eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiGrrrrrrrrrr › Re: Grrrrrrrrrr
  • Data: 2005-10-25 07:27:08
    Temat: Re: Grrrrrrrrrr
    Od: "Tomasz Nowicki" <t...@s...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    "Glenn" <g...@b...pl> wrote in message
    news:djja8l$pmu$1@inews.gazeta.pl...

    > Hehehehe - to jest właśnie ten fragment programu PiS, który mnie
    > najbardziej
    > rozbawił :-)
    >

    Ależ słuchajcie - jeśli polityk wierzy, że po dojściu do władzy uporządkuje
    to co jest zabałaganione, wyprostuje pokrętne ścieżki przynajmniej
    największych geszefciarzy i naprawi prawo psute z podziwu godnym zapałem
    przez poprzedników, to przy dobrej ogólnej koniunkturze uda mu się pobudzić
    gospodarkę - niejako automatycznie. A lepiej kręcąca się gospodarka
    wyprodukuje więcej mieszkań - to dość prawdopodobne. Może nie aż 3 miliony i
    może trudno je będzie tak od ręki sprzedać, ale kto tam będzie miał głowę do
    drobiazgów? Budownictwo wszak jest motorem przemysłu.

    Poza tym - pokażcie mi demokratycznego polityka, który nie obiecywał gruszek
    na wierzbie, ale walił ludziom brutalną prawdę w oczy - i wygrał wybory.
    Zwłaszcza, jeśli konkurenci bez żenady sprzedawli kiełbasę wyborczą na
    kilometry i syrenimi śpiewami uwodzili publiczność. To po prostu niemożliwe.
    Dlatego ktoś, kto naprawdę chce wygrać, musi opowiadać mniej lub bardziej
    nieprawdopodobne bajki - wyborcy tego łakną jak dzieci przed snem. A potem
    będzie robił swoje - to znaczy będzie chciał robić to, co uważa za słuszne,
    a zrobi to, co mu się uda przeforsować.

    To tak, jak z reklamami kredytów - nigdzie nie pokazują, jak nieprzyjemnie
    jest puszczać comiesięczny pokaźny przelew, mając przykrą świadomość tego,
    że trzeba to będzie robić jeszcze kilkadziesiąt razy. I nie mówią tego, że
    jak wreszcie spłacisz ten samochód, to praktycznie będzie się nadawał do
    wymiany.

    Nasz świat jest światem opowieści - kto lepiej wykorzystuje narrativum, ten
    skuteczniej mami tłumy - niezależnie czy obiektywnie ma rację.

    Tusk przepierdzielił na własne życzenie - bardzo ładnie podsumowuje to duży
    reportaż w ostatnim Newsweeku - przekonywał już przekonanych, pomijał całe
    olbrzymie grupy wyborców (do których cierpliwie docierał Kaczyński),
    właściwie Polska B zna Tuska jedynie z mediów, a to akurat Polska B najmniej
    mediom wierzy. Dodajmy nieprofesjonalnie prowadzoną kampanię - bałagan
    organizacyjny, prowizorki, wieczne spóźnienia, widoczne na ekranie tv
    stopniowe pogarszanie się nastroju i zmęczenia - marny ma wizerunek człowiek
    młodszy o pokolenie od swego, z lekka już przecież poddziadziałego rywala,
    jeśli wygląda na mniej energicznego, mniej wytrzymałego i smutniejszego
    człowieka. Nikt nie będzie stawiał na słabeuszy. A Kaczyński miał kampanię
    profesjonalnie dopietą na ostatni guzik, szalał po Polsce jak kot po
    walerianie, wyglądał o wiele lepiej niż w rzeczywistości - zawsze świeży,
    zawsze aktywny, zawsze przygotowany.Kamiński z Bielanem spisali się
    znakomicie. Summa sumarum kampania to test wytrzymałości i odporności
    psychicznej kandydata i jego zdolności organizacyjnych - umiejętności doboru
    skutecznych współpracowników i kierowania nimi w sytuacji przewlekłego
    stresu. Kaczyński pokazał, że to potrafi - Tusk, że jest w tym gorszy. No i
    to mistrzowskie posunięcie z dziadkiem-wehrmachtowcem. Każdy wie, że ani
    Tusk temu nie winien, ani dziadek nie miał się czego wstydzić, a Kurski
    tylko grzecznie zapytał, czego Tusk się wstydzi. Ale wtedy ludziom otworzyły
    się oczy, że prezydent pochodzi z rodziny o niecałkiem polskich korzeniach -
    częściwo zniemczonej lub niemieckiej. Żaden to w końcu grzech - ale ludzie
    pamiętający wojnę na Tuska już w większości nie zagłosowali. Poza tym
    najwyraźniej sztabowcy Tuska nie wiedzieli, jak zneutralizować ten cios i
    niepotrzebnie pozwolili mediom rozdmuchać sprawę. A i media strzeliły sobie
    w stopę - rozpaczliwy giewałt, jaki się natychmiast podniósł w tej sprawie
    tylko zwrócił uwagę nieuważnych i przekonał nieufnych, że coś jest na
    rzeczy.
    Efekt tego widzimy na słupkach wykresów.W sztabie Kaczyńskiego zapewne
    zaśmiewali się do rozpuku - nasi dziennikarze jednak są w dużej mierze
    zwykłymi nadętymi debilami i w tej kampanii nieraz to dowodnie wykazali. Tak
    strasznie im zależało na wybieleniu Tuska, że wszystko spieprzyli.

    Tak więc to nie poglądy kandydatów (dość mętne i niekonsekwentne, trzeba
    przyznać) ale zręczna socjotechnika i błędy mediów w głównej mierze
    zadecydowały o wyniku wyborów - takie jest moje zdanie

    T.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1