hej,

w hiszpanii bedac doswiadczylem w wielu wypozyczalniach, ze aby wypozyczyc
samochod musialem podac panu za ladą numer karty platniczej (nie
kredytowej). spisali tez date waznosci karty. w roznych wypozyczalniach
roznie to tlumaczyli, a to niby na wypadek zwrotu auta bez paliwa, a to na
wypadek wywiezienia auta za granice. wspominali o 300euro. kaucji w gotowce
nie chcieli. co istotne - cvv wydrapany, wiec nie mieli mozliwosci go
spisac, zapamietac, ale tez o nim nie bylo mowy (ani wczesniej, ani po
zobaczeniu karty). plastiku nie zblizalem, zadnego pinu nie wpisywalem,
tylko pokazalem karte do spisania numerow i tyle. w moim przypadku minal
tydzien i nic nie bylo blokowane.

czy to jakis blef ze strony wielu wypozyczalni (to obstawiam), czy moze
rzeczywiscie moga zablokowac, sciagnac z konta jakas kwote? jak to niby
jest technicznie mozliwe, dysponujac tylko numerem karty? a jesli jest to
mozliwe to jaki limit kwoty wchodzi w gre? jakby co to zadnej zgody na
takie ekscesy, przynajmniej swiadomie, nie podpisywalem.

z tego co czytam to jest to powszechny obyczaj, ale nie natknalem sie na
technikalia.

dzieki.

--
jg