eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAktualności finansowe › Hossa na giełdzie. GPW jak Wall Street?

Hossa na giełdzie. GPW jak Wall Street?

2017-04-11 13:17

Hossa na giełdzie. GPW jak Wall Street?

Giełda © Eisenhans - Fotolia.com

Hossa na giełdzie w USA skończyć miała się już dawno. Tymczasem trwa już nieprzerwanie od 8 lat. Wprawdzie ostatnie dni przyniosły na światowych giełdach delikatne spadki, to jednak cały pierwszy kwartał bieżącego roku zdecydowanie należał do udanych. Indeksy wylatywały na od dawna nienotowane poziomy. Nic dziwnego, że w sercach inwestorów z dużą mocą zakiełkowała nadziej na powrót koniunktury na światowe parkiety. Jednym z liderów ostatnich wzrostów jest warszawska GPW.

Przeczytaj także: Dlaczego GPW nie dogoni Wall Street?

Nowojorski parkiet ma się świetnie już od 8 lat. Hossa na giełdzie pojawiła się bowiem w 2009 r., tuż po głębokiej bessie będącej następstwem kryzysu finansowego z 2008 r. Ceny akcji pikowały wówczas aż o 1/5. Ci, którzy w tamtym czasie nie spanikowali ucieczką z rynku, dzisiaj z zadowoleniem liczą zyski. Przez 8 lat indeks S&P 500 podskoczył aż o 249 proc.

Obecna hossa na giełdzie nowojorskiej to drugi co do długości okres prosperity na powojennym rynku kapitałowym w USA. Poprzednia szarża byków ciągnęła się niemal dekadę. Rozpoczęła się jesienią 1990 r., a zakończyła wiosną 2000 r. 113 miesięcy wystarczyło, aby rynek zanotował wzrost rzędu 427 proc. Spektakularne wzrostu zakończył się jednak równie gigantyczną klapą, która była następstwem pęknięcia bańki dotcomowej, wywołanej gorączkowymi inwestycjami w firmy internetowe. To właśnie wiara w nową gospodarkę napędzała ówczesne wzrosty na światowych giełdach.

Rynek coraz częściej zastanawia się gdzie są granice obecnie trwających zwyżek. Od 2009 r. amerykańska giełda zaliczyła tylko cztery korekty, rozumiane jako łączny spadek kursu o 10 proc. i więcej. Przez cały ten okres zdarzyło się jednak tylko raz, w październiku 2011 r., że jednodniowy spadek był większy niż 1 proc.

Ostatnia korekta w Stanach miała miejsce na początku 2016 r. Cały ubiegły rok upływał pod znakiem obaw o perspektywy światowej gospodarki, pozostającej w cieniu ważnych wydarzeń politycznych, takich jak Brexit i wybory prezydenckie w USA. Zapowiedź wyjścia Wielkiej Brytanii z UE wcale nie doprowadziła do katastrofy, a tylko chwilowej przeceny akcji. Natomiast wygrana Donalda Trumpa, postrzegana czasem w kategoriach apokalipsy, tchnęła nowego ducha w byki. Od wyborów w listopadzie 2016 r. S&P500 zyskał 10 proc. Pożywką do wzrostów były oczekiwania na efekty polityki nowego prezydenta, który zapowiadał cięcia podatków, inwestycje infrastrukturalne i deregulację gospodarki.

fot. Eisenhans - Fotolia.com

Giełda

Hossa na giełdzie w USA skończyć miała się już dawno. Tymczasem trwa już nieprzerwanie od 8 lat.


Wiara w konsumenta


Wiara w realizację zapowiedzi wyborczych mocno osłabła po, przeprowadzonej w marcu, nieudanej próbie odwołania reformy opieki medycznej poprzedniego prezydenta Baracka Obamy. Była to jedna ze sztandarowych obietnic Donalda Trumpa. Okazało się, że nowy prezydent nie jest w stanie zbudować większości dla ustawy, nawet we własnej partii.

Rynek odebrał wiadomość o przegranej prezydenta jak policzek. Po ostatnim marcowym weekendzie hossa na giełdzie zmarniała - akcje poleciały w dół i przez rynek przetoczyła się dość gwałtowna przecena. Traciły nie tylko walory spółek medycznych, mocno zyskujące przez ostatnie miesiące w związku z planowanymi nowymi regulacjami, ale także spółki surowcowe, budowlane, produkcyjne. Na czerwonym polu znaleźli się wszyscy, których postrzegano jako beneficjentów przyszłych reform Trumpa. Rynek ocenił, że skoro administracja nie jest w stanie zbudować większości dla ustawy o opiece zdrowotnej i ubezpieczeniach, pod znakiem zapytania stoi powodzenie także innych reform.

Kiedy wydawało się, że podkopana wiara w skuteczność Trumpa doprowadzi do głębszej korekty, po jednym dniu spadków indeksy znowu poszły w górę. Paliwem stały się informacje z rynku konsumenckiego, w którym nastroje wzrosły do najwyższego poziomu od 16 lat. To właśnie one, wraz z niskim bezrobociem i dużą skłonnością do wydawania, dały podstawę do snucia prognoz, że prosperity w amerykańskiej gospodarce wkroczyła na twardy grunt. To nakręciło kursy akcji. Podobnie jak w przypadku przyrzeczeń wyborczych prezydenta, rynek kupuje nie fakty, a zapowiedzi. Niemniej dobre nastroje nie przekładają się jeszcze ani na zamówienia w przemyśle, ani na produkcję.

Czy zatem hossa na giełdzie w USA nie ma końca? Wskaźniki sugerują, że akcje jeszcze nie są jeszcze wyceniane za wysoko. W momencie wybuchu bańki dotcomowej relacja cena/zysk dla spółek indeksu S&P500 wynosiła 30. Obecnie jest to około 25. Niemniej, aktywa są najdroższe od 2004 r.

Amerykański parkiet wciąż jest silny. Wprawdzie Trumpowi nie udało się zmienić Obamacare, ale rynek wydaje się nadal liczyć na to, że wprowadzi on w życie zmiany w systemie podatkowym oraz program wydatków infrastrukturalnych. Dopiero porażka któregoś z tych projektów może wywołać poważną przecenę.

Hossa na giełdzie w Warszawie


Ubiegły rok był słaby dla warszawskiego parkietu. W dół ciągnęły go największe spółki z sektora energetycznego i bankowego. Ożywienie zawitało na GPW z początkiem zimy. Od stycznia nastał okres prosperity i, licząc od początku roku, Warszawa znalazła się w ścisłej światowej czołówce pod względem wzrostów. WIG20 zyskał od początku roku 15 proc. Wśród najlepszych znalazła się też Turcja, która zanotowała YTD 13,4-procentową dynamikę. Trzeba pamiętać, że tamtejsza giełda miała wyjątkowo nieudany 2016 r. i lokalne aktywa stały się po prostu tanie. Liderem wzrostów jest Argentyna, której giełda nieprzerwanie i bardzo dynamicznie rośnie od 2013 r. W tym roku zanotowała już 23 proc. na plusie (dynamika w 2016 r. wyniosła 55,51 proc.).
- W dłuższej perspektywie warunki dla inwestowania na giełdzie mogą okazać się niezłe. Dobra koniunktura oraz korzystne prognozy dla polskiej gospodarki będą sprzyjać wynikom spółek. Wraz z poprawą rokowań dla światowej gospodarki zmienia się także podejście do rynków wschodzących – zauważa Piotr Marciniak, Dyrektor Zarządzający BGŻOptima.

Pierwsza połowa 2016 roku była mało udana dla rynków wschodzących, głównie z uwagi na spadające ceny ropy i obawy o stan chińskiej gospodarki. W drugiej części roku koniunktura odwróciła się. Obecnie prognozuje się na ten rok dynamiczny wzrost PKB w krajach zaliczanych do emerging markets, zdecydowanie wyższy niż w krajach rozwiniętych. Powinno się to przełożyć na wzrost dochodów i zysków firm. Tym samym wydaje się, że są to kierunki godne uwagi przy podejmowaniu decyzji gdzie ulokować pieniądze.

MiSie w cenie


Na warszawskiej giełdzie trudno wskazać konkretny sektor z dużym potencjałem wzrostu. Liderem zwyżek na początku roku były banki (WIG-Banki poszedł w górę o ponad 15 proc.), odreagowujące słaby 2016 r. Dobrze radziła sobie także energetyka (indeks spółek z tego sektora zyskał 21 proc.). I jedna, i druga branża wytraciła jednak impet.

Na szerokim rynku nie brakuje dobrych firm, liderów swoich branż, którym warto się przyjrzeć. Na uwagę zasługują małe i średnie spółki, które w większym stopniu niż duże przedsiębiorstwa skorzystają z koniunktury w gospodarce, gdyż szybciej reagują na zmieniające się warunki. W tym roku giełdowe średniaki urosły o 13 proc.

oprac. : eGospodarka.pl eGospodarka.pl

Więcej na ten temat: inwestowanie na giełdzie, GPW, Wall Street, hossa

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: