Hossa na emerging markets zakończona?
2008-03-13 11:58
Przeczytaj także: Styczniowy bilans handlowy USA korzystny
Od dłuższego czasu to twarde dane w największym stopniu rzutowały na notowania, ale właśnie we wtorek inwestorzy wykazali ogromną wiarę w lepszą przyszłość. Nadzieje mają to do siebie, że nie zawsze znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. To jest obecnie poważne ryzyko, że podobnie jak przy poprzednich działaniach, skuteczność Rezerwy Federalnej będzie ograniczona. W samym zachowaniu giełd uderzało bezkrytyczne podejście. Można byłoby sobie wyobrazić, że po okresie trwalszych spadków kursów, inwestorzy z większą rezerwą będą przyjmować wszelkie pomysły. To dawałoby większe szanse na zbudowanie podwalin pod trwalszy wzrost. A tak wtorkowy wzrost wygląda na emocjonalną reakcję na zaskakującą decyzję Rezerwy Federalnej.Tak czy inaczej, doprowadziła ona do powrotu S&P 500 ponad styczniowy dołek. To dobry znak na przyszłość, choć trudno już dziś przesądzać o powrocie trendu zwyżkowego. Podobnie jest u nas. Co prawda WIG przedostał się ponad 47,3 tys. pkt i tym samym anulował ważny sygnał sprzedaży, jaki niedawno powstał. Zastrzeżenia mogła budzić aktywność inwestorów oraz szerokość wzrostu, ale w sumie to zachowanie kursu jest najważniejsze.
Zaskakującą konsekwencją działania Fed jest zwyżka stawek na rynku międzybankowym w Eurolandzie. Odzwierciedla to z jednej strony malejące oczekiwania na cięcia stóp procentowych, z drugiej strony, ostrzega przed powracającym kłopotem z płynnością na rynkach finansowych. Pamiętajmy, że również europejskie banki są zainfekowane wirusem związanym z załamaniem na rynku kredytów hipotecznych w USA i ponoszą związane z tym straty.
Po tym, jak we wtorek S&P 500 przebił się znów ponad styczniowy dołek, przestrzegaliśmy przed wyciąganiem zbyt pochodnych wniosków z tego pozytywnego faktu. W ostatnim czasie kilka takich mylnych sygnałów anulujących wcześniejsze pesymistyczne wskazówki mieliśmy, ale nie odwracały one biegu zdarzeń. Przebieg wczorajszej sesji przestrzega przed tym, że teraz może być podobnie. Euforia, jaka zagościła we wtorek, znów ustąpiła miejsca strachowi. Wiązał się z rosnącymi cenami surowców. Wydaje się przy tym jednak, że tłumaczenie wczorajszego spadku jedynie drożejącymi surowcami wypacza obraz. Po prostu, inwestorzy mają teraz takie nastawienie, że nie chcą kupować gruszek na wierzbie, a skupiają się na faktach. A te wciąż przemawiają przeciwko akcjom.
Martwi coraz bardziej sytuacja na rynkach azjatyckich. Kolejny raz w ostatnich dniach przetoczyła się przez nie ostra wyprzedaż, co ewidentnie pokazuje, że w umysłach inwestorów problemy amerykańskiej gospodarki coraz bardziej przenoszą się w inne części świata. Takie nastawienie potwierdzała wczorajsza ankieta Bloomberga, wskazująca na pogarszające się postrzeganie perspektyw światowej gospodarki. Szczególnie dotyczy to Azji. Ta zaś jest jednym z kluczowych regionów dla obrazu wszystkich rynków wschodzących.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander
Przeczytaj także
-
Rynki akcji: obawy o Hiszpanię szkodzą
-
Chińska gospodarka - rośnie ryzyko przegrzania
-
Indeks ZEW - większy spadek niż oczekiwano
-
Giełda USA - sektor finansowy motorem wzrostów
-
Spada inflacja w Polsce
-
Rynki akcji: optymizm zwiększa ryzyko korekty
-
Bezrobocie w USA nadal bez zmian
-
Indeks S&P 500 może wzrosnąć w 2010r. o 35%
-
GPW: notowania WIG20 spadły o 2,54%