eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAnalizy i komentarze › Rynek walutowy czeka na dane z USA

Rynek walutowy czeka na dane z USA

2005-05-17 12:17

W poniedziałek sytuacja na rynkach była dosyć zagmatwana. Odczyt indeksu NY Empire State, który pokazuje jaki jest stan gospodarki w regionie Nowego Jorku był zadziwiająco słaby. Indeks był na poziomie minus 11,11 pkt. (najniżej od dwóch lat), co sygnalizuje, że gospodarka się spowalnia. Wyraźnie spadł również subindeks nowych zamówień oraz rynku pracy.

Przeczytaj także: Spokój na rynkach finansowych

Te dane wpłynęły jednak bardzo nieznacznie na rynki. Najwyraźniej inwestorzy nadal traktują ten indeks z niedowierzaniem. Takie dane powinny wywołać gwałtowny spadek rentowności obligacji, ale tak się nie stało, ponieważ raport o marcowych przepływach kapitałów do USA był bardzo zły. Oczekiwano wpływu 70 mld USD, a okazało się, że wpłynęło najmniej od października 2003 – 45,7 mld USD, czyli mniej niż jest niezbędne do pokrycia deficytu handlowego (55 mld USD). Okazało się też, że po raz pierwszy od sierpnia 2003 zagraniczne instytucje oficjalne (takie jak banki centralne) były sprzedawcami netto amerykańskich obligacji. Takie dane teoretycznie powinny były obniżać ceny obligacji. Indeks NY Empire State działał jednak w drugim kierunku, więc wypadkowa była neutralna. Dolar po tych danych osłabł, ale nie był to ruch poważny. Prawdopodobnie ta wstrzemięźliwość wynika z oczekiwania na dane o inflacji.

Rynek akcji w złych danych znalezł dobrą stronę – skoro gospodarka jest słaba to Fed nie będzie agresywnie podwyższał stóp. To jednak nie wystarczyłoby do wywołania sensownych wzrostów indeksów. Bardzo pomogła akcjom ropa utrzymująca się ok. 49 USD za baryłkę. Tańsza ropa wywołała poważne wzrosty w sektorze sprzedaży detalicznej. Nie przeszkodził takiemu ruchowi nawet słaby raport kwartalny Lowe’s. Inwestorzy uznali, że taniejąca ropa zostawi w kieszeniach konsumentów gotówkę, którą będą mogli wydać na inne produkty. Drugim sektorem, który pomagał bykom był sektor finansowy. Prowadził go do góry Citigroup. Tygodnik Barron’s napisał, że dywidenda grupy będzie rosła, a cena akcji może wzrosnąć nawet o 20 proc. w ciągu roku. Pomagał również wzrost kursu Pfizera, którego eksperymentalne lekarstwo na raka żołądka okazało się zwiększać szanse na przeżycie pacjenta. Reakcja na te dobre informacje ze spółek była jednak niewspółmierna do ich wagi. Widać wyraźnie, że rynek akcji nie bardzo wie, co ma robić. Jest szansa, że w ciągu najbliższych dwóch dni dane o inflacji wyjaśnią sytuację zarówno na rynku walutowym jak i akcji.

We wtorek rynki dostaną cała serię danych makro, z których najważniejsze powinny być dane o inflacji w cenach producenta w USA. Sytuacja od poniedziałku nie zmieniła się. Gdyby inflacja bazowa wyraźnie wzrosła to rentowność obligacji ruszy na północ, a dolar będzie się umacniał. Mała inflacja może jeszcze bardziej obniżyć rentowność obligacji, i wywołać znaczącą korektę na EUR/USD oraz podnieść ceny akcji. Dokładnie o tej samej porze (14.30) na rynek dotrą dane o sytuacji panującej na amerykańskim rynku nieruchomości. Prognozy mówią o nieznacznym wzroście ilości zezwoleń na budowy domów i dużym wzroście rozpoczętych budów domów. Gdyby realne liczby były takie jak przewidywania albo lepsze od nich to nie należy oczekiwać reakcji rynków – wszystko jest już zawarte w cenach. Dane wyraźnie gorsze zresztą też nie powinny wywołać znaczących ruchów, ponieważ przecież rentowność obligacji jest taka niska, że trudno oczekiwać, żeby spadło zainteresowanie kredytami hipotecznymi.

Po 45 minutach dowiemy się jeszcze, jaka w USA w kwietniu była dynamika produkcji przemysłowej i wykorzystanie potencjału produkcyjnego. Prognozy są bardzo ostrożne, więc jeśli dane będą gorsze to przy dynamice produkcji zobaczymy znak minus, a to może graczy nieco wystraszyć. Jednak wątpliwe, żebyśmy zobaczyli dużą reakcję na rynku walutowym o ile te dane nie potwierdzą kierunku nadanego przez raport o inflacji. Osobnym tematem jest półroczny raport departamentu skarbu dotyczący sytuacji na rynku walutowym. Ostatni został opublikowany 3 grudnia 2004 i stwierdzał, że żaden większy partner handlowy USA nie manipulował swoją walutą w celu uzyskania korzyści w handlu zagranicznym. W ostatnim okresie politycy wyraźnie grożą Chinom naciskając na rewaluację juana, więc napiętnowanie Chin w tym raporcie byłoby sygnałem, że USA mogą zastosować jakieś środki protekcjonistyczne. Rynek mógłby to odczytać jako nacisk na Chiny, któremu ten kraj się już nie oprze. Wtedy waluty azjatyckie powinny zyskać do dolara, a ten stracić do euro.

Na rynku walutowym EUR/USD przebywa pod linią trzyletniego trendu. Przełamał też w dół poziom 1,2750 USD do euro tworząc podwójny szczyt z zakresem spadku przynajmniej do 1,19 USD. Opór jest na 1,2750 USD.

Dane o polskiej inflacji nie miały wpływu na rynek

W poniedziałek złoty z samego rana bardzo stracił zarówno do dolara jak i do euro, ale był to jedynie skutek znacznego osłabienia EUR/USD. Obligacje nie reagowały, więc nie można mówić o exodusie z polskiego rynku finansowego. Po zaskakująco złych danych o przepływach kapitałów w USA EUR/USD zmienił kierunek, a to naszą walutę wzmocniło, ale nie był to duży ruch. Widać wyraźnie, że nadal nastroje są antyzłotowe. Wtorkowe dane o inflacji w USA mogą doprowadzić do sporych ruchów również naszej waluty. Im większa inflacja w Stanach tym gorzej dla złotego. Wczorajsze dane o spadku inflacji z 3,4 do 3 proc. nie wywołały nawet drgnięcia na rynku walutowym. Te dane były już w cenach.

Jeśli chodzi o rynek akcji to PKN Orlen podał wyniki lepsze od prognoz, ale nie to jest ważne – rozpoczęła się oferta pierwotna Grupy Lotos, a cena ropy spada. Nic więc dziwnego, że reakcja była jedynie umiarkowanie pozytywna. Pomagały również bykom akcje Prokomu i Softbanku po wywiadzie Ryszarda Krauzego dla „Parkietu”, a przed wtorkowym WZA, które może zadecydować o losach zapowiadanych emisji akcji przez Softbank. Obrót na sesji był symboliczny. Przy spadkowej sesji taka sytuacja wcale nie jest niekorzystna dla giełdowych byków. Świadczy bowiem o wysychaniu podaży. Samo w sobie nie zapowiada to wzrostu indeksów, ale daje dużą szansę na zwyżki.

W poniedziałek po sesji niezłe wyniki podała KGHM, ale nie to się w tej chwili liczy – ważne są ruchy cen miedzi na rynku towarowym. Spadki ceny wyhamowały, więc jest szansa na odbicie kursu akcji. Poza tym Netia Mobile przestała hamletyzować i złożyła wniosek o rezerwację wolnych częstotliwości dla telefonii komórkowej w standardzie UMTS. To plus dla spółki. Po poniedziałkowej sesji w USA pozytywny początek mamy zapewniony, ale o dalszym ciągu zadecydują amerykańskie dane makro.

EUR/PLN opuścił roczny kanał trendu i utworzył formację podwójnego dna, która często zmienia trend. Powinno to dać osłabienie nawet do 4,40 PLN. Opór jest na 4,294 zł. Wsparcie jest na 4,0900 PLN. Dolar pokonał roczną linię trendu i wybił się z formacji prowzrostowej flagi, co powinno dać wzrost nawet do 3,500 PLN. Opór jest na 3,4290 PLN. Wsparcie jest na 3,1400 PLN.

oprac. : Piotr Kuczyński / WGI Dom Maklerski WGI Dom Maklerski

Więcej na ten temat: rynek walutowy, kursy walut, inflacja, dane z USA

Przeczytaj także

Umiarkowane ruchy złotego

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: