Przyczyny kryzysu finansowego w USA
2008-10-09 13:16
Przeczytaj także: Instytucje finansowe a kryzys kredytowy
W opinii Bankier.pl prawdą jest, że rynek błędnie oszacował ryzyko związane z rynkiem kredytów hipotecznych. Mechanizmy sekurytyzacji zamiast rozproszyć ryzyko, zgromadziły je na Wall Street. Katastrofalne skutki przyniosła wiara w wieczny wzrost cen domów oraz system udzielania kredytów, w którym nikt nie ponosił ryzyka, zaś bankierzy za krótkoterminowe wyniki dostawali premie liczone w milionach dolarów. Zupełnie zawiodły agencje ratingowe, które śmieciowym papierom przyznawały najwyższe oceny. Bezradny okazał się też nadzór finansowy w postaci SEC oraz Fed-u. Nie wykazali się też audytorzy, którzy aprobowali manipulacje księgowe banków inwestycyjnych. To wszystko prawda, ale są to mechanizmy powstania kryzysu, lecz nie jego przyczyny. W końcu, czy większe pretensje można mieć do wilka pożerającego owce, czy do pasterza, który świadomy zagrożenia pozostawia je bez opieki?Zdaniem analityków, aby zrozumieć rzeczywiste przyczyny obecnego kryzysu, należy cofnąć się do dość odległej przeszłości. Amerykański system finansowania rynku nieruchomości powstał po Wielkim Kryzysie w latach 30-tych XX wieku. Z inicjatywy prezydenta Franklina D. Roosevelta została utworzona agencja Fannie Mae, której zadaniem było wsparcie Amerykanów marzących o własnym domu. Fannie skupowała od banków kredyty hipoteczne i korzystając z gwarancji rządowych tworzyła z nich obligacje (MBS), które następnie sprzedawała inwestorom. Dzięki wiarygodności rządu Stanów Zjednoczonych papiery te zapewniały tanie refinansowanie akcji kredytowej, co z kolei obniżało oprocentowanie i zwiększało dostępność kredytów mieszkaniowych.
Jak poinformował Bankier.pl, system działał bez zarzutów przez przeszło 70 lat, dopóki korzystały z niego osoby o dobrej wiarygodności kredytowej, a banki skrupulatnie oceniały ryzyko. Sytuacja uległa zmianie pod koniec ubiegłego stulecia. W roku 1999 pod naciskiem administracji prezydenta Billa Clintona (Demokrata) Fannie Mae poluzowała kryteria, według których oceniała kupowane kredyty. Banki zostały oficjalnie zachęcone do udzielania pożyczek osobom o słabej kondycji finansowej. Nikt nie ukrywał, że chodziło o to, by przedstawiciele „kolorowych” mniejszości etnicznych (tradycyjnie głosujących na Demokratów) mogły łatwiej i taniej dostać kredyt mieszkaniowy. Ówczesny szef Fannie Mae nazwał nowy rynek skromnym mianem „subprime”. Zadziwiające jest, że wszyscy zdawali sobie wówczas z ryzyka tej decyzji.
Jak podają analitycy Bankier.pl kolejny element kryzysowej układanki pojawił się już dwa lata później. Od stycznia 2001 roku do czerwca 2003 Rezerwa Federalna pod przewodnictwem Alana Greenspana obniżyła stopę funduszy federalnych z 6,5% do zaledwie 1%. Ruch ten był reakcją na pęknięcie giełdowej bańki spekulacyjnej powstałej w branży internetowej. Chcąc pomóc giełdowym inwestorom i uchronić USA przed (zapewne krótką i łagodną) recesją Greenspan zdecydowanie poluzował politykę monetarną – czasy niesamowicie taniego pieniądza trwały przez rok. Owce zostały wypuszczone na nieogrodzoną łąkę.
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
-
Sprawa Goldman Sachs: kto jest winny?
-
Polska gospodarka a kryzys w USA
-
NBP: system finansowy stabilny
-
KE zaostrza wymogi kapitałowe banków
-
Zagraniczne instytucje będą finansować inwestycje polskich przedsiębiorców?
-
Jakie skutki niesie za sobą podatek bankowy?
-
Banki z Polski optymistyczne
-
Banki z rynków wschodzących mają szanse na ekspansję?
-
Instytucje finansowe: przetasowania w światowej czołówce