eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAktualności finansowe › Złoto receptą na kryzys finansowy?

Złoto receptą na kryzys finansowy?

2010-11-17 11:11

Przeczytaj także: Koszty leczenia dotkliwie obciążają budżet domowy


Puszczenie dolarów, zamiast krwi

Świat finansów oderwał się od realnej gospodarki tak dalece, że tradycyjne metody jego regulowania okazują się zupełnie nieskuteczne. Zaledwie kilka procent obrotów na rynkach walutowych ma związek z jakimikolwiek rzeczywistymi, związanymi z wymianą handlową transakcjami. Obroty na rynkach instrumentów pochodnych kilkusetkrotnie przewyższają wielkość handlu aktywami, na które opiewają. Ilościowe luzowanie lub zaciskanie polityki pieniężnej, oddziałuje całkiem wyraźnie na rynek finansowy, ale na gospodarkę przekłada się w stopniu minimalnym i z dużym opóźnieniem.

Efektywność tego typu stymulacji jest znikoma. Gdyby porównać ją do efektywności sieci ciepłowniczych, można by śmiało powiedzieć, że zdecydowana większość pary, czyli pieniędzy, idzie w „powietrze”, czyli na rynek finansowy. Tylko niewielka część trafia poprzez bankowy kredyt, do firm i konsumentów. Finansowy świat oderwał się od rzeczywistości, a w ślad za nim poszły regulacje, mające go okiełznać. Coraz bardziej wyraźna zaczęła się stawać konieczność szukania bardziej radykalnych, choć nie całkiem nowatorskich rozwiązań. I właśnie takie cechy zdaje się mieć propozycja Zoellicka, nawołującego do zastanowienia się nad powrotem do złotego standardu. Analogia do internetowego szaleństwa, skutkującego powstaniem nowej ekonomii i późniejszy bolesny powrót do klasyki, staje się aż nadto widoczna. Problem w tym, by teraz wykonać robotę solidnie i do końca. Trzeciej fazy luzowania polityki pieniężnej świat może już nie wytrzymać. Nie mówiąc o narastającym w zawrotnym tempie zadłużeniu, nadmiar pieniądza coraz bardziej zatruwa system globalnej gospodarki, zamiast usprawniać jego działanie. Jeśli ten mechanizm nie ulegnie zmianie, wkrótce jedyną terapią może okazać się upuszczanie krwi, czyli drastyczne oszczędności, administracyjne ograniczenia i sterylizacja zbędnego i mało użytecznego pieniądza.

Powrót do złota niewykluczony

Gigantyczny, trwający od dziesięciu lat wzrost cen złota jest ewidentnym dowodem na to, że w finansowym świecie coś dzieje się nie tak. Nie jest też przypadkiem, że ta złota hossa rozpoczęła się niemal dokładnie w tym samym momencie, w którym Fed radykalnie zwiększył agresywność swej polityki pieniężnej. Zalewanie Ameryki i świata ogromną ilością taniego pieniądza osiąga właśnie swoje apogeum. Klasyczny instrument polityki pieniężnej, czyli stopy procentowe są w największych gospodarkach świata (Stany Zjednoczone, Japonia) zerowe, a w wielu innych bliskie zera i to już na poziomie nominalnym, a nie realnym.

Trzeba było sięgnąć po dawno już zapomniany mechanizm dodruku pieniądza, obecnie elegancko zwany ilościowym luzowaniem. To jednak wciąż sięganie po to samo lekarstwo, które było źródłem wszelkich kłopotów i przyczyną większości kryzysów oraz jednym z głównych powodów obecnej nierównowagi w światowej gospodarce. Powodem zaostrzenia się wojny walutowej i zagrożenia wojnami handlowymi jest z jednej strony to, że część państw, przede wszystkim europejskich, zdała sobie sprawę, że drukowanie pieniędzy i zwiększanie zadłużenia jest drogą do nikąd, z drugiej zaś narastająca nierównowaga między oszczędzającą Azją a rozrzutną i żyjącą na kredyt Ameryką. Istnienie tych frontów grozi długotrwałą i wyniszczającą wojną pozycyjną, bo nie zanosi się, by Europa poszła śladem Stanów Zjednoczonych (za wyjątkiem Wielkiej Brytanii), zaś Chiny uwolniły juana, przejadły nadwyżkę handlową i przepiły gigantyczne rezerwy walutowe, a Chińczycy rzucili się do kupowania amerykańskich i japońskich aut w tempie znacznie większym, niż czynią to do tej pory.

Wszelkie próby przywracania światu równowagi metodami administracyjnymi, wydają się skazane na niepowodzenie. Po pierwsze, z powodów merytorycznych, czyli braku zgody, wobec zróżnicowanych interesów i polityk różnych krajów, czy nawet regionów świata, po drugie ze względów technicznych. Wystarczy przywołać ciągnące się od prawie dziesięciu lat negocjacje handlowe, prowadzone w ramach Światowej Organizacji Handlu, znane jako runda z Doha (poprzednia runda rozmów, zwana urugwajską, trwała równie długo). Nawet gdyby do jakiegoś kompromisu doszło, niezwykle trudne byłoby praktyczne zastosowanie i utrzymanie administracyjnych metod sterowania tą równowagą. Przykładów nie brakuje, jak choćby kryteria z Maastricht, które niełatwo było utrzymać nawet w czasach sprzed kryzysu. Coraz bardziej prawdopodobne wydaje się zastosowanie rozwiązań administracyjno-rynkowych i to takich, co do których sądzono, że są bardzo mało prawdopodobne. Jednym z nich jest utworzenie nowej, ogólnoświatowej waluty, drugą zaś przywrócenie roli złota, jako miernika wartości i regulatora ekspansji pieniężnej państw.

W praktyce dość prawdopodobny wydaje się wariant mieszany, w którym do celów rozliczeń międzynarodowych służyłby „sztuczny pieniądz”, powiązany ze złotem. Z istnieniem tego typu rozliczeniowego pieniądza są już spore doświadczenia, poczynając od ECU, poprzednika euro, po działające jeszcze dziś w ograniczonej formie SDR-y (specjalne prawa ciągnienia), emitowane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Gdyby do tego doszło, można by, wzorem popularnego już powiedzonka, że miedź ma doktorat z ekonomii, ukuć nowe, mówiące, że złoto jest profesorem finansów.

poprzednia  

1 2

oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance Open Finance

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: