Witam serdecznie.

Sytuacja przedstawia się następująco:
Mamy kredyt mieszkaniowy z znanym i lubianym banku M, niedawno przyszedł
list od developera z prośbą o uruchomienie kolejnej transzy. No problem -
proszą aby to zrobić w ciągu 7dni, patrzymy w umowę kredytową, stoi tu jak
byk, że bank uruchamia środki w ciągu 3 dni od złożenia dyspozycji.. No to
ok - na wszelki wypadek składamy ją 6 dni wcześniej żeby nie było
niespodzianek..
W dzień, na który przypadał termin płatności patrzymy na konto - środków nie
uruchomiono.. No to ciśnienie skoczyło, następnego dnia pędem do banku z
awanturą.. Pani dzwoni - nikt w centrali nie odbiera, a jak już ktoś
odbierze to nic nie wie i odsyła gdzie indziej - krótko mówiąc spychologia
stosowana (jak zwykle u nich, ale przeboje z początków kredytu to juz temat
na innego posta).

W końcu po kilku wizytach w oddziale i kilkunastu telefonach alleluja -
uruchomili środki.. Wczoraj, tydzień po terminie, dwa od złożenia dyspozycji
(a jak już wspomniałem w umowie piszą o 3 dniach, z wyjątkiem ostatniej
transzy, ale to nie ten przypadek)..

No i w końcu pytanie - co z tym teraz zrobić? Pomijam już różnice kursowe na
przestrzeni tego tygodnia, bo to groszowe sprawy, ale opóźnienie wiąże się
nam z odsetkami za zwłokę na rzecz developera w wysokości 0,05% dziennie co
daje mniej więcej 150zł w plecy z winy banku.. A z jakiej racji mamy płacić
za coś tylko dlatego, że ktoś gdzieś coś zawalił?
Może ktoś z szanownych grupowiczy przerabiał podobny temat i mógłby coś
poradzić, jak napisać pismo reklamacyjne, na co się powołać (jakaś ustawa,
cokolwiek)..

Z góry dzięki za pomoc,

Pozdrawiam

Piotr Wełniak /v3wi