorwane ze
    swiatowa gospodarka).


    >> Nie pamietasz pieczatek na jajkach z numerem klasy z czasow polskiej
    >> komuny? Pewnie UE wtedy wymusila to na Polsce?
    >
    > A po co były wtedy te pieczątki?

    Wielkosc jaj, rodzaj skorupki itp.


    >> Wyobraz sobie:
    >>
    >> - Francja nie dopuszcza do importu niemieckich samochodow (czy naklada
    >> wysokie clo karne), bo te nie spelniaja ich norm spalania (i wyjatkowo
    >> sie sklada, ze sa o 0.1 jakiejs wartosci wyzsze od aut produkowanych
    >> przez Citroena i Peugeota): "srodowisko jest dla nas priorytetem, i
    >> Francja z tego nie zrezygnuje"
    >>
    >> - w odwecie Niemcy nie wpuszczaja do siebie aut francuskich (czy
    >> naklada wysokie clo karne), bo te nie spelniaja wysrubowanych norm
    >> zderzeniowych: "bezpieczenstwo jest dla nas priorytetem, i Niemcy z
    >> tego nie zrezygnuja"
    >>
    >> Wspolne normy w UE istnieja wlasnie, aby takich sztucznych wojen
    >> handlowych nie bylo.
    >
    > OK, ja rozumiem pozytywy wynikające z braku tego rodzaju "wojen
    > handlowych". Choć nie bardzo widzę powód dlaczego to mają regulować
    > jacyś urzędnicy a nie rynek. Przecież jak to ma być dobre dla
    > wszystkich, to rynek powinien zadziałać, nie?

    Nie, bo na nacjonalizm nie jest racjonalny.


    > Zresztą takie wojny
    > przecież nadal się toczą.

    Nie w Europie, czy terytoriach zaleznych od Europy.

    (...)

    >> A ze w polskim prawie pojecie "raka" nie istnieje, wiec przeciez mozna
    >> kazdy transport rakow z Francji postawic na granicy na dwa tygodnie,
    >> aby urzednik z Warszawy mogl przyjechac i zbadac, czy szczypce nie sa
    >> zagrozeniem dla polskiego konsumenta?
    >
    > I znowu: dlaczego nie zostawić tego rynkowi? Ludzie sobie poradzą bez
    > bronienia ich przed złym światem przez urzędników. Skoro polskie państwo
    > uchwali jakiś przepis utrudniający import raków z Francji, rynek
    > znajdzie na to jakieś lekarstwo.

    Pewnie.
    Przemyt, wzajemne oskarzanie sie panstw za pomoca prasy/mediow.
    A swoja droga, co to za fanaberie jesc zagraniczne banany, skoro polscy
    naukowcy wykazali, ze nasze jablka sa 2,5 raza zdrowsze. A banany
    powoduja raka.
    Oczywicie sa to fikcyjne przyklady, ale argumentacje w podobnym tonie
    stosowaly panstwa do wspierania rodzimej gospodarki, z marnym zazwyczaj
    skutkiem.


    (...)

    > rozpowszechnienia się dostępu do internetu świat bardzo się zmienił. To,
    > że rośnie poziom życia jest między innymi skutkiem ciągłego tanienia
    > elektroniki użytkowej. Ja pamiętam jeszcze czasy, kiedy komputer
    > kosztował tyle co 1/3 nowego samochodu. A teraz to są całkowicie
    > nieznaczące koszty. Warto zatem brać pod uwagę, że składnikami wzrostu
    > poziomu życia są także efekty kompletnie niezależne od członkostwa w UE.

    Pojedz na Ukraine, Rosje, Bialorus.
    Od upadku komunizmu, zaczynali prawie tak samo jak my.


    > Sprawa nie jest na pewno prosta. W wielu aspektach prawnych na pewno
    > członkostwo w UE ucywilizowało polskie państwo.

    Otoz to.


    > Patrząc czysto
    > gospodarczo jestem jednak przekonany, że dopłacamy do tego biznesu.

    Tzn. nie boisz sie, ze bez Unii zycie polityczne, a z nim ekonomiczne
    poszybowaloby w strone bylego "Sajuza"?

    Nie jestem na tyle odwazny, zeby strzelic twierdzenie, "bez UE Polska
    bylaby gospodarczo duzo bardziej rozwinieta, niz obecnie".


    --
    Tomasz Chmielewski
    http://wpkg.org

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1