Open Finance: prognozy na 2013 r.
2012-12-20 10:38
Przeczytaj także: Open Finance: prognozy na 2012 r.
Dwuznaczne wnioski można wyciągać z faktu, że złe wieści, płynące z europejskiej gospodarki nie zostały w żaden sposób zdyskontowane przez giełdy. Sięgająca niemal 17 proc. w przypadku giełdy we Frankfurcie wiosenna korekta była wynikiem bardziej obaw związanych z Grecją i politycznymi konsekwencjami dla przetrwania strefy euro, niż widmem recesji. Ale być może oba te czynniki odegrały wówczas podobną rolę. W każdym razie trwającą od początku czerwca 2012 r. do grudnia 2012 r. zwyżkę sięgającą 20 proc. i fakt, że od połowy grudnia 2011 r. do połowy grudnia 2012 r. DAX wzrósł o ponad 25 proc. można traktować jako oznakę siły rynku.
Mimo sporej dozy niepewności i ryzyka, nasza ubiegłoroczna prognoza i wynikające z niej wskazania inwestycyjne, przyniosły niezłe rezultaty. Kontynuacja zarysowanej wówczas strategii wydaje się być więc jak najbardziej zasadna. Co więcej, mogą z niej skorzystać zarówno inwestorzy, którzy się do niej zastosowali, jak i ci bardziej wstrzemięźliwi. Rok wcześniej sugerowaliśmy najbardziej odważnym ulokowanie do 50 proc. kapitału w akcje, poczynając od drugiej połowy roku. Ci, którzy poszli za naszym wskazaniem zbierania akcji, mogli zyskać 50 proc. na kupnie papierów PZU, KGHM, PKN, Lotosu i kilkudziesięciu innych spółek. Nie straszna im będzie nawet ewentualna kilkunastoprocentowa spadkowa korekta. Bardziej ostrożni będą ją zaś mogli wykorzystać do zwiększenia udziału akcji w portfelu.
Nasz scenariusz na nadchodzący rok zakłada bowiem dobry czas dla giełdowych inwestycji. Skoro osłabienie gospodarcze do tej pory nie zaszkodziło rynkowi akcji, nie powinno negatywnie wpływać na koniunkturę w najbliższej przyszłości. Po ewentualnej wiosennej korekcie, powinno zacząć się dyskontowanie ożywienia i marsz giełdowych indeksów w górę. W wariancie pesymistycznym główne indeksy naszego parkietu zyskają nieco ponad 10 proc., docierając do poziomu szczytów z wiosny 2011 r., zaś w wersji optymistycznej podążą w kierunku rekordów z lipca 2007 r. Warto zauważyć, że do poziomu sprzed krachu wskaźnikom z Wall Street i Frankfurtu brakuje już tylko 8-10 proc. Nasze są poniżej niego o prawie 50 proc., więc mają spory potencjał wzrostowy. Stosunek zysku do ryzyka sprzyja inwestycjom w akcje.
Hipoteki: w 2013 roku gorzej niż po Lehman Brothers
Halina Kochalska
Wydawało się, że w efekcie kryzysu w USA to 2009 r. był najgorszym rokiem w krótkiej historii kredytów mieszkaniowych. Wiele wskazuje na to, że będzie to jednak nadchodzący 2013.
W przyszłym roku nie uda się bankom sprzedać 200 tys. kredytów, co można uznać za wielkość trzymającą rynek w pewnej normie. Liczba kredytów sięgnie ok. 170 tys., o co najmniej 15 proc. mniej niż w mijającym właśnie 2012 r. Będzie też niższa niż w wyjątkowo trudnym dla klientów 2009 r. Tym razem jednak szczególnego zapału do pożyczanie nie widać nie tyle po stronie banków, co właśnie samych klientów.
fot. mat. prasowe
Sprzedaż kredytów mieszkaniowych
Rynkowi kredytów mieszkaniowych nie sprzyja co najmniej pięć kluczowych elementów.
oprac. : Open Finance
Przeczytaj także
-
Open Finance: prognozy na 2010 r.
-
Rynki finansowe: najważniejsze wydarzenia 2009 r.
-
Rynki finansowe: jak wyglądał rok 2009?
-
Budownictwo mieszkaniowe I-III 2024: o 55,8% więcej rozpoczętych budów
-
Droga do własnego mieszkania w 25 krajach europejskich dłuższa niż w Polsce
-
Ceny ofertowe nowych mieszkań w III 2024
-
Nowe mieszkania to ponad połowa rynku mieszkaniowego w Polsce
-
Oferta mieszkań na sprzedaż odbudowuje się
-
Budownictwo mieszkaniowe I-II 2024: o 79% więcej rozpoczętych budów
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)