eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAktualności finansowe › Wejście do strefy euro: po jakim kursie wymiana?

Wejście do strefy euro: po jakim kursie wymiana?

2014-04-02 13:17

Przeczytaj także: Wejście do strefy euro: KE ocenia gotowość 8 państw


Ale to tylko jedna strona medalu. Bowiem teraz Jan Kowalski wyjeżdżając za granicę na wczasy, może czuć się rzeczywiście bogatszy, bo poprzednio jego pensja po wymianie na euro wynosiła 1000, a teraz nie musi wymieniać, bo ma 4200 euro. Może więc kupić sobie to, na co nie mógł sobie pozwolić wcześniej i czuć się jak prawdziwy Europejczyk. To, że kupując chętniej za granicą, przestaje kupować część towarów produkowanych w Polsce, może stanowić pewien problem. Na razie nie dla naszego Jana z fabryki samochodów, ale na przykład dla jego kolegi z fabryki maszynek do golenia. Jeśli Jan będzie kupował maszynki niemieckie, bo lepsze, to fabryka jego kolegi nie sprzeda tylu maszynek, co poprzednio i po krótkim czasie kolega będzie zarabiał mniej, a może wcale, bo znajdzie się na bezrobociu.

Problem Jana pojawi się wówczas, gdy to nie Jan wyjedzie za granicę, ale gdy znajdzie się tam produkowany przez niego Polonez Benz. Skoro w Polsce na „nowe pieniądze” auto kosztuje 63 tys. euro, to powinno tyle samo kosztować za granicą. Tyle tylko, że Johan z Niemiec, mając do wyboru w tej samej cenie Poloneza Benz i Mercedesa Benz, z pewnością wybierze tego drugiego. Albo zgodzi się jedynie na poprzednią cenę, czyli 15 tys. euro., za którą rok wcześniej Poloneza kupił jego sąsiad. W obu przypadkach fabryka Jana nie wyjdzie na swoje. Szczęście Jana z 4200 euro będzie więc prawdopodobnie trwało bardzo krótko. Podzieli on los swojego kolegi z fabryki maszynek do golenia, a Polska podzieliłaby prawdopodobnie prędzej lub później, los Grecji, Hiszpanii czy Portugalii.

Niestety, prostym lekarstwem na szczęście i dobrobyt oraz dynamiczny rozwój gospodarki, nie byłoby wcale przyjęcie kursu na przykład 5 zł za jedno euro. Wówczas bowiem wszystko, co zagraniczne okazałoby się zbyt drogie nie tylko dla Jana, ale i dla jego fabryki, która jedną trzecią komponentów do Poloneza Benz musi jednak sprowadzać z innych krajów. Nie dość więc, że Jan zarabiałby nie 1000 euro, jak obecnie, a tylko 840 euro, to jeszcze Polonez Benz musiałby zdrożeć, podobnie jak maszynki do golenia, pralki, lodówki i wszystko, co wymaga „wsadu importowego”.

Z tego wynika, że główny problem nie w tym, kiedy przyjmiemy euro, ale w tym, ile będzie wynosił kurs wymiany, a kurs wymiany będzie ustalany w odniesieniu do stanu polskiej gospodarki. Nie będzie przy tym chodziło jedynie o spełnienie formalnych kryteriów, przyjętych przez Unię Europejską, czyli tzw. kryteriów z Maastricht, ale o konkurencyjność naszych wyrobów i usług. Mówiąc wprost, wymiana jeden do jednego mogłaby być uzasadniona tylko wtedy, gdybyśmy byli w stanie konkurować nie tylko z Mercedesem i nie tylko ceną. A morał z tego taki, że powinniśmy się martwić nie tyle problemem zaokrąglania cen i odpowiedniego poziomu deficytu budżetowego, ile wydajnością pracy i nowoczesnością gospodarki.

poprzednia  

1 2

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: