eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiPytanie praktyczne o kredyt hipoteczny › Re: Pytanie praktyczne o kredyt hipoteczny
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.gazeta.pl!not-f
    or-mail
    From: "Tomasz Opalski" <o...@N...gazeta.pl>
    Newsgroups: pl.biznes.banki
    Subject: Re: Pytanie praktyczne o kredyt hipoteczny
    Date: Sat, 30 Aug 2003 16:41:08 +0000 (UTC)
    Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
    Lines: 104
    Message-ID: <biqk34$c97$1@inews.gazeta.pl>
    References: <3...@g...pl> <4...@n...onet.pl>
    <3...@g...pl> <bibiq9$1f3$1@inews.gazeta.pl>
    <3...@g...pl>
    NNTP-Posting-Host: 27-tar-3.acn.waw.pl
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1062261668 12583 172.20.26.235 (30 Aug 2003 16:41:08 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Sat, 30 Aug 2003 16:41:08 +0000 (UTC)
    X-User: okemot
    X-Forwarded-For: 27-tar-3.acn.waw.pl
    X-Remote-IP: 27-tar-3.acn.waw.pl
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.biznes.banki:257557
    [ ukryj nagłówki ]

    > Właśnie - o co chodzi z tą polisą? Babaczka w banku coś mi symulowała,
    > że od momentu przyznania (uruchomienia?) kredytu do momentu finalizacji
    > budowy będę musiał płacić jakieś pieniądze - czy to jest właśnie to
    > ubezpieczenie kredytu, czy też są to odsetki? Dalej symulowała, że
    > pierwsza rata wyniesie mnie tyle to a tyle kapitał + tyle a tyle odsetki
    > + tyle ubezpieczenie. Czy to ubezpieczenie będę płacił do samego końca
    > spłacania rat?

    Ubezpieczenie płacisz do momentu uzyskania tytułu własności do lokalu, czyli
    do czasu kiedy jest możliwe aby nieruchomość stała się zabezpieczeniem
    kredytu. Nie wiem co jest dokładnie takim tytułem w spółdzielni, bo nie
    brałem kredytu pod spółdzielcze, ale budując u developera jest to moment
    założenia księgi wieczystej. Dlatego ważne jest nie tylko kiedy
    mieszkanie/blok zostanie wybudowane i dostaniesz klucze, ale także kiedy
    zostanie notarialnie przekazana na kupującego własność do lokalu i gruntu. Z
    tym niekiedy bywa różnie, bo jeśli developer weźmie kredyt, którego
    zabezpieczeniem jest grunt, to siłą rzeczy nie może go przekazać kupującemu
    bez obciążeń dopóki bank go nie zwolni.
    >
    > No ale w tym banku, w którym byłem (KB) nie było mowy o żadnych
    > negocjacjach. Z wypowiedzi babeczki wynikało, że składam wniosek, a oni
    > łaskawie dadzą kredyt lub też nie. Jak dadzą, to wyznaczą warunki i
    > bierzesz lub wychodzisz. Kiedy mają się odbywać te negocjacje: przed
    > złożeniem wniosku, czy też po jego rozpatrzeniu (jeżeli w ogóle
    > pozytywne)?
    >
    Mi chodziło o negocjacje z budującym. Jeśli chata jest wybudowana, to
    rzeczywiście tak to wygląda. Wpłacasz kwotę minimalną budującemu, bank w
    ustalonym terminie przelewa resztę na konto budującego, odbierasz mieszkanie
    (tu jesli komuś się uda dobrze jest zastrzec sobie że ostatnia, choćby
    nieduża rata jest wpłacana budującemu po odebraniu mieszkania, bo w razie
    wystąpienia usterek budowlanych masz możliwość nacisku na budującego żeby je
    szybko usunęli, bo później bywa z tym różnie).
    Natomiast jesli kupujesz dziurę w ziemi, to zapewne ustalisz ze spółdzielnią
    harmonogram wpłat i ostatnia wpłata nastąpi w momencie planowanego oddania
    mieszkania. Bank nie daje Ci pełnej kwoty. Przynajmniej Pekao nie daje może
    KB tak :^), tylko zgodnie z harmonogramem wpłat przelewa pieniądze
    bezpośrednio na konto budującego. Czytałem o takim przypadku, gdzie w pewnym
    momencie bank nie przelał raty, bo budowa nie posuwała się do przodu. Wtedy
    developer wypowiedział umowę kupującemu z jego winy (brak wpłaty) potrącając
    mu karę z tego tytułu. Tak zwany łatwy szmal.
    Kupno mieszkania to na prawde duży wydatek i warto się do tego solidnie
    przygotować. Jak coś pójdzie nie tak, obie strony w końcu sięgają do umowy i
    zaczyna się jazda. Niestety wtedy najczęściej okazuje się że kupujący nie ma
    żadnych praw, bo umowa została wcześniej odpowiednio "spreparowana" przez
    budującego. Ja kupiłem mieszkanie u developera i w zasadzie poza sprawą
    usuwania usterek przy odbiorze (trzy razy odbierałem hehehe..., w końcu
    robole zobaczyli że na prawdę nie odpuszczę, więc poprawili) nie miałem
    żadnych większych problemów, ale jak sobie uzmysłowiłem co by było gdyby, to
    mam sobie za złe że podszedłem do tego zbyt nieostrożnie. Polecam gazetę
    prawną lub forum na portalu gazeta.pl Nie daj się developerowi.
    >
    > Niestety żaden develper nie zapewni mi takiej ceny jak ta spółdzielnia,
    > w której chcę kupić, ponieważ cena rynkowa w tej okolicy, w której
    > mieszkam jest 25% wyższa, a zamierzam się budować w spółdzielni, w
    > której mieszkam już od 31 lat i znam jej działanie dość dobrze oraz mam
    > zaufanie.
    >
    Pytanie tylko z czego to wynika? Albo developerzy jakich masz w okolicy są
    ponadnormatywnie pazerni, albo cena za metr jaką podaje spółdzielnia jest
    tylko ceną wyjściową - na wabia. Tu proponuję zapytać kogoś kto niedawno
    wybudował mieszkanie z tą spółdzielnią czy później czegoś nie dopłacał.
    Najlepiej kilku osób i to zaufanych. Ludzie niechętnie przyznają się do
    porażek. Nie jest to oczywiście żadne zabezpieczenie. Np. mój developer
    pierwszy etap osiedla zbudował przed terminem, a przy drugim bliźniaczym się
    obsunął, chociaż teoretycznie powinno mu to pójść sprawniej. Tu przerobiłem
    kolejny wątek odbierania mieszkania, bo mu naliczyłem karę za opóźnienie
    którą miałem w umowie. Bywa różnie. Znam osobiście przypadki zarówno osób
    którym się udało korzystnie wybudować mieszkanie ze spółdzielnią za taką cenę
    jaka była w ofercie, ale i takie gdzie przy ostatecznym rozliczeniu
    inwestycji spółdzielnia naliczyła jakąś kosmiczną dopłatę i ludzie kolejne 2
    lata spędzali na wymianie pism i straszenie się sądem. W przypadku developera
    oczywiście też są zagrożenia, ale przy dobrze wynegocjowanej umowie, jesteś w
    stanie uzyskać to co masz w niej zapisane. Oczywiście o ile developer nie
    upadnie, co jest głównym zagrożeniem przy tej formie inwestycji. Z drugiej
    strony spółdzielnia też może upaść.

    Zasadnicza różnica jest też później przy użytkowaniu mieszkania. We
    wspólnocie mieszkaniowej o ile masz odrobinę chęci, jesteś świadomy prawa
    które reguluje ich funkcjonowaniem, jeśli zacznie się coś dziać niedobrego,
    poświęcając trochę czasu możesz mieć wpływ na jej funkcjonowanie. W przypadku
    spółdzielni o ile nie jesteś jej prezesem wpływ masz zerowy. Koszty
    utrzymania mieszkania to podobnie jak kredyt obciążenie finansowe na długie
    lata.
    Życzę Ci aby Twoja spółdzielnia była tak solidna jak mówisz, wybudowała
    mieszkanie w obiecanym terminie i koszcie, ale obawiam się że tak na prawdę
    nie wiesz jaka ta spółdzielnia na prawdę jest. Spróbuj uzyskać wgląd w księgi
    rachunkowe i umowy jakie podpisała spółdzielnia, a przekonasz się jak jest i
    pewnie zmienisz zdanie. Ba! Obstawiam, że za żadne skarby świata takiego
    dostępu nie uzyskasz.
    Jak myślisz. Jesli zarządzanie spółdzielnią to jest takie wymagające,
    niewdzięczne i w dodatku niskopłatne zajęcie jak przedstawiają to prezesi
    spółdzielni, to skąd to ich głębokie przywiązanie do stołków? Skąd ostatnie
    zmiany przeforsowane przez "socjaldemokratów" ograniczające możliwość
    zbiorowego wsytąpienia ze spółdzielni i utworzenia wspólnoty?

    Hmmm... Troszkę sie rozpisałem, ale jak dyskutować, to dyskutować :^)

    Miłego dnia
    Tomek


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1