eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › Po co nam tak naprawdę banki? [długie]
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 10

  • 1. Data: 2002-07-31 22:50:18
    Temat: Po co nam tak naprawdę banki? [długie]
    Od: <c...@p...onet.pl>

    Czy uważacie że banki są potrzebne?
    Może te pytanie jest "bez sensu", ale ostatnio daje mi wiele do
    myślenia, w ramach wstępnego wyjaśnienia

    chciałabym mocno podkreślić moją intencję, którą jest próba odpowiedzi na
    trudniejsze pytanie "po co?", tak ostatnio

    często nadużywane. Zauważyłam (lecz nie mam uczucia pionierstwa w tej kwesti),
    że współczesny bank to w

    najmniejszym stopniu pieniądze (banknoty) , a w zdecydowanej większości
    transakcje bezgotówkowe. A

    współcześność (czytaj e-współczesnośc, czy jak tam inaczej nazywać erę
    informatyki) oferuje nam model banku który

    fizycznie nie musi wcale istnieć (istnieją banki w 100% wirtrualne, oraz takie
    które takowy dostęp oferują jako opcja,

    można by tutaj stwierdzić, że żadnej "ameryki" nie odkryłam) i co ciekawsze
    nie muszą same w sobie posiadać miejsca

    składowania majątku, skarbców na które można by robić popularne niegdyś "skoki
    na bank". Do czego zmierzam? Otóż

    nasz bank to często nasz numer konta, medium dostępowe (od karty płatniczej po
    programy dostępowe), i pieniążki

    przesyłane przez naszego pracodawcę na owe konto, i jakbyśmy się uparli nie
    musimy wogóle dotykać banknotów i

    monet by módz je wydawać. Momentami rozwiązania są naprawdę zadawalające, a
    czasami są one tylko po to aby

    zwiększyć "prestiż" banku. Ale jak na mój gust, współczesność oferuje nam za
    wiele "standardów", za wiele

    "niezawodnych" i "bezpiecznych" rozwiązań i właściwie duży odsetek dyskusji na
    temat banków (i na tej liście

    newsowej) jak i artykułów prasowych (niebranżowych w głównej mierze) za swój
    główny temat obiera wyższość

    banku "x" nad bankiem "y" w konfrontacji z instytucją "z", poczynając od
    aspektów cenowych, przechodząc przez ilość

    "bajerów" oferowanych, jakość obsługi, kończąc na ich użyteczności. Dlatego
    chciałabym podrążyć temat od innej

    strony.
    Zakładam, że "mój bank" to moje pięniądze i jakaś instytucja która
    się nimi opiekuje, a moim celem współpracy

    z tą instytucją jest efektywne zarządzanie moimi pieniążkami. Kolejnym
    założeniem jest brak fizycznego kontaktu z

    banknotami (witamy w XXI wieku). Wynikają z tego następujące relacje:
    -> ktoś wpłaca (przelewa) nam pieniądze -> bank je przejmuje -> ja nimi
    dysponuje -> wypłacam (przelewam) komuś

    pieniądze.

    Moją potrzebą jest aby na każdym etapie były spełnione następujące warunki:
    - relacje powiny być niepodważalne i bezpieczne
    - czas reakcji powinien być maksymalnie skrócony
    - logika poszczególnych zdażeń powinna być jednolita.
    - dostępność powina obejmować pełne 24h na dobę bez żadnych przerw (bez
    względu na awarie banku).

    Informatyka dała nam narzędzia, internet dał nam pasmo komunikacyje,
    a współczesne banki nie dały nam

    niczego nowego czego w gruncie rzeczy byśmy nie mogli zrobić sami. Jedną z
    odpowiedzi na pytanie "po co mam konto

    w banku?" jest fakt iż mam gwarancje, że moje dyspozycje finansowe spełnią
    oczekiwane normy. Poczucie takiego

    bezpieczeństwa daje nam "Autorytet banku" oraz wiążące się z nim umowy
    uchwalone szanowanym przez ogół

    prawem. Lecz i tak na pewnym poziomie ktoś musi ponieść ryzyko
    odpowiedzialności za nasze pieniądzę (w końcu na

    tym chyba się zarabia w tej branży). No dobrze, ale kiedy założymy, że
    rozwiązania techniczne spełniają normy

    bezpieczeństwa i zmiejszaja ryzyko podważalności transakcji, a taka transakcja
    respektowana jest przez prawo to czy

    bank nadal oferuje nam coś atrakcyjnego? Wydaje mi się, że ich rola powina się
    ograniczyć tak jak to było wcześniej do

    aspektów bardziej finansowych, poczynając od udzielania kredytów, poprzez
    lokaty i inne usługi finansowe, koncząc na

    udzielaniu gwarancji. I chyba to właśnie gwarancja daje największy fundament
    dalszego istnienia tej instytucji. I tutaj

    powracamy do teraźniejszości (jako początek e-współczesności) i wybiegamy w
    elektorniczną przyszłość. Pierwszym

    krokiem milowym ku rozwoju bankowości (adekwatnej do elektornicznej ery)
    powino być wprowadzenie

    elektronicznego pieniądza, a właściwie to jego standardu. Dlaczego?
    Właściwie ktoś sobie już na to pytanie odpowiedział, wprowadzając
    walutę Euro, która istniała długo bez

    swojego odpowiednika fizycznego w formie bankntów. Lecz moim zdaniem nie
    posiadała możliwości ich elektorniczego

    przesyłu (pomijając polecenie przelewu), lecz dała labolatorium dla istnienia
    wirturalnego pieniądza. I chyba moje

    obserwacje dowiodły (mojej osobie), że eksperyment takiej waluty może sie
    sprawdzić. W końcu papiery jakie

    posiadamy w portfelu to tylko celuloza, troche metali szlachetnych stos
    zabezpieczeń i nic więcej. Dlaczego niezamienić

    ich w elektroniczną formę, ale jej postać musi być na tyle nie podważalna by
    spełniła swoje racje. Właściwie tutaj banki

    powiny podać nam dłoń, jak? - nie wiem, ale to jest pytanie, które powino się
    zadawać.
    Kolejnym aspektem jest, standard, globalny niepodważalny standard
    (nie mylić z rozwiązaniem), poraz

    kolejny wydaje mi się, że banki między sobą powiny ustanowić standard na tyle
    przejrzysty by jego implementacja nie

    ograniczała ani do rozwiązań technicznych (sprzęt, medium komunikacji), ani do
    sposobu realizacji (np. w momencie w

    którym nie mamy dostępu do żadnego sprzetu ani medium komunikacyjnego). Czyli
    obojętnie czy takowej transakcji

    dokonamy na targowisku bez prądu, czy w eksluzywnym sklepie odzieżowym.
    Problemem jest tutaj e-portfel, ale propozycje takiego rozwiązania
    istnieją w inicjatywach tupu paypal, czy

    innych, lecz nie sprawdzają się w rzeczywistości nie elektornicznej. Czasami
    wydaje mi się ze wystarczającym

    rozwiązaniem byłoby cyfroweopisanie banknotu, korzystając z systemu opisu
    takiego papieru, można by poprostu

    sklasyfikować wszystkie banknoty i pozwolić na ich elektorniczny obieg. I tak,
    tworzy się świat w którym to bankoty

    stają się tylko symbolem pieniądza, a bank daje gwarancje że ich właścicielem
    jest osobnik "x". I daje bezpieczne

    metody ich dysponowania.
    Na tym zakończe moje dywagacje, przepraszając również za obszerność
    postu, która równocześnie

    naruszyła pewne zasady netykiety. Jak zaznaczyłam wcześniej to tylko próba
    odpowiedzi, na pytanie po co nam banki,

    i właściwie transakcje pieniędzy, liczę że szanowni listowicze spojrzą na to
    krytycznym okiem, ale nie tylko by wszystko

    zdyskwalifikować ale by podzielić się własnymi pomysłami. W końcu to my
    decydujemy o naszej teraźniejszości i

    przyszłości, może czas przestać przeliczać który jest bardziej ekonomiczny, a
    skupić się na tym czego wogóle byśmy

    oczekiwali od instytucji jaka daje nam bank.

    Pozdrawiam serdecznie Celinka Sienkiewicz
    Ps. Przepraszam za bardzo rozproszony atak tematyczny.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 2. Data: 2002-08-01 07:46:51
    Temat: co do bankow wirtualnych
    Od: "AMRA" <a...@a...com>

    Pomimo calego hurraoptymizmu, ktory stwierdza koniec bankow tradycyjnych -
    fakty przemawiaja, ze banki wirtualne nie sa rozwiazanem optymalnym.
    To, ze zarabiaja one na zminimalizowaniu kosztow stalych (ale pamietaj o
    osiagnieciu korzysci skali - jeszcze to nie nastapilo o niczym nie swiadczy.

    Z roznych powodow banki wirtualne zarabiaja duzo mniej na zgromadzonych
    depozytach (dluzszy wywod), oraz z roznych powodowzmuszone sa do
    "inwestowania" zgromadzonych depozytow gorzej niz banki tradycyjne.

    Co wiecej wszelkie oszczednosci wynikajace z malych kosztow stalych sa
    niwelowane przez wydatki ponoszone na dzialania reklamowo promocyjne
    (ogolnie na caly marketing).
    Koszta te sa o niebo wyzsze. I jeszcze duuuzo wody uplynie w Wisle, ze
    bedzie je mozna zmniejszyc.

    Reasumujac - bankowosc wirtualna bez czegos off-line bedzie skazana na male
    zyski, mnijesze nizli ich tradycuyjnych konkurentow z rozbudowanym kanalem
    internetowym.

    Zauwaz, ze za istniniem banku wirtualneo przemawia tylko jedno - wyzsze
    oprocentowanie. I to jest fundament istnienia takowych bankow. Ale za taka
    przewage konkurencyjna placi sie i to duze pieniadze.

    Co wiecej - tradycyjne banki maja i korzystaja z duzej bazy dotychczaoswych
    klientow - wirtualn takowej nie maja - czyli znowu wydatki, wyatki.

    A tradycyjne banki nie za czesto decyduja sie, na wypuszczane wirtualnej
    jednostki.... Bo to grozi kanibalizmem bankowym.. A jak pisalem wyzej
    tradycyjna bankowosc jwest o wele bardziej dochodowa niz ta wirtualna.





  • 3. Data: 2002-08-01 10:26:33
    Temat: Re: co do bankow wirtualnych
    Od: "OMS Diver" <o...@p...onet.pl>

    > Z roznych powodow banki wirtualne zarabiaja duzo mniej na zgromadzonych
    > depozytach (dluzszy wywod), oraz z roznych powodowzmuszone sa do
    > "inwestowania" zgromadzonych depozytow gorzej niz banki tradycyjne.
    A jakież to są powody, może za wyjatkiem wielkości środków jakimi dysponują
    i teoretycznie wyższym poziomem płynności, jaki powinny zapewnić.

    > Co wiecej wszelkie oszczednosci wynikajace z malych kosztow stalych sa
    > niwelowane przez wydatki ponoszone na dzialania reklamowo promocyjne
    > (ogolnie na caly marketing).
    > Koszta te sa o niebo wyzsze. I jeszcze duuuzo wody uplynie w Wisle, ze
    > bedzie je mozna zmniejszyc.
    Niestety, ale w tym punkcie mylisz się straszliwie. Faktem jest, że nowo
    powstające banki "wirtualne" muszą ponosić koszty marketingu, ale
    i tak są one niewspółmierne do kosztów prowadzenia oddziałów, a zwłaszcza
    oddziałów typu Pekao czy PKO BP, które de facto są prawie
    samodzielnymi instytucjami. Pokrycie kosztów 10 oddziałów typu Handlobank,
    Lukas czy Millenium wymaga pozyskania około 30 - 40 tysięcy
    klientów - dobrych klientów, a nie ludzi typu take-and-run.

    > Reasumujac - bankowosc wirtualna bez czegos off-line bedzie skazana na
    male
    > zyski, mnijesze nizli ich tradycuyjnych konkurentow z rozbudowanym kanalem
    > internetowym.
    Nieprawda. Wszystko zależy od mentalności ludzi i ich stosunku do kanałów
    elektronicznych. Wysokie koszty banków "wirtualnych" wynikają głównie
    z wysokich kosztów amortyzacji systemu bankowego oraz licencji za
    oprogramowanie. W połączeniu z niską (na poczatku) bazą depozytową logiczne
    jest,
    że nie są w stanie generować podobnych zysków jak banki tradycyjne. Gdyby
    jednak porównać dwa banki, jeden tradycyjny a drugi "wirtualny", które
    startują
    w tym samym dni to gwarantuję Ci, że breakeven dla banku tradycyjnego będzie
    bardzo, bardzo daleki.

    > Zauwaz, ze za istniniem banku wirtualneo przemawia tylko jedno - wyzsze
    > oprocentowanie. I to jest fundament istnienia takowych bankow. Ale za taka
    > przewage konkurencyjna placi sie i to duze pieniadze.
    Za istnieniem banku "wirtualnego" nie przemawia wcale wyższe oprocentowanie,
    ale dużo większa elastyczność obsługi i jej zakres. Żaden z istniejących
    banków
    tradycyjnych nie jest w stanie zaoferować tak elastycznego systemu
    transakcyjnego jak banki "wirtualne" (pod warunkiem, że mają dobry CBS).

    > Co wiecej - tradycyjne banki maja i korzystaja z duzej bazy
    dotychczaoswych
    > klientow - wirtualn takowej nie maja - czyli znowu wydatki, wyatki.
    W przypadku banków tradycyjnych ta baza klientów jest zarówno
    dobrodziejstwem jak i przekleństwem. Jeśli w tym kraju około 75%
    społeczeństwa zarabia ponizej średniej
    krajowej a jednocześnie posiada rachunek bankowy to pytam się z czego banki
    tradycyjne mają korzystać. Taki klient zaraz po wypłacie (od pracodawcy)
    bierze kasę albo z bankomatu (koszty w przypadku sieci własnej) albo z
    okienka bankowego (jeszcze większe koszty) i koniec. To na czym bank
    zarabia?

    > A tradycyjne banki nie za czesto decyduja sie, na wypuszczane wirtualnej
    > jednostki.... Bo to grozi kanibalizmem bankowym.. A jak pisalem wyzej
    > tradycyjna bankowosc jwest o wele bardziej dochodowa niz ta wirtualna.
    Jakim kanibalizmem? Produkt pozostaje taki sam, a koszty obsługi dużo
    niższe.

    OMS Diver



  • 4. Data: 2002-08-01 11:11:13
    Temat: Re: co do bankow wirtualnych
    Od: "AMRA" <a...@a...com>

    > A jakież to są powody, może za wyjatkiem wielkości środków jakimi
    dysponują
    > i teoretycznie wyższym poziomem płynności, jaki powinny zapewnić.

    Pisalem, ze o tym trzeba pisac dluzej :)
    Ano taki, ze banki wirtualne (PODKRESLAM WIRTUALNE!!! czyli bez fizycznej
    sieci oddzialow) nie moga "inwestowac" swoich pieniedzy w bardziej dochodowe
    instrumenty rycnku finansowego. Wezmy przyklad pozyczek i kredytow. Jesli
    juz sa - sa to kredyty w koncie (mBank), lub tez posrednictwo (Inteligo).
    Nie zrobisz w nich zaawansowanych produktow itp.
    Fakt - zaraz napiszesz o podpisie elektronicznym, ale my mowimy o dniu
    dzisiejszym a nie jutrzejszym (tak jak to Internet mial zrewolucjonizowac, a
    3 generacja telefonow ... ;). Nawet jesli bedzie taka mozliwosc - to sam
    przyznasz grupa potencjalnych uzytkownikow bedzie mala (waryki konieczne
    internatua + pieniadze + podpis elektroniczny - w przypoadku bankowosci
    tradycyjnej....)
    Takich ograniczen jest oczywiscie wiecej

    > Niestety, ale w tym punkcie mylisz się straszliwie.

    Dlaczego niestety. I skad wiesz, ze sie myle straszliwie?

    Faktem jest, że nowo
    > powstające banki "wirtualne" muszą ponosić koszty marketingu, ale
    > i tak są one niewspółmierne do kosztów prowadzenia oddziałów, a zwłaszcza
    > oddziałów typu Pekao czy PKO BP, które de facto są prawie
    > samodzielnymi instytucjami. Pokrycie kosztów 10

    Podaje dane amerykanskie.
    Koszty marketingu w bankach wirtualnych to 0,14$ z kazdego zdobytego dolara,
    i 0,015 w przypadku bankow tradycyjnych. Poza tym podajesz przyklady bankow
    ktore sa restrukturyzowane - wolabym przyklad Millennium.
    Zauwaz takze, ze taki oddzial mijasz cosdziennie idac do pracy, bank
    wirtualy widzisz li tylko na reklamach (koszta) lub majac dostep do sieci (w
    naszych warunkach obecnie ma _dostep_ do sieci ok. 23% - ile z tego malo
    dochodowych studentow ;)))

    oddziałów typu Handlobank,
    > Lukas czy Millenium wymaga pozyskania około 30 - 40 tysięcy
    > klientów - dobrych klientów, a nie ludzi typu take-and-run.

    A jakie sa statystyki w przypadku mBanku/Inteligo/VW?
    Jesli mowisz o reklamie. W ubieglym roku maly mBank i male Inteigo wydaly po
    rtoche wiecej niz 12 milionow zlotych.

    > Nieprawda. Wszystko zależy od mentalności ludzi i ich stosunku do kanałów
    > elektronicznych. Wysokie koszty banków "wirtualnych"

    Prawda. Badana wykazuja, ze podstawowym czynnikiem wyboru banku jest jego
    bliskosc od miejsca zamieszkania.
    Mentalnosc mentalnoscia, ale zobacz wyniki ostatnich badan IMetrii - na
    mediarunie na przyklad.


    wynikają głównie
    > z wysokich kosztów amortyzacji systemu bankowego oraz licencji za
    > oprogramowanie. W połączeniu z niską (na poczatku) bazą depozytową
    logiczne
    > jest,
    > że nie są w stanie generować podobnych zysków jak banki tradycyjne. Gdyby
    > jednak porównać dwa banki, jeden tradycyjny a drugi "wirtualny", które
    > startują
    > w tym samym dni to gwarantuję Ci, że breakeven dla banku tradycyjnego
    będzie
    > bardzo, bardzo daleki.

    A ja ci tego nie gwarantuje, wrecz twierdze, ze tak nie jest.

    > Za istnieniem banku "wirtualnego" nie przemawia wcale wyższe
    oprocentowanie,
    > ale dużo większa elastyczność obsługi i jej zakres.

    Pewnie. Marketing marketingiem - a swiat swiatem.
    Znowu odsylam cie do badan Imetri i oraz z rynku amerykanskiego.
    Wysokie oprcoentowanie depozytow - oraz duza konkurencja wymusza na bankach
    wirtualnych (i znowu to podkreslenie) wojne "cenowa". A to obniza ich zyski.
    Pamietaj patrzymy na zyski i RoA a nie ilosc klientow itp.
    Co do zakresu - nie zartuj. Brak pelnej oferty produktowej (karty, kredyty i
    tak dalej i tak dalej), bez podpisu elektronicznego - albo niemozliwe
    (ksero, ksero ;), albo kosztowne (kurier?) potwierdzenie danych. No i
    pamietaj o bazie klientow. Gdzie masz wiekszosc.... I co ma bankowosc
    wirtualna do zaoferowania tym 8% klientow, ktorzy dostarczaja 80% zyskow?
    Bez placowek - kazdy VIP jest szarym kowalskim, a wybacz, on nie inwestuje
    tej kasy w lokaty tylko w inne instrumenty - a to spokojnie da mu bank
    tradycyjny z oddzialami. Wiecej. Pamietaj, ze ja pisze o bankach traycyjnych
    z rozwinietym (dosc dobrze) internetowym kanalem dystrybucji - taki Lukas
    lub Multibank

    Żaden z istniejących
    > banków
    > tradycyjnych nie jest w stanie zaoferować tak elastycznego systemu
    > transakcyjnego jak banki "wirtualne" (pod warunkiem, że mają dobry CBS).

    Zaden? Multibank to duch?

    > W przypadku banków tradycyjnych ta baza klientów jest zarówno
    > dobrodziejstwem jak i przekleństwem. Jeśli w tym kraju około 75%
    > społeczeństwa zarabia ponizej średniej
    > krajowej a jednocześnie posiada rachunek bankowy to pytam się z czego
    banki
    > tradycyjne mają korzystać. Taki klient zaraz po wypłacie (od pracodawcy)
    > bierze kasę albo z bankomatu (koszty w przypadku sieci własnej) albo z
    > okienka bankowego (jeszcze większe koszty) i koniec. To na czym bank
    > zarabia?

    Pamietaj, ze pobiera przerozne oplaty wlasnie za wyplate itp. Pamietaj, ze
    majac duzo klientow - pracodawca zeby zminimalizowac koszty trzyma kase no.
    w tym banku (przelewy no i je gdzies trzyma), pametaj o tym, ze na
    wiekszosci klientow i tak sie nie zarabia. (np. telefony komorkowe).
    A banki wirtuale na czym zarabiaja?? Wejdz na moja stronw npo
    www.prnews.pl/mbank
    www.prnews.pl/inteligo

    i zobacz ile to na depozytach te bani zarabialy...

    A wydajac na reklame tyle albo i wiecej niz banki tradycyjne, to sorry.

    Poza tym - jedynym rozwiazaniem jest ciecie kosztow rtakze po stronie
    bankowosci tradycyjnej - czyli nie wielkie oddzialy ale mcbanki - z ATMam
    itp - pelna automatyzacja

    > Jakim kanibalizmem? Produkt pozostaje taki sam, a koszty obsługi dużo
    > niższe.

    Czytaj, czytaj. nie pisze tutaj o udostepnieniu (szczegolnie za dodatkowa
    oplata) kolejnego kanalu dostepu/dystrybucji - tylko pisalem o otwieraniu
    wirtualnych oddzialow pod inna firma.



  • 5. Data: 2002-08-01 11:57:56
    Temat: Re: co do bankow wirtualnych
    Od: "OMS Diver" <o...@p...onet.pl>

    > Pisalem, ze o tym trzeba pisac dluzej :)
    > Ano taki, ze banki wirtualne (PODKRESLAM WIRTUALNE!!! czyli bez fizycznej
    > sieci oddzialow) nie moga "inwestowac" swoich pieniedzy w bardziej
    dochodowe
    > instrumenty rycnku finansowego. Wezmy przyklad pozyczek i kredytow. Jesli
    > juz sa - sa to kredyty w koncie (mBank), lub tez posrednictwo (Inteligo).
    > Nie zrobisz w nich zaawansowanych produktow itp.
    > Fakt - zaraz napiszesz o podpisie elektronicznym, ale my mowimy o dniu
    > dzisiejszym a nie jutrzejszym (tak jak to Internet mial zrewolucjonizowac,
    a
    > 3 generacja telefonow ... ;). Nawet jesli bedzie taka mozliwosc - to sam
    > przyznasz grupa potencjalnych uzytkownikow bedzie mala (waryki konieczne
    > internatua + pieniadze + podpis elektroniczny - w przypoadku bankowosci
    > tradycyjnej....)
    Wcale nie będę pisał o podpisie elektronicznym, chociaż de facto jest on w
    stanie rozwiazać wiele problemów. Co do zaawansowania produktów, to na
    prawdę nie bardzo rozumiem dlaczego uważasz, że bank "wirtualny" nie jest w
    stanie zaoferować zaawansowanych produktów. W przypadku produktów
    kredytowych standardowych bez problemu mogą być one udzielane na podstawie
    jednej umowy (prowadzenie rachunku + overdraft + karta kredytowa + ew.
    konwersja overdraftu na kredyt ratalny). Przy produktach kredytowych gdzie
    wchodzą w grę większe kwoty (kredyt hipoteczny, capital release itp) koszty
    bezpośredniego kontaktu kuriera czy nawet pracownika banku są i tak
    marginalne i nadal niższe od obsługi w oddziale.


    > Podaje dane amerykanskie.
    > Koszty marketingu w bankach wirtualnych to 0,14$ z kazdego zdobytego
    dolara,
    > i 0,015 w przypadku bankow tradycyjnych. Poza tym podajesz przyklady
    bankow
    > ktore sa restrukturyzowane - wolabym przyklad Millennium.
    > Zauwaz takze, ze taki oddzial mijasz cosdziennie idac do pracy, bank
    > wirtualy widzisz li tylko na reklamach (koszta) lub majac dostep do sieci
    (w
    > naszych warunkach obecnie ma _dostep_ do sieci ok. 23% - ile z tego malo
    > dochodowych studentow ;)))
    Nie możesz porównywać samych kosztów marketingu banków tradycyjnych i
    wirtualnych. Dyskutujemy nad kosztami obsługi klienta, a więc: marketing,
    akwizycja + obsługa (czyli koszty oddziałów) + system bankowy. Dopiero wtedy
    można porównywać efektywność kosztową banków tradycyjnych vs. virtualne. Co
    do dostępu do internetu, to myslę, że aż tak tragicznie nie jest. Ta część
    społeczeństwa, która nie ma żadnej mozliwości dostępu do internetu raczej
    nie osiaga wysokich dochodow. Poza tym nie mówimy tylko o internecie.
    Dołóżmy do tego telefon, a już niedługo STK czy coś podobnego. Zastanów się
    również na tym do jakie czynności są najczęściej wykonywane w przypadku
    banku - sprawdzenie salda i wybranie gotówki - czy do tego potrzebny jest
    oddział? Co do mało dochodowych studentów, to wkrótce mogą oni zacząć
    zarabiać.

    > oddziałów typu Handlobank,
    > > Lukas czy Millenium wymaga pozyskania około 30 - 40 tysięcy
    > > klientów - dobrych klientów, a nie ludzi typu take-and-run.
    > A jakie sa statystyki w przypadku mBanku/Inteligo/VW?
    > Jesli mowisz o reklamie. W ubieglym roku maly mBank i male Inteigo wydaly
    po
    > rtoche wiecej niz 12 milionow zlotych.
    10 - 12 milionów to własnie orientacyjnie koszt prowadzenia przez rok 10
    oddziałów z 3 - 4 osobową obsadą, która de facto nie jest w stanie zrobić
    więcej niż sam klient (wypłata gotówki, przyjęcie jakiegoś wniosku,
    przyjęcie reklamacji, wydanie karty itp - wszystko to można zrobić bez
    oddziałów).

    >>Gdyby
    > > jednak porównać dwa banki, jeden tradycyjny a drugi "wirtualny", które
    > > startują
    > > w tym samym dni to gwarantuję Ci, że breakeven dla banku tradycyjnego
    > będzie
    > > bardzo, bardzo daleki.
    >
    > A ja ci tego nie gwarantuje, wrecz twierdze, ze tak nie jest.
    No to panuje między nami różnica zdań. Nie wiem jak ty, ale ja mialem do
    czynienia na etapie business planu z koncepcją banku z oddziałami i bez
    oddziałów i wiem jak jest różnica w poziomie kosztów.

    > > Za istnieniem banku "wirtualnego" nie przemawia wcale wyższe
    > oprocentowanie,
    > > ale dużo większa elastyczność obsługi i jej zakres.
    >
    > Pewnie. Marketing marketingiem - a swiat swiatem.
    > Znowu odsylam cie do badan Imetri i oraz z rynku amerykanskiego.
    > Wysokie oprcoentowanie depozytow - oraz duza konkurencja wymusza na
    bankach
    > wirtualnych (i znowu to podkreslenie) wojne "cenowa". A to obniza ich
    zyski.
    > Pamietaj patrzymy na zyski i RoA a nie ilosc klientow itp.
    > Co do zakresu - nie zartuj. Brak pelnej oferty produktowej (karty, kredyty
    i
    > tak dalej i tak dalej), bez podpisu elektronicznego - albo niemozliwe
    > (ksero, ksero ;), albo kosztowne (kurier?) potwierdzenie danych. No i
    > pamietaj o bazie klientow. Gdzie masz wiekszosc.... I co ma bankowosc
    > wirtualna do zaoferowania tym 8% klientow, ktorzy dostarczaja 80% zyskow?
    > Bez placowek - kazdy VIP jest szarym kowalskim, a wybacz, on nie inwestuje
    > tej kasy w lokaty tylko w inne instrumenty - a to spokojnie da mu bank
    > tradycyjny z oddzialami. Wiecej. Pamietaj, ze ja pisze o bankach
    traycyjnych
    > z rozwinietym (dosc dobrze) internetowym kanalem dystrybucji - taki Lukas
    > lub Multibank
    Jeszcze raz zadam Ci pytanie co dla Ciebie oznacza pełną ofertę produktową i
    dlaczego uważasz, że bank wirtualny nie jest w stanie takiej przygotować. Po
    drugieVIP bez placówek nie musi być szarym Kowalskim, bo z racji wysokości
    depozytów, czy ilości transakcji kartą może mieś zapewnione lepsze warunki
    (wyższe oprocentowanie, nizsze opłaty stałe, wyższe limity, dodatkowe
    ubezpieczenia itp itd). Nic też nie przeszkadza bankowi wirtualnemu
    połączenie (bardzo proste i wydajne) rachunku bankowego z rachunkiem
    inwestycyjnym czy dostępem do funduszy inwestycyjnych.

    > Żaden z istniejących
    > > banków
    > > tradycyjnych nie jest w stanie zaoferować tak elastycznego systemu
    > > transakcyjnego jak banki "wirtualne" (pod warunkiem, że mają dobry CBS).
    >
    > Zaden? Multibank to duch?
    Mutlibank ma 16 oddziałów więc jego tradycyjność jest raczej dyskusyjna, a
    poza tym korzysta z tego samego CBS-u co mBank. W tym co powiedziałem
    chodziło mi o to, że koszty migracji starych systemów bankowych takich
    banków jak Pekao, PKO BP, ING, BGZ itp są na tyle ogromne, że nie do końca
    opłacalne.

    > Pamietaj, ze pobiera przerozne oplaty wlasnie za wyplate itp. Pamietaj, ze
    > majac duzo klientow - pracodawca zeby zminimalizowac koszty trzyma kase
    no.
    > w tym banku (przelewy no i je gdzies trzyma), pametaj o tym, ze na
    > wiekszosci klientow i tak sie nie zarabia. (np. telefony komorkowe).
    > A banki wirtuale na czym zarabiaja?? Wejdz na moja stronw npo
    > www.prnews.pl/mbank
    > www.prnews.pl/inteligo
    >
    > i zobacz ile to na depozytach te bani zarabialy...
    >
    > A wydajac na reklame tyle albo i wiecej niz banki tradycyjne, to sorry.
    >
    > Poza tym - jedynym rozwiazaniem jest ciecie kosztow rtakze po stronie
    > bankowosci tradycyjnej - czyli nie wielkie oddzialy ale mcbanki - z ATMam
    > itp - pelna automatyzacja
    Jeszcze raz. Nie porównuj tradycyjnych banków istniejacych od kilkunastu lat
    za bankami, które dopiero co powstały. Tak samo tradycyjny bank wchodzący na
    polski rynek (jakikolwiek rynek) będzie zmuszony do wojny cenowej bo inaczej
    jak zachęci klientów - siecią oddziałów - ciekawe ile jest w stanie
    udostepnić w pierwszym roku działalności. 10? 20? Przy takiej ilości
    oddziałów odpada Twój argument, że "taki oddzial mijasz cosdziennie idac do
    pracy". Automatyzacja prowadzi właśnie do likwidacji oddziałów. A tak na
    marginesie czy zdajesz sobie sprawę ile kosztuje ATM i jego obsługa?


    > > Jakim kanibalizmem? Produkt pozostaje taki sam, a koszty obsługi dużo
    > > niższe.
    >
    > Czytaj, czytaj. nie pisze tutaj o udostepnieniu (szczegolnie za dodatkowa
    > oplata) kolejnego kanalu dostepu/dystrybucji - tylko pisalem o otwieraniu
    > wirtualnych oddzialow pod inna firma.
    To gdzie tu kanibalizm wewnątrz jednej organizacji?



  • 6. Data: 2002-08-01 13:03:01
    Temat: Re: co do bankow wirtualnych
    Od: "AMRA" <a...@a...com>

    > Wcale nie będę pisał o podpisie elektronicznym, chociaż de facto jest on w
    > stanie rozwiazać wiele problemów. Co do zaawansowania produktów, to na
    > prawdę nie bardzo rozumiem dlaczego uważasz, że bank "wirtualny" nie jest
    w
    > stanie zaoferować zaawansowanych produktów. W przypadku produktów
    > kredytowych standardowych bez problemu mogą być one udzielane na podstawie
    > jednej umowy (prowadzenie rachunku + overdraft + karta kredytowa + ew.
    > konwersja overdraftu na kredyt ratalny). Przy produktach kredytowych gdzie
    > wchodzą w grę większe kwoty (kredyt hipoteczny, capital release itp)
    koszty
    > bezpośredniego kontaktu kuriera czy nawet pracownika banku są i tak
    > marginalne i nadal niższe od obsługi w oddziale.

    Oczywiscie ze moga byc, jednakze koszty zabezpieczen poczynionych w tym
    kierunku takze sa o wiele wyzsze.
    Jesli mowisz o kosztach pracownikow czy kurierow - zobacz - jak nam rosna od
    razu koszty.
    Co powiesz o kontach dla firm??? Na bankowosci detalicznej nie zarobisz kupy
    kasy. Co do tych wiekszych (a nawet mniejszych kosztow). dosylanie
    dokumentow itp - to codziennosc w bankach normalnych - wyobrazasz sobie
    takie wirtualne?? Ja nie. Bo wlasnie"wygoda obslugi" jest tam jedna z zlate
    takiegoz banku.
    Kolejna rzecz czy jest w stanie czy nie jest - jak pokazuja przyklady
    first-e czy NextCard - pokazuja ze nawet duza liczba klientow na tak
    konkurencyjnym rynku moze nie przynosic dochodow.
    Poza tym nigdzie nie odniosles sie (przez wygode?? :) do mniejszych
    przychodow tych bankow - wlasnie zpowodu innych inwestycji.


    > Nie możesz porównywać samych kosztów marketingu banków tradycyjnych i
    > wirtualnych. Dyskutujemy nad kosztami obsługi klienta, a więc: marketing,
    > akwizycja + obsługa (czyli koszty oddziałów) + system bankowy. Dopiero
    wtedy
    > można porównywać efektywność kosztową banków tradycyjnych vs. virtualne.
    Co

    huh - niestety jeszcze tego do konca nie przygotowalem, musisz mi uwierzyc
    na slowa :) podaje za danymi amerykanskimi:

    Na personel banki w USA wydaja z kazdego zdeponowanego dolara 0,165, na
    koszty stale 0,06, inne 0,05

    w przypadku bankow wirtualnych odpowiednio 0,065 personel, 0,04 biura itp,
    marketing 0,140, inne (koszty podrozy i takie tam 0,085)

    Przy zalozeniu ze banki tradycyjne za kazdego dolara zsobytego maja netto
    0,44$ a wirtualne 0,25$ (z uwzglednieniem straconych pozyczek). Takze
    przychod poza odsetkowy w przypoadku bankow tradycyjnych 0,095$ i 0,085$ dla
    wirtualnych.

    Dane za Thrift Financial Reports, Mainspring


    > do dostępu do internetu, to myslę, że aż tak tragicznie nie jest. Ta część
    > społeczeństwa, która nie ma żadnej mozliwości dostępu do internetu raczej
    > nie osiaga wysokich dochodow. Poza tym nie mówimy tylko o internecie.
    > Dołóżmy do tego telefon, a już niedługo STK czy coś podobnego. Zastanów
    się

    Bankowosc telefoniczna - nie sprawdzila sie za bardzo. To samo homebanking.
    Kolejna rzecz - ciagle pomijasz tych naprawde bogatych - ktorzy wola
    placowki i ktorzy daja zarabiac takim bankom.

    > również na tym do jakie czynności są najczęściej wykonywane w przypadku
    > banku - sprawdzenie salda i wybranie gotówki - czy do tego potrzebny jest
    > oddział? Co do mało dochodowych studentów, to

    Po to banki tradycyjne maja wlasnie rozbudowane kanaly elektroniczne, co tym
    samym obniza im koszt obslugi/klienta

    wkrótce mogą oni zacząć
    > zarabiać.

    ale narazie banki musza wydac na zlapanie takiego klienta. I wcale nie ma
    pewnosci (produkty, produkty), ze zyskaja jego lojalnosc jak zacznie on
    zarabiac.

    > 10 - 12 milionów to własnie orientacyjnie koszt prowadzenia przez rok 10
    > oddziałów z 3 - 4 osobową obsadą, która de facto nie jest w stanie zrobić
    > więcej niż sam klient (wypłata gotówki, przyjęcie jakiegoś wniosku,
    > przyjęcie reklamacji, wydanie karty itp - wszystko to można zrobić bez
    > oddziałów).

    Koszty marketingu - i tak i tak kazdy je musi poniesc, prawda?
    Koszty zakupu oprogramwowania do m i Multi Banku w mln zlotych.

    Jesli juz mowimy o fizycznych oddzialach - mozna tam wplacic gotowke, d
    owirtualnego tak latwo tego nie zrobisz (firmy, firmy).
    > No to panuje między nami różnica zdań. Nie wiem jak ty, ale ja mialem do
    > czynienia na etapie business planu z koncepcją banku z oddziałami i bez
    > oddziałów i wiem jak jest różnica w poziomie kosztów.

    Poziom kosztow uruchomienia a i owszem. Jest to dobry pomysl dla BRE, ktory
    potrzebowal sciagnac troche tanszego pieniadza z rynku. Ale opriocz kosztow
    uruchomienia jest cos takiego jak zwrot z kapitalu. I okazuje sie, wtedy, ze
    juz nie jest tak cukierkowo

    > Jeszcze raz zadam Ci pytanie co dla Ciebie oznacza pełną ofertę produktową
    i

    Zgrabnie ominales najwazniejsze punkty wypowiedzi ;)
    Pelna oferta produktowa to jest latwy dostep do kredytow, mozliwosc latwego
    wplacania i wyplacania gotowki, uzyskanie roznych kart itp., obsluga przez
    zywego czlowieka w niektorych wypadakch, uzyskanie szybie potwierdzenia
    wplaty. I inne wiazane produkty jak np ubezpiecznie itp.

    > dlaczego uważasz, że bank wirtualny nie jest w stanie takiej przygotować.
    Po
    > drugieVIP bez placówek nie musi być szarym Kowalskim, bo z racji wysokości
    > depozytów, czy ilości transakcji kartą może mieś zapewnione lepsze warunki
    > (wyższe oprocentowanie, nizsze opłaty stałe, wyższe limity, dodatkowe

    ;) Dla Lukasa pracowales - czy bylego wlascieila teraz??? :)

    Po pierwsze - VIP jest czlowikeim zajetym - nie uwazam, zeby czesto serfowal
    po internecie. VIP lubi byc doceniany i takie tam - a banki internetowe ida
    na ilosc nie jakosc. (Millennium Prestige, Fortisbank).
    Latwiej jest wyslac wykwalikifikowanego pracownika z oddzialu niz z centrali
    banku wirtalnego do obslugi takiego klienta (bo jesli bedzie mial
    jakiekolwiek placowki - to juz nie bedzie bank wirtualny rtylko internetowy
    ;)
    Co do mozliwosci - powiadasz, ze VIPO wybralby nowy bank wirtualny a nie np
    platynowy pakiet w Fortisie?? Watpie. A co do lepszych warunkow i tak dalej.
    Sorry - ale im mniej jemu zabierzesz - tym mniej samemu zarobisz. A koszty
    nie sa ucinane tylko przesuniete

    > ubezpieczenia itp itd). Nic też nie przeszkadza bankowi wirtualnemu
    > połączenie (bardzo proste i wydajne) rachunku bankowego z rachunkiem
    > inwestycyjnym czy dostępem do funduszy inwestycyjnych.

    Nie ma zadnego powodu, zeby tak sie stalo. Pytanie polega - czy jest na to
    rynek. W fazie teorii 3G miala bycrewoolucja - i wlasnie tacy projektanci
    piali pod niebiosa. Wyszlo co wyszlo. Sam produkt nie wystarczy - musi byc
    odbiorca.

    A po kij VIP ma trzymac cholernie duza kase w banku wirtualnym jak jej
    pozniej nie moze wyciagnac bez norlmalnego okienka??? Chyba ze mu
    przywieziesz w walizeczce - ale co z Warszawy powiedzmy bedziesz jechal do
    Krakowa?? A jesli nie to czy to bedzie bank wirtualny??? :)

    > Mutlibank ma 16 oddziałów więc jego tradycyjność jest raczej dyskusyjna, a
    > poza tym korzysta z tego samego CBS-u co mBank. W tym co powiedziałem
    > chodziło mi o to, że koszty migracji starych systemów bankowych takich
    > banków jak Pekao, PKO BP, ING, BGZ itp są na tyle ogromne, że nie do końca
    > opłacalne.

    No i to jest problem dla tych bankow. Zeby nie byc w tyle zaproponowaly
    oddzielne rachunki elektroniczne, ale zauwaz, ze one maja baze klientow. A
    nowy bank, nawet internetowy bez dobrego marketingu (i tak i tak
    kosztownego) g... za przeproszeniem zrobi.
    Co do tych kliebntow - jak juz maja - to w sumie latwiej im zrobic cross
    selling - bo maja na kim. A czesc produktow nestety nadal wymaga sprzedazy
    osobistej (koszty).

    A takich ludzi jak ja - ze zamiast poprosic agenta zeby mu mieszkanie
    ubiezpieczyl robi wszystko przez inet i placi karta - za duzo niestety nie
    ma.
    A pamietaj o korzysci skalii i przekroczneniu masy krytycznej. Popatrz na
    e-commerce w Polsce.
    Bankowosc internetowa nie przekracza 2 lub 5% (ta pierwsza liczba to
    McKinsey, druga IBM) ogolnego wolumenu transakcji w USA i Europie.

    No i badania mowia swoje. Aby odpowiednio wyedukowac spolecznesntwo rtzeba
    kasy - czy banki wirtualne ja maja??? Nie sadze. a banki tradycyjne - patrz
    przyklad Lukasa :)

    > Jeszcze raz. Nie porównuj tradycyjnych banków istniejacych od kilkunastu
    lat
    > za bankami, które dopiero co powstały. Tak samo tradycyjny bank wchodzący
    na
    > polski rynek (jakikolwiek rynek) będzie zmuszony do wojny cenowej bo
    inaczej
    > jak zachęci klientów - siecią oddziałów - ciekawe ile jest w stanie
    > udostepnić w pierwszym roku działalności. 10? 20?

    Dlatego jesli obce banki nie wejda w ciagu 2 lat - to pa pa (opinia prezesa
    BNP PAri Bank Polska bodaj :).
    Tyle, ze taki bank korzysta z materialow i tak dalej i tak dalej - banku
    matki. Nie musi przekonywaco swoich zabezpiecznieach i tak dalej.

    Co do produktow - dlaczego VW Bank nie ma kart platniczych? Dlaczego
    przesunal sie moment pierwszych przychodow w przypadku mBanku?

    Przy takiej ilości
    > oddziałów odpada Twój argument, że "taki oddzial mijasz cosdziennie idac
    do
    > pracy". Automatyzacja prowadzi właśnie do likwidacji oddziałów. A tak na
    > marginesie czy zdajesz sobie sprawę ile kosztuje ATM i jego obsługa?

    w 1990 roku bylo na swiecie oklo 325 tys w 2005 roku mszacunkowo bedzie 2
    miliony. ;) Co do pytania gdzies mialem dane polskie ale cos kolo 10-20 tys
    dolarow?


    >
    >
    > > > Jakim kanibalizmem? Produkt pozostaje taki sam, a koszty obsługi dużo
    > > > niższe.
    > >
    > > Czytaj, czytaj. nie pisze tutaj o udostepnieniu (szczegolnie za
    dodatkowa
    > > oplata) kolejnego kanalu dostepu/dystrybucji - tylko pisalem o
    otwieraniu
    > > wirtualnych oddzialow pod inna firma.
    > To gdzie tu kanibalizm wewnątrz jednej organizacji?
    >
    >



  • 7. Data: 2002-08-01 14:13:15
    Temat: Re: co do bankow wirtualnych
    Od: "OMS Diver" <o...@p...onet.pl>


    Użytkownik "AMRA" <a...@a...com> napisał w wiadomości
    news:aibbgs$dhm$1@news.onet.pl...
    > Oczywiscie ze moga byc, jednakze koszty zabezpieczen poczynionych w tym
    > kierunku takze sa o wiele wyzsze.
    > Jesli mowisz o kosztach pracownikow czy kurierow - zobacz - jak nam rosna
    od
    > razu koszty.
    Tyle tylko, że koszty kurierów są odpowiednikiem kosztu pracowników, tyle
    tylko, że kuriera się
    wysyła kiedy jest potrzebny, a pracownik czy "sprzeda" czy nie sprzeda
    zawsze kosztuje.

    > Co powiesz o kontach dla firm??? Na bankowosci detalicznej nie zarobisz
    kupy
    > kasy. Co do tych wiekszych (a nawet mniejszych kosztow). dosylanie
    > dokumentow itp - to codziennosc w bankach normalnych - wyobrazasz sobie
    > takie wirtualne?? Ja nie. Bo wlasnie"wygoda obslugi" jest tam jedna z
    zlate
    > takiegoz banku.
    Zgoda, ale tylko dla duzych firm. Small business ma potrzeby bardzo podobne
    do klienta indywidualnego. Oczywiście nieco bardziej rozbudowane, ale
    standardowe - płatności, rejestracja transakcji, karty, dodatkowo może
    kredyt obrotowy - to wszystko można jednak zapewnić bez oddziałów.

    > Kolejna rzecz czy jest w stanie czy nie jest - jak pokazuja przyklady
    > first-e czy NextCard - pokazuja ze nawet duza liczba klientow na tak
    > konkurencyjnym rynku moze nie przynosic dochodow.
    > Poza tym nigdzie nie odniosles sie (przez wygode?? :) do mniejszych
    > przychodow tych bankow - wlasnie zpowodu innych inwestycji.
    Ale nie wynika to bezposrednio z tego, że są to banki wirtualne. Wynika to
    tylko z tego, że w porównaniu do innych banków te zaczęły dzialalność
    relatywnie niedawno.

    > Na personel banki w USA wydaja z kazdego zdeponowanego dolara 0,165, na
    > koszty stale 0,06, inne 0,05

    > w przypadku bankow wirtualnych odpowiednio 0,065 personel, 0,04 biura itp,
    > marketing 0,140, inne (koszty podrozy i takie tam 0,085)
    Trochę dziwne i niezbyt chce mi się wierzyć, że koszty biura i kosztów
    pochodnych w przypadku banków tradycyjnych są tylko o 33% niższe od banków
    wirtualnych.

    > Przy zalozeniu ze banki tradycyjne za kazdego dolara zsobytego maja netto
    > 0,44$ a wirtualne 0,25$ (z uwzglednieniem straconych pozyczek). Takze
    > przychod poza odsetkowy w przypoadku bankow tradycyjnych 0,095$ i 0,085$
    dla
    > wirtualnych.
    OK. Reklama w USA jest niestety bardzo droga, Polska ma "nieco" odmienną
    specyfikę.

    > Bankowosc telefoniczna - nie sprawdzila sie za bardzo. To samo
    homebanking.
    > Kolejna rzecz - ciagle pomijasz tych naprawde bogatych - ktorzy wola
    > placowki i ktorzy daja zarabiac takim bankom.
    A kto powiedział, że bankowość telefoniczna się nie sprawdziła? Skąd masz
    takie dane?

    > Po to banki tradycyjne maja wlasnie rozbudowane kanaly elektroniczne, co
    tym
    > samym obniza im koszt obslugi/klienta
    Tyle tylko, że w dużej części banków tradycyjnych udostępnienie kanałów
    elektronicznych wiąże się z koniecznością otwierania dodatkowych rachunków -
    PKO BP, Pekao.

    > ale narazie banki musza wydac na zlapanie takiego klienta. I wcale nie ma
    > pewnosci (produkty, produkty), ze zyskaja jego lojalnosc jak zacznie on
    > zarabiac.
    Generalnie lojalność klientów banków jest bardzo duża - no może za wyjatkiem
    wyedukowanych i pyskatych uczestników tej listy takich jak np. ja.

    > Koszty marketingu - i tak i tak kazdy je musi poniesc, prawda?
    No właśnie. Tak samo ponosi je bank tradycyjny jak i wirtualny.

    > Koszty zakupu oprogramwowania do m i Multi Banku w mln zlotych.
    Są ogromne. BRE zakupiło Altamirę firmy Accenture, który to system mówiąc
    delikatnie jest kiepski.

    > Jesli juz mowimy o fizycznych oddzialach - mozna tam wplacic gotowke, d
    > owirtualnego tak latwo tego nie zrobisz (firmy, firmy).
    No to jest faktycznie słaby punkt, ale gdyby nieco zreformować naszą pocztę
    to problem by się rozwiązał.

    > > No to panuje między nami różnica zdań. Nie wiem jak ty, ale ja mialem do
    > > czynienia na etapie business planu z koncepcją banku z oddziałami i bez
    > > oddziałów i wiem jak jest różnica w poziomie kosztów.

    > Zgrabnie ominales najwazniejsze punkty wypowiedzi ;)
    > Pelna oferta produktowa to jest latwy dostep do kredytow, mozliwosc
    latwego
    > wplacania i wyplacania gotowki, uzyskanie roznych kart itp., obsluga przez
    > zywego czlowieka w niektorych wypadakch, uzyskanie szybie potwierdzenia
    > wplaty. I inne wiazane produkty jak np ubezpiecznie itp.
    Każdy bank wirtualny _może_ (podkreslam może) bez problemów zaoferować
    większość tych usług za wyjątkiem wpłacania gotówki. Jeśli chodzi o
    potwierdzenia to potwierdzenia elektroniczne zaczynają już bardzo dobrze
    funkcjonować.

    > > dlaczego uważasz, że bank wirtualny nie jest w stanie takiej
    przygotować.
    > Po
    > > drugieVIP bez placówek nie musi być szarym Kowalskim, bo z racji
    wysokości
    > > depozytów, czy ilości transakcji kartą może mieś zapewnione lepsze
    warunki
    > > (wyższe oprocentowanie, nizsze opłaty stałe, wyższe limity, dodatkowe
    >
    > ;) Dla Lukasa pracowales - czy bylego wlascieila teraz??? :)
    Nie nie pracowałem ani dla Lukasa ani dla CA.

    > Po pierwsze - VIP jest czlowikeim zajetym - nie uwazam, zeby czesto
    serfowal
    > po internecie.
    Tym bardziej nie ma czasu na łażenie do banku.

    > VIP lubi byc doceniany i takie tam - a banki internetowe ida
    > na ilosc nie jakosc. (Millennium Prestige, Fortisbank).
    Można tak skonstruować ofertę, żeby nawet w banku wirtualnym poczuł się
    doceniany.

    > Latwiej jest wyslac wykwalikifikowanego pracownika z oddzialu niz z
    centrali
    > banku wirtalnego do obslugi takiego klienta (bo jesli bedzie mial
    > jakiekolwiek placowki - to juz nie bedzie bank wirtualny rtylko
    internetowy
    Fakt, ale zamiast wielkiego oddziału i kilku lub kilkunastu osób obsługi
    mozna mieć sieć przedstawicieli.

    > Co do mozliwosci - powiadasz, ze VIPO wybralby nowy bank wirtualny a nie
    np
    > platynowy pakiet w Fortisie?? Watpie. A co do lepszych warunkow i tak
    dalej.
    > Sorry - ale im mniej jemu zabierzesz - tym mniej samemu zarobisz. A koszty
    > nie sa ucinane tylko przesuniete
    Nie wiem jak inni, ale ja na pewno tak.

    > A po kij VIP ma trzymac cholernie duza kase w banku wirtualnym jak jej
    > pozniej nie moze wyciagnac bez norlmalnego okienka??? Chyba ze mu
    > przywieziesz w walizeczce - ale co z Warszawy powiedzmy bedziesz jechal do
    > Krakowa?? A jesli nie to czy to bedzie bank wirtualny??? :)
    A po kij jakikolwiek VIP ma trzymać kasę w jakimkolwiek banku. Jakbym miał
    kilka milionów złotych to na pewno nie trzymałbym ich w żadnym banku. Od
    tego są inne instrumenty finansowe, a bank słuzy jedynie jako medium
    transakcyjne. A co do przewozu kasy jeśli banki pobierają coś koło 1% za
    wybranie kasy z obcego bankomatu, to myślę, że za 1% od powiedzmy 30 - 40
    tysięcy można bez problemu zorganizować dostarczenie gotówki takiemu VIP-owi
    w wyznaczine przez niego miejsce.

    > No i to jest problem dla tych bankow. Zeby nie byc w tyle zaproponowaly
    > oddzielne rachunki elektroniczne, ale zauwaz, ze one maja baze klientow. A
    > nowy bank, nawet internetowy bez dobrego marketingu (i tak i tak
    > kosztownego) g... za przeproszeniem zrobi.
    Tym bardziej nowy bank tradycyjny. Myslę, że trochę się rozjechalismy w
    dyskusji. Zgadzam się z Tobą, że w chwili obecnej istniejący i zasiedziały
    bank tradycyjny będzie osiagał w perspektywie nastepnych kilku lat wieksze
    zyski niż nowo powstały bank wirtualny. Gdyby jednak oba wystartowały w tym
    samym momencie to sorry Winetou, ale tradycyjny utonie w kosztach
    amortyzacji i kosztach stałych.


    > A takich ludzi jak ja - ze zamiast poprosic agenta zeby mu mieszkanie
    > ubiezpieczyl robi wszystko przez inet i placi karta - za duzo niestety nie
    > ma.
    Ale będzie, przyjacielu będzie.

    > A pamietaj o korzysci skalii i przekroczneniu masy krytycznej. Popatrz na
    > e-commerce w Polsce.
    > Bankowosc internetowa nie przekracza 2 lub 5% (ta pierwsza liczba to
    > McKinsey, druga IBM) ogolnego wolumenu transakcji w USA i Europie.
    No cóż Ameryka również jeśli chodzi o rozwój telefonii komórkowej pozostaje
    w tyle za Europą.


    > Co do produktow - dlaczego VW Bank nie ma kart platniczych?
    Bo ma inną strategię - hot money z których finansuje kredyty na samochody.



  • 8. Data: 2002-08-01 14:49:07
    Temat: Re: co do bankow wirtualnych
    Od: "AMRA" <a...@a...com>

    > Tyle tylko, że koszty kurierów są odpowiednikiem kosztu pracowników, tyle
    > tylko, że kuriera się
    > wysyła kiedy jest potrzebny, a pracownik czy "sprzeda" czy nie sprzeda
    > zawsze kosztuje.

    Tyle, ze kurier musi byc nie karany i taie tam. Wieej ja tam raczej przed
    kurirem nie pokazywalbym stanu posiadania swojego majatku,a w Mcdonaldsie
    raczej nie umaiwalbym sie. No i to nie jest pracownik banku - czyli wszelkie
    upowaznienia i te sprawy. A jak bedziesz sie chcial zapytac cos kuriera, bo
    nie jestes pewien??
    no pomysl?


    > Zgoda, ale tylko dla duzych firm. Small business ma potrzeby bardzo
    podobne
    > do klienta indywidualnego. Oczywiście nieco bardziej rozbudowane, ale
    > standardowe - płatności, rejestracja transakcji, karty, dodatkowo może
    > kredyt obrotowy - to wszystko można jednak zapewnić bez oddziałów.

    No tak. Tylko mowa jest tutaj o DG - ze dostajesz pensje i wszystko
    przelewem, ale dla wiekszych firm, ktore maja utarg - to juz bedzie troszke
    drozej wychodzilio.
    Co wiecej - ak czy inaczej muszisz miec odpowiednio wyszkolonych
    pracownikow - ktorzy beda uzielali kredytow i tak dalej. Czasami trzeba sie
    gdzies przhejechac (hipoteka i tak dalej) - koszty podrozy???
    Jak zweryfikujesz poprawnosc danych, ktorych w ogole nie widziales. Skad
    masz pewnosc, ze podpis zostal wuykonany przez odpowiednia osobe???

    > Ale nie wynika to bezposrednio z tego, że są to banki wirtualne. Wynika to
    > tylko z tego, że w porównaniu do innych banków te zaczęły dzialalność
    > relatywnie niedawno.

    Dobrze. W takim razie odpowiedz sobie na pytanie - czy wiecej bankow sie
    teraz laczy czy powstaje?
    Jesli duze banki sie lacza - to trzeba miec to nauwadze :))
    Jesli ja osobiscie malbym zakladac bank ;) to szedlbym w kierunku posrednim
    pomiedzy mBankiem a Multibankiem + duzo kioskow itp.
    Zauwaz, ze bez fizycznych placowek - znika ci jeden z najwazniejszych
    elementow dyferencjacji oferyty banku.
    Sam zauwazyles, ze nie chodzi i ilosc ale jakosc - czego przykjladem jest
    taki Fortis Bank Polska...
    W Internecie cholernie trudno bedzie ci zaakcentowac przewage konkurencyjna
    wynikajaca z wystroju i obslugi wplacowce itp. Po co niby sa serwisy do kawy
    w Lukasie??? :)

    > Trochę dziwne i niezbyt chce mi się wierzyć, że koszty biura i kosztów
    > pochodnych w przypadku banków tradycyjnych są tylko o 33% niższe od banków
    > wirtualnych.

    Tak ;) Zapomnialem dodac ze wraz z rosnaca iloscia klientow te proporcje sie
    zmienia na korzysc bankow wirtualnych ;) Jak juz wszystko bede mial dam znac

    > OK. Reklama w USA jest niestety bardzo droga, Polska ma "nieco" odmienną
    > specyfikę.

    No ja nie wiem - z ubieglorocznych danych tak nie wynika - i jelsi dobrze
    pamietam, to te 12 mln zlotych jest bez.. Internetu... Najwiecej wydal
    Kredyt Bank

    > A kto powiedział, że bankowość telefoniczna się nie sprawdziła? Skąd masz
    > takie dane?

    Mialem na mysli banki telefoniczne ;) Nie internetowe. Oczywiscie jako knala
    dostepu jest bardzo ok. ale nie po ilosci ale jakosci go sprrawdzisz :) I
    dla jasnosci nie mam tez tutaj na mysli callcenter

    > Tyle tylko, że w dużej części banków tradycyjnych udostępnienie kanałów
    > elektronicznych wiąże się z koniecznością otwierania dodatkowych
    rachunków -
    > PKO BP, Pekao.

    O tym wlansie pisalem. Ale juz w takim Lukasie, Multibanku, czy innych
    mcbankach o odmiejscowionym rachunku - nie ma takiego problmu

    > Generalnie lojalność klientów banków jest bardzo duża - no może za
    wyjatkiem
    > wyedukowanych i pyskatych uczestników tej listy takich jak np. ja.

    ano widzisz :) a do momentu kiedy rachuynek wirtualny nie bedzie rachunkiem
    docelowym nie ma ta bankowosc za duzych szans. (95% ludzi ma jeden rachunek)

    > No właśnie. Tak samo ponosi je bank tradycyjny jak i wirtualny.

    :) Wlasnie - musi je ponosci - tylko w jakich proporcjach.
    Popatrz chociazby na nowy produkt. Na przyklad KK BZ WBK (tak pierwszuy bank
    z brzegu).
    Da sobie reklame w placowkach, da na wyciagu, da na zewnartz palcowki.. Ma
    baze danych - wiec direct mailing zadziala super. I ta forma reklamy
    kosztuje malo.
    Bank wirtualny - nie wysyla wyciagu, nie ma placowki, obok ktorej
    przechidmzy "przez przypadek"...

    A wszystkie inne formy reklamy jakie moze miec - ma i bank tradycyjny.

    Dlatego tak wazna jest fizyczna obecnosc - nawet pod postacia automatycznego
    kiosku bankowego

    > Są ogromne. BRE zakupiło Altamirę firmy Accenture, który to system mówiąc
    > delikatnie jest kiepski.

    O odpieralo mi poczte i nie wpisalem.
    Uruchomienie mBanku bez zakupu oprogramowania kosztowla ponoc 10 mln zl.. :)

    > No to jest faktycznie słaby punkt, ale gdyby nieco zreformować naszą
    pocztę
    > to problem by się rozwiązał.

    A bank pocztowy??? ;) Juz raczej bankomaty z funkcja depozytowa - i jak ktos
    opowiadal w kanadzie - wpisujemy ile wpalcilismy (do pewnego poziomu
    oczywiscie) i kase mamy od razu... No ale koszty, koszty

    > Każdy bank wirtualny _może_ (podkreslam może) bez problemów zaoferować
    > większość tych usług za wyjątkiem wpłacania gotówki. Jeśli chodzi o
    > potwierdzenia to potwierdzenia elektroniczne zaczynają już bardzo dobrze
    > funkcjonować.

    To, ze moze zaoferowac to ja wiem. Ale jak bedzie z kosztami takiej oferty..
    To juz inna sprawa. A koszty wdrozenia beda takie same jak w bankach
    tradycyjnych. Natiomist koszty sprzedazy wyzsze (wlasnie dlatego ze nie ma
    stalych pracownikow - wiem tu sie roznimy zdaniem) ale co wiecej - jako, ze
    bank wirtuyalny to nisie oprocentowanie - musisz mniej zarobic tym smaym...
    Sam sobie odpowiedz- gdyby nie wyzsze oprocentowanie - ktory klient skusilby
    sie na taki bank, gdyby obok mial placowke z tak samo rozwinietym kanalem
    internetowym??

    > Nie nie pracowałem ani dla Lukasa ani dla CA.

    To zdradz choc na prova dla kogo ;)

    > Tym bardziej nie ma czasu na łażenie do banku.

    No wlasnie i dlatego ma swojego opiekuna - ze przyjedzie do niego do biura
    itp. A jak chcesz to zrobic w bakach wirtualnych - hologram mu wyslesz?? ;)

    > Można tak skonstruować ofertę, żeby nawet w banku wirtualnym poczuł się
    > doceniany.

    Gadanie.. ;) I tak zostanie bankiem niszowym...
    Ale dla mnie wieksze szanse bedzie mial bank z nielicznymi placowkiami +
    opioekunami klienta

    > Fakt, ale zamiast wielkiego oddziału i kilku lub kilkunastu osób obsługi
    > mozna mieć sieć przedstawicieli.

    ale wtedy nie bedzie to bank wirtualny tylko internetowy ;D

    > A po kij jakikolwiek VIP ma trzymać kasę w jakimkolwiek banku. Jakbym miał
    > kilka milionów złotych to na pewno nie trzymałbym ich w żadnym banku. Od
    > tego są inne instrumenty finansowe, a bank słuzy jedynie jako medium

    noooo. W koncu provate banking jakos dobrze sie ma ;) od 100 tysiecy ;)

    > transakcyjne. A co do przewozu kasy jeśli banki pobierają coś koło 1% za
    > wybranie kasy z obcego bankomatu, to myślę, że za 1% od powiedzmy 30 - 40
    > tysięcy można bez problemu zorganizować dostarczenie gotówki takiemu
    VIP-owi
    > w wyznaczine przez niego miejsce.

    Ale sam przyznaj to juz bedzie kosztowne. I wtedy pojawi sie pytane czy nie
    taniej (i lepiej) bedzie zalozyc kilka placowek w newralgicznych punorttach
    miasta...

    > Tym bardziej nowy bank tradycyjny. Myslę, że trochę się rozjechalismy w
    > dyskusji. Zgadzam się z Tobą, że w chwili obecnej istniejący i zasiedziały
    > bank tradycyjny będzie osiagał w perspektywie nastepnych kilku lat wieksze
    > zyski niż nowo powstały bank wirtualny. Gdyby jednak oba wystartowały w
    tym
    > samym momencie to sorry Winetou, ale tradycyjny utonie w kosztach
    > amortyzacji i kosztach stałych.

    a bank internetowy w kosztach marketingu. Nie wierzysz? Popatrz na liste
    bankrutow internetowych w USA... :) A przeciezInternet mial byc remedium na
    kazda bolaczke... hu hu

    > Ale będzie, przyjacielu będzie.

    ale to chyba moje wnuki ;)

    > No cóż Ameryka również jeśli chodzi o rozwój telefonii komórkowej
    pozostaje
    > w tyle za Europą.

    ale do przodu z Internetem, WEBTV itp

    > Bo ma inną strategię - hot money z których finansuje kredyty na samochody.

    No wiec widzisz :) biznes powiazany - tak ak mBan mial dostarczac kase dla
    BRE... Tak jak lukas zdziera z kredytow to i wyzej daje za lokaty - inaczej
    by sie hehehe...

    P.S. Jak bedziesz dwczenisje jutro odpowiem ;)



  • 9. Data: 2002-08-02 13:38:07
    Temat: Re: co do bankow wirtualnych
    Od: "AMRA" <a...@a...com>

    jednej wielkiej
    > aplikacji do robienia pieniędzy? A jak potem szukać banku lepszego, czy
    > gorszego, jak jego możliwości i tak ograniczają się do ilość naszych
    pieniędzy?

    ekhem, ale tutaj juz trzeba byloby pobawic sie w futurologa, psychologa i te
    sprawy ;)

    Pytanie czy bank to juz tylko - nie na miejscu jest - wlasnie od tego sie
    odchodzi (te wszystkie CRMy, placowki dla VIPow i tak dalej).

    Co do przyszlosci - jeszcze musza ze dwa pokolenia przejsc, zani,m wszscy
    sie przyzwyczaja ;)



  • 10. Data: 2002-08-05 08:39:17
    Temat: Re: co do bankow wirtualnych
    Od: Wojtek Frabinski <w...@a...net.pl>

    On Thu, 1 Aug 2002 16:13:15 +0200, "OMS Diver"
    <o...@p...onet.pl> wrote:

    >Zgoda, ale tylko dla duzych firm. Small business ma potrzeby bardzo podobne
    >do klienta indywidualnego. Oczywiście nieco bardziej rozbudowane, ale
    >standardowe - płatności, rejestracja transakcji, karty, dodatkowo może
    >kredyt obrotowy - to wszystko można jednak zapewnić bez oddziałów.
    >
    Small business ma czesto jeszcze jedna bardzo wazna potrzeba - wplata
    gotowki, czesto nawet co dziennie. I banki wirtualne leza i kwicza.
    --
    Wojtek Frabinski ICQ 50443653
    w...@a...net.pl
    Moja strona Meat Loafa http://www.meatloaf.3a.pl/
    galeria kart bankowych http://www.karty.3a.pl/
    Wiadomość ta przedstawia wyłącznie prywatne stanowisko autora.

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1