eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankibank BPH jest chyba najlepszy, co wy na to? › Re: bank BPH jest chyba najlepszy, co wy na to? [długawa odpowiedź]
  • Data: 2004-05-14 16:40:38
    Temat: Re: bank BPH jest chyba najlepszy, co wy na to? [długawa odpowiedź]
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik <c...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:3d09.00000fb6.40a376ef@newsgate.onet.pl...
    > nie mam z nim żadnych problemów. bankowość internetowa dzisła bardzo
    dobrze,
    > obsługa klienta jest bardzo sprawna.

    Nie wywołuj wilka z lasu! Mam konto w tym banku od wielu lat. Ale o braku
    problemów, to raczej bym nie pisał. Pomimo tego, że moje oczekiwania w
    stosunku do nich są stosunkowo niskie. Większość rzeczy robię przez
    internet i wizyty w banku ograniczam do dokonywania wpłat gotówkowych oraz
    koniecznych operacji związanych z kartami (od kilku lat nie może przejść
    to bezproblemowo). Ale lista grzechów jest długawa:

    Po pierwsze w ciągu ostatnich kilku lat obsługa wydawania kart płatniczy
    została doprowadzona do absurdu. Podobno drukują je w Szwajcarii czy
    Austrii. Ale ja jestem skłonny uważać, że najprawdopodobniej gdzieś na
    antypodach i w dodatku zamiast to wysłać normalnie pocztą, to wysyłają
    karawaną. Regularnie nowo wydane karty oraz te z przedłużenia ważności
    przychodzą do mnie z ponad miesięcznym opóźnieniem. Ostatnio złakomiłem
    się na kartę kredytową i wcześniej dostałem wyciąg z operacji kartą (saldo
    oczywiście 0,00 zł) niż sama kartę. Ta pierwsza jest darmowa, więc nie ma
    sprawy. No ale kolejna jest płatna, a to oznacza, że 1/12 kwoty płacę za
    to, by BPH mogło sobie kartę wprowadzić do systemu, bo używać jej w żaden
    sposób nie można, skoro jej nie ma.

    Po drugie na stanowiskach obsługi klientów następuje ciągła rotacja kadr.
    Ponieważ mam konto w tym banku od wielu lat, a dodatkowo z racji mojego
    zawodu cokolwiek się w procedurach banku orientuję, to dochodzi do
    absurdu, że ja znam lepiej procedury, niż pracownicy banku. Kuriozalny
    przypadek sprzed kilku lat, to żądanie przez pracownika, bym sfałszował
    podpis mojej mamy. Mama zmarła. Po przeprowadzeniu stosownej procedury
    sądowej oraz skarbowej i upływie ładnych paru miesięcy z kwitami
    stanowiącymi, że mogę pobrać pieniądze z należącego do niej rachunku
    przyszedłem do banku. Na początku pracownik zażądał, bym mu podał numer
    dowodu mamy. Oświadczyłem mu, że nie pamiętam, a zresztą nie ma to
    większego znaczenia, bo przecież mama nie żyje od roku. Wówczas on
    oświadczył, że nie ma sprawy, bo on ten numer ma komputerze. To mnie
    zdziwiło tylko nieznacznie. No ale zagotowało mnie, gdy pan wydrukował
    dowód wypłaty na imię i nazwisko zmarłej i przyniósł mi kartę wzorów
    podpisu, bym mógł złożyć właściwy podpis podobny do jej podpisu. Na lekką
    sugestię, że to fałszowanie podpisu i sam siebie musiał bym zamknąć
    pracownik jakoś nie zareagował. Nadal obstawał przy tym, że tak musi być,
    bo "inaczej system nie puszcza". Dopiero wezwanie kierownika zmiany
    spowodował, że system puścił, bo jeszcze kilku pracowników z sąsiednich
    stanowisk uparcie mnie przekonywało, że przecież biorę pieniądze z konta
    mamy, to co w tym dziwnego, ze mam się za nią podpisać. Pomniejszych
    absurdów mi się wyliczać nie chce, bo to nie ma sensu. Podobno te osoby są
    zatrudniane na jakiś tam ćwiartkach etatu na kilka miesięcy i nikt dłużej
    nie chce siedzieć i stąd taka kołomyja, ale tego nie sprawdzałem.

    Po trzecie bankowi zdarzyła się ostatnio bardzo nieprzyjemna wpadka
    polegająca na wprowadzeniu "ubezpieczenia" kart płatniczych cichaczem. Nie
    było ich w TOiP. Nie powiadomiono nikogo. Znalazłszy coś dziwnego na
    wyciągu poszedłem do Oddziału i pytam, co to za kwota. Pracownik
    poinformował mnie, że to ubezpieczenie. Poprosiłem o wskazanie podstawy
    naliczenia tego (a przede wszystkim sposobu) - nie tyle w celu robienia
    zadymy o kilka groszy, co z chęci uniknięcia w przyszłości podobnej
    opłaty. Okazało się, że nikt nie potrafił tego znaleźć przez blisko
    godzinę. Każdy coś słyszał, a niektórzy nawet wiedzieli, że to się
    nalicza, jak ktoś nie używa karty. Szczegółów nikt podąć nie umiał. W
    końcu wezwania siła naukowa z piętra wyżej zaczęła coś kojarzyć, że to w
    jakimś ich wewnętrznym okólniku było. Kolejne kilkanaście minut zajęło
    znalezienie osoby z odpowiednimi uprawnieniami i wiedzą pozwalającą na
    znalezienie stosownego pliku - był to list do pracowników. To mi podniosło
    nieco ciśnienie. Uznałem, że dyskusja z pracownikami w BOK nie ma
    większego sensu, bo przecież nie oni za rzeczony bajzel odpowiadają, więc
    po co ich i siebie przy tym denerwować. Zrobiłem za to aferę opierając
    sprawę o Zarząd Banku w Krakowie oraz przymierzając się dość poważnie do
    wszczęcia postępowania przygotowawczego w tej sprawie twierdząc, że
    podstawą pobierania wszelkich opłat jest TOiP, która jest niejako częścią
    umowy. Skoro w umowie "ubezpieczenia" nie ma, to bank bezpodstawnie
    potrącił te kilka złotych, co w skali ilości klientów banku powoduje
    przywłaszczenie znacznej kwoty i nosi znamiona doprowadzenia do
    niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wyzyskanie błędu klienta.
    Dopiero wówczas bank poczynił jakieś nerwowe ruchy zmierzające co
    zalegalizowania sprawy. Wysłali w tej sprawie maile do klientów no i
    wpisali to do TOiP. Ja wiem, że to drobne kwoty, ale to podkopało moje
    zaufanie do tego banku na tyle, że teraz sprawdzam wyciągi, czy czasem
    jeszcze czegoś mi nie "ubezpieczyli".

    Po czwarte system obsługi przez internet nie działa jakoś konkursowo. Ten
    wprowadzony na wiosnę jest bez wątpienia lepszy od poprzedniego - to fakt.
    Nie zmienia to postaci rzeczy, że z niezrozumianych przeze mnie powodów
    pewne rzeczy nie działają tak, jak powinny. Totalnym niepowodzeniem
    skończyły się moje usiłowania zmierzające do "namówienia" systemu do
    wysyłania powiadomień na inne niż w domenie "SEZAM" konto mailowe.
    Próbowałem te powiadomienia skierować na konto w domenie NETPLUS albo
    xl.wp.pl, ale niestety nie udało się pomimo zapewnień administratorów, że
    się da. Podobno mieli coś tam zmieniać, ale w końcu dla świętego spokoju
    przesiewałem na SEZAM i ze zmiennym szczęściem, ale przeważeni dochodzi.
    Cokolwiek dziwny jest przyjęty sposób odpowiedzi na pytania zadawane w
    systemie. By ją otrzymać, trzeba wejść ponownie do tej zakładki. Rzecz w
    tym, że system nie oferuje powiadomienia o uzyskaniu odpowiedzi na
    przykład mailem. W praktyce to wygląda tak, ze nie wiadomo, czy już
    odpowiedzieli czy nie i trzeba co chwilę sprawdzać. Jakoś często z tego
    nie korzystam, ale jak już, to się w... na to rozwiązanie cokolwiek mało
    życiowe.

    Po piąte w banku tym zaobserwowałem dziwną tendencję zrzucania
    odpowiedzialności za niedociągnięcia organizacyjne banku na karki
    szeregowych pracowników. Kilka lat temu podczas próby dokonania wypłaty
    większej kwoty pieniędzy (bodaj 600 zł) bardzo dziwnie zadziałał bankomat.
    Transakcję niby wykonał, tylko pieniędzy nie wypłacił. Ba, nawet
    wydrukował potwierdzenie. Cokolwiek mnie ów fakt zdenerwował. Na próżno
    jednak szukałem jakiegokolwiek telefonu, na który mógł bym zadzwonić i
    poinformować kogoś o tym fakcie lub też otrzymać jakąś poradę, co do
    procedury. Ponieważ odczekanie dłuższego czasu przy bankomacie i
    obejrzenie całego szeregu reklam o wspaniałych ofertach banku nie
    doprowadziło do rozwiązania mojego problemu, więc pojechałem do
    najbliższego oddziału - czyli akurat filii. Tam kasjer powiedział, ze w
    systemie mojej wypłaty nie ma, więc pewnie już nie będzie, ale pewności tu
    nie ma. Zaproponował, bym złożył reklamację. Reklamację złożyłem sugerując
    na jej końcu, że może by jakąś infolinię wprowadzić, bo przecież takie czy
    inne uszkodzenia bankomatów, to rzecz normalna i nie ma większego sensu,
    by każdy z klientów szukał w celu uzyskania informacji najbliższego banku,
    w którym zresztą pracownik i tak nic pewnego nie jest w stanie powiedzieć,
    bo nie wie. Zasugerowałem, by na bankomacie umieścić odpowiedni numer
    telefonu. Cały mój nabój konsekwentnie wysłałem faksem na zarząd
    miejscowego oddziału. Jakież było moje zdziwienie, gdy po kilku dniach
    zadzwoniła kierowniczka filii prosząc o sprecyzowanie zarzutów wobec
    kasjera, bo kazano jej go ukarać. Chwilę i to dłuższą zajęło mi
    wyjaśnienie sprawy, że nie mam żadnych pretensji do kasjera, bo trudno od
    niego wymagać, by zamknął kasę i pobiegł ze mną na drugi koniec miasta, by
    dokonywać oględziny bankomatu. Zresztą zasadnie można było domniemywać,
    że do jakiś budujących wniosków by to raczej nie doprowadziło. Jedynym
    moim celem było zwrócenie uwagi na to, że stosunkowo prostym i
    niekoniecznie drogim rozwiązaniem można zapobiec nerwówce kilku klientów.
    Mam nadzieję, że gościa nie ukarali.

    Po szóste z niezrozumiałych dla mnie powodów jakość kart VISA-ELEKTRON
    wydawanych przez bank nie pozwala na ich użytkowanie przez dwa lata. Rok
    jeszcze wytrzymują. Ale dwa, to nie ma siły. Kartę noszę w portfelu. Nie
    jadam na niej śniadań, nie szlifuję papierem ściernym. A jednak dość
    często używam dokonując kilku transakcji dziennie i po roku napisy są
    niewidoczne. Zaczynają się zrozumiałe kłopoty z jej akceptację w sklepach.
    Bankomaty nie widzą problemu. Co więcej procedura banku nie przewiduje
    możliwości złożenia wniosku o wydanie karty bez wcześniejszego zwrócenia
    posiadanej. Tak więc biorąc pod uwagę, że na nową kartę czeka się ponad
    miesiąc, to przez 10% czasu nie ma się karty, co jest kłopotliwe i drogie,
    gdyż bank nalicza opłatę za wypłaty w kasie. Ba, nawet naliczyli mi karę
    za nie używanie tej nieposiadanej karty i znowu musiałem komuś
    "nawrzucać", by ten stan absurdalny uzdrowiono.

    Bank ma oczywiście wiele zalet. Jak się czyta to forum, to można dojść do
    wniosku, że w sumie nie jest tak źle, a gdzie indziej bywa gorzej. Jednak
    nie zmienia to faktu, że pisanie o braku jakichkolwiek problemów, to lekka
    przesada.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1