eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAktualności finansowe › Rynki akcji: kolejne bańki spekulacyjne w 2010?

Rynki akcji: kolejne bańki spekulacyjne w 2010?

2010-01-07 12:02

Przeczytaj także: Rynki finansowe: czeka nas trudny 2010 rok?


Jak się spełniły poprzednie koncerty życzeń

Niebezpiecznym syndromem jest niemal powszechna jednostronność oczekiwań, ustawiająca zbiorowe nastroje i przez to potęgująca skalę przyszłego rozczarowania w razie odmiennego, niekorzystnego rozwoju wypadków. Roztaczane wizje - i to nie tylko w świecie gospodarczym - bywają niekiedy ponętne niczym legedarny skarb na wraku zatopionego statku.

Pozwolę sobie przytoczyć kilka historycznych, noworocznych dokonań prognostycznych autorstwa co możniejszych instytucji. Pozwoli to postawić w mocno sceptycznym świetle publikowane bieżące oceny przyszłej sytuacji. Nie należy oczywiście automatycznie stawiać znaku równości między ostrzegawczym tonem a typowaniem załamania i nawrotu bessy już w najbliższych tygodniach. Niemniej, obecny miraż nie będzie spowijał rynków całymi kolejnymi miesiącami, ponieważ względem wiosny 2009 r. wyceny akci znajdują się na abstrakcyjnych poziomach. Cofnę się o kilka lat celem odkurzenia przewidywań czołowych globalnych bankierów. Za najdobitniejszy materiał empiryczny posłuży pamiętny 2008 r., a źródłem odwołań będzie zbiorcze opracowanie dostępne na serwisie bloomberg.com z datą 10 grudnia 2007 r. Oto jego najbardziej spektakularne treści.

"Globalne akcje wzrosną w przyszłym [2008 - B.S.] roku gdyż banki centralne zredukują koszty kredytu w celu przedłużenia największej od 3 dekad ekspansji" - głosi dosłowne tłumaczenie wspólnego autorstwa strategów z: Lehmann Brothers, Bank of America, JP Morgan Chase oraz Deutsche Bank. Nawiasem mówiąc pierwszy z wymienionych banków tak się zapędził w snuciu wizji przez różowe okularki, że nie przewidział nie tylko krachu, ale i własnego upadku 10 miesięcy później.

Dyrektor zarządzający ds. globalnych strategii giełdowych Lehmann Brothers Ian Scott widział indeks S&P500 żegnający 2008 r. na poziomie 1630 pkt, ledwie 5 pkt wyżej niż Thomas McManus piastujący zapewne intratne stanowisko głównego stratega inwestycyjnego w Bank of America. Wspomniany już T. Lee okazał chłodny optymizm, dając wskaźnikowi jedynie 1590 pkt w perspektywie rocznej. Do chóru dołączyli także m. in. naczelni stratedzy Goldman Sachs (Abby J. Cohen) oraz Citigroup (Tobias Levkovich - wieszczący aż 1675 pkt dla S&P500 oraz 15,1 tys. w przypadku Dow Jones Industrial Average). Nikomu w głowie nie było również przewidywanie spadku zysków przedsiębiorstw, a jedynie wyhamowanie tempa ich wzrostu. Podsumowując, panowała niemal perfekcyjna zgodność co do przewidywań.

Nie dając spokoju panu T. Lee nadmieńmy, że jeszcze w sierpniu 2008 r., czyli tuż przed krachem, niezłomnie typował na koniec tamtego roku dla omawianego indeksu poziom 1450 pkt (wpisując się w optymizm 9 wówczas pytanych anonimowych specjalistów z Wall Street, którzy wygenerowali średni konsensus na 1454 pkt). Optymizm nie opuścił go przez cały 2009 r. (tu akurat trafił), a swe radosne zapatrywania niezmiennie podtrzymuje. Kontrowersyjne prognozy co do losów złotego oraz zwroty opinii o 180 stopni w ciągu zaledwie paru miesięcy również pamiętamy. Zwieńczmy ten akapit podaniem prawdziwej wartości S&P500 na koniec 2008 r.: ni mniej ni więcej jak 903 pkt, co dało spadek o 38,6 proc rok do roku.

Nie tylko bankierzy oblali egzamin z wczesnego ostrzegania przed zagrożeniami o wymiarze epokowym. Międzynarodowy Fundusz Walutowy w grudniu 2007 r. prognozował 4,8-proc. wzrost globalnej gospodarki na rok następny. Faktycznie nie było nawet 3 proc., a 2009 r. przyniósł nieoczekiwany wcześniej spadek PKB. Rządy praktycznie wszystkich krajów nie doceniły powagi obecnej recesji, skutkiem czego zaistniała konieczność rewizji PKB w dół, a kreatywne budżety się rozjechały z realiami.

Prognozowanie ilościowe nie jest łatwe z racji przywiązania do być może mylnego lub niepełnego modelu, co nie zwalnia nikogo z odpowiedzialności i obowiązku poszukiwania lepszych narzędzi. Jednak brak wychwycenia fundamentalnej zmiany jakościowej przejawiającej się w załamaniu koncepcji lewarowanego dobrobytu powinna skutkować wśród finansjery rewolucyjnymi przetasowaniami personalnymi oraz redefinicją postrzegania zachodzących zjawisk. Nic takiego nie miało miejsca, więc jak to w piosence: "wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie nadal tak jak jest".

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: