eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › Frustracje starych klientów
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 2

  • 1. Data: 2002-09-22 21:57:54
    Temat: Frustracje starych klientów
    Od: "minik" <m...@m...net>

    "Zagraniczne banki są bardziej rygorystyczne w ocenie ryzyka kredytowego

    Frustracje starych klientów
    ELIZA WIĘCŁAW

    Wejście zagranicznego inwestora do polskiego banku rodzi niezadowolenie
    wśród klientów korporacyjnych. Bardzo nie lubią oni gdy zmieniają się
    procedury obsługi. Szczególnie są niezadowoleni, gdy bank żąda od nich
    dodatkowych dokumentów, szczegółowych raportów dotyczących działalności
    firmy. A tak zwykle się dzieje, gdy zagraniczny bank przejmuje kontrolę nad
    krajowym.


    - Zmiana właściciela może być szczególnie uciążliwa dla klientów, którzy
    korzystają z różnorakich produktów kredytowych - mówi Marek Kulczycki,
    prezes Deutsche Bank 24, a wcześniej szef Pierwszego Polsko-Amerykańskiego
    Banku (PPAB), w który zainwestowała belgijska grupa Fortis. - Zachodnie
    banki mają zupełnie inne zasady oceny ryzyka kredytowego. Są one bardziej
    rygorystyczne.

    Większe rezerwy

    W lipcu 2000 r., po przejęciu PPAB przez Fortis, zarząd banku zapowiedział
    jego reorganizację. Jej elementami miało być m.in. stworzenie sieci placówek
    do obsługi zamożnych klientów indywidualnych oraz dostosowanie struktur i
    procedur w pionie kredytowym, tak aby dostosować je do standardów
    obowiązujących u głównego właściciela. Skutki reorganizacji były widoczne
    kilka miesięcy później. We wrześniu 2000 r. zarząd Fortis Bank Polska
    obniżył prognozowany wynik finansowy netto z 38 mln do 23 mln zł. Głównym
    powodem było utworzenie dodatkowych rezerw według zasad belgijskich, które
    są bardziej restrykcyjne od polskich przepisów. W dużo większej mierze
    uwzględniają sytuację kredytowanej firmy, jej wyniki oraz dotychczasową
    historię.

    Podobnych zmian, jeśli chodzi o ocenę ryzyka kredytowego, dokonał UniCredito
    Italiano po kupieniu pakietu akcji Pekao SA oraz Citibank po przejęciu
    kontroli nad Bankiem Handlowym.

    W jaki sposób te zmiany dotyczą przedsiębiorstw-klientów? Po pierwsze, banki
    żądały nowych dokumentów. Po drugie, nie wszyscy klienci mogli liczyć na
    finansowanie. Restrykcyjna ocena sprawiała, że nie każdy nadawał się na
    kredytobiorcę.

    Za dużo biurokracji

    - Jestem klientem Banku Handlowego od 10 lat. Współpraca układała nam się
    całkiem dobrze. Kilka miesięcy temu po raz pierwszy pomyślałam, że nadszedł
    czas zmienić bank. Od kilku tygodni przeglądam oferty konkurencji - mówi
    właściciel firmy z branży tekstylnej. - Nie mam zastrzeżeń do pracy osób,
    które bezpośrednio zajmują się obsługą firmy. Nie mogę za to zrozumieć
    niektórych decyzji władz banku.

    Nasz rozmówca twierdzi, że zmieniły się mechanizmy zabezpieczania kredytów.
    Bank żąda m.in. miesięcznych raportów sprzedaży, informacji, ile pieniędzy
    winni są firmie jej kontrahenci, ile towaru jest w magazynach. - Rozmawiam z
    moimi kolegami i wiem, że ta "biurokracja" nie jest tak daleko posunięta w
    innych bankach - twierdzi właściciel firmy. - Nowe wymogi banku sprawiają,
    że potrzebuję dodatkowego pracownika tylko do kontaktów z bankiem.

    Nasz rozmówca zdziwiony jest zachowaniem pracowników Banku Handlowego. - Oni
    nie identyfikują się już z firmą. Sami twierdzą, że postąpiliby inaczej,
    gdyby nie wytyczne ich szefów - opowiada nasz czytelnik.

    Dyrektor finansowy przedsiębiorstwa, które od blisko 15 lat korzysta z usług
    Banku Handlowego, jest rozgoryczony obsługą. - Za każdym razem pracownicy
    dają nam do zrozumienia, że jesteśmy małym klientem wielkiego banku - żali
    się.

    Skarży się też na bardziej skomplikowane procedury - Trzeba przynosić sterty
    dokumentów. I nie liczy się już to, że jesteśmy stałym klientem - wyjaśnia.

    Bez stoczni i zbrojeniówki

    - Citibank ma kompletnie odmienne procedury i standardy obsługi niż Bank
    Handlowy - mówi były pracownik BH. - Jeśli weźmiemy pod uwagę system
    wczesnego ostrzegania (system, który ostrzega bank, że w danej firmie dzieje
    się coś niedobrego), to w Citibank był dużo bardziej rozbudowany, niż w
    Banku Handlowym przed fuzją. Klienci na pewno tę zmianę odczuli. Amerykanie
    weszli do Handlowego i stwierdzili, że oni pewnych transakcji nie zawierają.
    Odmawiali nawet stałym klientom. Tłumaczyli, że taka strategia jest na całym
    świecie.

    - Zmieniło się podejście do oceny ryzyka kredytowego - przyznaje Iwona
    Ryniewicz, rzecznik prasowy Banku Handlowego. - Mimo to rośnie liczba
    klientów w segmencie małych i średnich przedsiębiorstw. Nasze zaangażowanie
    w tej grupie firm liczone w aktywach wzrosło od początku roku o 14 proc.

    Jak twierdzi nasz rozmówca, Citibank nie chciał być zaangażowany w branżach,
    które uważał za ryzykowne i konsekwentnie zmniejszał liczbę klientów.
    Podobnie się działo, jeśli Amerykanie uznali, że Bank Handlowy ma zbyt duże
    zaangażowanie w nieodpowiednią branżę.

    Bank Handlowy po wejściu Citibanku wycofał się z przemysłu stoczniowego i
    zbrojeniówki. Bank Śląski, gdy kontrolę nad nim przejął ING, zrezygnował z
    obsługi klientów z przemysłu górniczego.

    - Przy przejęciu krajowego banku przez zagraniczny, zmiany standardów są
    bardzo bolesne dla klientów polskiej spółki. Przy fuzji polskich banków
    zmiany te nie są aż tak bardzo dotkliwe. Procedury dwóch polskich banków na
    pewno będą się różnić, ale nie tak, jak standardy polskiego i amerykańskiego
    banku. Dlatego klienci nie odczuli tak boleśnie łączenia się PBK i BPH czy
    też WBK i Banku Zachodniego - wyjaśnia były pracownik Banku Handlowego."

    http://www.rp.pl/gazeta/wydanie_020921/ekonomia/ekon
    omia_a_7.html



  • 2. Data: 2002-09-23 05:23:24
    Temat: Re: Frustracje starych klientów
    Od: "Grzegorz" <g...@p...onet.pl>

    Potwierdza się teza, że inwestor zagraniczny ma w nosie utrzymanie przejętych banków.
    Jesli przy tym może zaszkodzić polskim przedsiębiorstwom, to tym lepiej. W końcu o to
    chodzi, żeby ułatwić wejście na rynek firmom z kraju z którego pochodzi przejmujący
    bank.
    A i informacje na temat firm składających comiesieczne zestawienie obrotów, zapasów
    magazynowych przydadzą się rodzimej firmie do wejścia na nasz rynek.
    Przykładem jest pekao z jego "kabinami" i coraz częstsze przypadki wymówienia kredytu
    tuż
    przed końcem inwestycji.
    Sam miód. Dobrze, że są jeszcze banki spółdzielcze ;-(
    Grzegorz

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1