eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.wgpw › towarzysze, to nie wypadek
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 3

  • 1. Data: 2010-06-04 21:21:46
    Temat: towarzysze, to nie wypadek
    Od: Charlie delta <c...@g...com>

    Nie jest w interesie USA robić koło sprawy smród - G. Poteat
    AdamDee, 4 czerwiec, 2010 - 14:00
    KaczyńskikatastrofapoteatSmoleńskBlog

    Były oficer CIA - podejrzana katastrofa

    Schuyler Kropf

    The Post and Courier

    03.06.2010

    http://www.postandcourier.com/news/2010/jun/03/ex-ci
    a-officer-suspicious-of-crash/



    Coś może być w tej katastrofie - powiedział emerytowany oficer CIA
    dobrze znający mentalność Rosjan o kwietniowej katastrofie, w której
    zginął Prezydent Lech Kaczyński.



    Osiemdziesięcioletni S. Eugene Poteat ukończył The Citadel
    (amerykański college wojskowy w Karolinie Południowej) w 1957 roku.
    Przez kolejne lata pracował jako oficer wywiadu w CIA. Wypadek w
    którym zginęło 96 ludzi był dla rosyjskiego prezydenta Władimira
    Putina "wygodny", powiedział Poteat, ponieważ wielu z nich było
    antykomunistami



    "Jest oczywiste, że Polacy muszą się zastanawiać" czy za wypadkiem nie
    stoi Putin, powiedział w telefonicznym wywiadzie przeprowadzonym w
    swoim domu w Virginii w środę. Zaraz jednak dodał "nie twierdzę, że
    tak jest, nie mam na to dowodów"



    Poteat, który przez 50 lat zdążył poznać Rosjan podczas Zimnej Wojny
    dodał, że możliwe iż nie jest w interesie USA "robić koło sprawy
    smród" ze względu na ryzyko potencjalnego konfliktu z władzami
    Federacji Rosyjskiej.



    Komentarz Poteata zbiegł się w czasie z informacjami o tym, że
    oficjalne wątki śledztwa oscylują wokół trudnych warunków pogodowych
    nad zachodnią Rosją, w szczególności dotyczą gęstej mgły, oraz decyzji
    pilotów, którzy ignorując zalecenia kontroli lotów podjęli decyzję o
    lądowaniu w Smoleńsku.



    Trzysilnikowy Tu-154 rozbił się po ścięciu kilku drzew, zabijając
    delegację zmierzającą do Katynia na uroczystość uczczenia Polaków,
    ofiar Sowieckiej masakry sprzed 70 lat.



    Choć komunizm w Rosji został odrzucony to Putin jako były oficer KGB
    jest produktem minionej epoki. Skutki smoleńskiej katastrofy mogą
    znacząco pomóc Rosji w tej części Europy - twierdzi Poteat.



    "Katastrofa samolotu unicestwiła najwyższych urzędników, którzy stali
    za działaniami zmierzającymi do ujawnienia dokumentów tajnej policji
    oraz byłych i obecnych jej współpracowników, zarówno polskiej jak i
    sowiecko-rosyjskiej bezpieki" - napisał w tym tygodniu Poteat dla
    gazety Charleston Mercury. "Po śmierci tych ludzi brakuje w Polsce
    najwyższej

    politycznej osłony dla kontynuowania tego dzieła", pisze Poteat. "To
    jest dokładnie po myśli Putina".



    Poteat, przewodniczący Związku Byłych Oficerów Wywiadu (AFIO)
    powiedział, że celem jaki stał za decyzją o publikacji artykułu było
    wskazanie na pojawiający się wzór dezinformacji, który pojawiał się w
    przypadku wyjaśniania wcześniejszych wypadków lotniczych



    "Ludzie powinni mieć świadomość tego" mówi i dodaje "spójrzcie na ich

    historię, nie wykluczałbym niczego". Choć roboczą wersją jest wciąż
    kwestia

    złych warunków pogodowych "to nie oznacza, że później dowiemy się
    czegoś

    innego" mówi Poteat.





    ----------------------------------------------------
    ----------------------------



    Polska tragedia to nie wypadek

    Gene Poteat

    01.06.2010

    http://www.charlestonmercury.com/articles/2010/06/01
    /news/doc4c051ee699262973153571.txt



    Czasy się zmieniają, sposoby w jakie państwa ukrywają swoje
    niekwestionowane zbrodnie pozostają niezmienione.

    Wszelkie próby wymuszenia przyznania się lub choćby upamiętnienia
    zbrodni wywołują desperackie, czasem niezrozumiałe akty odwetu lub
    wypierania.



    Turcja wykorzystując swoje bieżące strategiczne położenie wymusza na
    USA ślepotę na zagładę Ormian z lat 1915 - 1923, podczas której
    Imperium Otomańskie, poprzednik dzisiejszej Turcji, wymordowało milion
    etnicznych Ormian. Japonia odmawia przyznania się do okrutnych zbrodni
    na setkach tysięcy chińskich kobiet, dzieci i mężczyzn w masakrze
    Nanking z 1937 roku.

    Ruandyjskie ludobójstwa z 1994 roku, które pochłonęły milion Tutsi
    stanowiących 20% całej populacji zostały zanegowane, następnie wyparte
    i ostatecznie formalnie skazane na zapomnienie w trosce o pospieszne i
    połowiczne pojednanie.

    Trwające w latach 1992 - 1995 zbrodnie serbskich nacjonalistów na
    Bośniakach zamknęły się w liczbie 200 tysięcy zabitych, milionie
    wygnanych, a zakończyły się całkowitym, oficjalnym wyparciem się
    odpowiedzialności.



    Somalijscy muzułmanie mordowali somalijskich rolników aby odebrać im
    ziemię, zwierzęta i zbiory podczas gdy ONZ bezczynnie ględziło o
    zapewnieniach muzułmańskiego rządu, że jedyne co się dzieje to
    nieistotne i niegroźne lokalne potyczki. Zaprzeczanie nie ustaje. Rzeź
    trwa w Darfurze (Sudan). Nawet USA bagatelizuje swoje własne zbrodnie
    sprzed 200 lat, kiedy trwały rzezie tubylczych Indian potrzebne po to
    by przejąć zajmowane przez nich ziemie. Dekady później nawet
    porozumienia zawarte z Indianami zostały złamane przez białych
    osadników.



    Po tym ponurym wstępie dochodzimy do mordu 22 tysięcy polskich
    oficerów z 1940 roku, którego historia zakończyła się nieudaną próbą
    uczczenia przez Polaków ofiar w 70 rocznicę zbrodni w lasach
    katyńskich (niedaleko Smoleńska w Rosji). Zbrodni na Polakach dokonała
    sowiecka bezpieka - fakt, któremu w Sowieckiej Rosji i w Rosji obecnej
    zaprzeczano długie lata, ostatnio za sprawą putinowsko-inspirowanych
    "historyków".

    Rzezi dokonano z rozkazu Ławrientiego Berii, szefa NKWD, rozkazu
    zaaprobowanego przez Stalina i Politbiuro. Beria to poprzednik
    kagiebowca Władimira Putina.

    Na listę ofiar z katyńskiego lasu złożyło się 8 tysięcy polskich
    oficerów, pozostali to lekarze, profesorowie, prawodawcy, policjanci,
    urzędnicy, właściciele ziemscy, fabrykanci, prawnicy, księża i wszyscy
    ci, których można było uznać za polską inteligencję.



    Prezydent Lech Kaczyński, jego żona i brat bliźniak wraz z najwyższymi
    przedstawicielami państwa, najwyższymi dowódcami, szefem Banku
    Narodowego, zastępcą ministra SZ, przedstawicielami polskich kościołów
    oraz krewnymi ofiar katyńskiej zbrodni zebrali się na Warszawskim
    lotnisku przed odlotem rządowym samolotem do Smoleńska. W ostatniej
    chwili z wejścia na pokład samolotu zrezygnował Jarosław, który
    zdecydował się pozostać przy będącej w podeszłym wieku i złym stanie
    zdrowia matce.



    Polacy zapomnieli o jednym, o rosyjskim motcie : Zaprzeczamy
    Wszystkiemu



    Wizyta w Smoleńsku miała podkreślać ostateczne przyznanie się Rosji
    jako sprawcy zbrodni, po latach obciążania odpowiedzialnością Niemców.
    Przyznanie, do zbrodni którą tak bardzo starali się ukrywać przez 70
    lat. Komitet powitalny miał jednak inny pomysł. Putin nie oczekiwał z
    niecierpliwością na taką uroczystość. Częścią jej przekazu był znany
    powszechnie krytycyzm Prezydenta Kaczyńskiego tak pod adresem Moskwy
    jak i Putina - coś co wielu ludzi w Rosji i poza jej granicami
    kosztowało życie.

    Wcześniejsze, obliczone na zniechęcenie, wymagania Rosji aby wizyta
    nie miała statusu oficjalnego nie zniechęciła Polaków. Kaczyński
    pojechałby tak czy inaczej - w charakterze nieoficjalnym czy
    prywatnym. Dla Rosjan taka różnica to żadna różnica. Echo jakim
    uroczystość odbiłaby się na świecie nie musiałoby być słabsze bez
    względu na charakter wizyty.

    Problem, na który nowoczesna Rosja ma właściwe rozwiązanie: "tragiczny
    wypadek".



    Tak. Samolot rozbił się o 10:41 czasu moskiewskiego 10 kwietnia na
    podejściu do lądowania na smoleńskim lotnisku, przy złej pogodzie,
    zginęło 96 osób. Praktycznie wszyscy w Polsce i wielu na całym świecie
    podejrzewali, że Rosja, a w szczególności Putin musieli przyłożyć do
    katastrofy rękę. Przekonanie niespecjalnie niezrozumiałe skoro te same
    przypuszczenia towarzyszyły zatruciom czy tajemniczym "naturalnym"
    zgonom krytyków Putina: Annie Politkowskiej, Aleksndrowi Litwinience
    czy wielu innym.



    Samolot



    Dwudziestoletni rosyjski TU-154M był cztery miesiące wcześniej
    wyremontowany i doposażony (zapewne i w pluskwy) w Rosji. TU-154 to
    samolot trzysilnikowy, podobny do Boeinga 727. Samolot wyposażony był
    we wszelkie konieczne urządzenia nawigacyjne w tym takie, które
    pozwalają na bezpieczne lądowanie nawet przy złej pogodzie.
    Oprzyrządowanie było nowoczesne i najwyższej klasy, zamontowany był
    między innymi odbiornik systemu ILS, który doprowadziłby samolot do
    progu pasa - gdyby tylko odpowiedni odbiornik i nadajniki systemu ILS
    funkcjonowały bez problemów na lotnisku.



    TU-154M był wyposażony w amerykański TAWS w najnowocześniejszej wersji
    nazywanej GPWS. Podczas remontu zainstalowano również system telefonii
    satelitarnej. Ponieważ telefony satelitarne mogą zakłócać
    funkcjonowanie innych pokładowych urządzeń (co stwierdzono), podczas
    instalacji wyeliminowano ten problem. Prezydent Kaczyński rozmawiał z
    bratem podczas lotu do Smoleńska.

    Samolot miał na pokładzie również dwie rosyjskie "czarne skrzynki"
    rejestrujące krytyczne parametry lotu, jedną polską "czarną skrzynkę"
    oraz rejestrator audio - urządzenia, które w razie katastrofy
    pozwalają na ustalenie jej przyczyn.



    Smoleńskie lotnisko



    Nadajniki systemu ILS na Smoleńskim lotnisku to rosyjska odmiana
    amerykańskiego systemu. System ILS emituje dwie wiązki - pierwsza tzw.
    glide slope pomaga we właściwym zniżaniu się do lądowania samolotu,
    druga utrzymuje samolot w osi pasa do lądowania. W pewnych
    okolicznościach instalacje naziemne mogą funkcjonować nieprawidłowo -
    może tak się zdarzyć np. w sytuacji gdy przed antenami nadajnika
    przebywałby w ruchu lub był zaparkowany jakiś pojazd. Amerykańscy
    piloci lądujący na ILS muszą uzyskać od wieży kontroli lotów
    zapewnienie, że teren przed antenami ILS jest czysty.



    Pilot TU-154, który lądował z Premierem Tuskiem na smoleńskim lotnisku
    zaledwie kilka dni wcześniej nie miał żadnych problemów. Nie miał
    również najmniejszych problemów z komunikacją z wieżą jako, że płynnie
    znał język rosyjski.

    Co ciekawe - dla rosyjskiego Premiera Władimira Putina, który również
    lądował w Smoleńsku wspomniane kilka dni wcześniej, zainstalowano
    przenośny system nawigacyjny - prawdopodobnie urządzenie typu radar
    GCA (Ground Controlled Approach radar), które podobnie jak ILS
    umożliwia pilotowi doprowadzenie do bezpiecznego lądowania przy złej
    pogodzie. Putin odleciał po trzech godzinach. Przypuszczam, ze piloci
    Putina wiedzieli, że na Smoleńskim ILSie nie można polegać i z tego
    powodu zażądali ze względów bezpieczeństwa własnego CGA.

    Czterdzieści minut przed katastrofą Rosyjski JAK-40 wiozący 40 osób
    wylądował bezpiecznie.

    Dwadzieścia minut przed katastrofą Rosyjski samolot AWAC zaledwie
    dotknął kołami pasa w manewrze touch-and-go i nie wylądowawszy
    odleciał z powrotem do Moskwy.



    Katastrofa - Katyń II 2010



    Smoleńskie lotnisko było zamglone ale jego obsługa nie podała
    komunikatu o zamknięciu pasa. Gdy TU-154 zbliżał się do lotniska wieża
    zasugerowała pilotowi lot do Moskwy. Pilot odpowiedział, że podejdzie
    na próbę i jeśli lądowanie się nie uda odleci na lotnisko zapasowe. Na
    dalszym markerze samolot znajdował się na właściwym kursie podejścia.
    Na bliższym, kilometr od pasa okazuje się, że samolot zszedł z osi 40
    do 60 m na lewo, jego wysokość nad ziemią wynosi 2,5 m, tj. poniżej
    ścieżki zejścia, leci z prędkością ok. 280 km/h, z przepustnicami
    otworzonymi do odejścia i w tym właśnie momencie uderza w ziemię.

    Podana prędkość samolotu musi jednak być błędna. To jest dwukrotnie
    wyższa prędkość niż przewidziana do normalnego lądowania. Dodatkowo w
    tym momencie pilot zaaplikował zwiększenie ciągu silników jak do
    rezygnacji z lądowania - ale było za późno.

    Samolot uderzył w drzewa, przekręcił się podwoziem do góry i uderzył w
    ziemię daleko od progu pasa.



    Następstwa, Zatajanie, Zaprzeczanie i Dezinformacja



    Prezydent Rosji Miedwiediew zadeklarował, że Rosja wspólnie z Polską
    będzie dochodzić przyczyn katastrofy - piękne słowa, miłe uszom
    zachodnich obserwatorów. Natychmiast po katastrofie i jeszcze zanim
    rozpoczęło się jakiekolwiek śledztwo, rosyjski "minister ds.
    bezpieczeństwa" oznajmił iż przyczyną katastrofy był błąd pilota
    (dobrze, że zaczekali do momentu po katastrofie), który nie znał
    rosyjskich komend w rozmowach z wieżą. Edmund Klich, szef polskiego
    KBWL oznajmił niedługo potem, że kontroler prowadzący rozmowy z
    prezydenckim samolotem zniknął. Rosjanie stwierdzili, że przeszedł na
    emeryturę.



    Jak się okazało polski pilot znał płynnie język rosyjski, ale dla tego
    śledztwa był to mało istotny szczegół. Rosjanie błyskawicznie przejęli
    kontrolę nad terenem katastrofy, odnaleźli "czarne skrzynki" oraz -
    takich okazji wywiad nigdy nie przepuści - ogołocili zwłoki wszystkich
    96 martwych pasażerów z rzeczy osobistych, takich jak: bagaże,
    laptopy, nośniki pamięci flash, telefony, dokumenty, wszelkie dane z
    nazwiskami, numerami telefonów i korespondencją, tajne dyplomatyczne i
    wojskowe kody - łup dla rosyjskiego wywiadu.

    Z powodu wagi sprawy w wywiadowczym sensie oraz z potrzeby omamienia
    opinii publicznej kuglarskimi sztuczkami w nadchodzącej grze w
    zaprzeczenia, Putin osobiście mianował się szefem dochodzenia. Mistrz,
    który zna swe rzemiosło.



    Rosjanie tygodniami odwlekali zwrot mniej istotnych dowodów, jednakże
    te o wywiadowczej wartości zatrzymali u siebie. Ciała odesłano do
    Moskwy na "autopsje", w których nie mógł uczestniczyć żaden polski
    personel medyczny. Po raptem sześciu dniach zwrócono telefon
    Prezydenta Kaczyńskiego.



    Funkcjonariusze rosyjskich służb bezpieczeństwa przesłuchiwali
    członków rodzin ofiar, którzy po ciała musieli polecieć do Moskwy.
    Przesłuchania trwały nierzadko godzinami, a warunkiem odzyskania ciał
    było zakończenie przesłuchań. Nie ma najmniejszych dowodów na to, że
    ciała wróciły w komplecie. Odesłano je w zapieczętowanych trumnach,
    których nie pozwolono otworzyć rodzinom. Według polskiego prawa zgodę
    na ekshumację wydaje prokuratura, wszelkie prośby ze strony rodzin są
    odrzucane, zapewne w trosce o nie ranienie uczuć Rosjan.



    Jeśli chodzi o samo dochodzenie, Rosjanie zatrzymali "czarne skrzynki"
    i odmawiają ujawniania jakichkolwiek ustaleń poza stwierdzeniem iż
    może upłynąć nawet rok zanim cokolwiek będzie wiadomo. To w istocie
    może zająć dużo czasu. Putinowska "komisja" prowadząca śledztwo
    potrzebuje go dużo - aby zatarła się pamięć i aby wszystko poukładało
    się zgodnie z rosyjskimi potrzebami odnośnie przyczyny katastrofy.
    Może się zdarzyć, że dochodzenie będzie trwać tak długo jak długo
    trwało przyjęcie odpowiedzialności za Katyń.



    Choć rosyjskie dochodzenie łamie kilka umów - Konwencję Chicagowską,
    która zarządza prowadzeniem dochodzeń międzynarodowych czy dwustronne
    porozumienie z 1993 roku - łamanie umów jest standardową rosyjską
    procedurą działania. Polski przedstawiciel mający kontakt z rosyjskim
    dochodzeniem powiedział "Wiemy co się stało ale Rosjanie zabraniają o
    tym mówić". Wszyscy, nawet średnio rozgarnięci to wiedzą.



    To tylko spiskowa teoria ?



    Spiskowych teorii jest pod dostatkiem. Patrząc na Katyń, zachowanie
    innych krajów mających na koncie podobne zbrodnie, KGB-owska historia
    zamachów, zabójstw, ludobójstw, których celem była eliminacja
    przeciwników, krytyków czy kogokolwiek kto stał się niewygodny - to
    wszystko sprawia, że trudno się dziwić iż Polacy (i nie tylko Polacy)
    widzą w tym wydarzeniu ciężką rosyjską rękę. W latach trzydziestych XX
    wieku zagłodzili prawie 20 milionów Ukraińców, dalsze miliony ich
    własnych obywateli przypłaciły życiem byt ZSRS. Czymże zatem jest
    zabicie pod Smoleńskiem niespełna setki niewygodnych Polaków, którzy
    tak zuchwale dążyli do wyświetlenia prawdy o wojennej zbrodni Rosji ?



    To była również premia za alians Polski z NATO. Środowiska ludzi
    związanych z wywiadem dobrze pamiętają sowieckie sztuczki polegające
    na manipulowaniu sygnałami nawigacyjnymi, które umożliwiały ściąganie
    amerykańskich samolotów wojskowych w przestrzeń powietrzną ZSRS, po to
    by je następnie zestrzelić za "naruszenie świętego Sowieckiego
    terytorium". Nie było problemem zestrzelenie koreańskiego samolotu
    pasażerskiego Boeing 747 i zabicie kilkuset cywili. Rosyjskim
    działaniem w tej chwili będzie kierować chęć jak najszybszego
    zakończenia spraw aby równie szybko zapomniano o tej tragicznej
    uroczystości.



    Katastrofa samolotu unicestwiła najwyższych urzędników, którzy stali
    za działaniami zmierzającymi do ujawnienia dokumentów tajnej policji
    oraz byłych i obecnych jej współpracowników, zarówno polskiej jak i
    sowiecko-rosyjskiej bezpieki. Po śmierci tych ludzi brakuje w Polsce
    najwyższej politycznej osłony dla kontynuowania tego dzieła. To jest
    dokładnie po myśli Putina. Premier Tusk to słaby i podatny manipulacji
    człowiek, który nienawidził zmarłego Prezydenta. Teraz Rosja ma już
    swojego człowieka na miejscu, bez opozycji ze strony silnie
    antykomunistycznego prezydenta.



    W sensie politycznym Rosjanie przewidzieli, że płaszczenie się przed
    nimi (sławny "reset", rezygnacja z tarczy antyrakietowej obiecanej
    Polakom i Czechom, nasze przyzwolenie na napaść na Gruzję i aktywność
    na Ukrainie, błagania o "pomoc" w sprawie Iranu) będzie zielonym
    światłem do tego co się dzieje wokół katastrofy. Doszli do wniosku, że
    nie piśniemy ani słowa - nie mylili się.



    A co, jeżeli w ogóle, może zrobić Ameryka ? Nic. Mamy w bród własnych
    problemów - wojny w Iraku i Afganistanie, katastrofa ekologiczna w
    Zatoce Meksykańskiej, Północna Korea szykująca się do nowej wojny, a w
    kraju - niepokoje spowodowane latynoską inwazją błędnie nazywaną
    "imigracją", upadająca gospodarka i inne polityczne tsunami. Dodatkowo
    argument strategiczny nie jest ekskluzywnie zarezerwowany dla Turcji.
    Czyż Rosja nie pomaga w wojnie z terroryzmem ? To oznacza, że
    amerykańska wściekłość z powodu polskiej katastrofy będzie równie
    pusta i bezzębna jak rosyjskie śledztwo.

    Polacy jednak widzą to wszystko jako Jałtę II, to znaczy jako kolejny
    akt sprzedania. Polska wrze; obamiści mogą myśleć, że to się poukłada
    ale Polacy i reszta Europy Wschodniej wiedzą lepiej. Dla nich jest to
    akt monumentalnej zdrady.



    Życie - tak jak i historia - jest niesprawiedliwe. Polacy są w tej
    samej sytuacji co Ormianie, Somalijczycy, Indianie, Inkowie, Eskimosi
    i inni. Bieżące startegiczne sojusze wypierają wcześniejsze tragedie.
    Ja ignoruję wasze zbrodnie, wy moje. Wina to przepustka.

    Jak telewizyjnym sitcomowym slangu - Nobody Talks, Everybody Walks
    (Nic nie mów, idź dalej).

    I jak w starym kagiebowskim powiedzonku - "to nie wypadek,
    towarzyszu".


  • 2. Data: 2010-06-04 22:02:07
    Temat: Re: towarzysze, to nie wypadek
    Od: " az" <a...@W...gazeta.pl>

    Charlie delta <c...@g...com> napisał(a):

    >
    > Osiemdziesi=EAcioletni S. Eugene Poteat uko=F1czy=B3 The Citadel
    > (ameryka=F1ski college wojskowy w Karolinie Po=B3udniowej) w 1957 roku.
    > Pr

    Charli a ile ty masz lat?
    Przytaczasz opinie 80-letniego skleretyka, wychowanego
    na komisji mckartiego, toż to jest jego
    życiowa rola, wedlug niego, on ma wreszcie nadziej , ze nim
    wyjebie z siebie ostatnie pierdniecie, ktos go zauwazy.
    No i wygral, charli go zauwazył.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 3. Data: 2010-06-04 23:11:14
    Temat: Re: towarzysze, to nie wypadek
    Od: SlawcioD <s...@p...onet.pl>

    az pisze:
    > Charlie delta <c...@g...com> napisał(a):
    >
    >> Osiemdziesi=EAcioletni S. Eugene Poteat uko=F1czy=B3 The Citadel
    >> (ameryka=F1ski college wojskowy w Karolinie Po=B3udniowej) w 1957 roku.
    >> Pr
    >
    > Charli a ile ty masz lat?
    > Przytaczasz opinie 80-letniego skleretyka, wychowanego
    > na komisji mckartiego, toż to jest jego
    > życiowa rola, wedlug niego, on ma wreszcie nadziej , ze nim
    > wyjebie z siebie ostatnie pierdniecie, ktos go zauwazy.
    > No i wygral, charli go zauwazył.
    >
    ktory na pytanie jak leci odpowie swietnie chocby go jebali w dupe...

    pozdrawiam
    SlawcioD

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1