Piotr Zawadzki napisał:
> Kilka _miesięcy_ temu (jakoś tak w grudniu, już nie pamiętam dokłądnie
> dnia, bo dawno było) złożyłem via Internet wniosek o otwarcie OKO razem
> z dostępem internetowym. Następnego dnia po rejestracji zatelefonowała
> do mnie konsultantka aby potwierdzić dane etc. Zapowiedziała też, że w
> ciągu tygodnia ktoś do mnie zatelefonuje ponownie aby dać znać, że umowa
> już na mnie czeka (zażyczyłem sobie odebrać ją osobiście w wyznaczonym
> oddziale, zamiast czekać na przesyłkę pocztową, ponieważ uznałem, że tak
> będzie szybciej). Jako że w ciagu tygodnia nie zgłosił się do mnie nikt
> z ING, poszedłem do wybranego oddziału skąd zostałem odprawiony z
> kwitkiem (nie było umowy, nikt nic nie wiedział na jej temat).
> Odpuściłem sobie zatem ten bank, logicznie wnioskując, że nie mogę
> powierzyć swoich pieniędzy instytucji, która nie potrafi sobie poradzić
> z prostym podpisaniem umowy.

Miałem taką samą sytuację. Wypełniłem przez Internet wniosek o otwarcie
OKO, potem zadzwoniła pani z centrali - potwierdziła dane i kazała
czekać. W ciągu tygodnia mieli oddzwonić z oddziału, w którym chciałem
podpisać osobiście umowę. Czekałem tydzień, drugi, trzeci aż w końcu mi
się znudziło czekanie - napisałem e-mailem skargę na adres w centrali
ING i następnego dnia po wysłaniu maila zadzwonili do mnie z oddziału, z
przeprosinami. Podpisałem umowę i w ramach przeprosin dostałem firmowy
gadżet ING (nie, nie był to długopis ;-) Swego czasu Amra opisał mój
przypadek w swoim serwisie. ;-)

> Żeby było śmieszniej, dzisiaj dostałem (papierową, z adresem imiennym)
> reklamę różnych usług banowych ING (konto z lwem czy coś w tym stylu -
> nie chcało mi się czytać szczegółów), z pismem przewodnim zaczynającym
> się od słów (cytuję z pamięci): "Dziękujemy Panu za korzystanie z
> naszych usług i powierzenie nam swoich finansów...".
> No comments.

Też dostałem. Kilka dni temu - pocztą. Ale już jako ich klient po
podpisaniu umowy :)

K.