eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAnalizy i komentarze › Przegrana konstytucji UE osłabia euro

Przegrana konstytucji UE osłabia euro

2005-06-07 13:33

Przeczytaj także: Spokój na polskim rynku finansowym


W krajach, które mają kłopoty gospodarcze jak na dłoni widoczny jest też inny problem. Przyjęcie euro oddaje dwa narzędzia polityki gospodarczej (możliwości ustalania stóp procentowych i kursu walutowego) w ręce ponadnarodowego banku centralnego (EBC), który podejmuje decyzje dobre dla całej strefy euro, ale niekoniecznie dla poszczególnych krajów z tej strefy. Jeśli jednak polityka banku nie pozwala na utrzymanie konkurencyjności gospodarki danego kraju, cierpi wówczas jego rynek pracy. W tym kontekście można nawet mówić o „spiskowej teorii dziejów”, bo osłabienie euro do dolara o ponad 10 proc. (od szczytu wszech czasów) uważane jest za równoznaczne cięciu stóp o około 50 pb. Skoro EBC nie chciał ulec politycznej presji na obcięcie stóp procentowych, to politycy mogli nabrać ochoty na osłabienie waluty metodą przecieków kontrolowanych. Mam nadzieję, że to nie jest ten właśnie przypadek, bo takie zabawy z rynkiem bardzo często kończą się źle, a za duże osłabienie euro byłoby dla gospodarki niekorzystne.

Mocne euro rzeczywiście generalnie szkodzi eksportowi, ale nie więcej niż szkodziłaby mocna marka czy lir. Poza tym broni jednak gospodarki przed inflacją. Wystarczy spojrzeć na rynek ropy, żeby zobaczyć, że mimo gwałtownych zmian w obrazie technicznym rynku nic się nie zmieniło. Podwójne dno z lat 1986 – 1999 sygnalizuje, że cena tego surowca powinna sięgnąć przynajmniej poziomu 70 USD. Kraje strefy euro, nawet wtedy, kiedy euro kosztowało 1,36 USD twierdziły, że droga ropa szkodzi ich gospodarce. Przy cenie baryłki 55 USD w Eurolandzie płaciłoby się wtedy nieco ponad 40 euro za baryłkę. Jeśli euro będzie traciło to i koszty wzrosną. Na przykład przy kursie 1,20 USD za baryłkę kosztująca 55 USD zapłaciłoby się o ponad 13 proc. drożej. Oczywiście z innymi surowcami (kwotowane są w dolarach) jest bardzo podobnie. Gdyby nie było silnego euro to inflacja byłaby dużo wyższa, a w związku z tym Europejski Bank Centralny musiałby znacznie podnieść stopy. Wynikiem byłoby dobicie i tak niezbyt silnej gospodarki europejskiej i zanurzenie się w stagflacji, albo nawet recesji.

Korzyści z powstania jednolitej, europejskiej waluty jest dużo więcej niż problemów z tego wynikających. Szczególnie dużo pożytku przynosi to szeroko rozumianemu biznesowi i rynkom finansowym. Dlatego też takie nietrafione pomysły jak ten włoskiego ministra pracy i polityki socjalnej po prostu nie mają szans na realizację. Jednak problem nie tkwi w tym, co mówi Jean-Claude Trichet, a w tym, co myślą uczestnicy rynku. Na rynkach finansowych niepewność i zaniepokojenie to zawsze broń „niedźwiedzi”. Obecnie „niedźwiedzi” na rynku EUR/USD. Nie ulega jednak wątpliwości, że z czasem (może już podczas szczytu Unii w połowie czerwca politycy coś wymyślą) zaufanie do euro wróci, a dolar znów ucierpi z powodu dużego deficytu handlowego (wzmacniający się dolar dodatkowo go zwiększy) i budżetowego.

Kurs EUR/PLN w okresie 15 lutego 2004 - 6 czerwca 2005 r.

Co dalej z euro

Skoro jestem takim „eurooptymistą” pozostaje zapytać dlaczego uważam, że reakcje na wynik referendum umacniają polskich przeciwników euro. Dlatego, że dają im niesamowitą broń do ręki. Jeśli chce się mówić o inflacji to wskazuje się na Holandię, jeśli o skutkach rezygnacji z narzędzi polityki gospodarczej to na Włochy i Niemcy. Obecnie niewiele znaczy to, że Polacy popierają wejście do strefy euro i że popiera je Platforma Obywatelska. Nawiasem mówiąc wybranie pani Henryki Bochniarz jako swojego kandydata i wpisanie na pierwszym miejscu programu podatku liniowego czyni z Partii Demokratycznej kopię Platformy Obywatelskiej (kopię, która nie chce lustracji), co będzie odbierało PO głosy, ale nie pomoże we prowadzeniu PD do Sejmu. I nie chodzi tu wcale o cechy kandydatki, która jest przecież bardzo ceniona w kręgach biznesu i finansów, tylko o to, że jest symbolem dużego kapitału niezbyt przecież lubianego przez szerokie rzesze wyborców.

Przeciwnicy euro będą mieli w nowym Sejmie dużą przewagę, a w razie czego wykorzystają pomysł Roberto Maroniego i spróbują ogłosić referendum. Mają na tyle konkretne argumenty, że jego wynik będzie łatwy do przewidzenia. Obawiam się, że reakcje polityków na przegrane referendum na długo oddaliło perspektywy wejścia Polski do strefy euro i nie bardzo wiem, co miałoby ten stan rzeczy zmienić. Myślę również, że nie wszyscy jeszcze to rozumieją, a z pewnością nie rozumie tego większość inwestorów zagranicznych.

poprzednia  

1 2

oprac. : Piotr Kuczyński / WGI Dom Maklerski WGI Dom Maklerski

Rekordy złotego

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: