eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAnalizy i komentarze › Czy raport kwartalny AIG wpłynie na rynek akcji?

Czy raport kwartalny AIG wpłynie na rynek akcji?

2007-03-02 10:52

W czwartek giełdy Eurolandu miały do wyboru: kierować się tym, co stało się w nocy w Azji (spadki), czy wierzyć słowom Bena Bernanke i weryfikacji tego co powiedział Alan Greenspan. Na początku wybrano drogę pośrednią - indeksy krążyły wokół środowego zamknięcia. Potem jednak wyprzedanie techniczne rynku wzięło górę i indeksy zaczęły rosnąć.

Przeczytaj także: Techniczne wyprzedanie rynku

Widać jednak było dużą niepewność zwiększaną przez umacniające się w porannym handlu euro. Trochę szkodzić też mógł bardzo słaby raport kwartalny Deutsche Telekom. Niczego oczywiście nie zmieniła publikacja indeksów PMI dla sektora przemysłowego. Ten segment gospodarki również w Eurolandzie coraz bardziej się kurczy (mniej niż 30 procent całości). Odczyty były zróżnicowane pokazywały jednak, że temu sektorowi recesja nie grozi. Kursowi EUR/USD to jednak nie pomogło.

Z czasem, od południa, osuwać się też zaczęły indeksy, a przed publikacją danych makro były już na solidnych minusach. Nie było nawet jasne, czy to spadające kontrakty na amerykańskie indeksy ściągają Europę do dołu, czy jest odwrotnie. Pojawiła się teoria, zgodnie z którą to umacniający się jen dał sygnał do wyprzedaży. Rzeczywiście japońska waluta szybko się od południa wzmacniała. Mocniejszy jen utrudnia lub wręcz uniemożliwi stosowanie carry trade, czyli pożyczania jenów po to, żeby kupować akcje, surowce i inne wehikuły inwestycyjne. Mógł to być pretekst, bo raczej nie powód, który sprawował graczy do sprzedaży akcji. Wyprzedaż była coraz szybsza i widać było gołym okiem, że mamy do czynienia z paniką. Udało się ją opanować po pierwszym zestawie danych z USA, ale indeksy jednak nie zawróciły, a po otwarciu w USA spadały już bez żadnych oporów. Koniec sesji był dużo lepszy - indeksy spadły po około 1 procent.

Początek sesji w USA mógł przestraszyć każdego inwestora. Już po kilku minutach od otwarcia spadki sięgały prawie 2 procent, a NASDAQ spadał jeszcze mocniej. Widać było, że strach zagościł na rynku, bo żadnego bezpośredniego powodu przeceny nie było. Nie można też wykluczyć, że banki zamykały pozycje tych inwestorów, którzy nie uzupełnili depozytów. To zawsze zwiększa skalę spadków. Jeśli tak rozpoczyna się sesja, to są wtedy tylko dwie drogi: krach albo gwałtowny zwrot indeksów na północ. W tym przypadku rynek potrzebował niewielkiego, pozytywnego impulsu, żeby się odwrócić. Przecież nadzieje na dalsze wzrosty jeszcze nie wygasły, a wszyscy zapewniali, że nic złego się w gospodarce nie dzieje. Tym impulsem były dane makro.

Jednak pierwszy ich zestaw nie miał wielkiego wpływu na rynek. Bazowy indeks PCE (wskaźnik wydatków konsumpcyjnych bez paliw i żywności) wzrósł miesiąc do miesiąca mocniej niż prognozowano, ale rok do roku pozostał na poziomie 2,3 proc. Raport Challengera (o planowanych zwolnieniach) pokazał, że wzrosły one w lutym o jedną trzecią. Tygodniowy raport o ilości noworejestrowanych bezrobotnych też sygnalizował pogorszenie sytuacji na rynku pracy. Zaskoczeniem był raport o przychodach i wydatkach Amerykanów. Wydatki co prawda wzrosły jedynie nieznacznie mocniej niż oczekiwano, ale przychody wzrosły aż o jeden procent (prognozowano wzrost o 0,3 proc.). Wyższe przychody mogą zapowiadać rosnącą presję inflacyjną, ale pogorszenie sytuacji na rynku pracy ją zmniejsza. Tyle tylko, że te wysokie przychody wynikały z czynników jednorazowych (premie dla analityków z Wall Street, podwyżki dla budżetówki i rewaloryzacja świadczeń socjalnych). Bez nich przychody wzrosły umiarkowanie (0,4 proc.). Można więc powiedzieć, ze były to dane neutralne.

 

1 2 3

następna

oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion Xelion

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: