eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAnalizy i komentarze › Euro wciąż szuka dna

Euro wciąż szuka dna

2005-06-02 14:11

W środę na rynek trafiła kolejna porcja ważnych danych makroekonomicznych. W maju produkcyjna cześć gospodarki poszczególnych krajów i całej Unii Europejskiej rozwijała się jeszcze wolniej niż w kwietniu. Indeksy PMI pozostały pod poziomem 50 pkt, odgraniczającym rozwój od recesji, dodatkowo spadły mocniej niż prognozowano. To nie mogło pomóc europejskiej walucie, która po krótkiej korekcie znowu zaczęła tracić.

Przeczytaj także: Nerwowy początek tygodnia na rynkach wschodzących

Zaszkodziła jej również publikacja "Sterna", który twierdzi, że minister finansów Niemiec Hans Eichel i prezes Bundesbanku Axel Weber wymienili poglądy w sprawie możliwego rozpadu Europejskiej Unii Monetarnej, a niższa izba niemieckiego parlamentu zamówiła opinię prawną na temat możliwego rozpadu EMU, a także prawa jednego z członków do rezygnacji z euro. Co prawda rzecznik ministerstwa stwierdził, że Eichel nie będzie odpowiadał na tak "absurdalne" spekulacje, ale takie dyskusje dodatkowo dolały oliwy do ognia.

Czekano potem na dane makro z USA, ale reakcja na nie była co najmniej dziwna. Kwietniowe wydatki na konstrukcje budowlane wzrosły trochę mniej niż prognozowano, ale jednak wzrosły, więc inwestorzy byli zadowoleni. Prawdziwy problem zaczął się po publikacji indeksu ISM pokazującego sytuację w sektorze produkcyjnym. Kolejny, ósmy raz z rzędu, indeks spadł i to do poziomu 51,4 pkt, czyli niewiele wyższego od 50 pkt, poniżej którego zaczyna się już recesja. Subindeks zatrudnienia spadł do 48,8 pkt, z czego wynika, że rynek pracy się kurczy (słabo to wróży piątkowym danym o rynku pracy). Spadł też bardzo mocno subindeks cenowy (z 71 do 58 pkt) – ceny rosną, ale nie tak szybko jak jeszcze miesiąc temu. Jak poszczególne rynki zareagowały na te dane? Dolar po złych wynikach powinien tracić i rzeczywiście tak się stało, ale trwało to godzinę. Potem amerykańska waluta nadal się wzmacniała. Byki są jeszcze zbyt przerażone, żeby nawet na niezwykle wyprzedanym rynku, wyraźniej podnieść EUR/USD. Raczej nie jest to wynik referendum w Holandii. Jego wynik nie był żadną niespodzianką. Rynek obligacji zareagował gwałtownie i we właściwym kierunku – rentowność obligacji mocno spadła. To jednak powinno dolarowi szkodzić, a tak się nie dzieje (na razie). Rynkowi obligacji (spadek rentowności oznacza, że wzrosły ceny) pomógł prezes Fed w Dallas Richard Fisher, który zasugerował, że zbliża się koniec cyklu podwyżek stóp procentowych. Pewnie tak będzie i w czerwcu zobaczymy ostatnią podwyżkę, po której nastąpi dłuższa przerwa. Jednak czy wyhamowanie podwyżek stóp pomoże zwalniającej gospodarce? Nie pomoże, a zwalniająca gospodarka to niższe zyski spółek.

W takiej sytuacji rynek akcji powinien skierować się na południe, a tymczasem ruszył ostro na północ uznając, że mała inflacja pomoże rynkowi akcji. Taie podejście można zobaczyć tylko w końcowych fazach wzrostu, przed większą korektą. Rezygnacja nielubianego Williama Donaldsona, szefa SEC (odpowiednik KPWiG) dodatkowo pomogła bykom. Przez długi czas rynkowi nie przeszkadzało nawet to, że gwałtownie drożała ropa (nawet o 5 proc.). Rozpoczyna się sezon wakacyjny, kiedy to Amerykanie zużywają dużo paliw, a rafinerie mają problemy techniczne. Nic dziwnego, że drożały akcje w sektorze petrochemicznym, ale to, że podobnie było w sektorze sprzedaży detalicznej było zupełną aberracją. Od dawna mówi się, że wzrost cen paliw zubaża konsumentów szkodząc tym samym gospodarce. W środę to nie działało – indeksy wzrosły, a byki ciągle są górą.

W czwartek Europejski Bank Centralny podejmie decyzję o poziomie stóp procentowych w strefie euro. Nie będzie to jednak wielkie wydarzenie, ponieważ stopy pozostaną na poziomie 2 proc. Trochę emocji może wzbudzić konferencja Jean-Claude Trichet, prezesa ECB. Gracze jak zwykle będą czekali na jakieś wyraźniejsze ustosunkowanie się banku do problemu inflacji. Zapewne niewiele się jednak dowiedzą, ale gdyby powiedziano coś o wzroście inflacji to powinno pomóc euro. Amerykańskie dane o ilości noworejestrowanych bezrobotnych i raport Challengera o planowanych zwolnieniach mogą mieć większe niż zwykle znaczenie, bo czekamy na piątkowe dane z rynku pracy. Mimo, że jest to raport z maja to jednak rynek zareaguje tak, jakby nie tylko raport Challengera, ale i tygodniowe dane stanowiły przesłankę do stawiania prognozy odnośnie danych miesięcznych. Opublikowane zostaną również raporty o wydajność pracy w pierwszym kwartale i o kwietniowych zamówieniach fabrycznych. Im wyższa wydajność pracy tym lepiej dla inflacji, ale tym gorsze mogą być dane o zatrudnieniu. W tej sytuacji bez względu na to, co rzeczywiście zobaczymy reakcja będzie przytłumiona. Jeśli chodzi o zamówienia fabryczne to prognozowany jest spory wzrost i to już powinno być w cenach. Dane gorsze zaszkodziłyby akcjom i dolarowi. Ostatni z całej serii będzie raport o tygodniowej zmianie zapasów paliw, bo został on przełożony ze środy na czwartek. Ropa ostatnio drożeje, a zaczyna się już sezon wakacyjny. W tej sytuacji słabe dane wywołałyby duży wzrost ceny, co powinno zaszkodzić akcjom.

Na rynku walutowym EUR/USD przebywa pod linią trzyletniego trendu. Przełamał też w dół poziom 1,2750 USD do euro tworząc podwójny szczyt z zakresem spadku przynajmniej do 1,19 USD. Opór jest na połowie czarnej świecy na 1,2390 USD. Rynek jest niezwykle wyprzedany i czeka na korektę.

Dane makro popsuły nastroje na polskich rynkach

W środę złoty zaczął dzień od wzmocnienia. Zapewne gracze doszli do wniosku, że już odchorował złe dane makro opublikowane we wtorek. Niewątpliwie pomagało oczekiwanie na obniżkę stóp procentowych, co podnosiło ceny obligacji. Z czasem jednak złoty znowu zaczął tracić do dolara. Do euro zmiany były jednak nieznaczne. Nie pomogła bardzo udana aukcja obligacji. W drugiej części dnia duży spadek rentowności obligacji w USA naszej walucie pomógł odzyskać siły. Złoty praktycznie nie zmienił się do dolara i wyraźnie umocnił do euro. Czekajmy na korektę na EUR/USD – wtedy złoty powinien zacząć się wzmacniać. Jest szansa, że po referendach we Francji i Holandii, po dzisiejszych danych makro taka korekta może się zacząć.

WGPW rozpoczęła sesję spadkiem, ale nie widać było nerwowości. Najbardziej ucierpiały spółki, które mogą stracić z powodu zwolnienia gospodarczego, czyli Agora i sektor oprogramowania. Jednak obrót był duży, a spadek niewielki. To znaczy, że popyt bardzo wysoko kupuje akcje, a to jest dobra informacja dla byków. Po środowej sesji w USA jest szansa na dobry początek, ale indeksy w Eurolandzie i NASDAQ są niezwykle wykupione i za chwilę powinna zacząć się korekta, a środowe wzrosty były naprawdę mało sensowne. W tej sytuacji najlepiej byłoby na chwilę stanąć z boku.

EUR/PLN opuścił roczny kanał trendu i utworzył formację podwójnego dna, która często zmienia trend. Powinno to dać osłabienie nawet do 4,40 PLN. Opór jest na 4,294 zł. Wsparcie jest na 4,0900 PLN. Dolar po pokonaniu rocznej linię trendu wybił się z formacji prowzrostowej flagi, co powinno dać wzrost nawet do 3,500 PLN. Opór jest na 3,4290 PLN. Wsparcie jest na 3,3450 PLN.

oprac. : Piotr Kuczyński / WGI Dom Maklerski WGI Dom Maklerski

Więcej na ten temat: kursy walut, euro, dolar, złoty, komentarz finansowy
Złoty łapie oddech

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: