eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyPorady finansowe › Po co banki szperają w naszych social mediach?

Po co banki szperają w naszych social mediach?

2017-10-23 10:48

Po co banki szperają w naszych social mediach?

Banki sprawdzają social media klientów © fot. mat. prasowe

Starasz się o kredyt? Uważaj na to, co udostępniasz na Facebooku i Instagramie. Z obserwacji platformy kredytowej Akredo.pl wynika, że media społecznościowe coraz częściej stają się narzędziem służącym do oceny wiarygodności kredytobiorcy. Jasne staje się zatem, że kompromitujące zdjęcia z imprezy czy też obnoszenie się z majątkiem mogą stać się poważną przeszkodą na drodze do zdobycia bankowego finansowania.

Przeczytaj także: Kredyty mieszkaniowe: błędy kredytobiorców

Epatowanie swoim stanem posiadania w social mediach nie dziwi już chyba nikogo. Portale społecznościowe oswoiły nas już z osobami, które bez skrępowania informują cały świat albo przynajmniej jego część o tym co kupują, co lubią i gdzie jeżdżą. Dzielenie się najdrobniejszymi szczegółami z naszego życia stało się powszechne i odbywa się w atmosferze całkowitej właściwie akceptacji społecznej. Wydaje się nawet, że niektórzy z nas zupełnie nie dopuszczają myśli, że społecznościowy ekshibicjonizm może mieć swoje negatywne skutki.

Wielu użytkowników mediów społecznościowych nie zdaje sobie również sprawy, jak szerokiemu gronu osób udostępnia informacje o sobie, ochoczo wypełniając rubryczki o miejscu pochodzenia i zamieszkania, ukończonej szkole, pracy i koligacjach rodzinnych. To wszystko opatrzone jest pokaźną dokumentacją zdjęciową, na której widnieje nie tylko sam zainteresowany, ale również jego rodzina i znajomi. Nie zapominamy również informować o ważnych wydarzeniach w naszym życiu: o narodzinach zaręczynach, ślubie czy egzotycznych wakacjach. Zachęcani lajkami, chwalimy się jak spędzamy czas i ile na to wydajemy.

Choć portale społecznościowe udostępniają nam szereg narzędzi personalizujących nasze konto (jak chociażby możliwość tworzenia odrębnych grup odbiorców, ograniczenie widoczności postów, blokowanie widoku poszczególnych zdjęć itd.), w tym samym czasie znieczulają nas na istotę i wagę funkcji "lajkowania", komentowania i samodzielnego uzupełniania naszego profilu o newralgiczne dane.

Korzystanie z różnego rodzaju aplikacji oraz udział w quizach czy testach rozrywkowych, to także sposób na dostęp do naszych danych. Poprzez nieczytanie zgód "drobnym druczkiem", serwisy społecznościowe stają się nośnikiem i przekazicielem takich danych o nas, jak np.: Z jakich usług finansowych korzystamy? / Czy mamy kredyty i konto w banku (także to w jakim - regionalnym czy krajowym)? / Czy inwestujemy (a jeśli tak to w co)? / Ile linii kredytowych posiadamy i czy często korzystamy z karty kredytowej (lub kto z naszych bliskich częściej jej używa)? / Jak ją spłacamy?

fot. mat. prasowe

Banki sprawdzają social media klientów

Social media są coraz częściej wykorzystywanym narzędziem do weryfikacji, oceny i sprawdzania wiarygodności finansowej klientów


Bank z kolei może dowiedzieć się z naszych danych na portalach społęcznościowych z jakich urządzeń mobilnych korzystamy i z których najczęściej. Jak szybkim łączem internetowym dysponujemy. Czy kupiliśmy ostatnio smartfona czy tablet i czy korzystamy z Internetu na tych urządzeniach. Na Facebooku udostępniamy też wiedzę na temat tego, jakie połączenia internetowe wykonujemy i w jakiej częstotliwości czasowej. Korzystając aktywnie z social mediów banki i inne podmioty handlowe mogą z łatwością określić które gospodarstwa domowe wydają powyżej przyjętej średniej i mniej więcej na jakie dobra. Tajemnicą przestaje być w jakim okresie roku wydajemy najwięcej, jakie ubrania kupujemy i w jakiej ilości (może wręcz określić stopień naszego zakupoholizmu). Czy inwestujemy w aranżację wnętrz, jak dużo kosmetyków kupujemy, w jakich restauracjach lubimy jadać i czy jesteśmy podatni na np. zakup ubezpieczenia samochodowego online. A jeśli już o autach mowa, wprost z naszego profilu różne podmioty finansowe wyczytać mogą czy planujemy zakup auta w najbliższym czasie, jakiego i w jakim przedziale cenowym. Również to, czy zakup sfinansować chcemy kredytem czy gotówką. Na podstawie danych z portali społecznościowych oszacować można nawet ile wydamy na następny samochód i w jakim miejscu go kupimy. Dane o naszym aktualnym środku komunikacji to także nie tajemnica - wiek i model auta oraz to czy mamy motocykl to prawdy wyciągnięte wprost z facebookowych kont osobistych. Tak jak informacje o tym jak długo mieszkamy w danym miejscu i z kim, czy planujemy przeprowadzkę lub remont, jak dużo podróżujemy i gdzie oraz jaką formą komunikacji dojeżdżamy do pracy. Wszystkie te informacje podajemy do wiedzy publicznej, za pośrednictwem indywidualnego konta np. na Facebooku czy Tweeterze. A to tylko część z ogromu udostępnianych przez nas informacji o sobie, które na obszerną skalę przeanalizował niedawno Washington Post.
- Majątek eksponowany na zdjęciach pokazywanych publicznie na portalach społecznościowych, jest bajecznie prosty do oszacowania. W tym także oczywiście dla instytucji finansowych. Wiedza ta z kolei może wpływać na obliczanie naszej realnej zdolności kredytowej i wiarygodności finansowej jako potencjalnego posiadacza kredytu gotówkowego. Warto o tym pamiętać – mówi Paweł Weber, współzałożyciel platformy finansowej Akredo.pl.

Zatem co zrobić, aby banki i instytucje finansowe nie wiedziały o nas tak wiele? Nie lajkować? Nie obserwować? Ograniczyć grono znajomych? Uważać na to, co publikujemy w postach? Nie wrzucać zdjęć z imprez w domu czy z wakacji z rodziną? To za mało. Najprostszą drogą do braku analitycznego "ogona" jest... nie korzystanie z social mediów. Tak niepopularny pomysł w dobie wszechobecnego Internetu może być szokujący i trudny do zastosowania, ale nieodzowny gdy chcemy chronić naszą prywatność. Instytucje rządowe i finansowe, oprócz danych wyciąganych z portali społecznościowych, dysponują tysiącem innych narzędzi do sprawdzania zasobności naszego portfela, sposobu zarobkowania i wydawania pieniędzy (podatki, deklaracje finansowe, rachunki, umowy z pracodawcą itd). Częste zakupy kartą płatniczą też nie pozostawiają szerokiego pola do interpretacji bankom - mogą prześledzić nasze zakupy z dokładnością co do jednego pomidora. Jednak social media mają znacznie szerszy zasięg, a lekkomyślne udostępnianie prywatnych danych skutkować może wieloma nieprzyjemnymi konsekwencjami.
- Jakie działania w social mediach narażają nasze najbardziej prywatne dane na ogląd publiczny? Chociażby różnego rodzaju darmowe aplikacje, gry, testy rozrywkowe i quizy. Bardzo często nieświadomie przekazujemy im dostęp do wszystkich newralgicznych danych z naszego konta - kontaktów rodzinnych i przyjacielskich, informacji o naszym stanie cywilnym, miejscu gdzie żyjemy, zdjęć dzieci, zwierząt domowych. Czasem nawet dostęp do prywatnej korespondencji lub nagrań video (i to w konsekwencji zgód, które na to wyraziliśmy instalując nieznaną nam aplikację i nie doczytując warunków jej użytkowania) – mówi Paweł Weber, współzałożyciel platformy finansowej Akredo.pl.

Brak rozwagi w korzystaniu z social mediów oraz nonszalanckie dzielenie się każdym aspektem swojego życia w środowisku mediów społecznościowych, pozwala szerokiemu gronu obcych nam ludzi dosłownie podglądać naszą codzienność i wyciągać z niej wnioski o nas jako konsumentach i obywatelach. A to już potężna władza, za pomocą której możliwe jest sterowanie naszymi wyborami zakupowymi, potrzebami finansowymi czy po prostu stanem zadłużenia.

Przeczytaj także

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: